[ Pobierz całość w formacie PDF ]
się i przyjemnością popatrzyła na swoje białe piękne zęby. Potem przygładziła sukienkę i
zeszła na dół.
Przy schodach na strych stał Jakob i Elizabeth postanowiła skorzystać z okazji.
- Jakob zaczęła, chwytając go za rękaw. Mogłabym zamienić z tobą kilka słów?
- No pewnie, oczywiście, że możesz odparł ciepło.
- Czy ty pamiętasz tamten dzień, kiedy przyszliśmy prosić was na chrzciny? zaczęła.
Jakob skinął głową, a ona mówiła dalej:
- Wtedy powiedziałeś, że Ragna może być surowa, ale potem tego żałuje. Co miałeś
na myśli?
Teść przeczesywał palcami brodę i chrząknął.
- Ni cóż, Ragna ma trochę wyrzutów sumienia, że Jens& że dostał tylko dom w
Dalen, a Olav wezmie tutejsze gospodarstwo. No ale to Olav jest naszym dziedzicem, chociaż
ma dopiero osiem lat&
Jakob mówił dalej, ale Elizabeth już nie słyszała. To dlatego Ragna zrobiła się taka
miła? Rozczarowana musiała zagryzać wargi. Miała nadzieję, że Ragna żałuje listu i tego, co
powiedziała Jensowi. Trochę niechętnie musiała przyznać sama przed sobą, że wiele by dla
niej znaczyło, gdyby obie z teściową zostały przyjaciółkami. Nie tylko ze względu na Jensa.
Drgnęła, bo ktoś złapał ją za ramię.
- Przepraszam, że cię przestraszyłam powiedziała Dorte. Ale nie wiesz, gdzie
mogłabym położyć Daniela?
Elizabeth popatrzyła na śpiące dziecko.
- Połóż go na tym samym łóżku, na którym śpi Ane. To są pierwsze drzwi i na prawo
powiedziała, wskazując na strych. Dopiero kiedy Dorte zniknęła, Elizabeth zdała sobie
sprawę, że Jokoba też już nie ma. Chyba muszę iść do gości powiedziała półgłosem i
poszła do izby.
Stoły były nakryte białymi lnianymi obrusami i serwetkami. Stały na nich
najpiękniejsze łojowe świece w srebrnych świecznikach, płomienie odbijały się w
kryształowych szklankach.
74
- To ja z Olavem nazbieraliśmy wrzosu do ozdobienia stołu usłyszała, jak Indianne
informuję Marię.
Elizabeth odszukała Jensa i uścisnęła mu rękę. Dobrze mieć go przy sobie, kiedy
trzeba witać się z tyloma ludzmi. Abraham, właściciel sklepu, podszedł z żoną, żeby złożyć
gratulacje. Elizabeth zwróciła uwagę, że oboje mają nowe buty, które skrzypią przy
chodzeniu. Cóż, czego innego można by się spodziewać po takich eleganckich ludziach,
myślała, witając się z innymi gośćmi. W pewnym momencie dostrzegła lensmana. %7łołądek
zacisnął jej się w bolesny węzeł. Opanuj się,, upomniała sama siebie. On przyszedł tu jako
gość, nie z innego powodu. Kiedy podszedł do niej, nie była w stanie stać spokojnie. Muszę
zajrzeć do Dorte powiedziała pospiesznie i zniknęła.
Przy obiedzie lensman siedział na skos od niej. Elizabeth wielokrotnie odczuła na
sobie jego badawcze spojrzenie, ale nie była w stanie popatrzeć mu w oczy. Utkwiła wzrok
we własnym talerzu, nie rozglądała się. kiedy goście zaczęli wstawać od stołu, nie mogła
jednak uniknąć spotkania.
- Dzień dobry, i dziękuję za ostatnie spotkanie, Elizabeth powiedział lensman,
wyciągając do niej wielką dłoń.
- I ja dziękuję odparła z wymuszonym spokojem, przeprosić za to, że wcześniej się z
nim nie przywitała. Dała jednak spokój. Nie wiadomo jakby to zrozumiał.
- Mam wrażenie, że widziałem cię gdzieś indziej, nie tylko tutaj, w naszej wsi zaczął
lensman niepewnie. Gdzie to mogło być? Ach, teraz już pamiętam. To było w Dalsrud!
Serce Elizabeth podskoczyło w piesi. Głos dochodził jakby z daleka, kiedy
odpowiedziała:
- Tak, byłam tam służącą.
- Ach, naprawdę? No widzisz, jak to straszna tragedia z tym Dalsrudem rzekł,
wpatrując się w nią.
