[ Pobierz całość w formacie PDF ]
pozwolić jej odejść w ten sposób. Nie, kiedy może wrócić
któregokolwiek dnia. Może się obudzić w każdej chwili.
Ale co, jeśli to będzie dwadzieścia lat, Cade? Minął dopiero
rok, a my oboje wariujemy. Nie możemy wieść takiego życia. Ani
ja, ani ty. Ty przede wszystkim.
Co masz na myśli, mówiąc, że ja przede wszystkim?
Wstałam, odstawiłam jego buty pod drzwi i weszłam do
kuchni. Otworzyłam zamrażalnik, znalazłam butelkę bombay
sapphire tam, gdzie ją schowałam, nalałam na dwa palce do
szklaneczek z lodem. A potem uświadomiłam sobie, że nie mam z
czym tego wymieszać, poza sokiem pomarańczowym. Moja
współlokatorka miała niezdrową obsesję na punkcie capri sun.
Kupowała co tydzień dwa lub trzy pudełka i zawsze miała jakieś
nienapoczęte w lodówce. Wzięłam dwie saszetki, odcięłam górny
brzeg i wlałam płyn o smaku kiwi i truskawek do lodu i dżinu.
Usiadłam obok Cade a i wręczyłam mu jedną ze szklaneczek.
Co to jest?
Wzruszyłam ramionami.
Dżin z capri sun. Tylko to miałam.
Spróbował mały łyk.
Zaskakująco dobre.
Roześmiałam się.
Dżin jest dobry ze wszystkim. Zwłaszcza, gdy to sapphire.
Jesteś snobem, jeśli chodzi o dżin? droczył się.
Absolutnie powiedziałam, posyłając mu uśmiech znad
szklaneczki. Wino? Możesz mi nalać kieliszek czegokolwiek.
Piwo? Bez znaczenia, wypiję każde. Whisky? Fuj. Ale z jakiegoś
powodu jedynym dżinem, jaki lubię, jest sapphire. Nazwij mnie
wariatką.
Wariatka.
Sączyliśmy drinki w milczeniu przez kilka chwil. A potem
Cade wycelował we mnie spojrzenie, które powiedziało mi, że nie
zapomniał o moim komentarzu.
Co miałaś na myśli mówiąc, że zwłaszcza ja?
Zrobiłam długi wydech.
Tylko to& że utknąłeś. Nie możesz ruszyć do przodu. Z
życiem. Z& miłością.
Czyli powinienem wyciągnąć jej wtyczkę, abym mógł być
z kimś innym? Nie ma nikogo innego. Ona wie o mnie wszystko.
Wie, przez co przeszedłem. Nie mógłbym nigdy& nie potrafiłbym
wytłumaczyć mojego życia nikomu innemu.
Więc zamierzasz żyć na krawędzi nicości w
nieskończoność? Starłam mgiełkę, która zebrała się mojej
szklance. Tak się nie da żyć. Sam to powiedziałeś.
Oboje mieliśmy już puste szklanki, więc zrobiłam kolejną
porcję.
Ale jaka jest odpowiedz? Jak mógłbym po prostu & z niej
zrezygnować? Nie mogę. Nie wtedy, gdy są dosłownie tysiące
historii o ludziach wychodzących ze śpiączki, trwałego stanu
wegetatywnego czy jak tam to się nazywa. Zwiesił głowę,
pochylił się i oparł łokcie na kolanach. To wszystko jest
beznadziejne.
Aż za dobrze wiedziałam, co miał na myśli. Codzienne życie
bez niej było beznadziejne. Była stałą w moim życiu. Jako
dziewczynki wymyśliłyśmy nasz sekretny język, nawet już jako
nastolatki użyłyśmy go kilka razy w miejscach publicznych.
Jednak od ostatniego razu upłynęły lata. To co czułam pod
nieobecność Ever, wykraczało poza tęsknotę. To było coś znacznie
gorszego niż zwykła tęsknota za nią.
Przysunęłam się bliżej Cade a i położyłam mu głowę na
ramieniu.
Zgadzam się z tym. Chociaż uważam doktora Murphy ego
za bezdusznego dupka, zgadzam się z nim. To beznadziejne, i choć
jest tak potworne, jak się wydaje, musimy to przynajmniej
rozważyć pod wszystkimi kątami.
