[ Pobierz całość w formacie PDF ]
blami wijącymi się dookoła niczym czarne węże, reporterzy, dziennikarze
prasowi, fotoreporterzy, grupa z kryminalistyki, brygady policyjne poszu-
kujące śladów, a pośród nich tkwiła gruba, napuszona postać naczelnego
inspektora Blaira.
Blair był zdeterminowany, by rozwiązać sprawę samodzielnie, bez po-
mocy jakiegoś tyczkowatego wiejskiego idioty, Hamisha Macbetha, więc
powiedział mu, żeby spadał stąd" i trzymał dżentelmenów z mediów w
ryzach.
Hamish czerpał wielką przyjemność z oglądania widowiska, w którym
prasa starała się wycisnąć jakikolwiek komentarz z małomównych miesz-
kańców. To nie kto inny, a Diarmuid Sinclair przełamał milczenie. Wyku-
rzona z Cnothan Grampiańska Telewizja, poszukująca przyjazniejszego
rozmówcy, natknęła się na niego na jego polach. Skoro tylko zaczął roz-
mawiać z Hamishem Macbethem, nie było sposobu, by go zatrzymać. Ga-
dał jak najęty. Powiedział nawet, że wierzy w to, iż w mieście odbywa się
sabat czarownic.
Diarmuid pojawił się w popołudniowych wiadomościach, co spowo-
dowało, że wszyscy w Cnothan pozielenieli z zazdrości. Do wieczora me-
dia zostały wręcz oblężone przez tutejszych, którzy umierali z chęci udzie-
lenia wywiadu.
Hamish czuł się bezsilny. Blair i jego kumple, detektywi Jimmy Ander-
son i Harry MacNab, okupowali posterunek policyjny, a członek ekipy
kryminalnej zajął land rovera. Hamish założył Towserowi smycz i skiero-
wał kroki do pubu The Clachan. Czuł, że jeśli pozna miejsce pobytu San-
LR
T
dyego Carmichaela, odnajdzie również Williama Mainwaringa i będzie
mógł zidentyfikować szkielet. Pani Mainwaring z płaczem potwierdziła, że
jej mąż miał sztuczną szczękę, ale ciężko było sobie wyobrazić, jakim
sposobem Mainwaring miałby obrócić się szkielet tak szybko.
Było ciemno jak w nocy, chociaż zegar wskazywał dopiero czwartą po
południu, a nieustający wiatr w Sutherland targał jego ubraniem. Bar był
zamknięty, ale Hamish zobaczył światło w środku i zaczął walić do drzwi.
Po kilku minutach otworzył mu Hector Gunn.
Jeszcze więcej pytań jęknął, kiedy ujrzał posterunkowego. Je-
śli nie dziennikarze, to policja. Wejdz.
Hamish z Towserem idącym tuż za nim weszli do baru, który śmier-
dział stęchłym piwem i silnym środkiem dezynfekującym.
Chcę wiedzieć, co wydarzyło się, kiedy Sandy Carmichael był tu w
sobotni wieczór powiedział Hamish.
Nic się nie wydarzyło. Upił się jak bela, to wszystko.
Wszyscy wiedzą, że jest alkoholikiem. Nie pomyślałeś o tym, że
stawiać mu drinki, to jakby go zabijać? spytał Hamish.
Och, nie powiedziałbym zaraz, że jest alkoholikiem. Po prostu zbyt-
nio lubi wychylić kieliszek.
Hamish spojrzał na Hectora Gunna w milczeniu. Czy miało sens mó-
wić mu, że człowiek, który regularnie miewał majaki alkoholowe, najwy-
razniej nie pił jedynie dla towarzystwa? Zdecydował, że byłaby to strata
czasu.
Cóż powiedział Hamish. Powiem to inaczej. Kto był najbar-
dziej skory do stawiania San dy emu drinków?
Nie przyglądałem się, a poza tym miałem inne rzeczy do roboty w
tym czasie powiedział wkurzony Hector. To twoja robota, żeby sie-
dzieć tu i pilnować, by żaden z nich nie próbował jezdzić po pijaku. To był
hałaśliwy wieczór. Był tu Alistair Gunn, mój kuzyn, tak jak i Dougie Ma-
cdonald. Coś, co Mainwaring powiedział Alistairowi najwyrazniej go zde-
nerwowało, chociaż nie przyznał się, co to było. Zbierał grupkę, by ścią-
LR
T
gnąć Mainwaringowi spodnie i wrzucić go do jeziora. Walczyli jak lwy i
powtarzali, że na pewno to zrobią, ale kiedy
on wszedł, wszyscy umilkli, zmieszali się, wiercili pod stołem, ale nie
odezwali się do niego ani słowem. John Sinclair i jego żona Mary weszli, a
Mainwaring się do nich przysiadł, chociaż oni nie mieli na to ochoty. Po-
tem wszedł dziennikarz, Ian Gibb, ten z Dornoch był pijany i zacho-
wywał się głośno, Mainwaring opuścił Sinclairów i powiedział coś do nie-
go. Gibb chciał go uderzyć, ale mu się nie udało i przewrócił się na podło-
gę. Potem dwóch gospodarzy ziemskich, Alec Birrell i Davey Macdonald,
zaczęło wrzeszczeć na Mainwaringa, że ten kradnie rolnikom żyzną ziemię
dzierżawną, a Mainwaring kazał im się wypchać. Następnie Harry Mackay
dorzucił trzy grosze od siebie i powiedział, że Mainwaring kupił te domy i
zostawił je puste z czystej złośliwości, a Mainwaring odpowiedział, że
Mackay jest tak słaby, że nie obsłużyliby go nawet w burdelu. Mackay
wyszedł wściekły. Było wielu klientów, ale właśnie miałem przejść się po
barze i kazać być im cicho, kiedy Mainwaring wyszedł i wszystko samo
się uspokoiło. Pózniej wszyscy śmiali się z Sandy ego, który stał na swoim
krześle i próbował naśladować Franka Sinatrę. Poprosiłem go o kluczyki
do samochodu, ale powiedział, że nie wziął ze sobą land rovera.
