[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Tato, daj mi ją ubrać! - prosiła Birte cicho, biegnąc za ojcem. - Zabijesz ją!
- Birte płakała i pociągała nosem, próbując pogłaskać córeczkę po policzku.
Azy zamarzną jej na mrozie!
- Chwileczkę!
Kobiecy głos ostro niczym nóż przeciął powietrze. Wszyscy zatrzymali się,
zdumieni, także kowal.
- Mam tu coś, co możecie wziąć na przejazd. - Hannah zbiegła po schodach
z naręczem baranich skór i stanęła pomiędzy kowalem a drzwiami
wyjściowymi.  Nikt nie powinien przebywać na tym mrozie bez porządnego
okrycia. - Nie czekając na reakcję mężczyzny, Hannah wcisnęła jedną baranicę
pod dziecko. Nie mogła się przejmować płaczem dziewczynki, bo wiedziała, że
kowal może w każdej chwili ruszyć dalej. - I podłożymy jedną pod głowę -
mówiła, błyskawicznymi ruchami upychając skórę pod główkę dziecka. Fi była
blada i płakała rozdzierająco. Bała się zamieszania, ale i bolało ją ramię. - No i
oczywiście musisz mieć największą skórę na wierzchu! - zakończyła Hannah,
starannie otulając małą. Dziewczynki prawie nie było widać spod skór i futra.
Hannah mrugnęła do Birte. - Zadbaj, by miała jeszcze coś pod sobą, i okryj jej
twarz i nogi.
- Zabierzcie to wszystko! - ryknął kowal, chcąc zrzucić baranice, ale wtedy
Flemming i Hannah wypchnęli go lekko przez drzwi. Woleli, by już jechał,
zanim przyjdzie mu do głowy coś nowego.
Kowal odwrócił się, wściekły, i posłał Flemmingowi spojrzenie, w którym
iskrzyła złość i chęć zemsty. Ale Flemming udał, że tego nie dostrzega.
- Dobrej drogi!
Flemming próbował się nie przejmować, widząc, jak Birte siada na
lodowatej ławce wozu i bierze Fi w objęcia. Koce kowala okazały się dziurawą
derką, i pewnie to Birte zmarznie najbardziej. Na szczęście nie mieli daleko do
domu.
Z podjazdu wyjeżdżał smutny zaprzęg. Płacz Fi i Birte zagłuszył odgłos
kopyt i skrzypienie kół. Sprzed bramy Birte pomachała im jeszcze szczupłą
ręką. Miała ciężki los...
- Dziękuję, Hannah. Skąd wiedziałaś, co zrobić? - Flemming był
wstrząśnięty wydarzeniami. Gdy zatrzasnęły się za nimi drzwi, sam o mało się
nie rozpłakał.
- Właśnie schodziłam na dół, gdy usłyszałam kowala - wytłumaczyła
Hannah. - Wydawał się tak wściekły i okropny, że bałam się, iż wybiegnie z Fi,
nie zważając na mróz. I pewnie tak by się stało! No, baranice babci wreszcie się
przydały, prawda?
- Tak, miałaś dobry pomysł. - Flemming objął Hannah i uścisnął. Był jej
szczerze wdzięczny za szybką reakcję. - Prawdziwa z ciebie Hannah, wiesz?
Jednak gdy Flemming chwilę pózniej składał narzędzia w pokoju po chorej,
zauważył, że spotkanie z Fi poruszyło go bardziej, niż sądził. Pomijając
wypadek, dziewczynka wyglądała dobrze. Ubranie miała czyste i porządne,
włosy zadbane. Najwyrazniej Birte dbała o małą. Ale ten kowal... Toż to
prawdziwy tyran! Spojrzenie, które posłał mu sprzed drzwi, było pełne
nienawiści i złości. Flemming aż zadrżał na to wspomnienie. Jeśli pieniądze,
które dawał Birte, lądowały w kieszeni tego draba, to były na nic.
Flemming opadł na krzesło i ukrył twarz w dłoniach. Nie mógł zrobić nic
poza przekazywaniem Birte od czasu do czasu jakiejś kwoty z nadzieją, że
pieniądze zostaną wydane dla dobra dziecka.
- Oby tylko Birte udawało się zmieniać opatrunki bez wtrącania się ojca -
mruknął do siebie. - Boże jedyny, co to za człowiek!
- Miejmy nadzieję, że z dziewczynką będzie dobrze? - spytała Birgit ojca,
gdy w końcu zgromadzili się przy śniadaniowym stole. - Będziesz musiał
jeszcze do niej zajrzeć? - Usta Birgit były nieco bardziej zaciśnięte, ale głos
brzmiał normalnie.
- Powinienem, ale chyba mnie tam nie wpuszczą. Jeśli matka będzie
odpowiedzialna, wszystko powinno dobrze się ułożyć.
- Dlaczego ten kowal jest tak na ciebie zły? Zrobiłeś mu coś? - Sabina
wysłuchała opowieści o wydarzeniach poranka, ale nie rozumiała nienawiści
skierowanej ku Flemmingowi.
Wokół stołu zapadła cisza. Birgit zapatrzyła się w talerz, Fabian spojrzał
pytająco na Flemminga, Hannah i Knut wymienili spojrzenia. Sten zajęty był
karmieniem Johana.
Sam Flemming zamrugał powiekami i dopił mleko ze szklanki. Sabina
popatrzyła zdezorientowana na wszystkich po kolei, starając się zrozumieć, co
powiedziała nie tak. Najwyrazniej o czymś nie wiedziała.
- Chyba naprawdę jest zły na tego woznicę - odezwał się w końcu Knut. - On
jest zatrudniony w Sorholm, więc łatwo znienawidzić przez to nas wszystkich.
Poza tym sądzę, że kowal w ogóle nie lubi właścicieli włości. Jest typem, który
czuje niechęć do ludzi z władzą i pieniędzmi.
Flemming dyskretnie odetchnął z ulgą i pokiwał głową. %7ładne ze słów
Knuta nie było kłamstwem. Sabina nie musiała przecież wiedzieć, że on ma w
okolicy bękarta. Nie wiadomo, co by na to powiedziała. Posłał Knutowi pełne
wdzięczności spojrzenie i odchrząknął.
- Tak, gdybym mógł wybierać, wolałbym nie mieć do czynienia z tym
człowiekiem. Słynie z gwałtownego charakteru.
- To był niezły początek przedświątecznego okresu! - zauważyła Birgit,
odkładając sztućce. - Mam za to nadzieję, że teraz spędzimy razem miłe dni.
Opowiedzcie mi, co się dzieje w Lundeby!
- Naprawdę chcesz teraz wysłuchiwać tego wszystkiego? - westchnęła [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ocenkijessi.opx.pl
  • Copyright (c) 2009 - A co... - Ren zamyślił się na chwilę - a co jeśli lubię rzodkiewki? | Powered by Wordpress. Fresh News Theme by WooThemes - Premium Wordpress Themes.