Nie mogę rozważać tego pod wszystkimi kątami! cichym,
lecz napiętym głosem powiedział Cade. Kocham ją. Zawsze będę
ją kochał. Jak mógłbym po prostu& pozwolić jej odejść?
Zacisnął pięści i wcisnął je w oczodoły. Kolejne słowa wysyczał:
I jak by to świadczyło o mnie, gdybym to rozważał? Każdego dnia
ta myśl przelatuje mi przez głowę. Co począłbym bez niej? Czy&
cholera& czy byłoby łatwiej, gdyby& ona odeszła? Jakiego
potwora to ze mnie czyni?
Uderzał się kłykciami w czoło tak mocno, że chwyciłam go
za nadgarstki i odciągnęłam.
To nie robi z ciebie potwora, Cade. To czyni z ciebie
człowieka. Nie pozwoliłam mu się wyrwać. Mój policzek
spoczywał na jego ramieniu. Musisz pozwolić sobie na takie
myśli.
Odwrócił głowę, przechylił się w moją stronę i nagle
znalezliśmy się twarzą w twarz. Niewielka przestrzeń pomiędzy
nami, między naszymi twarzami, iskrzyła, gęsta od napięcia,
którego nawet nie potrafiłam nazwać. Wstrzymałam oddech i on
też. Nasze oczy były tuż przy w sobie, zbyt blisko. Wyczuwałam
dżin w jego oddechu.
A potem nagle zerwał się na równe nogi, przeszedł przez
pokój i rąbnął pięściami w drzwi lodówki.
Nie wiem jak&
Wychylił gwałtownie drinka, kostki lodu zabrzęczały,
uderzając go w usta, zabrzęczały ponownie, gdy z jękiem odstawił
szklankę na blat.
Jedyne, co wiem na pewno, to że jestem& zagubiony. I nie
wiem, jak mam się odnalezć.
Wstałam, postawiłam moją szklankę obok jego. Stanęłam za
nim.
Nie jesteś zagubiony, Cade. Ty& cierpisz. Jesteś& jesteś
tutaj. Ze mną. nieważne, ile to jest warte.
Odwrócił się w miejscu i nagle patrzyłam w jego
bursztynowe oczy, pełne sprzeczności, gniewu i cierpienia.
Ale co to oznacza?
Czy to musi coś oznaczać? Bo wiesz& czasem nie ma
rzeczy dobrych i złych. Czasem trzeba& po prostu przetrwać.
Przetrwać?
Był blisko, tak blisko mnie. Wysoki, dobrze zbudowany.
Silny. Ale& jakby kruchy i potrzebujący kogoś, kto go ochroni.
Przetrwać& Nie mogłam złapać tchu. Jego niewzruszone
spojrzenie oszałamiało mnie, czułam, jak dżin zaczyna działać.
Przecież wytrzymuję to wszystko. Tłamszę. Trzymam się
mocno. Trzymam się, po prostu& trzymam. Ze wszystkich sił. Ale
zaczynam je tracić. I& co się stanie, gdy przestanę się trzymać?
Kiedy sobie odpuszczę?
Oboje staliśmy w obliczu czegoś. Wyczuwałam to, i on też.
Czułam, że coś powstaje, zaczyna płonąć, żar tlący się gdzieś
głęboko, który zmieniał się w płomień, rozchodzący się i
pożerający mnie. Pożerający jego. Wypierałam ten płomień,
wypierałam ten żar, wypierałam jego żarłoczne kły, które zatapiał
we mnie.
Między nami nie było już przestrzeni. Oboje płonęliśmy,
choć nadal się nie dotykaliśmy. Dotyk byłby jak zapalenie zapałki
w pokoju pełnym materiałów wybuchowych. Nie śmiałam drgnąć
w obawie, że potrącę tę zapałkę.
Eden szepnął. Zamrugałam jedynie w odpowiedzi,
wpatrując się w niego. Co to jest?
Nie wiem.
Trzymam się kurczowo, Eden. Co się stanie, jeśli stracę
siły?
W jakiś sposób wiedziałam, że nie mówił o nadziei, wierze
czy o przetrwaniu. Mówił o żarze, który płonął między nami. To
była tylko pojedyncza iskierka, maleńki świetlny punkcik w
świecie pełnym mroku. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl ocenkijessi.opx.pl
pozwolić jej odejść w ten sposób. Nie, kiedy może wrócić
któregokolwiek dnia. Może się obudzić w każdej chwili.