- Niestety, wielka tragedia przytaknęła, nie odwracając oczu. Splotła tylko mocno
ręce na plecach. Takiego dnia nie zapomina się łatwo dodała.
- Co prawda, to prawda. No, ale chyba to nie jest odpowiedni temat na chrzciny
roześmiał się rozbrajająco. Gdzie podziałaś małą Ane-Elise?
- Zpi.
- Czy ona należy do dzieci, które mało płaczą? spytał uprzejmie.
I właśnie podeszła do nich Ragna.
- Wcale nie jest podobna do swojej mamy, bo Elizabeth to było straszne
rozwrzeszczane niemowlę jak słyszałam oznajmiła ze sztucznym uśmiechem.
Elizabeth wolała nic nie mówić, więc Ragna ciągnęła dalej: - Pomyśleć, że w dawnych
czasach ludzie wierzyli, że jeśli dziecko krzyczy w brzuchu matki, to wyrośnie z niego
morderca.
Elizabeth poczuła, że krew odpływa jej z twarzy i zastanawiała się, czy dobrze słyszy.
Ragna paplała bez zastanowienia:
- Jedną radą na to było, żeby kat wymachiwał przez jakiś czas siekierą nad brzuchem
matki.
Elizabeth zmusiła się do uśmiechu.
- Rany boskie, co ty wygadujesz? Jeśli lensman wybaczy, to pójdziemy do dzieci.
Zdaje mu się, że słyszę płacz. Zdecydowanie odsunęła Ragnę na bok i wyszła z izby.
Bądz tak dobra i chodz ze mną na strych syknęła teściowej do ucha.
A tam na korytarzu Elizabeth przystanęła i zawróciła się do Ragny:
- Co ty, na Boga chciałaś powiedzieć? spytała, wpijając w tamtą spojrzenie.
- Pojęcia nie mam, o czym mówisz, nie będę tego słuchać odparła Ragna, chcąc
odejść.
75
- Zostaniesz tutaj! Elizabeth przytrzymała ją za ramię. Co miałaś na myśli, mówiąc
Jensowi, że ja mam coś do ukrycia?
Ragna uniosła brodę do góry.
- Masz coś na sumieniu, wygadałaś się.
- Mogę ci powiedzieć, co się stało, Ragna. Zniło mi się wtedy, że ukradłam w Dalsrud
jedzenie i Leonard mnie przyłapał. Miałam wysoką gorączkę, pamiętasz, a wtedy człowiek
często miewa koszmary.
Opowiadała inną historię Ragnie niż Jensowi, ale przecież zrozumie, że nie mogła
wyznać teściowej, gdyby Ragna miała ochotę mu to powtórzyć, to zrozumie.
Ragna bawiła się guzikiem przy swojej sukni.
- Powiedziała, tylko to, co usłyszałam rzekła wymijająco.
- To bardzo dobrze, moim zdaniem, chciałaś mu powiedzieć, że ja dopuściłam się
jakiegoś przestępstwa!
Elizabeth drżała, zaciskała pięść tak, że paznokcie kaleczyły jej skórę.
Ragna mruknęła coś niezrozumiale i zrobiła się ogniście czerwona.
- Fakt, że mnie nienawidzisz, to jedna sprawa mówiła dalej Elizabeth. To mogę
znieść. Ale oszczędz Jensa! Sprawiasz mu większy ból niż mnie tą swoją grą. I jeszcze jedno
dodała, kiedy Ragna chciała odejść. Kiedy to zaczęłaś wypisywać listy z cytatami z
Biblii?
Ragna puściła guzik i popatrzyła na nią.
- O co ci chodzi? spytała, nic nie rozumiejąc.
Elizabeth stała przez chwilę bez słowa. Potem dotarła do niej prawda: to nie Ragna
napisała tamten list!
Przez chwilę na korytarzu panowała taka cisza, że Elizabeth słyszała bicie własnego
serca. Wszystko się w niej burzyło.
- Nic, nic takiego odparła pospiesznie. W głowie miała chaos.
- Oczywiście, że coś chciałaś powiedział rzekła Ragna stanowczo.
Elizabeth głośno wciągnęła powietrze. Dostałam list bez podpisu przyznała
niechętnie.
- I co w nim było? spytała Ragna.
- Nie pamiętam odparła Elizabeth, rozkładając ręce. To był krótki cytat z Biblii, ale
nie pamiętam jaki.
- A co Jens na to?
