[ Pobierz całość w formacie PDF ]
jający odprężeniu, przestronny i nie zagracony. Siedzieliśmy naprzeciw siebie po dwóch
stronach kominka w wygodnych fotelach, w których człowiek może siedzieć, nie dozna-
jąc wrażenia, że się zapada.
Neil miał na sobie sportową marynarkę jasnobrązową w delikatne paski i kasztano-
waty wzorzysty krawat. Jego ubranie nigdy nie świadczy o tym, że jest duchownym,
chociaż sam często o tym przypomina. Zbudowany krzepko, nie otyły, ma cerę śniadą
nawet w zimie, głowę wyciosaną dosyć topornie, czoło tylko średnio wysokie, małe
woreczki pod oczami żywymi i bystrymi, o dziwnym kolorze, chyba bliskim temu, któ-
ry nazywamy kolorem piwnym. Włosy ciemne, prawie czarne, przerzedziły mu się, ale
53
jeszcze nie za bardzo. Ma krótkie, niedbale przystrzyżone brytyjskie wąsy. Podbródek
ścięty i mocny. Ukończył chyba pięćdziesiąt parę lat.
Prosiłem, żebyś wstąpił do mnie dziś po południu powiedział bo myślałem
o tym obrazie. Nie mogłem nie myśleć. Ciekaw byłem, jak ty sobie z tym radzisz,
ponieważ twoje rozważania z pewnością przybierają inną formę.
%7ładnej formy nie przybierają odpowiedziałem. Ja po prostu odszedłem
od tego obrazu. Każdy z nas zobaczył na nim siebie. Rzecz oczywiście niemożliwa.
I ponieważ nie dało się tego logicznie wytłumaczyć, uznałem, że nie warto łamać sobie
nad tym głowy. Wcale już o tym nie myślę.
Szczęściarz z ciebie! Jeżeli potrafisz tak reagować, doprawdy szczęściarz. Daruj
mi jednak, że niezupełnie ci wierzę. N importe! Myśmy ledwie musnęli powierzchnię,
kiedy wracaliśmy od Ludwiga. Miałem nadzieję, że przez tych parę dni rozwinąłeś jakąś
teoriÄ™.
ZadowolÄ™ siÄ™ tÄ… teoriÄ…, ale tylko jako przedmiotem do przeprowadzenia sekcji.
Ty byś mojej teorii nie zrozumiał. Na to trzeba mieć podstawę z wiary, a tobie
wiary brak. Z wami niewierzącymi zawsze są trudności.
54
Przysłuchujemy się grzecznie.
To za mało. Więcej jest tego, czego nie widzicie, niż tego, co widzicie. Zresz-
tą nieistotne teraz. Czy wiadomo ci cokolwiek o malarzu, który namalował ten obraz
Ludwiga?
O Bonifacym Rohlmannie? Nie, nic nie wiem. Zaglądałem do książek, a mam
ich sporo. Nie znalazłem żadnej wzmianki.
Neil przytaknÄ…Å‚.
Ja też zadałem sobie pewną fatygę. W ciężkich sytuacjach zwracam się do specja-
listów. Zadzwoniłem więc do znajomej bibliotekarki, bardzo sprawnej. Pokryłem koszt
jej dwóch rozmów telefonicznych z Europą. W rezultacie dostarczyła mi tylko paru
szczegółów i zaklina się, że więcej nie wyszperamy.
To byłoby ciekawe.
Dobrze. Ciekawość prowadzi do mądrości.
I do innych rzeczy.
Podobno. W każdym razie nasz przyjaciel Rohlmann urodził się w niemieckim
miasteczku Friedheim, przypuszczalnie w roku tysiąc sześćset dziewiętnastym. Właśnie
55
wybuchła wojna trzydziestoletnia. Wiosną roku tysiąc sześćset trzydziestego drugiego
Friedheim zajął jakiś szwedzki generał o nieprawdopodobnym nazwisku Oxenstar, i to
była brutalna okupacja. Jesienią tamtego roku miasteczko nawiedziła czarna ospa. Bo-
nifacy Rohlmann miał wtedy lat chyba trzynaście. Nie były to czasy, żeby uczyć się
malarstwa czy bodaj myśleć o sztuce.
Niejeden talent się rozwinął powiedziałem. Ci wielcy mają w sobie coś, co
wydobywa się samo. Może Rohlmann zaczął kwitnąć. . . prosperować. . . właśnie dzięki
przeciwnościom.
Może. Jego praca nie kwitła. Jego dzieła chyba zginęły w zamęcie tamtej wojny
albo w rękach Kościoła.
Dlaczego Kościoła?
Neil uśmiechnął się. Wstał powoli i wiedziałem, że to jeszcze nie wszystko, że czeka
mnie jakaÅ› niespodzianka.
Kseresu, Kirk? zapytał.
Bardzo proszÄ™.
