[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Co pan robi? spytałam.
Twarz intruza miała kamienny wyraz.
Ten twój wspólnik w telefonie twierdzi powiedział, nie przestając naciskać
klawisze że jest sierżantem policji z komisariatu w Livingston. Więc dzwonię do nich, żeby raz
na zawsze skończyć z tą maskaradą.
To mnie zdumiało. Jak daleko ma zamiar się jeszcze posunąć?
W milczeniu czekał na zgłoszenie się dyżurnego.
Chciałbym rozmawiać z sierżantem Hardingiem powiedział i odczekawszy
chwilę rzucił: Co? To znaczy, że pan naprawdę jest policjantem? O mój Boże. Bardzo
przepraszam, panie sierżancie, ale coś bardzo dziwnego... Tak, oczywiście, nazywam się Edward
Kimball. Nie, nie rozumiem, o co w tym wszystkim chodzi. %7łona wyszła z domu rano i...
Powiedziała, że ja co? Odwrócił się i obrzucił mnie szczerze zatroskanym wzrokiem.
Odwzajemniłam się spojrzeniem równie szczerze nasączonym jadem. Panie sierżancie, nie
wiem, co się tutaj dzieje... Tak, troszkę się poprztykaliśmy, ale... Zwietnie, to dobry pomysł. Jen,
sierżant chce z tobą rozmawiać. Podał mi słuchawkę.
Tak, panie sierżancie?
Zaraz tam będę oznajmił Harding. Chce pani do mojego przyjazdu zostać na
linii połączona z innym funkcjonariuszem?
Przełączę na głośnomówiący odparłam, nacisnęłam przycisk i odłożyłam
słuchawkę. Tylko proszę się pospieszyć.
Już jadę.
Będzie tu za parę minut powiedział mężczyzna. Jen, spróbuj przez ten czas
troszkę się uspokoić.
Niech pan da już spokój. I niech pan przestanie tak do mnie mówić.
To znaczy jak?
Jen. Edward mnie tak nazywa.
Kochanie, posłuchaj. Wiem, ile nerwów kosztowała cię ta przeprowadzka, ale...
Coś tam jeszcze mówił, ale przestałam go słuchać, bo nagle wpadła mi do głowy
genialna myśl. Jak wspomniałam, większość naszych rzeczy nie przyjechała jeszcze z Arizony, ale
co nieco już tak w tym pudło z osobistymi drobiazgami Edwarda. A jednym z nich czymś, co
od razu wypakował i postawił na nocnym stoliku obok łóżka -było nasze zdjęcie ślubne.
Zdjęcie, które będzie stanowić oczywisty dowód na to, że ten człowiek jest oszustem
podszywającym się pod mojego męża. Koniec sprawy, drań powędruje za kratki za włamanie i
naruszenie prywatności, a może za coś jeszcze znacznie gorszego.
Jen?
Starałam się nawet uśmiechnąć.
Idę na chwilę na górę, hm... kochanie.
Podjąć jego grę i dotrwać do końca oto moja nowa taktyka.
Dobrze. Kiwnął głową. Przy okazji ochlap sobie trochę buzię. Może ci to
pomoże odzyskać równowagę.
Ochlapię zgodziłam się.
" " "
Poszłam na górę, a nogi mi się plątały jak spaghetti. Przecież ten facet nie może chyba
naprawdę liczyć na to, że zajmie miejsce Edwarda. To pewnie jakiś wariat, zbieg z zakładu dla
chorych psychicznie...
O Boże, a może o to właśnie chodzi? Może on naprawdę wierzy, że jest Edwardem.
Może ukradł mu portfel i pod wpływem jakiegoś krótkiego spięcia w mózgu doszedł do wniosku,
że jest moim mężem.
Zachowaj spokój, upomniałam się. Nie zdenerwuj go. Jeśli naprawdę jest walnięty, to nie
można przewidzieć, jak się zachowa, jeśli będę uporczywie mu się sprzeciwiać. Niedługo
przyjedzie tu sierżant Harding, więc zachowaj spokój.
Jen, dobrze się czujesz?
Na dzwięk jego głosu aż podskoczyłam.
Dużo lepiej! odkrzyknęłam prawie radośnie, jak June Cleaver [June Cleaver
fikcyjna postać z serialu telewizyjnego Leave It to Beaver wiecznie pogodna i zadowolona z
życia gospodyni domowa.] na tabletkach rozweselających. Zaraz wracam.
Podbiegłam na palcach do nocnego stolika przy łóżku Edwarda i poczułam ogromną ulgę
na widok dobrze mi znanej srebrnej ramki. Wzięłam ją do ręki, spojrzałam na nasze zdjęcie ślubne i
serce podeszło mi do gardła. Zamknęłam oczy, znów je otworzyłam, ale nic się nie zmieniło.
Fotografia przedstawiała mnie w białej koronkowej sukni, w której wyglądałam jak
marzenie każdego pana młodego. Obok z opaloną, uśmiechniętą twarzą stał w czarnym smokingu z [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl ocenkijessi.opx.pl
Co pan robi? spytałam.
