[ Pobierz całość w formacie PDF ]
targały nim te sama uczucia co mną. Był Otellem oszalałym z zazdrości i gniewu, ale
był też Erikiem chłopakiem, który się we mnie zakochał i który również został bardzo
zraniony, kiedy nakrył mnie z innym facetem.
Jego twarz była tak blisko mojej, że czuł jego ciepły oddech na mojej skórze. Jego zapach
był mi tak dobrze znany. Zamiast wyrywać się od niego lub kontynuować recytację i
zemdleć udając martwą, otoczyłam go ramionami i przyciągnęłam do siebie jeszcze
bardziej zmniejszając dystans dzielący nasze usta.
Całkowicie oddałam się pocałunkowi. Oddałam, ból, smutek, namiętność i miłość w tym
pocałunku, jego usta zatopiły się moich oddając mi ból za ból, namiętność za namiętność
oraz miłość za miłość.
I zadzwonił ten głupi dzwonek.
Rozdział 20
Oh. Moja Bogini. Dzwonek był jak alarm pożarowy. Erik oderwał się ode mnie, a klasa
zaczęła owacje i chóralnie Whoo-Hoo! i That was hawt! . Przewróciłabym się gdyby
Erik nie trzymał mojej reki.
-Ukłoń się - powiedział pod nosem do mnie- Uśmiech.
Zrobiłam jak mówił, skłoniłam się i zmusiłam się do uśmiechu, jakby mój świat wcale nie
wybuchał. Ponieważ nie wyszły jeszcze wszyscy uczniowie, Erik grał ponownie.
- Dobrze, pamiętaj, aby spojrzeć na Juliusza Cezara. Jutro poprawimy, z tego jeden. A
faceci dobrą robotę wykonali dziś.
Kiedy ostatnia osoba wychodziła przez drzwi powiedziałam Erik musimy porozmawiać.
Opuścił rękę jakbym go poparzyła- Lepiej ruszaj. Nie chcesz chyba znowu się spóznić na
lekcje- potem ruszył do biura dramatu zamykając drzwi z trzaskiem! za sobą.
Nieco trudno było mi powstrzymać swoje wargi od wybuchnięcia płaczem jak
wychodziłam z sali od dramatu twarz piekła mnie z upokorzenia. Co to do diabła miało
być? Cóż wiedziałam jedno na pewno, nawet jeśli tylko to, a mianowicie, że Erik Night
nadal się mną interesuje. Faktycznie zamiast, że się mną interesuje można by powiedzieć,
że chciał mnie udusić. Ale jednak. Przynajmniej nie był jak wszyscy dorośli nieczuły i
cokolwiek robił próbował pokazać że jest. W ustach czułam ból od intensywności naszych
pocałunków. Podniosłam rękę, przejechałam łagodnie palcami po mojej dolnej wardze.
Zaczęłam iść nie zwracając uwagi na adeptów, których mijałam w drodze do klasy, do
czasu gdy usłyszałam chrypnięcie krakanie kruka z gałęzi drzewa obok chodnika.
Zadrżałam i nagle zatrzymałam się i spojrzałam w górę ciemnego drzewa. Kiedy tak
patrzyłam noc chwiała się i wydawało się jakby skapywać jak wosk z czarnej świecy.
Było coś na tym drzewie, czymkolwiek to było sprawiło, że ugięły się przede mną kolana
i zaczął mnie boleć brzuch.
Od kiedy stałam się ofiarą, wystraszoną dziewczynką?
-Kim jesteś? -wrzasnęłam na noc. -Co chcesz?- wyprostowałam plecy podejmując
decyzje, że nie jestem tak chora aby bawić się w głupią zabawę w chowanego. Być może
mam złamane serce i nie mam Heath, Stark, i być może mogę zrobić gówno aby być z
Erikiem, ale mogę zrobić coś z tym. Więc zamierzałam maszerować to tych drzew i
wezwać wiatr aby przetrzepał te gałęzie i zepchnął to cokolwiek tak jest, abym mogła
skopać mu tyłek. Byłam zmęczona i czułam się dziwnie i byłam wystraszona oraz
kompletnie nie byłam sobą i&
Zanim zdarzyłam zrobić krok z chodnika, Darius pojawił się przy mnie. Kurde, jak na tak
wielkiego faceta poruszał się bardzo cicho i szybko.
-Zoey, musisz pójść ze mną- powiedział
- Co się dzieje?
-Afrodyta
Mój brzuch zaczął się ściskać, myślałam, że zaraz zwymiotuje. Ona nie umiera? Co jej
jest?
-Nie ale potrzebuje cię. Teraz.
Nie musiał mi nic więcej mówić. Napięcie na jego twarzy i śmiertelna powaga w jego
głosie mówiła wszystko, nie umarła. A sokoro tak to musiała mieć wizje.
