[ Pobierz całość w formacie PDF ]
spodobał.
Katie tak mocno ścisnęła w ręce monetę, że brzegi wpiły się jej w dłoń, a metal stał się gorący i
wilgotny. Jeszcze raz, prawie z rozpaczą, spróbowała nakłonić go, by powtórzył za nią jakieś
życzenie.
Pragnę, żebyś przypomniał sobie wszystko, co chciałbyś pamiętać.
Milczał.
Nie chcesz tego? W jej głosie, w całym ciele było straszliwe napięcie.
Czego nie chcę?
Czy naprawdę nie chcesz odzyskać pamięci, właśnie tu, w tej chwili?
219
Doktor powiedział Johnny mówił jak automat że pewnie gdzieś głęboko, głęboko siedzi we
mnie coś, co mnie powstrzymuje.
Czując jednocześnie wściekłość, rozpacz i otępienie, Katie spytała:
Czy naprawdę o niczym nie marzysz?
A co to da? rozzłościł się. Tego też próbowałem. W co my się bawimy, w jakąś grę dla dzieci,
czy co?
Nie odparła Katie z powagą. Ale czy ty naprawdę o niczym nie marzysz?
Czasami przyznał.
O czym? Katie wstrzymała oddech.
Czasem marzę, żeby znalezć się z powrotem na moim statku. Słyszałem, że marynarze zawsze
czują się bezpieczniej, kiedy są na swoim statku.
Katie otwarła ze zdumienia usta.
I to wszystko, o czym marzysz?
Czasem, kiedy jestem zmęczony dodał, zerkając na zegar nad drzwiami marzę, żebym nie
musiał wychodzić ze szpitala.
Katie wrzuciła monetę do torebki. Czuła, że ma czerwoną twarz i ściśnięte gardło. Głos jej drżał.
I pewnie czasem marzysz o tym, żeby inni zostawili cię w spokoju i nie starali się pomóc?
Tak, czasami przyznał Johnny.
Słysząc te słowa zrozumiała wszystko. Energicznie odsunęła krzesło, aż jego drewniane nogi
zaszurały po terakocie.
Nie potrzebujesz żadnego cudu, żeby wrócić do normalnego życia, Johnny. Musisz po prostu tylko
chcieć, chcieć wrócić, to wszystko. Jesteś właśnie taki, bo boisz się być prawdziwym człowiekiem,
bo-
223
isz się świata. Wstała, nie wzruszona wyrazem rozpaczy, który nagle pojawił się na jego twarzy.
Odchodzę, ponieważ wszystko, co masz do zrobienia, zamierzasz zrobić sam. Założyła płaszcz._
Możesz teraz wracać do szpitala albo na swój statek. Jesteś tak samo uparty jak wtedy, gdy się
poznaliśmy, i tak samo przestraszony.
Czy naprawdę byłem uparty i przestraszony? spytał, wyraznie uradowany, że poznaje jakąś
swoją charakterystyczną cechę.
Dokładnie taki odparła Katie. Nic się nie zmieniłeś.
Chyba dopiero ta jej wściekłość coś w nim poruszyła. Katie zerknęła na barmana: zaciekawiony,
przysłuchiwał się ich rozmowie, lecz dziewczyna nie dbała o to. Mówiła dalej do Johnny'ego:
Jestem jedyną osobą, która coś o tobie wie o Południowej Dakocie, Lardlipsie, kaczkach i ...
Azy ścisnęły ją za gardło, jednak przezwyciężyła w sobie chęć płaczu. Gdybyś tak się nie bał, mo-
głabym ci pomóc, ale w tej chwili wychodzę i zostawiam cię samego. Mocno ścisnęła się paskiem.
Spotkałam cię, zakochałam się w tobie, a potem się rozstaliśmy, i teraz znów się rozstajemy, tylko
tym razem ja chcę tego. A ty możesz sobie iść sam i ja też pójdę sama, i nigdy się nie dowiemy, dokąd
w zycm moglibyśmy dojść razem.
To rzekłszy, ruszyła ku drzwiom. Barman stał i gapił się za odchodzącą szeroko otwartymi oczami.
Gdy była już przy drzwiach, usłyszała szuranie krzesła, lecz się nie odwróciła. Johnny podbiegł do
niej paroma susami.
221
Katie! chwycił ją za ramię. Nie chcę być sam. Poważnie!
Katie obróciła się na pięcie. Policzki wciąż jej płonęły.
A czemuż to nie? Gdybyś był sam, może nawet czułbyś się szczęśliwszy. I dodała: Przecież
i tak wszystko, co musisz zrobić dla siebie, musisz zrobić sam.
No dobrze, ale nie chcę b y ć sam, kiedy będę to robił.
Jednak ona nadal była nieprzejednana.
Powiedz mi, że naprawdę chcesz odnalezć samego siebie. Powiedz mi tu, w tej chwili.
Oczywiście, że chcę, Katie.
Powiedz mi, że nie przestraszysz się niczego, o czym sobie przypomnisz.
Zawahał się przez moment. Napotkał wzrokiem jej stanowcze spojrzenie, spuścił oczy, lecz po chwili
podniósł je znowu.
Niczego się nie przestraszę. Położył dłoń na jej ramieniu. Mówiłaś, że zaczęliśmy właśnie tu,
w Nowym Jorku, z samego rana. Może i teraz zacznijmy tak samo, razem, to może odnajdziemy wiele
wspomnień.
Katie uśmiechnęła się promiennie. Jej oczy rozbłysły radością. Wzięła go za rękę.
Już w tej chwili mam dość wspomnień dla nas obojga
Drzwi zamknęły się za nimi. Poszli ramię przy ramieniu i znikli w białej mgle, która nadpływała znad
rzeki i oceanu. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl ocenkijessi.opx.pl
spodobał.
