[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zaczęło bić gwałtowniej.
Kelsey przestaÅ‚a krzyczeć. Z lekceważeniem przy­
glądała się teraz Aleksie. Cisza, która zaległa pokój,
wytrąciła pannę Shaw z erotycznych marzeń. Drgnęła
i zarumieniona spojrzała na dziewczynkę. Ciągle miała
bolesną świadomość obecności Ryana.
- Nie nienawidzę mojego braciszka - po namyśle
oznajmiła Kelsey.
- Będziesz mogła więcej dla niego zrobić, jeśli
pozostaniesz w łóżku - stwierdziła Aleksa.
Szybko spojrzała na Ryana i dostrzegła, że ból
i gniew ściągają mu twarz. Milczał jednak. Wszystkie
jej myśli były przy nim, ale zmusiła się do koncentracji
uwagi na dziewczynce. Mała wędrowała wzrokiem od
ojca do terapeutki, lecz Ryan nie udzielił jej żadnego
wsparcia.
- Nie bÄ™dÄ™ leżaÅ‚a w łóżku - burknęła. - Wyzdro­
wiejÄ™ i ucieknÄ™ z Kyle'em. Nigdy nas nie znajdziecie
i dopiero wtedy będzie wam smutno!
- Marzenie o zemÅ›cie może być wspaniaÅ‚Ä… motywa­
cją - zauważyła Aleksa. - Rozumiesz, o czym mówię?
- Nie! - mruknęła Kelsey.
- Jeżeli naprawdę chcesz wstać z łóżka i stanąć na
nogach, musisz ćwiczyć. Od zaraz! - powiedziała
Aleksa. - Wybacz, ale chciałybyśmy wziąć się do
pracy - dodała, zwracając się do pomarańczowej
ściany ponad głową Ryana.
Trudno jej było przyznać, że nie potrafi pracować
w jego obecności, ale dla dobra pacjentki gotowa była
stanąć twarzą w twarz z tą niemiłą prawdą.
- Mam zamiar wyzdrowieć, żeby uciec - oÅ›wiad­
czyÅ‚a Kelsey, uÅ›miechajÄ…c siÄ™ zÅ‚oÅ›liwie. - I nie po­
wstrzymasz mnie... Ryan!
Otworzył usta, chcąc coś powiedzieć, ale zaraz je
zamknął i wyszedł z pokoju.
- Ryan? - Aleksa z zamyśleniem popatrzyła na
swoją małą pacjentkę. - Musisz być dzisiaj naprawdę
zła na ojca - powiedziała, zaczynając masować lewą
stopÄ™ dziewczynki.
- Krzyczał na mnie przy śniadaniu. Chcę, żeby
Jack był moim tatą - oznajmiła Kelsey.
- A Jack nigdy na ciebie nie krzyczy?
- Dzisiaj nie krzyczał! - odrzekła mała, mierząc
Aleksę spojrzeniem, które mogłoby zabijać.
- Rozumiem. A więc dziś jesteś Kelsey Webber.
Mam racjÄ™?
- Tak. Auu! To boli! - Kelsey wydała okrzyk
mrożący krew w żyłach.
- Zaczynają reagować twoje mięśnie - wyjaśniła
Aleksa, dalej masując stopę, choć dziewczynka znowu
krzyknęła.
- Wiem, że boli, ale to dobry znak - mówiła
z podnieceniem - bardzo dobry znak! To znaczy, że
znika opuchlizna i zmniejsza się ucisk na kręgosłup,
a to wpływa na mięśnie. Rozumiesz mnie?
- Nie. Ale dzieje się coś dobrego, prawda? - Małej
udzielił się entuzjazm Aleksy.
- Tak. Czy to czujesz, Kelsey? - spytała, szczypiąc
dziewczynkę w duży palec u nogi.
- CzujÄ™! To nie boli, ale czujÄ™!
- Czujesz raczej ucisk niż szczypniÄ™cie - powie­
działa Aleksa. - A teraz zamknij oczy i powiedz, czy
wiesz, gdzie cię uszczypnęłam.