-Dobrze. Idę- zaczęłam pospiesznie iść w kierunku akademika, starając się dotrzymać
kroku Dariusowi. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl ocenkijessi.opx.pl
targały nim te sama uczucia co mną. Był Otellem oszalałym z zazdrości i gniewu, ale
był też Erikiem chłopakiem, który się we mnie zakochał i który również został bardzo
zraniony, kiedy nakrył mnie z innym facetem.
Jego twarz była tak blisko mojej, że czuł jego ciepły oddech na mojej skórze. Jego zapach
był mi tak dobrze znany. Zamiast wyrywać się od niego lub kontynuować recytację i
zemdleć udając martwą, otoczyłam go ramionami i przyciągnęłam do siebie jeszcze
bardziej zmniejszając dystans dzielący nasze usta.
Całkowicie oddałam się pocałunkowi. Oddałam, ból, smutek, namiętność i miłość w tym
pocałunku, jego usta zatopiły się moich oddając mi ból za ból, namiętność za namiętność
oraz miłość za miłość.
I zadzwonił ten głupi dzwonek.
Rozdział 20
Oh. Moja Bogini. Dzwonek był jak alarm pożarowy. Erik oderwał się ode mnie, a klasa
zaczęła owacje i chóralnie Whoo-Hoo! i That was hawt! . Przewróciłabym się gdyby
Erik nie trzymał mojej reki.
-Ukłoń się - powiedział pod nosem do mnie- Uśmiech.
Zrobiłam jak mówił, skłoniłam się i zmusiłam się do uśmiechu, jakby mój świat wcale nie
wybuchał. Ponieważ nie wyszły jeszcze wszyscy uczniowie, Erik grał ponownie.
- Dobrze, pamiętaj, aby spojrzeć na Juliusza Cezara. Jutro poprawimy, z tego jeden. A
faceci dobrą robotę wykonali dziś.
Kiedy ostatnia osoba wychodziła przez drzwi powiedziałam Erik musimy porozmawiać.
Opuścił rękę jakbym go poparzyła- Lepiej ruszaj. Nie chcesz chyba znowu się spóznić na
lekcje- potem ruszył do biura dramatu zamykając drzwi z trzaskiem! za sobą.
Nieco trudno było mi powstrzymać swoje wargi od wybuchnięcia płaczem jak
wychodziłam z sali od dramatu twarz piekła mnie z upokorzenia. Co to do diabła miało
być? Cóż wiedziałam jedno na pewno, nawet jeśli tylko to, a mianowicie, że Erik Night
nadal się mną interesuje. Faktycznie zamiast, że się mną interesuje można by powiedzieć,
że chciał mnie udusić. Ale jednak. Przynajmniej nie był jak wszyscy dorośli nieczuły i
cokolwiek robił próbował pokazać że jest. W ustach czułam ból od intensywności naszych
pocałunków. Podniosłam rękę, przejechałam łagodnie palcami po mojej dolnej wardze.
Zaczęłam iść nie zwracając uwagi na adeptów, których mijałam w drodze do klasy, do
czasu gdy usłyszałam chrypnięcie krakanie kruka z gałęzi drzewa obok chodnika.
Zadrżałam i nagle zatrzymałam się i spojrzałam w górę ciemnego drzewa. Kiedy tak
patrzyłam noc chwiała się i wydawało się jakby skapywać jak wosk z czarnej świecy.
Było coś na tym drzewie, czymkolwiek to było sprawiło, że ugięły się przede mną kolana
i zaczął mnie boleć brzuch.
Od kiedy stałam się ofiarą, wystraszoną dziewczynką?
-Kim jesteś? -wrzasnęłam na noc. -Co chcesz?- wyprostowałam plecy podejmując
decyzje, że nie jestem tak chora aby bawić się w głupią zabawę w chowanego. Być może
mam złamane serce i nie mam Heath, Stark, i być może mogę zrobić gówno aby być z
Erikiem, ale mogę zrobić coś z tym. Więc zamierzałam maszerować to tych drzew i
wezwać wiatr aby przetrzepał te gałęzie i zepchnął to cokolwiek tak jest, abym mogła
skopać mu tyłek. Byłam zmęczona i czułam się dziwnie i byłam wystraszona oraz
kompletnie nie byłam sobą i&
Zanim zdarzyłam zrobić krok z chodnika, Darius pojawił się przy mnie. Kurde, jak na tak
wielkiego faceta poruszał się bardzo cicho i szybko.
-Zoey, musisz pójść ze mną- powiedział
- Co się dzieje?
-Afrodyta
Mój brzuch zaczął się ściskać, myślałam, że zaraz zwymiotuje. Ona nie umiera? Co jej
jest?
-Nie ale potrzebuje cię. Teraz.
Nie musiał mi nic więcej mówić. Napięcie na jego twarzy i śmiertelna powaga w jego
głosie mówiła wszystko, nie umarła. A sokoro tak to musiała mieć wizje.
-Dobrze. Idę- zaczęłam pospiesznie iść w kierunku akademika, starając się dotrzymać
kroku Dariusowi. [ Pobierz całość w formacie PDF ]