56
On nigdy nie pił nic mocniejszego niż kseres i wątpiłem, czy kiedykolwiek częstuje
czymś mocniejszym swoich gości. Wrócił z dwoma kieliszkami. Wzniosłem toast za
jego zdrowie.
Ale wracajmy do tematu powiedziałem. Co dalej? Dlaczego w rękach
Kościoła?
Neil wypił trochę i starannie postawił kieliszek.
Był to malarz, świetny malarz rzekł powoli. Tylko dwa jego obrazy figurują
obecnie w spisach. Ten u Ludwiga nie jest wymieniany. Była jedna Madonna Rohlman-
na w maÅ‚ym koÅ›ciółku w Würzburgu, ale koÅ›ciółek zburzyÅ‚y bomby w czasie ostatniej
wojny. I był obraz Ukrzyżowanie w muzeum w Dreznie, gdzie też bardzo niewiele zo-
stało po bombardowaniach. Poza tym nic. Rohlmann miał około czterdziestu lat, kiedy
umarł. Dlaczego jego obrazy zniknęły, jego twórczość przepadła bez śladu?
To wydaje się niemożliwe powiedziałem. Dlaczego? Artysta tak władający
pędzlem na pewno stworzył imponującą liczbę dzieł większych i mniejszych.
Nic. Nic go nie przeżyło. Czy znasz Trewir?
Nie byłem tam. Ale wiem, gdzie to jest. Niedaleko granicy Luksemburga.
57
Tak. Według wszelkiego prawdopodobieństwa najstarsze miasto w Niemczech,
może najstarsze w Europie. Mają tam w katedrze szatę Chrystusa, czy przynajmniej
szatę, mogącą ze wszechmiar za taką uchodzić. I jedyny z dwunastu apostołów, który
został pochowany na północ od Alp, właśnie tam leży. Zwięty Mateusz. W złocistej
kaplicy.
Co to ma wspólnego z Rohlmannem i jego malarstwem?
Chciałem ci przypomnieć, że Trewir jest ciekawym miasteczkiem. Neil znów
wypił trochę kseresu. Sponad kieliszka popatrzył na mnie. Minę miał uprzejmą i nie-
winną. Rozumiesz, tam Bonifacy Rohlmann umarł. Spalony na stosie. Jako czarno-
księżnik!
Wyprostowałem się w fotelu. Neil zręcznie doprowadził do tego punktu kulminacyj- [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl ocenkijessi.opx.pl
jający odprężeniu, przestronny i nie zagracony. Siedzieliśmy naprzeciw siebie po dwóch
stronach kominka w wygodnych fotelach, w których człowiek może siedzieć, nie dozna-
jąc wrażenia, że się zapada.
Neil miał na sobie sportową marynarkę jasnobrązową w delikatne paski i kasztano-
waty wzorzysty krawat. Jego ubranie nigdy nie świadczy o tym, że jest duchownym,
chociaż sam często o tym przypomina. Zbudowany krzepko, nie otyły, ma cerę śniadą
nawet w zimie, głowę wyciosaną dosyć topornie, czoło tylko średnio wysokie, małe
woreczki pod oczami żywymi i bystrymi, o dziwnym kolorze, chyba bliskim temu, któ-
ry nazywamy kolorem piwnym. Włosy ciemne, prawie czarne, przerzedziły mu się, ale
53
jeszcze nie za bardzo. Ma krótkie, niedbale przystrzyżone brytyjskie wąsy. Podbródek
ścięty i mocny. Ukończył chyba pięćdziesiąt parę lat.
Prosiłem, żebyś wstąpił do mnie dziś po południu powiedział bo myślałem
o tym obrazie. Nie mogłem nie myśleć. Ciekaw byłem, jak ty sobie z tym radzisz,
ponieważ twoje rozważania z pewnością przybierają inną formę.
%7ładnej formy nie przybierają odpowiedziałem. Ja po prostu odszedłem
od tego obrazu. Każdy z nas zobaczył na nim siebie. Rzecz oczywiście niemożliwa.
I ponieważ nie dało się tego logicznie wytłumaczyć, uznałem, że nie warto łamać sobie
nad tym głowy. Wcale już o tym nie myślę.
Szczęściarz z ciebie! Jeżeli potrafisz tak reagować, doprawdy szczęściarz. Daruj
mi jednak, że niezupełnie ci wierzę. N importe! Myśmy ledwie musnęli powierzchnię,
kiedy wracaliśmy od Ludwiga. Miałem nadzieję, że przez tych parę dni rozwinąłeś jakąś
teoriÄ™.
ZadowolÄ™ siÄ™ tÄ… teoriÄ…, ale tylko jako przedmiotem do przeprowadzenia sekcji.
Ty byś mojej teorii nie zrozumiał. Na to trzeba mieć podstawę z wiary, a tobie
wiary brak. Z wami niewierzącymi zawsze są trudności.