- Jens o niczym nie wie odparła Elizabeth. I nigdy nie powinien się dowiedzieć [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl ocenkijessi.opx.pl
się i przyjemnością popatrzyła na swoje białe piękne zęby. Potem przygładziła sukienkę i
zeszła na dół.
Przy schodach na strych stał Jakob i Elizabeth postanowiła skorzystać z okazji.
- Jakob zaczęła, chwytając go za rękaw. Mogłabym zamienić z tobą kilka słów?
- No pewnie, oczywiście, że możesz odparł ciepło.
- Czy ty pamiętasz tamten dzień, kiedy przyszliśmy prosić was na chrzciny? zaczęła.
Jakob skinął głową, a ona mówiła dalej:
- Wtedy powiedziałeś, że Ragna może być surowa, ale potem tego żałuje. Co miałeś
na myśli?
Teść przeczesywał palcami brodę i chrząknął.
- Ni cóż, Ragna ma trochę wyrzutów sumienia, że Jens& że dostał tylko dom w
Dalen, a Olav wezmie tutejsze gospodarstwo. No ale to Olav jest naszym dziedzicem, chociaż
ma dopiero osiem lat&
Jakob mówił dalej, ale Elizabeth już nie słyszała. To dlatego Ragna zrobiła się taka
miła? Rozczarowana musiała zagryzać wargi. Miała nadzieję, że Ragna żałuje listu i tego, co
powiedziała Jensowi. Trochę niechętnie musiała przyznać sama przed sobą, że wiele by dla
niej znaczyło, gdyby obie z teściową zostały przyjaciółkami. Nie tylko ze względu na Jensa.
Drgnęła, bo ktoś złapał ją za ramię.
- Przepraszam, że cię przestraszyłam powiedziała Dorte. Ale nie wiesz, gdzie
mogłabym położyć Daniela?
Elizabeth popatrzyła na śpiące dziecko.
- Połóż go na tym samym łóżku, na którym śpi Ane. To są pierwsze drzwi i na prawo
powiedziała, wskazując na strych. Dopiero kiedy Dorte zniknęła, Elizabeth zdała sobie
sprawę, że Jokoba też już nie ma. Chyba muszę iść do gości powiedziała półgłosem i
poszła do izby.
Stoły były nakryte białymi lnianymi obrusami i serwetkami. Stały na nich
najpiękniejsze łojowe świece w srebrnych świecznikach, płomienie odbijały się w
kryształowych szklankach.
74
- To ja z Olavem nazbieraliśmy wrzosu do ozdobienia stołu usłyszała, jak Indianne
informuję Marię.
Elizabeth odszukała Jensa i uścisnęła mu rękę. Dobrze mieć go przy sobie, kiedy
trzeba witać się z tyloma ludzmi. Abraham, właściciel sklepu, podszedł z żoną, żeby złożyć
gratulacje. Elizabeth zwróciła uwagę, że oboje mają nowe buty, które skrzypią przy
chodzeniu. Cóż, czego innego można by się spodziewać po takich eleganckich ludziach,
myślała, witając się z innymi gośćmi. W pewnym momencie dostrzegła lensmana. %7łołądek
zacisnął jej się w bolesny węzeł. Opanuj się,, upomniała sama siebie. On przyszedł tu jako
gość, nie z innego powodu. Kiedy podszedł do niej, nie była w stanie stać spokojnie. Muszę
zajrzeć do Dorte powiedziała pospiesznie i zniknęła.
Przy obiedzie lensman siedział na skos od niej. Elizabeth wielokrotnie odczuła na
sobie jego badawcze spojrzenie, ale nie była w stanie popatrzeć mu w oczy. Utkwiła wzrok
we własnym talerzu, nie rozglądała się. kiedy goście zaczęli wstawać od stołu, nie mogła
jednak uniknąć spotkania.
- Dzień dobry, i dziękuję za ostatnie spotkanie, Elizabeth powiedział lensman,
wyciągając do niej wielką dłoń.
- I ja dziękuję odparła z wymuszonym spokojem, przeprosić za to, że wcześniej się z
nim nie przywitała. Dała jednak spokój. Nie wiadomo jakby to zrozumiał.
- Mam wrażenie, że widziałem cię gdzieś indziej, nie tylko tutaj, w naszej wsi zaczął
lensman niepewnie. Gdzie to mogło być? Ach, teraz już pamiętam. To było w Dalsrud!
Serce Elizabeth podskoczyło w piesi. Głos dochodził jakby z daleka, kiedy
odpowiedziała:
- Tak, byłam tam służącą.
- Ach, naprawdę? No widzisz, jak to straszna tragedia z tym Dalsrudem rzekł,
wpatrując się w nią.
