[ Pobierz całość w formacie PDF ]
sympatycznym chłopakiem i chciał nam pomóc. Zgodziliśmy się z Milesem, \e bez względu
na to, jak się nam wszystko uło\y, pozostaniemy w kontakcie z Angelem Moralesem i
postaramy się wskazać mu inną drogę \ycia.
Po dwóch godzinach mieliśmy ju\ wszystkie podpisy, co do jednego.
śegnając się z Angelem, wzięliśmy od niego adres i obiecaliśmy pozostać z nim w kontakcie.
Pojechaliśmy z powrotem do centrum. Nasze serca śpiewały z radości. Właściwie to
przedzierając się znowu przez ulice Broadwayu, sami śpiewaliśmy. Zamknęliśmy szczelnie
okna i wyśpiewywaliśmy na całe gardło dobre, stare kościelne hymny, które znaliśmy od
dzieciństwa. Niezaprzeczalny cud, który wydarzył się w ciągu ostatnich godzin przywrócił
nam pewność, \e jeśli zaczniemy działać ufając Bo\emu prowadzeniu, staną przed nami
otworem wszystkie drzwi.
Skąd mogliśmy wiedzieć, kiedy tak sobie jechaliśmy ze śpiewem, \e w chwilę pózniej drzwi
zatrzasną się przed nami z hukiem? Bo mimo posiadania tych podpisów nie pozwolono nam
jednak spotkać się z tymi siedmioma chłopcami.
23
Okręgowy prokurator bardzo był zaskoczony tym, \e tak szybko znowu się tam zjawiliśmy, a
kiedy pokazaliśmy mu wymagane pozwolenia, nie mógł uwierzyć własnym oczom.
Zadzwonił do więzienia i wydał instrukcję, by, jeśli chłopcy wyra\ą na to spotkanie zgodę,
nas tam wpuszczono.
To w więzieniu pojawiła się przed nami dziwna i zupełnie niespodziewana przeszkoda. Nie
sprzeciwili się wizycie ani sami chłopcy, ani urzędnicy, tylko mój kolega po fachu.
Więzienny kapelan, który miał tych chłopców pod swoją opieką najwyrazniej uznał, \e
pojawienie się kogoś nowego zakłóciłoby ich duchowy spokój . Wszyscy chłopcy podpisali
formularz stwierdzający: Zgadzamy się na rozmowę z pastorem Dawidem Wilkersonem .
Kapelan skreślił zgadzamy się i wpisał nie zgadzamy się . I \adne błagania nie mogły
przekonać urzędników, \eby uniewa\niono tę decyzję.
Znowu wracaliśmy mostem Jerzego Waszyngtona zupełnie nie rozumiejąc, co się dzieje.
Czemu tak się to potoczyło, czemu otrzymaliśmy tak wspaniałą zachętę, jeśli droga, którą
szliśmy okazała się być w końcu ślepym zaułkiem?
I dopiero póznym wieczorem, na pensylwańskiej autostradzie w połowie drogi do naszego
miasteczka, nagle dostrzegłem światełko w tunelu.
Ha! powiedziałem głośno, wyrywając Milesa z drzemki.
Co ha ?
To właśnie zrobię.
Dobrze, cieszę się, \e to sobie ustaliliśmy powiedział Miles znowu układając się do snu i
zamykając oczy.
Zwiatełko w tunelu miało kształt człowieka, wyjątkowego człowieka: ojca mojego ojca. Cała
nadzieja w tym, \e pozwoli mi zło\yć sobie wizytę, \ebym mógł mu przedstawić swój kłopot.
24
Krzy\ i sztylet
Krzy\ i sztylet
Krzy\ i sztylet
Krzy\ i sztylet
Rozdział 5
Rozdział 5
Rozdział 5
Rozdział 5
Wiesz, co o tym sądzę? spytała Gwen.
Siedzieliśmy sobie razem w kuchni przed moim wyjazdem na farmę dziadka popijając
herbatę.
Myślę, \e trzeba ci poczucia przynale\ności do jakiejś wielkiej tradycji, świadomości, \e
nie jesteś w tym, co robisz zupełnie sam. Myślę, \e potrzebujesz pewnego rodzaju powrotu do
przeszłości, i wiesz, uwa\am, \e masz rację. Sięgnij wstecz tak daleko, jak tylko mo\esz,
Dawidzie. Tego ci właśnie teraz trzeba.
Zadzwoniłem do dziadka, \eby uzgodnić to spotkanie.
Przyje\d\aj zaraz, synku powiedział. Pogadamy sobie.
Mój dziadek miał siedemdziesiąt dziewięć lat i był nadal pełen energii. Dawniej znano go w
całym kraju. W jego \yłach płynęła krew angielsko-walijsko-holenderska. Był synem,
wnukiem, a mo\e i prawnukiem kaznodziei. Ten łańcuch następujących po sobie pokoleń
duchownych miał swój początek gdzieś w epoce wczesnych dziejów Reformacji w Europie
Zachodniej i na Wyspach Brytyjskich. O ile mi wiadomo, od czasu kiedy tylko duchowni [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl ocenkijessi.opx.pl
sympatycznym chłopakiem i chciał nam pomóc. Zgodziliśmy się z Milesem, \e bez względu
na to, jak się nam wszystko uło\y, pozostaniemy w kontakcie z Angelem Moralesem i
postaramy się wskazać mu inną drogę \ycia.
