[ Pobierz całość w formacie PDF ]

centymetrów grubości.
Bosch podszedł do czytnika i zaczął przeglądać materiały. Poszukiwał
przypadków ucieczki lub zaginięcia chłopca zbliżonego wiekiem do ofiary. Gdy
profil dziecka, które nie wróciło do domu lub nie zostało odnalezione, był zgodny z
profilem ofiary, Bosch przyciskał guzik fotokopiarki.
Przejrzenie wszystkich dokumentów zabrało mu trzy godziny. Gdy skończył,
miał kopie ponad trzystu zgłoszeń.
Zwrócił wszystkie koperty archiwiście. Postanowił nie wracać do Hollywood, lecz
poszperać w komputerowej bazie danych w komendzie głównej. Z Parker Center było
blisko do autostrady numer 10, którą szybko mógł dojechać do domu Julii Brasher.
Tak będzie dogodniej.
W wydziale kryminalnym pełniło dyżur dwoje oficerów śledczych, którzy oglądali
mecz w telewizji. Jednym z nich była dawna współpracownica Boscha, Kiżmin
Rider. Mężczyzny nie znał.
 Ej, Harry, co tu porabiasz?
 Prowadzę śledztwo. Chciałbym zajrzeć do komputera. Można?
 Chodzi o te wykopane kości?
Bosch skinął głową.
 Słyszałam w wiadomościach. Harry, to Rick Thornton, mój kolega.
Bosch przedstawił się i uścisnął rękę policjantowi.
 Możesz skorzystać z mojego komputera  zaproponowała Rider.
Ustąpiła mu miejsca.
Bosch otworzył teczkę i wyjął  księgę zabójstwa . Odszukał listę mieszkańców
Wonderland Avenue, których przesłuchano w dniu znalezienia kości. Obejmowała
nazwiska, adresy i daty urodzenia. Ich sprawdzenie należało do rutynowych działań
podejmowanych przez każdego sumiennego oficera śledczego.
Zaczął wprowadzać nazwiska do Krajowego Rejestru Przestępców. Nagle
usłyszał prychnięcie Rider.
 Harry, ty ciągle piszesz dwoma palcami?
 Owszem, Kiz. Już trzydzieści lat. Po hiszpańsku dukam jak dawniej i nie
nauczyłem się tańczyć. Nie pracujemy ze sobą zaledwie od roku.
 Puść mnie, ty dinozaurze. Zrobię to za ciebie. I tak będę tu siedzieć całą noc.
Bosch uniósł ręce w geście kapitulacji i wstał od biurka. Rider usiadła i zaczęta
stukać w klawisze. Uśmiechnął się dyskretnie za jej plecami.
 Jest jak dawniej  rzekł.
 Nie przypominaj mi. Lepiej opowiedz o tej nowicjuszce, z którą... mim... się
spotykasz.
 Już wiesz, cholera jasna?
 Mam wielki talent do zdobywania informacji. Miła? Tylko to mnie ciekawi.
 Owszem, miła. Ledwo ją znam.
 Kolacyjka we dwoje dziś wieczorem?
 Tak, kolacyjka we dwoje dziś wieczorem.
 Ej, Harry!  Z głosu Rider zniknęła żartobliwa nuta.  Mamy coś konkretnego!
Bosch nachylił się do ekranu.
 Chyba ominie mnie ta kolacja  mruknął.
4
BOSCH zatrzymał samochód przed domem i zlustrował zaciemnione okna oraz
ganek.
 No i masz  westchnął Edgar.  Pocałujemy klamkę.
Był zły na Boscha, bo ten zepsuł mu wolną niedzielę. Uważał, że skoro kości
tkwiły w ziemi przez dwadzieścia lat, to sprawa może zaczekać do poniedziałku.
Lecz Bosch odparł, że zajmie się tym sam, jeśli Edgar nie przyjedzie. Zatem
przyjechał.
 Idziemy  zarządził Bosch.  Ty z nim gadałeś, więc ty to rozegraj.
Ja się włączę, jeżeli zajdzie taka konieczność.
Wysiedli i podeszli żwirówką do domu. Mężczyzna, z którym chcieli
porozmawiać, nazywał się Nicholas Trent. Mieszkał samotnie po drugiej stronie
ulicy, w trzecim domu od wzgórza, na którym znaleziono kości.
Miał pięćdziesiąt siedem lat. Podczas wstępnego przesłuchania, które objęło
wszystkich okolicznych mieszkańców, powiedział Edgarowi, że pracuje jako
dekorator wnętrz w studiu filmowym w Burbank. Kawaler, bezdzietny. Podobno nic
nie wiedział o kościach i nie udzielił żadnych istotnych informacji ani wskazówek.
Edgar zapukał mocno do drzwi.
 Panie Trent, tu policja!  oznajmił głośno.  Proszę otworzyć!
Rozbłysło światło na ganku. Drzwi uchyliły się i na tle mroku spowijającego
wnętrze ukazał się mężczyzna z ogoloną głową.
 Dobry wieczór, panie Trent. Oficer śledczy Edgar. A to mój współpracownik
Bosch. Chcielibyśmy zadać panu kilka dodatkowych pytań. Możemy wejść? 
Edgar śmiało przekroczył próg,
 Nie, nie możecie  odparł Trent szybko.  Wszyscy wiemy, co się tutaj dzieje.
Rozmawiałem ze swoim adwokatem.
Bosch pociągnął Edgara do tyłu.
 Skoro wiedział pan, że wrócimy  odezwał się  to wiedział pan również, że
odkryjemy pańską przeszłość. Dlaczego nie rozmawiał pan otwarcie z moim kolegą?
Zaoszczędziłby nam pan sporo czasu. Chyba pan to rozumie? [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ocenkijessi.opx.pl
  • Copyright (c) 2009 - A co... - Ren zamyślił się na chwilę - a co jeśli lubię rzodkiewki? | Powered by Wordpress. Fresh News Theme by WooThemes - Premium Wordpress Themes.