[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- To musi być jakaś superszczotka - zauważył. -Skoro cały ładunek
elektrostatyczny skumulowała w twoich palcach!
- No dobra. Wiedziałam, że w to nie uwierzysz -jęknęła Eve. - Słuchaj, nie
wiem, co to jest. Nie chcę tego. To po prostu zaczęło się dziać, ja się o to nie
prosiłam. Możesz przestać się na mnie gapić?
34
Odwróciła się, ciężko oddychając. Mówiła tak szybko, że nie była pewna, czy
Luke cokolwiek zrozumiał.
Położył dłonie na jej ramionach i delikatnie odwrócił ją do siebie.
- Czyli... to nie pierwszy raz?
- Dalej, nazwij mnie dziwadłem! Wiem, że chcesz! - Eve czuła szczypanie w
oczach. Zamrugała szybko, żeby powstrzymać napływające łzy. Nie będzie
płakała przy Luke'u. Nie będzie!
- Wejdzmy do środka - powiedział Lukę, zabierając ręce z jej ramion. -
Zaszyjemy się w salce konferencyjnej.
- Ale z nich mogą korzystać tylko grupy co najmniej czterosobowe. - Eve tak
naprawdę wcale nie dbała o przepisy. Po prostu dobrze było pogadać o czymś
normalnym.
Luke wzruszył ramionami.
- Zapytałaś mnie kiedyś, czy jestem bardzo grzecznym, czy bardzo
niegrzecznym chłopcem -przypomniał jej. - Więc jestem na tyle niegrzeczny,
żeby zająć salkę konferencyjną, chociaż jesteśmy tylko we dwójkę. Chodz.
Wszedł do biblioteki, nie oglądając się, żeby sprawdzić, czy szła za nim. Ale
szła. Parę minut pózniej byli już w małej sali, najbardziej odległej od pulpitu
bibliotekarzy. Miała okno wychodzące na czytelnię, ale w pobliżu nie było
nikogo, kto by do nich zerkał.
Eve włączyła laptopa i otworzyła nowy dokument, żeby przygotować się do
robienia notatek, ale potem już tylko bezczynnie siedziała. Trochę dziwnie było
tak siedzieć, sam na sam z Lukiem. On nie wyjął notatnika ani niczego innego i
od kiedy tu weszli,
nie odezwał się ani słowem. Po prostu jej się przypatrywał. I to wszystko. Czy
myślał o tym, że była dziwadłem?
- Po pierwsze, nie uważam, że jesteś dziwadłem - powiedział, zupełnie jakby
czytał jej w myślach. - Niektórzy sądzą, że wszyscy mamy zdolności
parapsychiczne, wystarczy je tylko rozwinąć. A to by znaczyło, że wszyscy
jesteśmy dziwadłami. A po drugie, dla mnie to super. Kto nie chciałby mieć
supermocy?
Eve uniosła rękę.
-Ja.
- Czy zawsze potrafiłaś robić takie... rzeczy?
- Nie. Dopiero od niedawna.
Luke pokiwał w zamyśleniu głową. A potem wyciągnął z plecaka butelkę wody
i upił łyk.
- Widzę, że olewasz też zakaz picia i jedzenia w bibliotece. Normalnie jesteś
wcielonym diabłem. Może nie powinnam być tu z tobą sama - zażartowała Eve.
- To fakt. Czasami zupełnie nie mogę się powstrzymać. - Luke, dysząc i sapiąc,
pił wodę, jakby nie mógł się opanować. Kiedy wypił już wszystko, westchnął. -
Najgorsze jest to, że nawet mnie nie obchodzi, kogo przy okazji skrzywdzę. To
35
znaczy pomyśl o moim tacie! Gdyby wyrzucili mnie z biblioteki za picie wody,
on... mógłby stracić pracę.
Było to takie zabawne, że Eve się roześmiała. Zaskoczona zasłoniła usta dłonią.
Luke'owi udało się ją rozbawić, chociaż czuła, że w każdej chwili mogło
wydarzyć się coś okropnego - kolejna eksplozja iskier, zwarcie we wszystkich
komputerach w bibliotece czy jeszcze coś innego.
Luke nadal się uśmiechał, ale jego oczy były poważne.
- Masz nad tym jakąś kontrolę? - zapytał. - Bo wyglądało to dość spontanicznie.
