[ Pobierz całość w formacie PDF ]

kształty rysowały się wyraznie w ciemności na tle światła. Włosy płonęły żywym ogniem. Za nią
ciągnęło się granatowe niebo, skrzące niezliczoną ilością światełek gwiazd.
Ania usłyszała okrzyk podziwu z ust swego towarzysza. Nawet w ciemności mogła wyczytać
wyraz zachwytu i zdumiej na na jego twarzy.
 Kto jest ta cudowna istota?  zapytał.
 To pani Moore. Ona jest bardzo piękna, nieprawdaż?
 Ja& ja& nigdy w życiu nie widziałem kogoś podobnie pięknego  odpowiedział, jakby
nieco oślepiony.  Nie byłem przygotowany. Nie oczekiwałem. Boże, przecież nikt nie może
spodziewać się, że bogini będzie jego gospodynią! Gdyby była ubrana w suknię z purpury i
diadem z ametystów, mogłaby uchodzić za prawdziwą królową oceanów. I ona przyjmuje
lokatorów!
 Nawet boginie muszą żyć  rzekła Ania.  A Ewa nie jest boginią. Jest tylko przecudną
kobietą i tak ziemską jak reszta nas. Czy panna Bryant opowiadała coś o panu Moore?
 Tak. On jest umysłowo chory czy coś podobnego, nieprawdaż? Ale nie wspomniała ani
słowem o pani Moore. Ja zaś myślałem, że to taka sobie zwykła, krzątająca się, wiejska
kobiecina, która bierze lokatorów, żeby zarobić uczciwie parę groszy.
 No tak. Ewa też nic innego nie robi  powiedziała Ania dość ostro  i wcale jej to nie
sprawia przyjemności. Spodziewam się, że pan nie będzie zwracał uwagi na Ryszarda. Gdyby
miało być inaczej, niech się pan stara, aby Ewa tego nie odczuła. Strasznie by jej było przykro.
On jest tylko wielkim dzieckiem, chociaż czasami dość nieznośnym.
 Ach, nie mam zamiaru zwracać nań uwagi. Przypuszczam zresztą, że w domu będę się
pokazywał tylko na obiady. Ale jakie to wszystko straszne! Ona musi mieć bardzo ciężkie życie?
 Tak właśnie jest, ale Ewa nie lubi, aby się nad nią litować.
Ewa weszła z powrotem do domu i następnie ukazała się u głównego wejścia. Przywitała
Owena Forda z chłodną uprzejmością i zakomunikowała mu urzędowym tonem, że pokój i obiad
nań czekają.
Ryszard z uśmiechem zadowolenia potoczył się z walizami po schodach i Owen Ford został
umieszczony jako mieszkaniec starego domu między wierzbami.
XXIV. KSIGA %7łYCIA KAPITANA JIMA
Zjawiła się w mojej głowie, jak poczwarka, pewna myśl, z której może się wykluje cudowny
motyl wielkiego dzieła  przyznała się Ania Gilbertowi po jego powrocie do domu. Wrócił
wcześniej, niż przypuszczała, i z zapałem zabrał się do ciastek z poziomkami, tego arcydzieła
sztuki kulinarnej Zuzanny. Ta ostatnia krążyła po pokoju jak surowy, ale dobroczynny duch
opiekuńczy i, pełna szczęścia, spoglądała na Gilberta zajadającego ciastka i rozmawiającego.
 Co za myśl, Aniu?  zapytał.
 Nie powiem ci w tej chwili, nie będę o tym w ogóle mówiła aż do czasu, kiedy się
upewnię, że mój plan się uda.
 A cóż to za człowiek ten Mr. Ford?
 Ach, bardzo miły i całkiem przystojny.
 A jakie ma piękne uszy, kochany doktorze  wtrąciła Zuzanna.
 Ma około trzydziestu do trzydziestu pięciu lat i zamierza pisać powieść. Głos ma
sympatyczny, uśmiech ujmujący i wie, jak się ubrać. Ale z tym wszystkim nie wygląda na to, by
miał same przyjemności w życiu.
Następnego wieczora zjawił się Owen Ford w małym domku z listem od Ewy. Czas do
zachodu słońca spędzono na pogawędce w ogrodzie, pózniej zaś wybrali się wszyscy na
przejażdżkę do przystani przy świetle księżyca małym czółnem, o które Gilbert już dawniej
postarał się na letnie wycieczki. Owen bardzo się podobał Ani i Gilbertowi. Oboje mieli
wrażenie, że znają go od lat, co właśnie stanowi różnicę między zwykłymi śmiertelnikami a
ludzmi z rodu Józefa.
 On jest taki piękny jak jego uszy, droga pani doktorowo  powiedziała Zuzanna po jego
odejściu. Oświadczył Zuzannie, że nigdy w życiu nie jadł tak wybornych ciastek z poziomkami, i
tym od razu podbił jej wrażliwe serce.  On wie, jak sobie ująć ludzi  mówiła dalej, sprzątając
ze stołu po kolacji.  Nie do uwierzenia, że jeszcze nie jest żonaty, przecież za takim mężczyzną
poleciałaby każda panna, którą by tylko o to poprosił. Ale może tak jak ja nie natrafił jeszcze na
taką, która by mu się podobała.
Zuzanna podczas zmywania statków zaczęła snuć najromantyczniejsze marzenia.
W dwa dni pózniej zabrała Ania Owena Forda do latarni morskiej, aby go poznać z
kapitanem. Pola koniczyny wzdłuż brzegów morza pokładały się pod podmuchem zachodnich
wiatrów, a kapitan mógł się poszczycić wobec gościa jednym z najpiękniejszych zachodów
słońca. On sam tylko co wrócił z małej wędrówki na drugą stronę przystani.
 Musiałem być u Henryka Pollocka i powiedzieć mu, że jest umierający. Wszyscy inni bali
się mu to zakomunikować. Myśleli, że przyjmie to Bóg wie jak, miał bowiem zamiar żyć bez
końca i wciąż robił nowe plany. Tymczasem żona jego była zdania, że wreszcie trzeba go
przygotować na bliską śmierć i że właśnie ja mam być tym, co mu powie, że dni jego życia są [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ocenkijessi.opx.pl
  • Copyright (c) 2009 - A co... - Ren zamyślił się na chwilę - a co jeśli lubię rzodkiewki? | Powered by Wordpress. Fresh News Theme by WooThemes - Premium Wordpress Themes.