[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Próbował się Biały uśmiechać jeszcze, lecz na wpół zarysowany uśmiech jego zmienił w wyraz troski, nim
rozkwitnął.
Sędziwój, stojąc, mówił ciągle:
 Wierzaj mi, książę, słowo rycerskie daję wam, ocalić was pragnę, a ocalenia innego nie widzę nad
pokorę i zwrócenie się o łaskę i przebaczenie do króla.
Biały się porwał z siedzenia.
 Ale ja chcę, ja muszę mieć dzielnicę moją  zawołał  to co mi Kazmirz zapłacił za nią, szyderstwem
było, nie ceną. Należy mi Gniewków, Kazmirz niechętnym był dla mnie, uciekać musiałem od gniewu jego.
Dzielnica mi się należy.
 Nie przeczę, że i żal, i prawo jakieś książę mieć możesz  rzekł Sędziwój  ale łatwiej zyszczesz
wyrozumienie i łaskę, gdy prosić zechcesz, gdy do serca króla się odezwiesz, niż wyzywając go. Potężnym jest,
obraża go to. Król Węgier, Dalmacji i Polski mocen jest przecie pokonać was, a jeśli nie wywiera całej siły, to
dlatego tylko, iż nadto jest jej pewnym.
Biały podparł się na rękach i zadumał.
 Niech Miłość Wasza rozważy, porachuje, co lepsze  dodał Sędziwój.  Ja zmuszać go ani chcę, ani
mogę, ale proszę, byś litość miał nad sobą.
 A wy mi za króla ręczycie? Odda Gniewków mój?  zawołał nagle Biały, podnosząc oczy.
 Ja ręczę za to tylko, że waszą sprawę całą siłą moją popierać będę  odezwał się Sędziwój.  Nie
polecono mi nic, to, co czynię, z własnego serca i popędu robię, król nie wie o tym. Użyję wszelkich środków,
abym wymodlił u Ludwika przebaczenie.
 Przebaczenie!  podchwycił urażony książę.  Ale ja ani łaski, ni przebaczenia nie żądam, chcę
sprawiedliwości!
 Król jest w swym prawie  odparł Sędziwój.  On wam nie odebrał Gniewkowa, spadkiem po
Kazmirzu go wziął. Nie pokrzywdził was, ale litościwym być i względnym może.
Zachmurzyło się oblicze książęce.
Wierz mi, wojewodo  rzekł  tak mówiąc, my nic nie sprawiemy.
 Boleć mnie to będzie  rzekł Sędziwój  ano, inaczej ja nie mogę.
Przerwała się rozmowa na chwilę, wojewoda nalał kubki, podał jeden księciu, a widząc, że do ust niosąc
swój, zawahał się Biały, jakby czegoś w tym napoju obawiał, uśmiechnął się dumnie.
 Oto piję sam  rzekł urażony.  Masz więc książę dowód, iż mu nie podaję trucizny, a kubki
zamieńmy.
Zarumienił się Biały, zmieszał i żywo kubek podany wychylił. Roztargniony był, niespokojny i smutny.
Sędziwój pozostał takim, jakim był, uprzejmością tylko w przyjęciu nagradzając nieprzyjemne wrażenie, jakie
na księciu słowa jego czyniły.
Biały nie poczynał na nowo rozmowy. Siedział czas jakiś milczący i zatopiony w sobie.
 Najuboższy z ziemian  odezwał się wreście  ma kawał gruntu, na którym panem jest, miałżebym ja
ojcowizny mojej być pozbawiony?
 Miłość Wasza wyrzekłeś się jej sam  rzekł Sędziwój  wstępując do zakonu i poprzysięgając
ubóstwo. Z tych ślubów, jak u nas mówią, papież go nie rozwiązał i król stoi przy tym, że do zakonu powrócisz.
 Nie, papież mnie uwolni!  zawołał książę.  Nie myślę wracać, nie!
 Iw tym król by być mógł pomocnym, wstawiając się do Rzymu  rzekł wojewoda  lecz potrzeba, byś
książę go przejednał, a na to sposobu innego nie ma, tylko oddać mu zamki i prosić o przywrócenie łask i
względów.
