[ Pobierz całość w formacie PDF ]
sprawę z tego, co dla niej zrobił. Właśnie wtedy oświadczył się jej, a
ona nie była w stanie mu odmówić. Uśmiechnęła się do niego
kusząco, a on odpowiedział uśmiechem. I już wiedziała.
101
RS
To nie są historyjki zmyślone na użytek urzędnika. Ona
naprawdę kochała Heatha.
Nie była w stanie oprzeć się jego urokowi, jego dobroci i
opiekuńczości. Pragnęła zająć się nim tak, jak on zajął się nią.
Pan Cage pisał coś zaciekle w swoim notatniku. Jodie położyła
dłoń na kolanie męża, a Heath nakrył jej dłoń swoją. Choć zrobili to
przy obcym człowieku, dla Jodie był to najintymniejszy gest, jaki
kiedykolwiek wykonali.
Wszystko będzie dobrze, a nawet lepiej niż kiedykolwiek
mogłaby marzyć. Ta świadomość dodała jej skrzydeł. Była spokojna o
swoją przyszłość, bo miała Heatha.
- Rozumiem - odezwał się pan Cage. - Kontynuujmy. Jodie
spojrzała na niego z promiennym uśmiechem na twarzy. Teraz już
żadne pytanie nie mogło jej zaskoczyć.
- Proszę opowiedzieć mi o stronie www.mazodzaraz.com.
Jej radość zgasła jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.
Heath poczuł, jak Jodie sztywnieje. Tylko nie teraz, pomyślał.
Nie teraz, kiedy zaszliśmy tak daleko.
Chciał być mężem tej kobiety. Ponieważ był Australijczykiem z
krwi i kości, nie bardzo potrafił jej to powiedzieć, teraz jednak gotów
był oznajmić to temu człowiekowi, jeśli to właśnie mogło jej pomóc.
Jeśli dzięki temu miała z nim zostać.
Musi jej pomóc. W końcu od czego jest mąż?
- To moja siostra wynalazła tę stronę w internecie -zaczął. - Jak
tylko zobaczyła zdjęcie Jodie, uznała, że to kobieta stworzona dla
mnie. I jak się okazało, miała rację.
102
RS
- Czego pana siostra szukała na takich stronach? - spytał
urzędnik, nie kryjąc sceptycyzmu.
- Po śmierci rodziców poświęciłem swoje życie rodzinie, nie
bardzo zajmowałem się własnymi sprawami. W końcu moje siostry
postanowiły mnie z kimś wyswatać. Próbowały różnych sposobów,
ale dopiero Elena znalazła odpowiednią kobietę. - Zcisnął dłoń Jodie i
mówił dalej, patrząc już tylko na nią: - Jej piękne zielone oczy i rude
włosy spodobały mi się już na pierwszej randce. Dopiero pózniej
przekonałem się, jaka jest czuła, dzielna, lojalna, słodka i pozbawiona
egoizmu. Nigdy nie spotkałem kogoś takiego jak ona. Za każdym
razem, kiedy na nią patrzę, nie mogę się nadziwić, że wybrała właśnie
mnie.
Po tych słowach w pokoju zapadła cisza. Nawet długopis
Malcolma przestał skrobać po papierze. Jodie zamrugała, a Heath
mógłby przysiąc, że dostrzegł w jej oczach łzy.
No to tyle, jeśli chodzi o zachowanie zimnej krwi.
- A pan? - Heath spojrzał na swego rozmówcę. - Jest pan
żonaty? Ma pan dziewczynę?
- Jestem zaręczony - odparł urzędnik, pochylając głowę nad
notatnikiem.
- Jak się poznaliście? - ciągnął Heath, próbując odwrócić uwagę
urzędnika od Jodie.
- Na randce w ciemno. Przyszła z przyjaciółką - wyznał
Malcolm, uśmiechając się lekko. - Była kimś w rodzaju
przyzwoitki, na wypadek gdyby coś nie wyszło. No i skończyło się
tak, że to Andrea została moją narzeczoną.
103
RS
- Sam pan widzi, jak to bywa. - Heath poklepał go po ramieniu. -
Rzadko żenimy się z koleżankami ze studiów, prawda? - Uśmiechnął
się do Malcolma jak mężczyzna do mężczyzny, zadowolony, że ten
odwzajemnił uśmiech. - Szukaliśmy miłości w niewłaściwych
miejscach, w końcu to ona znalazła nas zupełnie niespodziewanie...
- To prawda. Bum, i wpadłeś po same uszy - skonstatował
Malcolm.
Obaj popatrzyli na Jodie, która wpatrywała się w Heatha, jakby
był przybyszem z kosmosu. Ten dzieciak w drogim garniturze miał
rację.
Bum, i wpadłeś po same uszy...