Kelsey opuÅ›ciÅ‚a powieki, a Aleksa szczypaÅ‚a kolej­
no jej stopę, kostkę, łydkę i kolano. Za każdym razem
odpowiedz pacjentki była trafna. To samo ćwiczenie
powtórzone z drugą nogą dało podobne rezultaty.
- Wspaniale, Kelsey. Wraca ci czucie w nogach,
a to oznacza, że będziesz mogła nimi poruszać. - Alek-
sa uÅ›ciskaÅ‚a dziewczynkÄ™. - Musimy intensywnie pra­
cować, ale to warte wysiłku, kochanie.
- Wcześniej niczego nie czułam, a teraz czuję.
- Kelsey odwzajemniła uścisk. - Niedługo zacznę
ruszać nogami, a potem chodzić. Nie znoszę być
sparaliżowana - dodała ze łzami w oczach.
- Wiem - odrzekła wzruszona Aleksa.
- Czasem jestem okropnie zła, bo nie mogę zrobić
tego, co zawsze robiłam.
- To rzeczywiście musi cię denerwować i martwić
- przyznała Aleksa, wznawiając ćwiczenia mięśni.
- Czasem też okropnie zÅ‚oszczÄ… mnie rodzice i wte­
dy naprawdę chciałabym uciec.
- Wolałabyś, żeby byli razem? - zapytała Aleksa,
pracując nad drugą nóżką dziewczynki. - Słyszałam,
że wiele dzieci z rozwiedzionych małżeÅ„stw pragnęło­
by, żeby ich rodzice pobrali się znowu i zamieszkali
razem.
- Ja nie pamiętam czasów, gdy rodzice mieszkali
razem. Rozwiedli się, kiedy byłam mała. Nie za
bardzo siÄ™ lubiÄ… - ciÄ…gnęła z zamyÅ›leniem dziewczyn­
ka. - Nawet nie mogę ich sobie wyobrazić w jednym
domu. Nie chcę, żeby się znów pobierali, tylko niech
przestaną ze sobą walczyć. Mama powinna wyjść za
Jacka.
- A co z tatÄ…? - spytaÅ‚a Aleksa, czujÄ…c zawstydza­
jÄ…cy rumieniec na policzkach.
To prawda, że w trakcie ćwiczeń należy rozmawiać
z pacjentem, ale w wypytywaniu Kelsey o Ryana nie
kryło się nic dobrego i Aleksa doskonale o tym
wiedziała. Więc dlaczego nie zmieniła tematu?
- Chciałabyś, żeby się ożenił? - usłyszała swoje
kolejne pytanie.
- Z kim? - dociekała Kelsey.
Zasłużyłam na to, skarciła się w duchu Aleksa. Jej
policzki i szyja pokryły się purpurą.
- Z nikim konkretnym. ZresztÄ… wszystko jedno.
Wezmę cię teraz do sali gimnastycznej, żebyśmy
mogÅ‚y skorzystać ze sprzÄ™tu. Mamy dużo do zrobie­
nia.
- Nigdy nie spotkałam żadnej dziewczyny taty.
- Kelsey nie zamierzała porzucać wątku rozmowy.
- Chyba nie ma żadnej narzeczonej, ale mama mówi...
- Zobaczymy, czy sama przesiądziesz się na wózek
- przerwała jej Aleksa.
Nie chciała dłużej rozmawiać o Ryanie Cassidym.
Na resztÄ™ poranka usunęła go ze swoich myÅ›li i caÅ‚­
kowicie oddała się pracy z Kelsey.
Tuż po dwunastej przekazała dziewczynkę pod
opiekę Glorii i nie skorzystała z zaproszenia na lunch. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ocenkijessi.opx.pl
  • Copyright (c) 2009 - A co... - Ren zamyÅ›liÅ‚ siÄ™ na chwilÄ™ - a co jeÅ›li lubiÄ™ rzodkiewki? | Powered by Wordpress. Fresh News Theme by WooThemes - Premium Wordpress Themes.