- Niestety, wielka tragedia przytaknęła, nie odwracając oczu. Splotła tylko mocno
ręce na plecach. Takiego dnia nie zapomina się łatwo dodała.
- Co prawda, to prawda. No, ale chyba to nie jest odpowiedni temat na chrzciny
roześmiał się rozbrajająco. Gdzie podziałaś małą Ane-Elise?
- Zpi.
- Czy ona należy do dzieci, które mało płaczą? spytał uprzejmie.
I właśnie podeszła do nich Ragna.
- Wcale nie jest podobna do swojej mamy, bo Elizabeth to było straszne
rozwrzeszczane niemowlę jak słyszałam oznajmiła ze sztucznym uśmiechem.
Elizabeth wolała nic nie mówić, więc Ragna ciągnęła dalej: - Pomyśleć, że w dawnych
czasach ludzie wierzyli, że jeśli dziecko krzyczy w brzuchu matki, to wyrośnie z niego
morderca.
Elizabeth poczuła, że krew odpływa jej z twarzy i zastanawiała się, czy dobrze słyszy.
Ragna paplała bez zastanowienia:
- Jedną radą na to było, żeby kat wymachiwał przez jakiś czas siekierą nad brzuchem
matki.
Elizabeth zmusiła się do uśmiechu.
- Rany boskie, co ty wygadujesz? Jeśli lensman wybaczy, to pójdziemy do dzieci.
Zdaje mu się, że słyszę płacz. Zdecydowanie odsunęła Ragnę na bok i wyszła z izby.
Bądz tak dobra i chodz ze mną na strych syknęła teściowej do ucha.
A tam na korytarzu Elizabeth przystanęła i zawróciła się do Ragny:
- Co ty, na Boga chciałaś powiedzieć? spytała, wpijając w tamtą spojrzenie.
- Pojęcia nie mam, o czym mówisz, nie będę tego słuchać odparła Ragna, chcąc
odejść.
75
- Zostaniesz tutaj! Elizabeth przytrzymała ją za ramię. Co miałaś na myśli, mówiąc
Jensowi, że ja mam coś do ukrycia?
Ragna uniosła brodę do góry.
- Masz coś na sumieniu, wygadałaś się.
- Mogę ci powiedzieć, co się stało, Ragna. Zniło mi się wtedy, że ukradłam w Dalsrud
jedzenie i Leonard mnie przyłapał. Miałam wysoką gorączkę, pamiętasz, a wtedy człowiek
często miewa koszmary.
Opowiadała inną historię Ragnie niż Jensowi, ale przecież zrozumie, że nie mogła
wyznać teściowej, gdyby Ragna miała ochotę mu to powtórzyć, to zrozumie.
Ragna bawiła się guzikiem przy swojej sukni.
- Powiedziała, tylko to, co usłyszałam rzekła wymijająco.
- To bardzo dobrze, moim zdaniem, chciałaś mu powiedzieć, że ja dopuściłam się
jakiegoś przestępstwa!
Elizabeth drżała, zaciskała pięść tak, że paznokcie kaleczyły jej skórę.
Ragna mruknęła coś niezrozumiale i zrobiła się ogniście czerwona.
- Fakt, że mnie nienawidzisz, to jedna sprawa mówiła dalej Elizabeth. To mogę
znieść. Ale oszczędz Jensa! Sprawiasz mu większy ból niż mnie tą swoją grą. I jeszcze jedno
dodała, kiedy Ragna chciała odejść. Kiedy to zaczęłaś wypisywać listy z cytatami z
Biblii?
Ragna puściła guzik i popatrzyła na nią.
- O co ci chodzi? spytała, nic nie rozumiejąc.
Elizabeth stała przez chwilę bez słowa. Potem dotarła do niej prawda: to nie Ragna
napisała tamten list!
Przez chwilę na korytarzu panowała taka cisza, że Elizabeth słyszała bicie własnego
serca. Wszystko się w niej burzyło.
- Nic, nic takiego odparła pospiesznie. W głowie miała chaos.
- Oczywiście, że coś chciałaś powiedział rzekła Ragna stanowczo.
Elizabeth głośno wciągnęła powietrze. Dostałam list bez podpisu przyznała
niechętnie.
- I co w nim było? spytała Ragna.
- Nie pamiętam odparła Elizabeth, rozkładając ręce. To był krótki cytat z Biblii, ale
nie pamiętam jaki.
- A co Jens na to?
- Jens o niczym nie wie odparła Elizabeth. I nigdy nie powinien się dowiedzieć [ Pobierz całość w formacie PDF ]