[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Chciała coś powiedzieć, ale się rozmyśliła. Usiadła obok niego.
Stanowczo za daleko. Nie wiedział tego na pewno, lecz miał
wrażenie, że z jakiegoś powodu nie chce się do niego zbliżyć.
Tak, na pewno coś się zmieniło. Lilly go nie dotykała. Ta Lilly,
która odbierała świat dotykiem, siedziała obok niego spięta i bardzo
daleka.
A on tak bardzo jej pragnął. Pokaleczony, obolały, niewidomy i
pozbawiony pamięci, myślał o takich rzeczach! %7łonaty! Musi wziąć
się w garść.
 Lilly.  Ostrożnie dotknął jej dłoni.  Jest piękny dzień, mamy
dla siebie całą plażę na rajskiej wyspie. Czy nie moglibyśmy
udawać, że jest nam dobrze?
 Byłoby mi znacznie łatwiej, gdybym nie musiała patrzeć na
twoją twarz  westchnęła.
76
RS
 Chyba nieczęsto zdarza mi się słyszeć takie komplementy. 
Ethan się uśmiechnął.  A śniadanie możemy zjeść? Jestem
strasznie głodny.
Wcale nie zależało mu na jedzeniu. Wolałby przytulić się do
Lilly. Pragnął się z nią kochać aż do utraty tchu. Przypuszczał, że
nie chciałby tego, gdyby w domu naprawdę czekała na niego żona.
Lilly skinęła głową. Delikatny ruch brązowej plamy na tle
jasnego piasku.
Dopiero teraz zainteresował się torbą podróżną, którą wciąż
miał przytroczoną do pasa. Była przemoczona i podarta. Znalazł w
niej parę butów, butelkę z aspiryną i rozmokłe pudełko chrupkiego
pieczywa.
 Nic nie zostało z naszych zapasów  jęknęła Lilly.
 Dobrze, że przynajmniej buty ocalały.
 Buty to chyba jedyna rzecz, bez której moglibyśmy się obejść.
Przynajmniej przez kilka dni  powiedziała, wstając.  Za to woda
utleniona i antybiotyki bardzo by mi się przydały.
Zanim Ethan zdążył zaprotestować, wybiegła zza krzaków, za
którymi się schowali, i pobiegła nad morze. Pewnie chciała uratować
wszystko, co tylko się dało. Ethan także wstał. Bardzo cierpiał, lecz
w końcu jakoś mu się udało.
Lilly bardzo szybko wróciła. Przyniosła kilka butelek wody
mineralnej i ciepłą kurtkę.
 Nie możemy tu zostać  powiedziała zdyszana.
 Możemy  upierał się Ethan. Od tej nagłej zmiany pozycji
zakręciło mu się w głowie.  Pogoda piękna, jestem głodny jak wilk i
mamy wspaniałe, dobrze namoczone chrupkie pieczywo.
Lilly nie zwracała uwagi na jego wygłupy. Pakowała do torby
wszystko, co udało jej się zebrać na plaży.
77
RS
 Nie będzie żadnego śniadania  oświadczyła. Wyprostowała się
i wzięła go pod ramię.
 Dlaczego?  Ethan nawet myślami nie mógł za nią nadążyć.
 Musimy uciekać. Widziałam jacht.
78
RS
ROZDZIAA SIÓDMY
Ethan nawet się nie poruszył.
 Jest pewien problem  powiedział.
 Jaki?  Lilly nie spuszczała wzroku z jachtu, który powoli
płynął wzdłuż brzegu.
 Poszedłbym z tobą na koniec świata, ale nie mogę. Jestem
wykończony.
Wyglądał strasznie. Twarz miał szarą jak popiół, opuchnięte oko
i nie mógł ustać na nogach. Naprawdę trudno było uwierzyć, że w
tym stanie aż tyle wytrzymał.
Niestety, musiał wytrzymać jeszcze więcej. Lilly wolała nawet
nie myśleć o tym, co by się stało, gdyby porywacze ich znalezli.
 To wcale nie jest daleko  przekonywała go.  Jakoś sobie
poradzimy.
 Może za jakiś czas.  Uśmiechnął się przepraszająco.  Ale na
pewno nie teraz.
Nie wiedziała, co robić. Stała w milczeniu z ciężką torbą
przewieszoną przez ramię i traciła nadzieję. Co gorsza, na wodzie nie
było już widać jachtu.
 Nie mogą się zdecydować, do której zatoki wpłynąć 
powiedziała.  Może rzeczywiście mamy jeszcze trochę czasu.
 No widzisz?  ucieszył się.  Zaczniemy uciekać, kiedy
zobaczymy, że wylądowali.
 Ale i tak musimy wejść w głąb lądu  przekonywała go Lilly. 
Tylko kawałek drogi w górę strumienia. Dzięki temu będziemy mieli
czas uciec, kiedy ich zauważymy.
 W górę strumienia...  powtórzył Ethan.
79
RS
 To się tylko tak mówi, ale naprawdę nie będziesz musiał
wchodzić na żadną górę.
Ethan jakby coś sobie rozważał. W końcu westchnął, wy-
prostował się i ostrożnie, z wysiłkiem, zrobił kilka kroków. Bardzo
się spocił. Chwiał się.
 Pomogę ci  powiedziała Lilly.
Przestała wierzyć, że naprawdę zdołają uciec, ale nie mogła
poddać się bez walki. Zapomniała o tym, że nie powinna dotykać
Ethana. Objęła go wpół i powoli prowadziła w głąb lądu. Miała
wrażenie, że trwało to kilka godzin. W końcu jednak weszli do lasu. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ocenkijessi.opx.pl
  • Copyright (c) 2009 - A co... - Ren zamyÅ›liÅ‚ siÄ™ na chwilÄ™ - a co jeÅ›li lubiÄ™ rzodkiewki? | Powered by Wordpress. Fresh News Theme by WooThemes - Premium Wordpress Themes.