[ Pobierz całość w formacie PDF ]

kancelarii. Nikt nie podrobi tych zamaszystych gryzmołów.
 Zatem jeśli Conan żyje  mruknął Amalryk  powstanie będzie inne od poprzednich; ponieważ
tylko on może zjednoczyć Akwilończyków. Jednak  oponował książę  to niepodobne do Conana.
Dlaczego miałby budzić naszą czujność takimi przechwałkami?
Należałoby raczej oczekiwać, że uderzy bez ostrzeżenia, na sposób barbarzyńców.
 I tak zostalibyśmy ostrzeżeni  zauważył Xaltotun.  Nasi szpiedzy uprzedzili nas o
przygotowaniach Poitaińczyków do wojny. Nie zdołałby w tajemnicy przeprawić się przez góry,
więc w typowy dla siebie sposób rzuca mi wyzwanie.
 Dlaczego tobie?  pytał Valerius.  Dlaczego nie mnie albo Tarascusowi?
Xaltotun skierował na niego swe nieprzeniknione spojrzenie.
 Conan jest mądrzejszy od was  rzekł w końcu.  On wie już to, czego wy, królowie, dopiero
musicie się nauczyć  że nie Tarascus, nie Valerius ani nawet nie Amalryk, lecz Xaltotun jest
prawdziwym władcą zachodnich narodów.
Nic nie odrzekli; siedzieli w milczeniu, ogłuszeni paraliżującą świadomością prawdziwości tego
stwierdzenia.
 Nie ma dla mnie innej drogi jak ta wiodąca do imperialnego tronu  rzekł Xaltotun. 
Jednak najpierw musimy zniszczyć Conana. Nie mam pojęcia, jak umknął mi w Belverusie, gdyż nie
jest mi dana wiedza o tym, co działo się, kiedy leżałem pogrążony we śnie czarnego lotosu. Wiem, że
teraz przebywa na południu, zbierając armię. To jego ostatni, desperacki cios, możliwy tylko dzięki
rozpaczy ludu cierpiącego pod rządami Valeriusa. Niech powstaną; trzymam ich wszystkich w garści.
Zaczekamy, aż na nas ruszy, a potem zgnieciemy go raz na zawsze. Pózniej rozniesiemy Poitain,
Gunderlandię i tych głupich Bossończyków. Potem Ophir, Argos, Zingarę, Koth  wszystkie narody
świata scalimy w jedno ogromne imperium. Będziecie rządzić jako moi namiestnicy, potężniejsi od
dzisiejszych królów. Ja jestem niepokonany, gdyż Serce Arymana zostało ukryte i żaden człowiek nie
zdoła go użyć przeciw mnie.
Tarascus unikał spojrzenia Xaltotuna, by ten nie odczytał jego myśli. Wiedział, że czarnoksiężnik nie
zajrzał do złotej szkatuły z rzezbami śpiących węży, od kiedy schował w niej serce. Jakkolwiek
dziwne by się to wydawało, Xaltotun nie miał pojęcia, że Serce zostało skradzione; dziwny klejnot
znajdował się poza kręgiem jego mrocznej wiedzy i nawet niesamowite zdolności maga nie ostrzegły
go, że puzdro jest puste. Tarascus nie sądził, by Xaltotun znał wszystkie rewelacje przekazane im
przez Orastesa, gdyż nawet nie wspomniał o wskrzeszeniu Acheronu, a tylko o budowaniu nowego,
ziemskiego imperium. Tarascus sądził, iż Xaltotun nie jest jeszcze zupełnie pewny swej potęgi; tak
jak oni potrzebowali jego pomocy w realizacji swych ambicji, tak samo on potrzebował ich. Magia,
przynajmniej w pewnym stopniu, była uzależniona od ciosów mieczów i pchnięć włóczni. Król
zrozumiał ukradkowe spojrzenie Amalryka: niech czarnoksiężnik użyje swej sztuki, aby pomóc im
pokonać ich najgrozniejszego wroga. Przyjdzie czas, aby rozprawić się z Xaltotunem. Może jeszcze
znajdzie się sposób, aby okpić tę mroczną siłę, którą wskrzesili.
