[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wysłano na leczenie do zakładu psychiatrycznego. I raz na zawsze zniknąłby z
jej życia.
- Rozmawiałeś o tym z policją? - zapytała wolno.
- Wiedzą o moich planach. Ilana wzięła głęboki oddech.
- Co zamierzasz? Przyjrzał jej się uważnie.
- Chcę sprawić, żeby nikt nie miał wątpliwości, że nasz związek wszedł
na wyższy poziom.
Serce Ilany zabiło szybciej.
- Czy to znaczy, że mam zostać u ciebie na dłużej?
- A to problem?
Na samą myśl o przebywaniu z nim pod jednym dachem zrobiło jej się
słabo. Z drugiej strony, to tylko kilka dni. Wytrzyma. W końcu miała ze sobą
laptop i szkicownik. Mogła się zabarykadować w pokoju gościnnym i
wychodzić tylko na posiłki.
- Ale tylko na kilka dni.
- Doskonale. - Xandro wyprostował się i wyciągnął wizytówkę. -
Pojedziemy na policję, żeby złożyć zeznania, a resztą zajmiemy się po lunchu.
- 62 -
S
R
ROZDZIAA SIÓDMY
Kalejdoskop obrazów wdarł się do królestwa jej snów, nieuchronnie
prowadząc ku koszmarowi. Niesamowicie prawdziwy i tak przerażający, że
zaczęła wymachiwać rękoma, próbując się bronić.
Rozmazana męska sylwetka przypominająca Granta miotała się wściekle i
wyrzucała z siebie obrazliwe słowa. W powietrzu unosił się paskudny odór
alkoholu. Szorstkie ręce zaciskały się na jej skórze, szarpały ją, zmuszając, żeby
się położyła na ziemi. Jej głowa odskoczyła w bok pod wpływem potężnego
uderzenia. Krzyknęła głośno.
- Spokojnie.
Ten głos był inny, odległy, nie zrodził się w jej głowie, dlatego czym
prędzej podążyła w jego stronę, szukając pomocy.
- Ilano.
Przerażające obrazy zbladły, a ich miejsce zastąpił widok jasnej sypialni,
która z całą pewnością nie należała do niej.
Upłynęło kilka sekund, zanim zrozumiała, że nie jest sama. Poziom
adrenaliny powoli się obniżył, a serce przestało walić jak młotem.
To był tylko koszmarny sen. Tylko sen...
- Już dobrze.
Przekleństwa cisnęły się na usta Xandra. Chciał rozerwać na strzępy
faceta odpowiedzialnego za jej męczarnie.
- Często ci się to zdarza?
Musiała zachować spokój. Wyrównała oddech, tak jak ją tego uczono, po
czym zmusiła się, żeby mu spojrzeć w oczy. Aż do zeszłej nocy radziła sobie
całkiem niezle.
- Tylko pod wpływem silnego bodzca.
- Chcesz o tym porozmawiać? Ilana wykrzywiła usta w grymasie.
- 63 -
S
R
- Rozmawiałam o tym z całym zastępem terapeutów, dzięki którym
wypłynęłam na spokojniejsze wody. - Najwyrazniej zupełnie się rozbudziła. -
Już się nad sobą nie użalam.
Minęło wiele czasu, zanim znów się nauczyła ufać. Ale tylko niektórym.
- Podać ci coś na sen?
Ilana nie chciała spać, bo się bała, że podświadomość znów ją zaprowadzi
do tego strasznego miejsca.
- Trochę poczytam. Może włączę laptop.
Obecność Xandra okazała się dla niej bardziej kłopotliwa, niż chciała
przyznać. Dżinsy wisiały mu luzno na biodrach, a nagi tors dowodził, że
świetny wygląd zawdzięczał nie tylko doskonale skrojonym garniturom, ale
także siłowni. Pięknie wyrzezbione mięśnie pracowały przy każdym ruchu,
rozbudzając jej wyobraznię. Niemal czuła bijące od niego ciepło.
Xandro przyjrzał się jej bladej twarzy, szeroko otwartym zielonym oczom
i zapragnął się położyć obok niej, przytulić ją i zapewnić, że były narzeczony
już nigdy jej nie skrzywdzi. Jednak tylko się cofnął.
- Gdybyś czegoś potrzebowała, przyjdz do mnie.
Jasne! Co on sobie wyobraża? %7łe pójdzie do niego do pokoju, obudzi go i
powie: Proszę, pomóż mi"? Nie zamierzała dać mu tej satysfakcji. W milczeniu
patrzyła, jak znika za drzwiami.
Ilana wstała z łóżka, włączyła laptop i napisała e-mail do Liliany, po
czym wyjęła z torby czasopismo o modzie i kartkowała je tak długo, aż się
nauczyła na pamięć niemal każdego słowa.
W domu poszłaby do salonu, skuliła się w fotelu i włączyła telewizor,
żeby tylko nie zasnąć. Ale tutaj nie miała tyle swobody. Zerknęła na zegarek i
jęknęła. Do świtu zostało jeszcze wiele godzin.
Ostatecznie zmęczenie wzięło górę, umożliwiając powrót koszmarnym
obrazom z przeszłości. Tym razem także obudziła się przerażona, z trudem
- 64 -
S
R
łapiąc oddech. Przez chwilę leżała nieruchomo, nasłuchując. Miała nadzieję, że
nikogo nie obudziła.
Zamknęła oczy i znów je otworzyła, wdzięczna za słabe światło sączące [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl ocenkijessi.opx.pl
wysłano na leczenie do zakładu psychiatrycznego. I raz na zawsze zniknąłby z
jej życia.