Po dwóch godzinach mieliśmy ju\ wszystkie podpisy, co do jednego.
śegnając się z Angelem, wzięliśmy od niego adres i obiecaliśmy pozostać z nim w kontakcie.
Pojechaliśmy z powrotem do centrum. Nasze serca śpiewały z radości. Właściwie to
przedzierając się znowu przez ulice Broadwayu, sami śpiewaliśmy. Zamknęliśmy szczelnie
okna i wyśpiewywaliśmy na całe gardło dobre, stare kościelne hymny, które znaliśmy od
dzieciństwa. Niezaprzeczalny cud, który wydarzył się w ciągu ostatnich godzin przywrócił
nam pewność, \e jeśli zaczniemy działać ufając Bo\emu prowadzeniu, staną przed nami
otworem wszystkie drzwi.
Skąd mogliśmy wiedzieć, kiedy tak sobie jechaliśmy ze śpiewem, \e w chwilę pózniej drzwi
zatrzasną się przed nami z hukiem? Bo mimo posiadania tych podpisów nie pozwolono nam
jednak spotkać się z tymi siedmioma chłopcami.
23
Okręgowy prokurator bardzo był zaskoczony tym, \e tak szybko znowu się tam zjawiliśmy, a
kiedy pokazaliśmy mu wymagane pozwolenia, nie mógł uwierzyć własnym oczom.
Zadzwonił do więzienia i wydał instrukcję, by, jeśli chłopcy wyra\ą na to spotkanie zgodę,
nas tam wpuszczono.
To w więzieniu pojawiła się przed nami dziwna i zupełnie niespodziewana przeszkoda. Nie
sprzeciwili się wizycie ani sami chłopcy, ani urzędnicy, tylko mój kolega po fachu.
Więzienny kapelan, który miał tych chłopców pod swoją opieką najwyrazniej uznał, \e
pojawienie się kogoś nowego zakłóciłoby ich duchowy spokój . Wszyscy chłopcy podpisali
formularz stwierdzający: Zgadzamy się na rozmowę z pastorem Dawidem Wilkersonem .
Kapelan skreślił zgadzamy się i wpisał nie zgadzamy się . I \adne błagania nie mogły
przekonać urzędników, \eby uniewa\niono tę decyzję.
Znowu wracaliśmy mostem Jerzego Waszyngtona zupełnie nie rozumiejąc, co się dzieje.
Czemu tak się to potoczyło, czemu otrzymaliśmy tak wspaniałą zachętę, jeśli droga, którą
szliśmy okazała się być w końcu ślepym zaułkiem?
I dopiero póznym wieczorem, na pensylwańskiej autostradzie w połowie drogi do naszego
miasteczka, nagle dostrzegłem światełko w tunelu.
Ha! powiedziałem głośno, wyrywając Milesa z drzemki.
Co ha ?
To właśnie zrobię.
Dobrze, cieszę się, \e to sobie ustaliliśmy powiedział Miles znowu układając się do snu i
zamykając oczy.
Zwiatełko w tunelu miało kształt człowieka, wyjątkowego człowieka: ojca mojego ojca. Cała
nadzieja w tym, \e pozwoli mi zło\yć sobie wizytę, \ebym mógł mu przedstawić swój kłopot.
24
Krzy\ i sztylet
Krzy\ i sztylet
Krzy\ i sztylet
Krzy\ i sztylet
Rozdział 5
Rozdział 5
Rozdział 5
Rozdział 5
Wiesz, co o tym sądzę? spytała Gwen.
Siedzieliśmy sobie razem w kuchni przed moim wyjazdem na farmę dziadka popijając
herbatę.
Myślę, \e trzeba ci poczucia przynale\ności do jakiejś wielkiej tradycji, świadomości, \e
nie jesteś w tym, co robisz zupełnie sam. Myślę, \e potrzebujesz pewnego rodzaju powrotu do
przeszłości, i wiesz, uwa\am, \e masz rację. Sięgnij wstecz tak daleko, jak tylko mo\esz,
Dawidzie. Tego ci właśnie teraz trzeba.
Zadzwoniłem do dziadka, \eby uzgodnić to spotkanie.
Przyje\d\aj zaraz, synku powiedział. Pogadamy sobie.
Mój dziadek miał siedemdziesiąt dziewięć lat i był nadal pełen energii. Dawniej znano go w
całym kraju. W jego \yłach płynęła krew angielsko-walijsko-holenderska. Był synem,
wnukiem, a mo\e i prawnukiem kaznodziei. Ten łańcuch następujących po sobie pokoleń
duchownych miał swój początek gdzieś w epoce wczesnych dziejów Reformacji w Europie
Zachodniej i na Wyspach Brytyjskich. O ile mi wiadomo, od czasu kiedy tylko duchowni [ Pobierz całość w formacie PDF ]