[ Pobierz całość w formacie PDF ]

a on nie wtrącałby się w moje sprawy.  Pocałował ją w drugi policzek.  Po
trzecie, nawet gdyby się wtrącał, ja bym się tym nie przejął.  Znów wrócił
ustami do jej warg i całował, aż wreszcie poczuła się tak, że nawet gdyby
zamarznięta ziemia, na której stali, otworzyła się pod nią i ją pochłonęła, nic
by jej to nie obchodziło.
Dopiero po długiej chwili wróciła do rzeczywistości.
 Jednak nie powinniśmy wykraczać poza przyjazń  powiedziała. 
Pewnie nie zostanę tu długo.
Wydawał się boleśnie rozczarowany.
 Znalazłaś sobie jakieś mieszkanie?
 Nie. Ale nie mówię o mieszkaniu. Może wkrótce wyjadę z Royal.
 Jesteś wolnym duchem, co?
Nie, nie była wolnym duchem. Nigdy. Chociaż przed chwilą czuła się
bardziej wolna niż kiedykolwiek przedtem w całym życiu.
 Chyba tu nie pasuję.
 A jeżeli ja chcę, żebyś została, zarówno w Royal, jak i w moim
domu?
Och, jak bardzo by tego pragnęła.
35
RS
 Nie wiem...
 Przynajmniej zaczekaj, aż będzie po Zwiętach. Potem zdecydujesz. 
Pogłaskał ją po policzku, przedtem zimnym od mrozu, a teraz rozpalonym
od jego pocałunków.
 Powinniśmy sprawdzić, co z kolacją. Mam nadzieję, że się nie
spaliła na węgiel.
Gavin spojrzał na zegarek.
 Jeszcze dwadzieścia minut. Więc się nie pali, czego nie można
powiedzieć o mnie.
Widziała pragnienie w jego oczach. Tak bardzo chciałaby znów
wsunąć mu się w ramiona. Musiała użyć całej siły woli, by się powstrzymać.
 Chciałabym wziąć prysznic przed kolacją  powiedziała.
 Ja też. Chyba rzeczywiście musimy wracać.
Przynajmniej nie zaproponował jej, by razem wzięli ten prysznic,
chociaż taki obrazek, ze wszystkimi szczegółami, stanął Valerie przed
oczami. Z bardzo dokładnymi szczegółami.
 Val, jest jeszcze coś, co musisz o mnie wiedzieć  powiedział Gavin,
gdy już zebrał naręcze drewna i ruszyli do domu.
 Co takiego?
 Jestem bardzo zdecydowanym człowiekiem i zrobię wszystko, co w
mojej mocy, żeby przekonać cię do zostania.
Po kolacji, która minęła w dość napiętym nastroju, Valerie poszła do
siebie i zaraz się położyła. Nagle z dołu usłyszała jakieś dzwonki. Zrobiłaby
rozsądniej pozostając w swoim pokoju, ale pokusa, by być z Gavinem,
zwyciężyła. Valerie zeszła na dół.
W czarnym podkoszulku i wypłowiałych dżinsach stał tyłem do niej
przy mechanicznych kręglach. Jego ciemne, lekko kręcone włosy dotykały
36
RS
karku, nasuwając Valerie myśl o rozkosznym, czarującym dziecku, jakim
musiał być. Ją oczarował już w chwili, gdy po raz pierwszy zobaczyła, jak
wchodzi do baru, rozdając uśmiechy i serdecznie się ze wszystkimi witając.
Podeszła do maszyny.
 Wygrywasz?
Uśmiechnął się do niej tak, że zabrakło jej tchu.
 Teraz tak. Spróbujesz?
 Nie chcę ci przeszkadzać.
 Nie przeszkadzasz. Strzelaj.
 Dobrze.  Pociągnęła mocno za rączkę. Srebrzysta kulka odbiła się
od zderzaków, ale zaraz z powrotem wpadła do rynienki.  Nie jestem w
tym za dobra.
 Musisz się skoncentrować.  Stanął za nią i objął ją w pasie.  Myśl
o tym, co zaraz się stanie.
Valerie prawie zgadywała, co się zaraz stanie, a gdy Gavin zgarnął jej
włosy na bok, nawet nie musiała już się nad tym zastanawiać.
 Twoje włosy tak ładnie pachną  szepnął i wcisnął usta w jej kark.
Valerie znów pociągnęła za rączkę, ale tak lekko, że kulka zaledwie
zadrżała.
 Jak mam się koncentrować, kiedy to robisz? Roześmiał się cicho!
 Robię, co mogę, żebyś ze mną nie wygrała.
 I tak bym nie wygrała  odparła, bez skutku starając się nie czuć
ciepła jego oddechu na uchu. Odsunął się o parę centymetrów.
 Już cię nie dotykam. Spróbuj jeszcze raz.
Tym razem ona się roześmiała.
 Jak to, nie dotykasz? Poza tym znów stoisz za mną.
 Więc odwróć się przodem do mnie.
37
RS
Jak medium pod wpływem zręcznego hipnotyzera zrobiła, co nakazał.
Stali teraz twarzą w twarz i Valerie w pełni czuła, jak potężnie na nią działa.
Oparła mu głowę na piersi.
 Nic z tego nie rozumiem.
Uniósł ręką jej głowę tak, by musiała patrzeć mu w oczy.
 Czego nie rozumiesz?
 Dlaczego tu stoję z mężczyzną, który mimo że stanowi najlepszą
partię w Royal, z jakiegoś niewyjaśnionego powodu postanowił być z kimś
takim jak ja.
 A co w tym widzisz takiego dziwnego?
Z powodu jego bliskości argumenty, które sobie przygotowała,
ulatywały jej z głowy.
 Bo jesteśmy tacy odmienni.
 Oboje lubimy szybkie samochody  sprzeciwił się.
 A ty pewnie lubisz także szybkie kobiety. Pewnie mnie też zacząłeś
zaliczać do tej kategorii, ale przy tobie nie jestem sobą.
Nie wydawał się zadowolony. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ocenkijessi.opx.pl
  • Copyright (c) 2009 - A co... - Ren zamyślił się na chwilę - a co jeśli lubię rzodkiewki? | Powered by Wordpress. Fresh News Theme by WooThemes - Premium Wordpress Themes.