Hamish zadał jeszcze kilka pytań, a potem wyszedł w mrok póznego
popołudnia. Postanowił, że pojedzie do Przedsiębiorstwa Zwierzyna Aow-
na i Ryby w Cnothan, żeby zobaczyć, czy Jamie miał jakieś wieści od
Sandy'ego. Spuścił Towsera ze smyczy, gdy tylko byli z dala od ruchu
ulicznego, potem ruszył przed siebie, pogwizdując smętnie.
Towser zanurkował w pole po jednej stronie drogi w poszukiwaniu
królików. Hamish wciąż go wołał, świecąc mocną latarką dookoła. Towse-
ra nie było już jakiś czas. Jego pan zastanawiał się, czy przypadkiem nie
wpadł w króliczą pułapkę, kiedy w końcu zobaczył psa biegnącego susami
z powrotem do drogi. Jego oczy błyszczały w długim promieniu światła
rzucanym przez latarkę.
Nie masz co tak się do mnie szczerzyć zrzędził Hamish. Mam
tego dość. Wracasz na smycz.
LR
T
I wtedy łeb Towsera umknął mu i zniknął gdzieś w trawie. Hamish
schylił się i poświecił latarką na sztuczną szczękę. Wyjął czystą chustecz-
kę i ją podniósł.
Gdzie to znalazłeś, chłopaku? wyszeptał. Gdzieś tam? Chodz.
Pokaż mi!
Towser posłusznie pognał, zatrzymując się i odwracając co kilka jar- [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl ocenkijessi.opx.pl
blami wijącymi się dookoła niczym czarne węże, reporterzy, dziennikarze
prasowi, fotoreporterzy, grupa z kryminalistyki, brygady policyjne poszu-
kujące śladów, a pośród nich tkwiła gruba, napuszona postać naczelnego
inspektora Blaira.
Blair był zdeterminowany, by rozwiązać sprawę samodzielnie, bez po-
mocy jakiegoś tyczkowatego wiejskiego idioty, Hamisha Macbetha, więc
powiedział mu, żeby spadał stąd" i trzymał dżentelmenów z mediów w
ryzach.
Hamish czerpał wielką przyjemność z oglądania widowiska, w którym
prasa starała się wycisnąć jakikolwiek komentarz z małomównych miesz-
kańców. To nie kto inny, a Diarmuid Sinclair przełamał milczenie. Wyku-
rzona z Cnothan Grampiańska Telewizja, poszukująca przyjazniejszego
rozmówcy, natknęła się na niego na jego polach. Skoro tylko zaczął roz-
mawiać z Hamishem Macbethem, nie było sposobu, by go zatrzymać. Ga-
dał jak najęty. Powiedział nawet, że wierzy w to, iż w mieście odbywa się
sabat czarownic.
Diarmuid pojawił się w popołudniowych wiadomościach, co spowo-
dowało, że wszyscy w Cnothan pozielenieli z zazdrości. Do wieczora me-
dia zostały wręcz oblężone przez tutejszych, którzy umierali z chęci udzie-
lenia wywiadu.
Hamish czuł się bezsilny. Blair i jego kumple, detektywi Jimmy Ander-
son i Harry MacNab, okupowali posterunek policyjny, a członek ekipy
kryminalnej zajął land rovera. Hamish założył Towserowi smycz i skiero-
wał kroki do pubu The Clachan. Czuł, że jeśli pozna miejsce pobytu San-
LR
T
dyego Carmichaela, odnajdzie również Williama Mainwaringa i będzie
mógł zidentyfikować szkielet. Pani Mainwaring z płaczem potwierdziła, że
jej mąż miał sztuczną szczękę, ale ciężko było sobie wyobrazić, jakim
sposobem Mainwaring miałby obrócić się szkielet tak szybko.
Było ciemno jak w nocy, chociaż zegar wskazywał dopiero czwartą po
południu, a nieustający wiatr w Sutherland targał jego ubraniem. Bar był
zamknięty, ale Hamish zobaczył światło w środku i zaczął walić do drzwi.
Po kilku minutach otworzył mu Hector Gunn.