Ale co, jeśli to będzie dwadzieścia lat, Cade? Minął dopiero
rok, a my oboje wariujemy. Nie możemy wieść takiego życia. Ani
ja, ani ty. Ty przede wszystkim.
Co masz na myśli, mówiąc, że ja przede wszystkim?
Wstałam, odstawiłam jego buty pod drzwi i weszłam do
kuchni. Otworzyłam zamrażalnik, znalazłam butelkę bombay
sapphire tam, gdzie ją schowałam, nalałam na dwa palce do
szklaneczek z lodem. A potem uświadomiłam sobie, że nie mam z
czym tego wymieszać, poza sokiem pomarańczowym. Moja
współlokatorka miała niezdrową obsesję na punkcie capri sun.
Kupowała co tydzień dwa lub trzy pudełka i zawsze miała jakieś
nienapoczęte w lodówce. Wzięłam dwie saszetki, odcięłam górny
brzeg i wlałam płyn o smaku kiwi i truskawek do lodu i dżinu.
Usiadłam obok Cade a i wręczyłam mu jedną ze szklaneczek.
Co to jest?
Wzruszyłam ramionami.
Dżin z capri sun. Tylko to miałam.
Spróbował mały łyk.
Zaskakująco dobre.
Roześmiałam się.
Dżin jest dobry ze wszystkim. Zwłaszcza, gdy to sapphire.
Jesteś snobem, jeśli chodzi o dżin? droczył się.
Absolutnie powiedziałam, posyłając mu uśmiech znad
szklaneczki. Wino? Możesz mi nalać kieliszek czegokolwiek.
Piwo? Bez znaczenia, wypiję każde. Whisky? Fuj. Ale z jakiegoś
powodu jedynym dżinem, jaki lubię, jest sapphire. Nazwij mnie
wariatką.
Wariatka.
Sączyliśmy drinki w milczeniu przez kilka chwil. A potem
Cade wycelował we mnie spojrzenie, które powiedziało mi, że nie
zapomniał o moim komentarzu.
Co miałaś na myśli mówiąc, że zwłaszcza ja?
Zrobiłam długi wydech.
Tylko to& że utknąłeś. Nie możesz ruszyć do przodu. Z
życiem. Z& miłością.
Czyli powinienem wyciągnąć jej wtyczkę, abym mógł być
z kimś innym? Nie ma nikogo innego. Ona wie o mnie wszystko.
Wie, przez co przeszedłem. Nie mógłbym nigdy& nie potrafiłbym
wytłumaczyć mojego życia nikomu innemu.
Więc zamierzasz żyć na krawędzi nicości w
nieskończoność? Starłam mgiełkę, która zebrała się mojej
szklance. Tak się nie da żyć. Sam to powiedziałeś.
Oboje mieliśmy już puste szklanki, więc zrobiłam kolejną
porcję.
Ale jaka jest odpowiedz? Jak mógłbym po prostu & z niej
zrezygnować? Nie mogę. Nie wtedy, gdy są dosłownie tysiące
historii o ludziach wychodzących ze śpiączki, trwałego stanu
wegetatywnego czy jak tam to się nazywa. Zwiesił głowę,
pochylił się i oparł łokcie na kolanach. To wszystko jest
beznadziejne.
Aż za dobrze wiedziałam, co miał na myśli. Codzienne życie
bez niej było beznadziejne. Była stałą w moim życiu. Jako
dziewczynki wymyśliłyśmy nasz sekretny język, nawet już jako
nastolatki użyłyśmy go kilka razy w miejscach publicznych.
Jednak od ostatniego razu upłynęły lata. To co czułam pod
nieobecność Ever, wykraczało poza tęsknotę. To było coś znacznie
gorszego niż zwykła tęsknota za nią.
Przysunęłam się bliżej Cade a i położyłam mu głowę na
ramieniu.
Zgadzam się z tym. Chociaż uważam doktora Murphy ego
za bezdusznego dupka, zgadzam się z nim. To beznadziejne, i choć
jest tak potworne, jak się wydaje, musimy to przynajmniej
rozważyć pod wszystkimi kątami.