Książę potrząsnął głową, lecz poznać było można, iż się te nadzieje, z którymi przybył, rozchwiały, że osłabł
i niepewien był, jak ma postąpić.
Sędziwój powtarzał stale toż samo, Biały coraz słabiej opierał, na ostatek przedłużona aż pod wieczór
rozmowa zamknęła się tym, że nie dając żadnej stanowczej odpowiedzi, książę prosił o czas do namysłu dni
kilka, i spiesznie konia dosiadłszy, uciekł od wojewody.
W drodze Gniewosz na próżno się chciał czegoś dowiedzieć od niego. Schylony na kark konia, rzucał
oczyma dziko, zżymał się przez drogę całą, a przybywszy do Gniewkowa, rzucił się na pościel, na żadne nie
odpowiadając pytania.
Nazajutrz wstał rano i poszedł oglądać zamek, liczyć swych ludzi, gniewając się i burcząc. Powróciwszy do
dworu, legł, zawoławszy Buska do siebie. Zpiewak i baśniarz siedział długo, nim się od niego słowa doczekał.
Zerwał się z łoża i nagle zawołał:
 Buśku, to są wszyscy zdrajcy! Oni mnie w końcu ubiją albo w ręce królowi dadzą. Wolę sam mu się
poddać!
Buśko aż podskoczył ze swego siedzenia.
 Poddać się  krzyknął  mając trzy zamki? Poddać się?
 Jutro będzie ich może dwa, a pojutrze żadnego  rzekł książę szyderczo.  Ludzie uciekają, a ziemian
już połowy nie stało. Wielkopolanie, co mnie w to wciągnęli, opuścili, znikli. Wolałbym był Boga chwalić u
Zwiętego Benigna.
Zadumał się bajarz stary.
 A, tak, wino było dobre, ale strawa brzydka i księża surowi. Wolę tu albo we Drzdenku, choć tam mnie
piwskiem poją.
Przeszedł się książę po izbie.
Czas uproszony do namysłu jeszcze był nie upłynął. Jednego dnia napadła go chęć wojowania; kazał
częstokoły bić na wałach i natychmiast odwołał rozkaz.
Ciągnęło się tak dni kilka. Nikt już nie mógł odgadnąć, co książę myślał, ale ci, co do niego przystali, coraz
mniej mając w nim ufności, uchodzili.
Jakieś tajemnicze przygotowania zaczęły się około księcia, wysłał Gniewosza, nie pytał już ani o Złotoryję,
ani o Szarlej i niespodzianie zniknął w nocy. Buśko tym razem mu towarzyszył, Lasoty nie brał z sobą.
Jednego ranka siedział w Wielkiej Wsi Dersław, od skwaru się schroniwszy do chłodnej izby, w której
ciemność panowała, i prawdę rzekłszy, drzemał, gdy usłyszał w progu powitanie:
 Niech będzie pochwalony!
Przetarł oczy, stał przed nim Lasota.
 A ty tu co robisz?  zawołał, porywając się, Nałęcz.
 Przybyłem was o gospodę na jaki czas prosić  odezwał się Nałęcz.
 Książę cię odprawił?
 Nie, ale nam uszedł do swych przyjaciół do Drzdenka, a zamki królowi poddać kazał, choć na rok
żywności miały i bardzo się w nich mógł jeszcze bronić, gdyby chciał i umiał.
Uderzył w szerokie dłonie Dresław.
 Otóż masz, piastowska krew i nadzieje nasze na nich!  krzyknął rozgniewany i oburzony.
Trwało to chwilę, uspokoił się natychmiast Nałęcz.
 Ha!  rzekł.  Indziej sobie i kogo innego szukać będziemy musieli. Jeżeli Sędziwój sądzi, że tym już
skończy wszystko, to się myli. Jeszcześmy nie dali za wygraną. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ocenkijessi.opx.pl
  • Copyright (c) 2009 - A co... - Ren zamyślił się na chwilę - a co jeśli lubię rzodkiewki? | Powered by Wordpress. Fresh News Theme by WooThemes - Premium Wordpress Themes.