- Spontanicznie. Aadnie to ująłeś. Nie mogę nawet przejść korytarzem bez
obawy, że wysadzę szkołę w powietrze.
- Masz aż tak dużą moc? - Lukę uniósł brwi.
- Nie. Przynajmniej na razie. Ale z każdym dniem wydaje mi się coraz większa.
Wezmy to iskrzenie. Pojawiło się wczoraj. Miałam nadzieję, że mi się
przywidziało.
- Chyba tym razem miałaś świadka. To stało się naprawdę. Więc może potrafisz
jeszcze inne rzeczy, tyle że nawet o tym nie wiesz.
Eve zaczęła wymachiwać rękami przed swoją twarzą.
- Nie chcę o tym myśleć!
- Czemu? Może potrafisz robić niesamowite rzeczy. - Wyrwał kartkę ze swojego
segregatora i położył na stole między nimi. - Sprawdz, czy potrafisz to
przesunąć.
Eve spojrzała mu w oczy. A potem powoli wyciągnęła rękę, położyła palec na
kartce i przesunęła ją po stole.
- Wow! Udało się! - wykrzyknęła. Luke przewrócił oczami.
- Wiesz, o co mi chodzi. - Przesunął kartkę z powrotem na miejsce, a potem, co
za recydywista, wyciągnął z plecaka następną butelkę wody.
- Okej. Ale jeśli mi się uda, woda jest moja - powiedziała Eve.
- Przyniosłem ją dla ciebie - odparł. - Lubię korumpować innych, żeby
towarzyszyli mi w moich bezeceństwach.
Może Luke miał rację. Może posiadanie supermocy wcale nie było takie złe,
zwłaszcza gdyby nauczyła się ją kontrolować. Co jej szkodziło spróbować? Eve
zaczerpnęła tchu.
- Dobra. Spróbuję.
Przyłożyła na chwilę pięści do czoła, a potem wypuściła powietrze i wbiła
wzrok w papier. Przesuń się! - rozkazała w myślach. I nic. Czując, że się
marszczy - jak tak dalej pójdzie, to wkrótce zacznie przypominać shar peia -
spróbowała jeszcze raz. No dalej, przesuń się! [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl ocenkijessi.opx.pl
- To musi być jakaś superszczotka - zauważył. -Skoro cały ładunek
elektrostatyczny skumulowała w twoich palcach!
- No dobra. Wiedziałam, że w to nie uwierzysz -jęknęła Eve. - Słuchaj, nie
wiem, co to jest. Nie chcę tego. To po prostu zaczęło się dziać, ja się o to nie
prosiłam. Możesz przestać się na mnie gapić?
34
Odwróciła się, ciężko oddychając. Mówiła tak szybko, że nie była pewna, czy
Luke cokolwiek zrozumiał.
Położył dłonie na jej ramionach i delikatnie odwrócił ją do siebie.
- Czyli... to nie pierwszy raz?
- Dalej, nazwij mnie dziwadłem! Wiem, że chcesz! - Eve czuła szczypanie w
oczach. Zamrugała szybko, żeby powstrzymać napływające łzy. Nie będzie
płakała przy Luke'u. Nie będzie!
- Wejdzmy do środka - powiedział Lukę, zabierając ręce z jej ramion. -
Zaszyjemy się w salce konferencyjnej.
- Ale z nich mogą korzystać tylko grupy co najmniej czterosobowe. - Eve tak
naprawdę wcale nie dbała o przepisy. Po prostu dobrze było pogadać o czymś
normalnym.
Luke wzruszył ramionami.
- Zapytałaś mnie kiedyś, czy jestem bardzo grzecznym, czy bardzo
niegrzecznym chłopcem -przypomniał jej. - Więc jestem na tyle niegrzeczny,
żeby zająć salkę konferencyjną, chociaż jesteśmy tylko we dwójkę. Chodz.
Wszedł do biblioteki, nie oglądając się, żeby sprawdzić, czy szła za nim. Ale
szła. Parę minut pózniej byli już w małej sali, najbardziej odległej od pulpitu
bibliotekarzy. Miała okno wychodzące na czytelnię, ale w pobliżu nie było
nikogo, kto by do nich zerkał.
