[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Wstał i podał jej ramię. - Proszę za mną. Wkrótce dowie się pani, w czym rzecz.
Przez kolejne dwuskrzydłowe drzwi przeszli do krótkiego korytarza ozdobionego
karykaturami znanych postaci z prawniczego świata i znalezli się w salonie urządzonym z
książęcym przepychem. Nic dziwnego, że czekał tam na nich książę we własnej osobie.
Inglesham wstał i ukłonił się wchodzącym. Hallowes opuścił ramię, które podał
Atenie, i odpowiedział na uprzejme powitanie, kłaniając się nisko.
- Zgodnie z życzeniem waszej książęcej mości panna Atena Filmer przybyła na
spotkanie. Odchodzę, bo wyraznie dal nam pan do zrozumienia, że rozmowa ma się odbyć w
cztery oczy.
- O ile panna Filmer wyrazi na to zgodę. - Książę zwrócił się do przybyłej, raz jeszcze
pochylając głowę w ukłonie. - Zapewniam, że poza panią i nami dwoma nikt nie wie o tym
spotkaniu. W każdej chwili może pani opuścić ten pokój i przerwać rozmowę, mam jednak
nadzieję, że zostanę wysłuchany do końca.
Na Boga, cóż to znaczy, pomyślała zbita z tropu Atena, gdy pan Hallowes pożegnał
się i z godnością opuścił salon. Ledwie drzwi się za nim zamknęły, książę wskazał jej fotel.
- Proszę usiąść, panno Filmer. Ja wolę stać, bo tak będzie lepiej ze względu na powagę
spraw, o których zamierzam panią poinformować. Nie wypada mi relacjonować ich na
siedząco.
Atena uznała, że nie warto na ten temat dyskutować, zajęła wskazane miejsce.
- Nie wiem, czego ma dotyczyć nasza rozmowa, ale to chyba zrozumiałe, wasza
książęca mość, że dziwię się, czemu nie zaproszono tutaj mojej matki. Jestem tylko młodą,
samotną kobietą i niewiele znaczę, zatem do niej należało się zwrócić w pierwszej kolejności.
- Naturalnie. Ma pani całkowitą rację. Jest pani jednak obdarzona zdrowym
rozsądkiem i inteligencją, toteż od tego, co mi pani odpowie, gdy nasza rozmowa dobiegnie
końca, uzależniam, czy spotkam się także z pani matką.
Atena podejrzewała, że Nick Cameron miał rację, i książę lada chwila wystąpi z
oświadczynami.
- A zatem, wasza książęca mość, zamieniam się w słuch.
- Znakomicie - odparł, wyraznie uradowany, a zarazem jakby lekko zakłopotany. -
Wydarzenia, o których chcę opowiedzieć, miały miejsce przed pani narodzinami. Byłem
wtedy przyszłym dziedzicem książęcego tytułu oraz majątku poważnie nadszarpniętego przez
dziadka, który wydał fortunę na zbudowanie nowego pałacu, a ponadto uprawiał hazard, pił i
zadawał się z nieodpowiednimi kobietami. Mój ojciec przejął mocno uszczuploną schedę.
Rzecz jasna, we wczesnej młodości nie zaprzątałem sobie głowy takimi sprawami. Ojciec był
w wielkiej przyjazni z pastorem osiadłym w Inglesham. Miałem uczyć się w Oksfordzie, więc
na rok przed rozpoczęciem studiów na życzenie rodziców zacząłem odwiedzać regularnie
plebanię, żeby pod kierunkiem pastora szlifować łacinę i grekę, ponieważ mój guwerner
zaniedbał klasyczną edukację, twierdząc, że sport i przebywanie na świeżym powietrzu
przynoszą większy pożytek niż książkowe mądrości.
Książę uśmiechnął się z roztargnieniem, wspominając tamte beztroskie łata.
- Pastor miał córkę w moim wieku. Oboje liczyliśmy wtedy po siedemnaście lat.
Wkrótce się z nią zaprzyjazniłem. Uczestniczyła w lekcjach i mobilizowała mnie do wysiłku.
Nie mogłem pozwolić, żeby dziewczyna okazała się bystrzejsza ode mnie. W pewnym sensie
musiałem jednak uznać jej wyższość. Gdy po pierwszym roku spędzonym w Oksfordzie
przyjechałem na wakacje, okazało się, że moja koleżanka wyrosła na prawdziwą piękność.
Była taka śliczna, że natychmiast oddałem jej serce, ale starałem się panować nad jego
porywami, tłumacząc sobie, że po zakończeniu edukacji natychmiast oświadczę się
ukochanej. Młodzieńcza naiwność sprawiła, że nie spodziewałem się żadnych przeszkód.
Nasi ojcowie byli najlepszymi przyjaciółmi, a rodzina mojej najdroższej wprawdzie zubożała,
ale to stary ród, sławny i wielce zasłużony dla kraju. Mówię o Nelsonach.
Książę westchnął, pomilczał chwilę i podjął przerwany watek.
- Nie zapomnę nigdy naszego ostatniego lata, gdy po ukończeniu studiów w
Oksfordzie na dobre wróciłem do domu. Ufni w nasze szczęście przemierzaliśmy razem
okoliczne lasy. Charlotta wspomniała, że mojemu ojcu zapewne nie w smak będzie nasze
małżeństwo, ale nie brałem pod uwagę możliwości, że sprzeciwi się mojemu postanowieniu.
Kiedyś Charlotta i ja poszliśmy na spacer tylko we dwoje. Niech mi Bóg wybaczy, ale wtedy
po raz pierwszy i ostatni wzajemna czułość nagle zamieniła się w gwałtowną namiętność.
Ulegliśmy jej, zapominając o skrupułach. Honor nakazywał mi natychmiast poprosić ojca,
żeby pobłogosławił nasz związek i dał pozwolenie na rychły ślub. Proszę sobie wyobrazić, jak
byłem wstrząśnięty, kiedy mnie poinformowano, że nie ma mowy, abym wziął za żonę
niezbyt zamożną pannę z dobrego domu. Był tylko jeden sposób, żeby nie dopuścić do straty
rodowych posiadłości, które należały do nas od czasu najazdu Normanów. Miałem poślubić
bogatą dziedziczkę. Ojciec omawiał już szczegóły takiego mariażu. Jego wybór padł na córkę
bogatego londyńskiego kupca, który zbił fortunę, Handlując z Indiami.
Książę z goryczą pokiwał głową i wyraznie posmutniał.
- Daremnie starałem się przekonać ojca, żeby zrezygnował z tego pomysłu. Do tej
pory byłem mu zawsze posłuszny i bez szemrania spełniałem wszystkie polecenia. Kiedy po
raz pierwszy w życiu poprosiłem, żeby wziął pod uwagę moje zdanie, stanowczo odmówił.
Niestety, pozostał nieugięty. Zagroził, że jeśli nie poślubię dziewczyny, którą dla mnie
wybrał, zostanę wydziedziczony i nie dostanę ani pensa. Tytułu nie mógł mi odebrać, ale miał
pełną swobodę dysponowania rodzinnym majątkiem i po jego śmierci zostałbym księciem bez [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ocenkijessi.opx.pl
  • Copyright (c) 2009 - A co... - Ren zamyślił się na chwilę - a co jeśli lubię rzodkiewki? | Powered by Wordpress. Fresh News Theme by WooThemes - Premium Wordpress Themes.