XXI
ZAOWIESZCZE WERBLE
Wojna stała się faktem, gdy dziesięciotysięczna armia Poitain z powiewającymi
sztandarami, wśród błysków stali przekroczyła południowe przełęcze. A na jej czele, przysięgali
szpiedzy, jechała olbrzymia postać w czarnej zbroi, z haftowanym złotem, królewskim lwem
Akwilonii na jedwabnym płaszczu. Conan żył! Król żył! Teraz w ludzkich sercach, zarówno
przyjaciół, jak i wrogów, nie pozostała już żadna wątpliwość.
Razem z wieścią o inwazji z południa dotarła wiadomość, przyniesiona przez pędzących dniem i
nocą kurierów, że jazda Gunderlandii, wzmocniona przez baronów z północnego zachodu i
Bossończyków z północy, posuwa się na południe. Tarascus pomaszerował z trzydziestoma tysiącami
wojska do Galparanu nad rzeką Shirki, którą Gundermani musieli przekroczyć, aby uderzyć na miasta
wciąż znajdujące się w rękach Nemedyjczyków. Shirki była bystrą, wzburzoną rzeką rwącą na
południowy zachód skalistymi przełomami i kanionami i armia mogła ją o tej porze roku sforsować
tylko w kilku miejscach, bowiem rzeczny nurt aż po brzegi wezbrał od stopionych śniegów. Cały kraj
na wschód od Shirki kontrolowali Nemedyjczycy, więc wydawało się logicznym założenie, iż
Gundermani spróbują przeprawić się albo przy Galparan, albo przy leżącym dalej na południe
Tanasul. W
każdej chwili oczekiwano posiłków z Nemedii, aż przyszła wieść, że król Ophiru urządza wrogie
demonstracje na południowych rubieżach Nemedii, tak więc wysłanie następnych oddziałów
oznaczałoby narażanie kr aju na inwazję z południa.
Amalryk i Valerius opuścili Tarantię z dwudziestoma pięcioma tysiącami wojska, zostawiając na
czas swej nieobecności możliwie najliczniejszy garnizon do tłumienia buntów w miastach. Chcieli
napotkać i rozetrzeć na proch Conana, zanim dołączą doń buntownicy z całego królestwa.
Wprawdzie król wraz z Poitaińczykami przeprawił się przez góry, ale nie doszło do żadnych
większych starć, ataków na miasta czy fortece. Conan pojawił się i zniknął. Najwidoczniej skręcił na
zachód i przez dzikie, słabo zaludnione pogórze wkroczył na bossońskie pogranicze, zbierając po
drodze ochotników. Amalryk i Valerius ze swą jazdą złożoną z Nemedyjczyków, akwilońskjch
renegatów i dzikich najemników wściekli krążyli po kraju, szukając nieuchwytnego nieprzyjaciela.
Amalryk przekonał się, iż nie jest w stanie zdobyć żadnych wieści o ruchach Conanowych
oddziałów, a tylko mętne pogłoski. Podjazdy ruszały, by nigdy nie wrócić, a widok ukrzyżowanego
na dębie szpiega nie należał do rzadkości. Wieś powstała i uderzała tak, jak walczy prosty lud i
chłopstwo  gwałtownie, zabójczo i skrycie. Jedyne, czego Amalryk był
pewien, to tego, że znaczne siły Gundermanów i północnych Bossończyków znajdują się gdzieś przed [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ocenkijessi.opx.pl
  • Copyright (c) 2009 - A co... - Ren zamyślił się na chwilę - a co jeśli lubię rzodkiewki? | Powered by Wordpress. Fresh News Theme by WooThemes - Premium Wordpress Themes.