[ Pobierz całość w formacie PDF ]

w ścianę. Wiedziała, gdzie jest, nie zapomniała o tym nawet
we śnie: spędziła noc w hotelu z Jakiem Drummondem.
Jeszcze przez chwilę nie poruszała się, próbując wyczuć, czy
on śpi obok niej. Pamiętała wszystko - szampana, powolne
tańce, scenę w recepcji i swoją decyzję, pamiętała też, jak Jake
położył ją do łóżka. Nie pamiętała tylko, jak się z nią kochał.
Przymknęła oczy i wzięła głęboki oddech. Czy lata walki i
determinacji dobiegły już końca? Czy to możliwe, by była aż
tak pijana, by nie pamiętać najważniejszej chwili swojego
dorosłego życia? Pomyślała, że jeśli przez chwilę poleży
spokojnie, to wszystko sobie przypomni. Często przecież
dzieje się tak ze snami. Leżała więc, patrząc na blade światło
słońca przedzierające się przez rolety i czekając, aż jakiś ślad
w pamięci przedrze się przez mgłę zapomnienia, ale na
próżno. W końcu z jej piersi wyrwał się stłumiony śmiech.
Czym więc okazał się seks? Czymś, co pozostawia w pamięci
mniej wyrazny ślad niż taniec? Wiele hałasu o nic! Co ona ma
teraz powiedzieć Jake' owi, jak z nim rozmawiać? Słyszała o
udawaniu orgazmu, ale to było jeszcze bardziej niedorzeczne!
Nie mogła przecież udawać entuzjazmu dla czegoś, czego w
ogóle nie pamiętała!
Pomyślała, że chyba trzeba się będzie przyznać do luki w
życiorysie, i westchnęła ciężko. Boże, co za historia! I któż by
przypuszczał, że coś takiego może się zdarzyć!
Przyszło jej do głowy, że może rzut oka na twarz Jake'a
przywróci jej pamięć. Zresztą i tak nie mogła bez końca leżeć
nieruchomo. Niczego to nie zmieniało. Powoli, bardzo powoli
obróciła się i zerknęła przez ramię.
Była sama w łóżku. Pościel po drugiej stronie wyglądała
na nietkniętą.
- Dzięki - wymamrotał Jake do kelnerki, która z
niewinnym uśmiechem nalała mu do filiżanki kawy.
- Czy chce pan coś zamówić?
Uniósł dłoń w geście zaprzeczenia. Kelnerka uśmiechnęła
się szerzej, widząc, że gość potrzebuje jeszcze trochę czasu,
żeby dojść do siebie.
- Zostawię panu kartę - powiedziała z uśmiechem i
odeszła. Unosił się za nią lekki zapach perfum. Rebel,
pomyślał Jake.
W studenckich czasach perfumy zawsze służyły mu jako
punkt wyjścia do rozmów z kobietami.  To rebel" - mawiał i
potrząsał głową ze zrezygnowanym uśmiechem. A gdy
dziewczyna dopytywała się, co ma na myśli, zaczynał się
głośno zastanawiać, dlaczego każda kobieta, która wywiera na
nim wrażenie, używa tych perfum.
Równie dobrze mogło to być paczuli, femme, opium,
poison albo dowolne z tuzina innych perfum, jakie Jake do tej
pory potrafił bezbłędnie rozpoznać, choć zarzucił tę technikę,
gdy skończył studia. Zawsze udawało mu się wciągnąć
kobietę w rozmowę, a to już była połowa sukcesu. Ciekaw
był, jakich perfum używa Bel. Były mocne i uderzały do
głowy, nawet za bardzo, ale nie rozpoznawał tego zapachu.
Stoliki powoli zapełniały się weselnymi gośćmi. Na
wszystkich twarzach widać było ślady znużenia. Jake skinął
głową kilku osobom i spokojnie pil swoją kawę. Nie miał
ochoty na grzecznościowe rozmowy, zresztą nikt się do tego
nie palii. Poprzedniego wieczoru wypito zbyt wiele szampana,
a bar z innymi alkoholami również był dobrze zaopatrzony.
Przy Bel Jake zapominał o całym swoim doświadczeniu;
co więcej, chwilami zachowywał się tak głupio, że sam był
tym przerażony." Po co ciągnąć kobietę do łóżka?" - powtarzał
zwykle mniej doświadczonym przyjaciołom. -  Jeśli nawet ci
się to uda, to ani ona nie będzie zadowolona, ani ty": Jednak
pomimo całej jego niezręczności Bel w końcu wylądowała
tam, gdzie chciał ją widzieć. On zaś... on nic z tym nie zrobił.
Utulił ją do snu jak dziecko, a sam położył się na cholernie
niewygodnej sofie.
Wypił kawę i pomachał do kelnerki, prosząc o dolewkę.
Co się z nim właściwie działo? Nie wiedział, ale wcale nie był
tym zachwycony. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ocenkijessi.opx.pl
  • Copyright (c) 2009 - A co... - Ren zamyślił się na chwilę - a co jeśli lubię rzodkiewki? | Powered by Wordpress. Fresh News Theme by WooThemes - Premium Wordpress Themes.