[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Paradowała więc w kapeluszach o szerokich rondach przybranych strusimi piórami, ozdabiała twarz
muszkami i pudrowała włosy. Nadal nosiła suknie z ciężkiego brokatu, uważając, że najkorzystniej
podkreślają jej bogato obdarzone przez naturę kształty. Wysoka, dobrze zbudowana robiła duże
wrażenie na tych, którzy spotykali ją pierwszy raz. Zmarły mąż dorównywał jej barwną
osobowością. Minerva wiedziała, że powodem, dla którego lady Mary tyle śpi, jest po prostu nuda.
Przyjaciółka zwierzyła się jej kiedyś, że po śmierci Wilhelma życie straciło dla niej sens. Czekała
więc, aż wreszcie połączy się z mężem.
Z nich czterech tylko ona cieszyła się szacunkiem londyńskiego towarzystwa. Rzadko jednak
gdzieś bywała, nawet jeśli zmuszały ją do tego obowiązki rodzinne. Wolała miłe, beztroskie
towarzystwo przyjaciółek.
Minerva zaczęła opowiadać im o Caroline.
- Jeszcze nie zachowywała się tak dziwnie - stwierdziła, skończywszy mówić o pisanym przez nią
liście.
- Do kogo pisała? - spytała Violetta.
- Do pana Ferringtona. To ten dżentelmen, który przyszedł zeszłej nocy.
Charlotte usiadła nagle zainteresowana. - Spytałaś ją, po co pisze ten list? Minerva potrząsnęła
głową.
- Caroline jest bardzo skryta... wydaje mi się, że nie chciała, abym ją o to wypytywała.
- Dlaczego? - W głosie Charlotte słychać było lekki francuski akcent. - Ja bym tak zrobiła. -
Skrzywiła się, słysząc westchnienie Minervy. - Należy przecież do twojej rodziny ...
- Tylko przez małżeństwo z Trumbullem. Nie daje mi to żadnych praw, by wtrącać się w jej życie.
- ... i jest od ciebie młodsza - dokończyła baronowa.
- Zawsze możesz się powołać na wiek. Bo jakie inne pożytki płyną ze starości. - Z powrotem
wsadziła fajkę do ust.
- Caroline chce się czuć niezależna. - Minerva oparła łokcie na stole. - Nikogo nie pyta o radę,
nawet mnie. Dzieje się tak, odkąd zmarł jej mąż. Czasami bardzo się o nią martwię.
- Jakie było jej małżeństwo? - spytała Charlotte.
- Nie wiem. - Minerva wzruszyła ramionami. - Trumbull zmarł w tysiąc osiemset dziesiątym.
Ledwo go znałam. Od czasu jego narodzin mieszkałam na kontynencie, a wróciłam niedługo przed
jego śmiercią. Nikt z rodziny nie chciał mieć ze mną do czynienia, oprócz Caroline, która
przeciwstawiła się w tej sprawie nawet mężowi, chociaż starała się, bym o tym nie wiedziała. Po
jego pogrzebie poprosiła mnie, żebym
z nią zamieszkała. - Przesunęła palcem po nóżce kieliszka. _ Nie opowiada o swym małżeństwie.
To tabu. Raz spytałam ją o to - dodała, widząc, że Charlotte szykuje się, by coś powiedzieć. -
Spytałam o to wkrótce po śmierci Trumbulla. Myślałam, że jeśli się zwierzy, to jej jakoś pomoże,
ale jest bardzo skryta. Była jedynaczką i wydaje mi się, że jej ojciec był bardzo wymagający.
- Może Trumbull ją zranił? - Violetta ściągnęła z niepokojem brwi.
Minerva wiedziała, że przewielebny Mills był człowiekiem pobożnym, co nie przeszkadzało mu
brutalnie traktować żony. Hrabia Aleksiej Warwarinski nie tylko nauczył Violettę miłości. Przede
wszystkim uratował jej życie.
- Nie sądzę, by traktował ją zle, ale wydaje mi się, że go nie kochała. Wiem, że nie była z nim
szczęśliwa.
- Mężczyzna nie musi bić kobiety, by czuła się zle traktowana. - Charlotte oparła cybuch fajki o
nargile i wypuściła dym z ust. - Niektórzy Anglicy lepiej traktują psy niż swoje żony. To z tego
powodu większość kobiet w Anglii woli zostawać kochankami, a nie żonami, n' est pas?