Jeszcze więcej pytań jęknął, kiedy ujrzał posterunkowego. Je-
śli nie dziennikarze, to policja. Wejdz.
Hamish z Towserem idącym tuż za nim weszli do baru, który śmier-
dział stęchłym piwem i silnym środkiem dezynfekującym.
Chcę wiedzieć, co wydarzyło się, kiedy Sandy Carmichael był tu w
sobotni wieczór powiedział Hamish.
Nic się nie wydarzyło. Upił się jak bela, to wszystko.
Wszyscy wiedzą, że jest alkoholikiem. Nie pomyślałeś o tym, że
stawiać mu drinki, to jakby go zabijać? spytał Hamish.
Och, nie powiedziałbym zaraz, że jest alkoholikiem. Po prostu zbyt-
nio lubi wychylić kieliszek.
Hamish spojrzał na Hectora Gunna w milczeniu. Czy miało sens mó-
wić mu, że człowiek, który regularnie miewał majaki alkoholowe, najwy-
razniej nie pił jedynie dla towarzystwa? Zdecydował, że byłaby to strata
czasu.
Cóż powiedział Hamish. Powiem to inaczej. Kto był najbar-
dziej skory do stawiania San dy emu drinków?
Nie przyglądałem się, a poza tym miałem inne rzeczy do roboty w
tym czasie powiedział wkurzony Hector. To twoja robota, żeby sie-
dzieć tu i pilnować, by żaden z nich nie próbował jezdzić po pijaku. To był
hałaśliwy wieczór. Był tu Alistair Gunn, mój kuzyn, tak jak i Dougie Ma-
cdonald. Coś, co Mainwaring powiedział Alistairowi najwyrazniej go zde-
nerwowało, chociaż nie przyznał się, co to było. Zbierał grupkę, by ścią-
LR
T
gnąć Mainwaringowi spodnie i wrzucić go do jeziora. Walczyli jak lwy i
powtarzali, że na pewno to zrobią, ale kiedy
on wszedł, wszyscy umilkli, zmieszali się, wiercili pod stołem, ale nie
odezwali się do niego ani słowem. John Sinclair i jego żona Mary weszli, a
Mainwaring się do nich przysiadł, chociaż oni nie mieli na to ochoty. Po-
tem wszedł dziennikarz, Ian Gibb, ten z Dornoch był pijany i zacho-
wywał się głośno, Mainwaring opuścił Sinclairów i powiedział coś do nie-
go. Gibb chciał go uderzyć, ale mu się nie udało i przewrócił się na podło-
gę. Potem dwóch gospodarzy ziemskich, Alec Birrell i Davey Macdonald,
zaczęło wrzeszczeć na Mainwaringa, że ten kradnie rolnikom żyzną ziemię
dzierżawną, a Mainwaring kazał im się wypchać. Następnie Harry Mackay
dorzucił trzy grosze od siebie i powiedział, że Mainwaring kupił te domy i
zostawił je puste z czystej złośliwości, a Mainwaring odpowiedział, że
Mackay jest tak słaby, że nie obsłużyliby go nawet w burdelu. Mackay
wyszedł wściekły. Było wielu klientów, ale właśnie miałem przejść się po
barze i kazać być im cicho, kiedy Mainwaring wyszedł i wszystko samo
się uspokoiło. Pózniej wszyscy śmiali się z Sandy ego, który stał na swoim
krześle i próbował naśladować Franka Sinatrę. Poprosiłem go o kluczyki
do samochodu, ale powiedział, że nie wziął ze sobą land rovera.
Hamish zadał jeszcze kilka pytań, a potem wyszedł w mrok póznego
popołudnia. Postanowił, że pojedzie do Przedsiębiorstwa Zwierzyna Aow-
na i Ryby w Cnothan, żeby zobaczyć, czy Jamie miał jakieś wieści od
Sandy'ego. Spuścił Towsera ze smyczy, gdy tylko byli z dala od ruchu
ulicznego, potem ruszył przed siebie, pogwizdując smętnie.
Towser zanurkował w pole po jednej stronie drogi w poszukiwaniu
królików. Hamish wciąż go wołał, świecąc mocną latarką dookoła. Towse-
ra nie było już jakiś czas. Jego pan zastanawiał się, czy przypadkiem nie
wpadł w króliczą pułapkę, kiedy w końcu zobaczył psa biegnącego susami
z powrotem do drogi. Jego oczy błyszczały w długim promieniu światła
rzucanym przez latarkę.
Nie masz co tak się do mnie szczerzyć zrzędził Hamish. Mam
tego dość. Wracasz na smycz.
LR
T
I wtedy łeb Towsera umknął mu i zniknął gdzieś w trawie. Hamish
schylił się i poświecił latarką na sztuczną szczękę. Wyjął czystą chustecz-
kę i ją podniósł.
Gdzie to znalazłeś, chłopaku? wyszeptał. Gdzieś tam? Chodz.
Pokaż mi!
Towser posłusznie pognał, zatrzymując się i odwracając co kilka jar- [ Pobierz całość w formacie PDF ]