Twarz intruza miała kamienny wyraz.
Ten twój wspólnik w telefonie twierdzi powiedział, nie przestając naciskać
klawisze że jest sierżantem policji z komisariatu w Livingston. Więc dzwonię do nich, żeby raz
na zawsze skończyć z tą maskaradą.
To mnie zdumiało. Jak daleko ma zamiar się jeszcze posunąć?
W milczeniu czekał na zgłoszenie się dyżurnego.
Chciałbym rozmawiać z sierżantem Hardingiem powiedział i odczekawszy
chwilę rzucił: Co? To znaczy, że pan naprawdę jest policjantem? O mój Boże. Bardzo
przepraszam, panie sierżancie, ale coś bardzo dziwnego... Tak, oczywiście, nazywam się Edward
Kimball. Nie, nie rozumiem, o co w tym wszystkim chodzi. %7łona wyszła z domu rano i...
Powiedziała, że ja co? Odwrócił się i obrzucił mnie szczerze zatroskanym wzrokiem.
Odwzajemniłam się spojrzeniem równie szczerze nasączonym jadem. Panie sierżancie, nie
wiem, co się tutaj dzieje... Tak, troszkę się poprztykaliśmy, ale... Zwietnie, to dobry pomysł. Jen,
sierżant chce z tobą rozmawiać. Podał mi słuchawkę.
Tak, panie sierżancie?
Zaraz tam będę oznajmił Harding. Chce pani do mojego przyjazdu zostać na
linii połączona z innym funkcjonariuszem?
Przełączę na głośnomówiący odparłam, nacisnęłam przycisk i odłożyłam
słuchawkę. Tylko proszę się pospieszyć.
Już jadę.
Będzie tu za parę minut powiedział mężczyzna. Jen, spróbuj przez ten czas
troszkę się uspokoić.
Niech pan da już spokój. I niech pan przestanie tak do mnie mówić.
To znaczy jak?
Jen. Edward mnie tak nazywa.
Kochanie, posłuchaj. Wiem, ile nerwów kosztowała cię ta przeprowadzka, ale...
Coś tam jeszcze mówił, ale przestałam go słuchać, bo nagle wpadła mi do głowy
genialna myśl. Jak wspomniałam, większość naszych rzeczy nie przyjechała jeszcze z Arizony, ale
co nieco już tak w tym pudło z osobistymi drobiazgami Edwarda. A jednym z nich czymś, co
od razu wypakował i postawił na nocnym stoliku obok łóżka -było nasze zdjęcie ślubne.
Zdjęcie, które będzie stanowić oczywisty dowód na to, że ten człowiek jest oszustem
podszywającym się pod mojego męża. Koniec sprawy, drań powędruje za kratki za włamanie i
naruszenie prywatności, a może za coś jeszcze znacznie gorszego.
Jen?
Starałam się nawet uśmiechnąć.
Idę na chwilę na górę, hm... kochanie.
Podjąć jego grę i dotrwać do końca oto moja nowa taktyka.
Dobrze. Kiwnął głową. Przy okazji ochlap sobie trochę buzię. Może ci to
pomoże odzyskać równowagę.
Ochlapię zgodziłam się.
" " "
Poszłam na górę, a nogi mi się plątały jak spaghetti. Przecież ten facet nie może chyba
naprawdę liczyć na to, że zajmie miejsce Edwarda. To pewnie jakiś wariat, zbieg z zakładu dla
chorych psychicznie...
O Boże, a może o to właśnie chodzi? Może on naprawdę wierzy, że jest Edwardem.
Może ukradł mu portfel i pod wpływem jakiegoś krótkiego spięcia w mózgu doszedł do wniosku,
że jest moim mężem.
Zachowaj spokój, upomniałam się. Nie zdenerwuj go. Jeśli naprawdę jest walnięty, to nie
można przewidzieć, jak się zachowa, jeśli będę uporczywie mu się sprzeciwiać. Niedługo
przyjedzie tu sierżant Harding, więc zachowaj spokój.
Jen, dobrze się czujesz?
Na dzwięk jego głosu aż podskoczyłam.
Dużo lepiej! odkrzyknęłam prawie radośnie, jak June Cleaver [June Cleaver
fikcyjna postać z serialu telewizyjnego Leave It to Beaver wiecznie pogodna i zadowolona z
życia gospodyni domowa.] na tabletkach rozweselających. Zaraz wracam.
Podbiegłam na palcach do nocnego stolika przy łóżku Edwarda i poczułam ogromną ulgę
na widok dobrze mi znanej srebrnej ramki. Wzięłam ją do ręki, spojrzałam na nasze zdjęcie ślubne i
serce podeszło mi do gardła. Zamknęłam oczy, znów je otworzyłam, ale nic się nie zmieniło.
Fotografia przedstawiała mnie w białej koronkowej sukni, w której wyglądałam jak
marzenie każdego pana młodego. Obok z opaloną, uśmiechniętą twarzą stał w czarnym smokingu z [ Pobierz całość w formacie PDF ]