- Rozmawiałeś o tym z policją? - zapytała wolno.
- Wiedzą o moich planach. Ilana wzięła głęboki oddech.
- Co zamierzasz? Przyjrzał jej się uważnie.
- Chcę sprawić, żeby nikt nie miał wątpliwości, że nasz związek wszedł
na wyższy poziom.
Serce Ilany zabiło szybciej.
- Czy to znaczy, że mam zostać u ciebie na dłużej?
- A to problem?
Na samą myśl o przebywaniu z nim pod jednym dachem zrobiło jej się
słabo. Z drugiej strony, to tylko kilka dni. Wytrzyma. W końcu miała ze sobą
laptop i szkicownik. Mogła się zabarykadować w pokoju gościnnym i
wychodzić tylko na posiłki.
- Ale tylko na kilka dni.
- Doskonale. - Xandro wyprostował się i wyciągnął wizytówkę. -
Pojedziemy na policję, żeby złożyć zeznania, a resztą zajmiemy się po lunchu.
- 62 -
S
R
ROZDZIAA SIÓDMY
Kalejdoskop obrazów wdarł się do królestwa jej snów, nieuchronnie
prowadząc ku koszmarowi. Niesamowicie prawdziwy i tak przerażający, że
zaczęła wymachiwać rękoma, próbując się bronić.
Rozmazana męska sylwetka przypominająca Granta miotała się wściekle i
wyrzucała z siebie obrazliwe słowa. W powietrzu unosił się paskudny odór
alkoholu. Szorstkie ręce zaciskały się na jej skórze, szarpały ją, zmuszając, żeby
się położyła na ziemi. Jej głowa odskoczyła w bok pod wpływem potężnego
uderzenia. Krzyknęła głośno.
- Spokojnie.
Ten głos był inny, odległy, nie zrodził się w jej głowie, dlatego czym
prędzej podążyła w jego stronę, szukając pomocy.
- Ilano.
Przerażające obrazy zbladły, a ich miejsce zastąpił widok jasnej sypialni,
która z całą pewnością nie należała do niej.
Upłynęło kilka sekund, zanim zrozumiała, że nie jest sama. Poziom
adrenaliny powoli się obniżył, a serce przestało walić jak młotem.
To był tylko koszmarny sen. Tylko sen...
- Już dobrze.
Przekleństwa cisnęły się na usta Xandra. Chciał rozerwać na strzępy
faceta odpowiedzialnego za jej męczarnie.
- Często ci się to zdarza?
Musiała zachować spokój. Wyrównała oddech, tak jak ją tego uczono, po
czym zmusiła się, żeby mu spojrzeć w oczy. Aż do zeszłej nocy radziła sobie
całkiem niezle.
- Tylko pod wpływem silnego bodzca.
- Chcesz o tym porozmawiać? Ilana wykrzywiła usta w grymasie.
- 63 -
S
R
- Rozmawiałam o tym z całym zastępem terapeutów, dzięki którym
wypłynęłam na spokojniejsze wody. - Najwyrazniej zupełnie się rozbudziła. -
Już się nad sobą nie użalam.
Minęło wiele czasu, zanim znów się nauczyła ufać. Ale tylko niektórym.
- Podać ci coś na sen?
Ilana nie chciała spać, bo się bała, że podświadomość znów ją zaprowadzi
do tego strasznego miejsca.
- Trochę poczytam. Może włączę laptop.
Obecność Xandra okazała się dla niej bardziej kłopotliwa, niż chciała
przyznać. Dżinsy wisiały mu luzno na biodrach, a nagi tors dowodził, że
świetny wygląd zawdzięczał nie tylko doskonale skrojonym garniturom, ale
także siłowni. Pięknie wyrzezbione mięśnie pracowały przy każdym ruchu,
rozbudzając jej wyobraznię. Niemal czuła bijące od niego ciepło.
Xandro przyjrzał się jej bladej twarzy, szeroko otwartym zielonym oczom
i zapragnął się położyć obok niej, przytulić ją i zapewnić, że były narzeczony
już nigdy jej nie skrzywdzi. Jednak tylko się cofnął.
- Gdybyś czegoś potrzebowała, przyjdz do mnie.
Jasne! Co on sobie wyobraża? %7łe pójdzie do niego do pokoju, obudzi go i
powie: Proszę, pomóż mi"? Nie zamierzała dać mu tej satysfakcji. W milczeniu
patrzyła, jak znika za drzwiami.
Ilana wstała z łóżka, włączyła laptop i napisała e-mail do Liliany, po
czym wyjęła z torby czasopismo o modzie i kartkowała je tak długo, aż się
nauczyła na pamięć niemal każdego słowa.
W domu poszłaby do salonu, skuliła się w fotelu i włączyła telewizor,
żeby tylko nie zasnąć. Ale tutaj nie miała tyle swobody. Zerknęła na zegarek i
jęknęła. Do świtu zostało jeszcze wiele godzin.
Ostatecznie zmęczenie wzięło górę, umożliwiając powrót koszmarnym
obrazom z przeszłości. Tym razem także obudziła się przerażona, z trudem
- 64 -
S
R
łapiąc oddech. Przez chwilę leżała nieruchomo, nasłuchując. Miała nadzieję, że
nikogo nie obudziła.
Zamknęła oczy i znów je otworzyła, wdzięczna za słabe światło sączące [ Pobierz całość w formacie PDF ]