Katie tak mocno ścisnęła w ręce monetę, że brzegi wpiły się jej w dłoń, a metal stał się gorący i
wilgotny. Jeszcze raz, prawie z rozpaczą, spróbowała nakłonić go, by powtórzył za nią jakieś
życzenie.
Pragnę, żebyś przypomniał sobie wszystko, co chciałbyś pamiętać.
Milczał.
Nie chcesz tego? W jej głosie, w całym ciele było straszliwe napięcie.
Czego nie chcę?
Czy naprawdę nie chcesz odzyskać pamięci, właśnie tu, w tej chwili?
219
Doktor powiedział Johnny mówił jak automat że pewnie gdzieś głęboko, głęboko siedzi we
mnie coś, co mnie powstrzymuje.
Czując jednocześnie wściekłość, rozpacz i otępienie, Katie spytała:
Czy naprawdę o niczym nie marzysz?
A co to da? rozzłościł się. Tego też próbowałem. W co my się bawimy, w jakąś grę dla dzieci,
czy co?
Nie odparła Katie z powagą. Ale czy ty naprawdę o niczym nie marzysz?
Czasami przyznał.
O czym? Katie wstrzymała oddech.
Czasem marzę, żeby znalezć się z powrotem na moim statku. Słyszałem, że marynarze zawsze
czują się bezpieczniej, kiedy są na swoim statku.
Katie otwarła ze zdumienia usta.
I to wszystko, o czym marzysz?
Czasem, kiedy jestem zmęczony dodał, zerkając na zegar nad drzwiami marzę, żebym nie
musiał wychodzić ze szpitala.
Katie wrzuciła monetę do torebki. Czuła, że ma czerwoną twarz i ściśnięte gardło. Głos jej drżał.
I pewnie czasem marzysz o tym, żeby inni zostawili cię w spokoju i nie starali się pomóc?
Tak, czasami przyznał Johnny.
Słysząc te słowa zrozumiała wszystko. Energicznie odsunęła krzesło, aż jego drewniane nogi
zaszurały po terakocie.
Nie potrzebujesz żadnego cudu, żeby wrócić do normalnego życia, Johnny. Musisz po prostu tylko
chcieć, chcieć wrócić, to wszystko. Jesteś właśnie taki, bo boisz się być prawdziwym człowiekiem,
bo-
223
isz się świata. Wstała, nie wzruszona wyrazem rozpaczy, który nagle pojawił się na jego twarzy.
Odchodzę, ponieważ wszystko, co masz do zrobienia, zamierzasz zrobić sam. Założyła płaszcz._
Możesz teraz wracać do szpitala albo na swój statek. Jesteś tak samo uparty jak wtedy, gdy się
poznaliśmy, i tak samo przestraszony.
Czy naprawdę byłem uparty i przestraszony? spytał, wyraznie uradowany, że poznaje jakąś
swoją charakterystyczną cechę.
Dokładnie taki odparła Katie. Nic się nie zmieniłeś.
Chyba dopiero ta jej wściekłość coś w nim poruszyła. Katie zerknęła na barmana: zaciekawiony,
przysłuchiwał się ich rozmowie, lecz dziewczyna nie dbała o to. Mówiła dalej do Johnny'ego:
Jestem jedyną osobą, która coś o tobie wie o Południowej Dakocie, Lardlipsie, kaczkach i ...
Azy ścisnęły ją za gardło, jednak przezwyciężyła w sobie chęć płaczu. Gdybyś tak się nie bał, mo-
głabym ci pomóc, ale w tej chwili wychodzę i zostawiam cię samego. Mocno ścisnęła się paskiem.
Spotkałam cię, zakochałam się w tobie, a potem się rozstaliśmy, i teraz znów się rozstajemy, tylko
tym razem ja chcę tego. A ty możesz sobie iść sam i ja też pójdę sama, i nigdy się nie dowiemy, dokąd
w zycm moglibyśmy dojść razem.
To rzekłszy, ruszyła ku drzwiom. Barman stał i gapił się za odchodzącą szeroko otwartymi oczami.
Gdy była już przy drzwiach, usłyszała szuranie krzesła, lecz się nie odwróciła. Johnny podbiegł do
niej paroma susami.
221
Katie! chwycił ją za ramię. Nie chcę być sam. Poważnie!
Katie obróciła się na pięcie. Policzki wciąż jej płonęły.
A czemuż to nie? Gdybyś był sam, może nawet czułbyś się szczęśliwszy. I dodała: Przecież
i tak wszystko, co musisz zrobić dla siebie, musisz zrobić sam.
No dobrze, ale nie chcę b y ć sam, kiedy będę to robił.
Jednak ona nadal była nieprzejednana.
Powiedz mi, że naprawdę chcesz odnalezć samego siebie. Powiedz mi tu, w tej chwili.
Oczywiście, że chcę, Katie.
Powiedz mi, że nie przestraszysz się niczego, o czym sobie przypomnisz.
Zawahał się przez moment. Napotkał wzrokiem jej stanowcze spojrzenie, spuścił oczy, lecz po chwili
podniósł je znowu.
Niczego się nie przestraszę. Położył dłoń na jej ramieniu. Mówiłaś, że zaczęliśmy właśnie tu,
w Nowym Jorku, z samego rana. Może i teraz zacznijmy tak samo, razem, to może odnajdziemy wiele
wspomnień.
Katie uśmiechnęła się promiennie. Jej oczy rozbłysły radością. Wzięła go za rękę.
Już w tej chwili mam dość wspomnień dla nas obojga
Drzwi zamknęły się za nimi. Poszli ramię przy ramieniu i znikli w białej mgle, która nadpływała znad
rzeki i oceanu. [ Pobierz całość w formacie PDF ]