- Spytałam Caroline w dzień po jej przyjęciu urodzinowym, czy ma zamiar jeszcze raz wyjść za
mąż - powiedziała Minerva.
- I co ci odpowiedziała? - spytała Violetta.
- że nie ma takiego zamiaru. Oświadczyła, że ma to już za sobą i że wielebny Tilton może jej się
oświadczać nawet co tydzień. Ten człowiek nie potrafi przyjąć do wiadomości odmowy. W jego
oświadczynach nie ma choćby odrobiny namiętności.
- Ale dlaczego nie chciałaby wyjść za mąż? - Violetta zmarszczyła czoło. - Jest jeszcze młoda i taka
ładna.
- Zgadzam się z tobą. Powiedziałam jej, że robi zle, ale wtedy wyznała mi się, że nie może mieć
dzieci. - Minerva widziała; jak zaciekawienie malujące się na twarzach przyjaciółek zmienia się w
troskę. - Ma rację. %7ładen mężczyzna nie chciałby mieć bezpłodnej żony, a przynajmniej żaden z jej
sfery.
- Są tacy, którym byłoby wszystko jedno - zaprotestowała romantyczna Violetta.
- Ale jest ich bardzo mało - zauważyła Charlotte. .
Minerva położyła ręce na stole.
- Jednak wczoraj wróciła do domu z panem Ferringtonem i wyraznie było widać, że się z nim
całowała.
- I nie miała na nogach butów - dodała Violetta.
- I co to niby ma oznaczać? - Charlotte zaczęła mościć się wśród poduszek. - Co z tego, że nie miała
butów?
- Może Caroline zdecydowała się wziąć sobie kochanka? 'Wszytkie trzy zwróciły się zdziwione ku
lady Mary, która siedziała w fotelu wyraznie rozbudzona i wypoczęta. Odwzajemniła ich
spojrzenia spokojnym wzrokiem.
- Przecież przed chwilą powiedziałyście, że dziewczyna nie może mieć dzieci i nie chce wychodzić
za mąż. Dobrze wiemy, że jest za młoda, by żyć jak pustelnica. Dlaczego nie miałaby wziąć sobie
kochanka? .
- Nie, nie Caroline - powiedziała z przekonaniem Minerva.
- Nawet by nie pomyślała o czymś takim!
- Ludzie mawiali kiedyś tak o mnie - zauważyła Violetta.
- A potem poznałam Aleksieja.
Charlotte wypuściła kolejne kółeczko dymu.
- Może, mes amies, pan Ferrington stanie się dla Caroline tym, czym Aleksiej dla Violetty.
Mężczyzną, który pokona jej opór, dla którego straci głowę. Hm, tak myślicie?
Zaskoczona tym pomysłem Minerva wstała od stołu, czując, że musi rozprostować kości. Przeszła
kilka kroków, rozważając tę możliwość. Czy Caroline pragnęłaby wziąć sobie kochanka? - Nie
potrafię sobie tego wyobrazić - zwróciła się do przyjaciółek. - Chociaż jednocześnie nie
przeszkadzało jej to, że ja wybrałam dość niekonwencjonalne życie. A wydawała mi się taka
układna. Kiedy tylko jakiś mężczyzna, poza wielebnym Tiltonem, zaczynał się nią interesować,
dawała mu kosza. Jeśli tylko zechce, potrafi zachowywać się bardzo ozięble. Dlatego wczoraj
wieczorem jej postępowanie mocno mnie zaskoczyło. I jeszcze dzisiaj rano okazało się, że pisze do
niego list.
- A powiedziała ci, jakie ma plany na dzisiejsze popołudnie?
- Nie, stwierdziła tylko, że ma do załatwienia pewną sprawę. Bardzo to dziwne.
- Sprawa? - Oczy Charlotte zaświeciły się. - Jaką sprawę może mieć kobieta, zwłaszcza jeśli chodzi [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ocenkijessi.opx.pl
  • Copyright (c) 2009 - A co... - Ren zamyślił się na chwilę - a co jeśli lubię rzodkiewki? | Powered by Wordpress. Fresh News Theme by WooThemes - Premium Wordpress Themes.