Nie mogę rozważać tego pod wszystkimi kątami! cichym,
lecz napiętym głosem powiedział Cade. Kocham ją. Zawsze będę
ją kochał. Jak mógłbym po prostu& pozwolić jej odejść?
Zacisnął pięści i wcisnął je w oczodoły. Kolejne słowa wysyczał:
I jak by to świadczyło o mnie, gdybym to rozważał? Każdego dnia
ta myśl przelatuje mi przez głowę. Co począłbym bez niej? Czy&
cholera& czy byłoby łatwiej, gdyby& ona odeszła? Jakiego
potwora to ze mnie czyni?
Uderzał się kłykciami w czoło tak mocno, że chwyciłam go
za nadgarstki i odciągnęłam.
To nie robi z ciebie potwora, Cade. To czyni z ciebie
człowieka. Nie pozwoliłam mu się wyrwać. Mój policzek
spoczywał na jego ramieniu. Musisz pozwolić sobie na takie
myśli.
Odwrócił głowę, przechylił się w moją stronę i nagle
znalezliśmy się twarzą w twarz. Niewielka przestrzeń pomiędzy
nami, między naszymi twarzami, iskrzyła, gęsta od napięcia,
którego nawet nie potrafiłam nazwać. Wstrzymałam oddech i on
też. Nasze oczy były tuż przy w sobie, zbyt blisko. Wyczuwałam
dżin w jego oddechu.
A potem nagle zerwał się na równe nogi, przeszedł przez
pokój i rąbnął pięściami w drzwi lodówki.
Nie wiem jak&
Wychylił gwałtownie drinka, kostki lodu zabrzęczały,
uderzając go w usta, zabrzęczały ponownie, gdy z jękiem odstawił
szklankę na blat.
Jedyne, co wiem na pewno, to że jestem& zagubiony. I nie
wiem, jak mam się odnalezć.
Wstałam, postawiłam moją szklankę obok jego. Stanęłam za
nim.
Nie jesteś zagubiony, Cade. Ty& cierpisz. Jesteś& jesteś
tutaj. Ze mną. nieważne, ile to jest warte.
Odwrócił się w miejscu i nagle patrzyłam w jego
bursztynowe oczy, pełne sprzeczności, gniewu i cierpienia.
Ale co to oznacza?
Czy to musi coś oznaczać? Bo wiesz& czasem nie ma
rzeczy dobrych i złych. Czasem trzeba& po prostu przetrwać.
Przetrwać?
Był blisko, tak blisko mnie. Wysoki, dobrze zbudowany.
Silny. Ale& jakby kruchy i potrzebujący kogoś, kto go ochroni.
Przetrwać& Nie mogłam złapać tchu. Jego niewzruszone
spojrzenie oszałamiało mnie, czułam, jak dżin zaczyna działać.
Przecież wytrzymuję to wszystko. Tłamszę. Trzymam się
mocno. Trzymam się, po prostu& trzymam. Ze wszystkich sił. Ale
zaczynam je tracić. I& co się stanie, gdy przestanę się trzymać?
Kiedy sobie odpuszczę?
Oboje staliśmy w obliczu czegoś. Wyczuwałam to, i on też.
Czułam, że coś powstaje, zaczyna płonąć, żar tlący się gdzieś
głęboko, który zmieniał się w płomień, rozchodzący się i
pożerający mnie. Pożerający jego. Wypierałam ten płomień,
wypierałam ten żar, wypierałam jego żarłoczne kły, które zatapiał
we mnie.
Między nami nie było już przestrzeni. Oboje płonęliśmy,
choć nadal się nie dotykaliśmy. Dotyk byłby jak zapalenie zapałki
w pokoju pełnym materiałów wybuchowych. Nie śmiałam drgnąć
w obawie, że potrącę tę zapałkę.
Eden szepnął. Zamrugałam jedynie w odpowiedzi,
wpatrując się w niego. Co to jest?
Nie wiem.
Trzymam się kurczowo, Eden. Co się stanie, jeśli stracę
siły?
W jakiś sposób wiedziałam, że nie mówił o nadziei, wierze
czy o przetrwaniu. Mówił o żarze, który płonął między nami. To
była tylko pojedyncza iskierka, maleńki świetlny punkcik w
świecie pełnym mroku. [ Pobierz całość w formacie PDF ]