- To chyba wystarczy - Malcolm przybrał nagle oficjalny ton. -
Chciałbym teraz porozmawiać z państwem na osobności. Panie
Jameson, czy mógłby pan zostawić mnie samego z żoną?
- Naturalnie. Pójdę się przejść.
- Doskonale. - Malcolm Cage zatarł dłonie, jakby chciał
powiedzieć, że im dalej pójdzie, tym lepiej.
Heath chciał uwolnić dłoń, ale Jodie trzymała go bardzo mocno.
Pochylił się i pocałował ją w czoło.
- Dasz sobie radę - szepnął jej do ucha. - Zanim się obejrzysz,
będzie po wszystkim.
Nie miał wyboru. Musiał wstać i wyjść, mając nadzieję, że
determinacja Jodie pomoże jej przez to przejść.
Po niecałej godzinie zamienili się rolami. Jodie wyszła do
sklepu, a Heath został z panem Cage'em.
104
RS
Jodie znała datę urodzenia Heatha i rozmiar jego buta, wiedziała,
że uwielbia czekoladę, ale nigdy nie zjadłby nawet kawałka przed
pójściem spać w obawie, że mógłby mieć koszmarne sny. Nie
wiedziała tylko, kiedy się w nim zakochała. Dopiero Malcolm Cage
zmusił ją do wejrzenia w głąb siebie.
Kochała go z całego serca i z całej duszy, tak bardzo, że jej
własne interesy przestały się dla niej Uczyć. Ważny był tylko Heath.
A przecież miała zająć się rozwijaniem własnej osobowości. W
jej planach nie było miejsca na związek z mężczyzną. A przynajmniej
nie teraz.
Przez większą część życia słyszała wciąż słowa: jesteś córką
Patricii Simpson. Powtarzali jej to przyjaciele matki, prawnicy,
lekarze, pracownicy społeczni. Zastanawiała się nawet, czy nie
zmienić nazwiska. Teraz nadszedł czas, by być po prostu Jodie. Nie
czyjąś dziewczyną, żoną czy kochanką. Istotą niezależną, osobą
mającą niezbywalne prawo do bycia sobą. Jak to teraz osiągnie, skoro
się zakochała? Czyż te dwie rzeczy wzajemnie się nie wykluczają?
Czekała, aż ekspedientka zapakuje jej czekoladową ekierkę, a
ślinka napływała jej do ust. Zapłaciła, wzięła do ręki papierową torbę, [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl ocenkijessi.opx.pl
sprawę z tego, co dla niej zrobił. Właśnie wtedy oświadczył się jej, a
ona nie była w stanie mu odmówić. Uśmiechnęła się do niego
kusząco, a on odpowiedział uśmiechem. I już wiedziała.
101
RS
To nie są historyjki zmyślone na użytek urzędnika. Ona
naprawdę kochała Heatha.
Nie była w stanie oprzeć się jego urokowi, jego dobroci i
opiekuńczości. Pragnęła zająć się nim tak, jak on zajął się nią.
Pan Cage pisał coś zaciekle w swoim notatniku. Jodie położyła
dłoń na kolanie męża, a Heath nakrył jej dłoń swoją. Choć zrobili to
przy obcym człowieku, dla Jodie był to najintymniejszy gest, jaki
kiedykolwiek wykonali.
Wszystko będzie dobrze, a nawet lepiej niż kiedykolwiek
mogłaby marzyć. Ta świadomość dodała jej skrzydeł. Była spokojna o
swoją przyszłość, bo miała Heatha.
- Rozumiem - odezwał się pan Cage. - Kontynuujmy. Jodie
spojrzała na niego z promiennym uśmiechem na twarzy. Teraz już
żadne pytanie nie mogło jej zaskoczyć.
- Proszę opowiedzieć mi o stronie www.mazodzaraz.com.
Jej radość zgasła jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.
Heath poczuł, jak Jodie sztywnieje. Tylko nie teraz, pomyślał.
Nie teraz, kiedy zaszliśmy tak daleko.
Chciał być mężem tej kobiety. Ponieważ był Australijczykiem z
krwi i kości, nie bardzo potrafił jej to powiedzieć, teraz jednak gotów
był oznajmić to temu człowiekowi, jeśli to właśnie mogło jej pomóc.
Jeśli dzięki temu miała z nim zostać.
Musi jej pomóc. W końcu od czego jest mąż?
- To moja siostra wynalazła tę stronę w internecie -zaczął. - Jak
tylko zobaczyła zdjęcie Jodie, uznała, że to kobieta stworzona dla
mnie. I jak się okazało, miała rację.
102
RS
- Czego pana siostra szukała na takich stronach? - spytał
urzędnik, nie kryjąc sceptycyzmu.