Eve włączyła laptopa i otworzyła nowy dokument, żeby przygotować się do
robienia notatek, ale potem już tylko bezczynnie siedziała. Trochę dziwnie było
tak siedzieć, sam na sam z Lukiem. On nie wyjął notatnika ani niczego innego i
od kiedy tu weszli,
nie odezwał się ani słowem. Po prostu jej się przypatrywał. I to wszystko. Czy
myślał o tym, że była dziwadłem?
- Po pierwsze, nie uważam, że jesteś dziwadłem - powiedział, zupełnie jakby
czytał jej w myślach. - Niektórzy sądzą, że wszyscy mamy zdolności
parapsychiczne, wystarczy je tylko rozwinąć. A to by znaczyło, że wszyscy
jesteśmy dziwadłami. A po drugie, dla mnie to super. Kto nie chciałby mieć
supermocy?
Eve uniosła rękę.
-Ja.
- Czy zawsze potrafiłaś robić takie... rzeczy?
- Nie. Dopiero od niedawna.
Luke pokiwał w zamyśleniu głową. A potem wyciągnął z plecaka butelkę wody
i upił łyk.
- Widzę, że olewasz też zakaz picia i jedzenia w bibliotece. Normalnie jesteś
wcielonym diabłem. Może nie powinnam być tu z tobą sama - zażartowała Eve.
- To fakt. Czasami zupełnie nie mogę się powstrzymać. - Luke, dysząc i sapiąc,
pił wodę, jakby nie mógł się opanować. Kiedy wypił już wszystko, westchnął. -
Najgorsze jest to, że nawet mnie nie obchodzi, kogo przy okazji skrzywdzę. To
35
znaczy pomyśl o moim tacie! Gdyby wyrzucili mnie z biblioteki za picie wody,
on... mógłby stracić pracę.
Było to takie zabawne, że Eve się roześmiała. Zaskoczona zasłoniła usta dłonią.
Luke'owi udało się ją rozbawić, chociaż czuła, że w każdej chwili mogło
wydarzyć się coś okropnego - kolejna eksplozja iskier, zwarcie we wszystkich
komputerach w bibliotece czy jeszcze coś innego.
Luke nadal się uśmiechał, ale jego oczy były poważne.
- Masz nad tym jakąś kontrolę? - zapytał. - Bo wyglądało to dość spontanicznie.
- Spontanicznie. Aadnie to ująłeś. Nie mogę nawet przejść korytarzem bez
obawy, że wysadzę szkołę w powietrze.
- Masz aż tak dużą moc? - Lukę uniósł brwi.
- Nie. Przynajmniej na razie. Ale z każdym dniem wydaje mi się coraz większa.
Wezmy to iskrzenie. Pojawiło się wczoraj. Miałam nadzieję, że mi się
przywidziało.
- Chyba tym razem miałaś świadka. To stało się naprawdę. Więc może potrafisz
jeszcze inne rzeczy, tyle że nawet o tym nie wiesz.
Eve zaczęła wymachiwać rękami przed swoją twarzą.
- Nie chcę o tym myśleć!
- Czemu? Może potrafisz robić niesamowite rzeczy. - Wyrwał kartkę ze swojego
segregatora i położył na stole między nimi. - Sprawdz, czy potrafisz to
przesunąć.
Eve spojrzała mu w oczy. A potem powoli wyciągnęła rękę, położyła palec na
kartce i przesunęła ją po stole.
- Wow! Udało się! - wykrzyknęła. Luke przewrócił oczami.
- Wiesz, o co mi chodzi. - Przesunął kartkę z powrotem na miejsce, a potem, co
za recydywista, wyciągnął z plecaka następną butelkę wody.
- Okej. Ale jeśli mi się uda, woda jest moja - powiedziała Eve.
- Przyniosłem ją dla ciebie - odparł. - Lubię korumpować innych, żeby
towarzyszyli mi w moich bezeceństwach.
Może Luke miał rację. Może posiadanie supermocy wcale nie było takie złe,
zwłaszcza gdyby nauczyła się ją kontrolować. Co jej szkodziło spróbować? Eve
zaczerpnęła tchu.
- Dobra. Spróbuję.
Przyłożyła na chwilę pięści do czoła, a potem wypuściła powietrze i wbiła
wzrok w papier. Przesuń się! - rozkazała w myślach. I nic. Czując, że się
marszczy - jak tak dalej pójdzie, to wkrótce zacznie przypominać shar peia -
spróbowała jeszcze raz. No dalej, przesuń się! [ Pobierz całość w formacie PDF ]