54
Przysłuchujemy się grzecznie.
To za mało. Więcej jest tego, czego nie widzicie, niż tego, co widzicie. Zresz-
tą nieistotne teraz. Czy wiadomo ci cokolwiek o malarzu, który namalował ten obraz
Ludwiga?
O Bonifacym Rohlmannie? Nie, nic nie wiem. Zaglądałem do książek, a mam
ich sporo. Nie znalazłem żadnej wzmianki.
Neil przytaknÄ…Å‚.
Ja też zadałem sobie pewną fatygę. W ciężkich sytuacjach zwracam się do specja-
listów. Zadzwoniłem więc do znajomej bibliotekarki, bardzo sprawnej. Pokryłem koszt
jej dwóch rozmów telefonicznych z Europą. W rezultacie dostarczyła mi tylko paru
szczegółów i zaklina się, że więcej nie wyszperamy.
To byłoby ciekawe.
Dobrze. Ciekawość prowadzi do mądrości.
I do innych rzeczy.
Podobno. W każdym razie nasz przyjaciel Rohlmann urodził się w niemieckim
miasteczku Friedheim, przypuszczalnie w roku tysiąc sześćset dziewiętnastym. Właśnie
55
wybuchła wojna trzydziestoletnia. Wiosną roku tysiąc sześćset trzydziestego drugiego
Friedheim zajął jakiś szwedzki generał o nieprawdopodobnym nazwisku Oxenstar, i to
była brutalna okupacja. Jesienią tamtego roku miasteczko nawiedziła czarna ospa. Bo-
nifacy Rohlmann miał wtedy lat chyba trzynaście. Nie były to czasy, żeby uczyć się
malarstwa czy bodaj myśleć o sztuce.
Niejeden talent się rozwinął powiedziałem. Ci wielcy mają w sobie coś, co
wydobywa się samo. Może Rohlmann zaczął kwitnąć. . . prosperować. . . właśnie dzięki
przeciwnościom.
Może. Jego praca nie kwitła. Jego dzieła chyba zginęły w zamęcie tamtej wojny
albo w rękach Kościoła.
Dlaczego Kościoła?
Neil uśmiechnął się. Wstał powoli i wiedziałem, że to jeszcze nie wszystko, że czeka
mnie jakaÅ› niespodzianka.
Kseresu, Kirk? zapytał.
Bardzo proszÄ™.
56
On nigdy nie pił nic mocniejszego niż kseres i wątpiłem, czy kiedykolwiek częstuje
czymś mocniejszym swoich gości. Wrócił z dwoma kieliszkami. Wzniosłem toast za
jego zdrowie.
Ale wracajmy do tematu powiedziałem. Co dalej? Dlaczego w rękach
Kościoła?
Neil wypił trochę i starannie postawił kieliszek.
Był to malarz, świetny malarz rzekł powoli. Tylko dwa jego obrazy figurują
obecnie w spisach. Ten u Ludwiga nie jest wymieniany. Była jedna Madonna Rohlman-
na w maÅ‚ym koÅ›ciółku w Würzburgu, ale koÅ›ciółek zburzyÅ‚y bomby w czasie ostatniej
wojny. I był obraz Ukrzyżowanie w muzeum w Dreznie, gdzie też bardzo niewiele zo-
stało po bombardowaniach. Poza tym nic. Rohlmann miał około czterdziestu lat, kiedy
umarł. Dlaczego jego obrazy zniknęły, jego twórczość przepadła bez śladu?
To wydaje się niemożliwe powiedziałem. Dlaczego? Artysta tak władający
pędzlem na pewno stworzył imponującą liczbę dzieł większych i mniejszych.
Nic. Nic go nie przeżyło. Czy znasz Trewir?
Nie byłem tam. Ale wiem, gdzie to jest. Niedaleko granicy Luksemburga.
57
Tak. Według wszelkiego prawdopodobieństwa najstarsze miasto w Niemczech,
może najstarsze w Europie. Mają tam w katedrze szatę Chrystusa, czy przynajmniej
szatę, mogącą ze wszechmiar za taką uchodzić. I jedyny z dwunastu apostołów, który
został pochowany na północ od Alp, właśnie tam leży. Zwięty Mateusz. W złocistej
kaplicy.
Co to ma wspólnego z Rohlmannem i jego malarstwem?
Chciałem ci przypomnieć, że Trewir jest ciekawym miasteczkiem. Neil znów
wypił trochę kseresu. Sponad kieliszka popatrzył na mnie. Minę miał uprzejmą i nie-
winną. Rozumiesz, tam Bonifacy Rohlmann umarł. Spalony na stosie. Jako czarno-
księżnik!
Wyprostowałem się w fotelu. Neil zręcznie doprowadził do tego punktu kulminacyj- [ Pobierz całość w formacie PDF ]