- Po śmierci rodziców poświęciłem swoje życie rodzinie, nie
bardzo zajmowałem się własnymi sprawami. W końcu moje siostry
postanowiły mnie z kimś wyswatać. Próbowały różnych sposobów,
ale dopiero Elena znalazła odpowiednią kobietę. - Zcisnął dłoń Jodie i
mówił dalej, patrząc już tylko na nią: - Jej piękne zielone oczy i rude
włosy spodobały mi się już na pierwszej randce. Dopiero pózniej
przekonałem się, jaka jest czuła, dzielna, lojalna, słodka i pozbawiona
egoizmu. Nigdy nie spotkałem kogoś takiego jak ona. Za każdym
razem, kiedy na nią patrzę, nie mogę się nadziwić, że wybrała właśnie
mnie.
Po tych słowach w pokoju zapadła cisza. Nawet długopis
Malcolma przestał skrobać po papierze. Jodie zamrugała, a Heath
mógłby przysiąc, że dostrzegł w jej oczach łzy.
No to tyle, jeśli chodzi o zachowanie zimnej krwi.
- A pan? - Heath spojrzał na swego rozmówcę. - Jest pan
żonaty? Ma pan dziewczynę?
- Jestem zaręczony - odparł urzędnik, pochylając głowę nad
notatnikiem.
- Jak się poznaliście? - ciągnął Heath, próbując odwrócić uwagę
urzędnika od Jodie.
- Na randce w ciemno. Przyszła z przyjaciółką - wyznał
Malcolm, uśmiechając się lekko. - Była kimś w rodzaju
przyzwoitki, na wypadek gdyby coś nie wyszło. No i skończyło się
tak, że to Andrea została moją narzeczoną.
103
RS
- Sam pan widzi, jak to bywa. - Heath poklepał go po ramieniu. -
Rzadko żenimy się z koleżankami ze studiów, prawda? - Uśmiechnął
się do Malcolma jak mężczyzna do mężczyzny, zadowolony, że ten
odwzajemnił uśmiech. - Szukaliśmy miłości w niewłaściwych
miejscach, w końcu to ona znalazła nas zupełnie niespodziewanie...
- To prawda. Bum, i wpadłeś po same uszy - skonstatował
Malcolm.
Obaj popatrzyli na Jodie, która wpatrywała się w Heatha, jakby
był przybyszem z kosmosu. Ten dzieciak w drogim garniturze miał
rację.
Bum, i wpadłeś po same uszy...
- To chyba wystarczy - Malcolm przybrał nagle oficjalny ton. -
Chciałbym teraz porozmawiać z państwem na osobności. Panie
Jameson, czy mógłby pan zostawić mnie samego z żoną?
- Naturalnie. Pójdę się przejść.
- Doskonale. - Malcolm Cage zatarł dłonie, jakby chciał
powiedzieć, że im dalej pójdzie, tym lepiej.
Heath chciał uwolnić dłoń, ale Jodie trzymała go bardzo mocno.
Pochylił się i pocałował ją w czoło.
- Dasz sobie radę - szepnął jej do ucha. - Zanim się obejrzysz,
będzie po wszystkim.
Nie miał wyboru. Musiał wstać i wyjść, mając nadzieję, że
determinacja Jodie pomoże jej przez to przejść.
Po niecałej godzinie zamienili się rolami. Jodie wyszła do
sklepu, a Heath został z panem Cage'em.
104
RS
Jodie znała datę urodzenia Heatha i rozmiar jego buta, wiedziała,
że uwielbia czekoladę, ale nigdy nie zjadłby nawet kawałka przed
pójściem spać w obawie, że mógłby mieć koszmarne sny. Nie
wiedziała tylko, kiedy się w nim zakochała. Dopiero Malcolm Cage
zmusił ją do wejrzenia w głąb siebie.
Kochała go z całego serca i z całej duszy, tak bardzo, że jej
własne interesy przestały się dla niej Uczyć. Ważny był tylko Heath.
A przecież miała zająć się rozwijaniem własnej osobowości. W
jej planach nie było miejsca na związek z mężczyzną. A przynajmniej
nie teraz.
Przez większą część życia słyszała wciąż słowa: jesteś córką
Patricii Simpson. Powtarzali jej to przyjaciele matki, prawnicy,
lekarze, pracownicy społeczni. Zastanawiała się nawet, czy nie
zmienić nazwiska. Teraz nadszedł czas, by być po prostu Jodie. Nie
czyjąś dziewczyną, żoną czy kochanką. Istotą niezależną, osobą
mającą niezbywalne prawo do bycia sobą. Jak to teraz osiągnie, skoro
się zakochała? Czyż te dwie rzeczy wzajemnie się nie wykluczają?
Czekała, aż ekspedientka zapakuje jej czekoladową ekierkę, a
ślinka napływała jej do ust. Zapłaciła, wzięła do ręki papierową torbę, [ Pobierz całość w formacie PDF ]