[ Pobierz całość w formacie PDF ]
mnie nie tkniesz, gdy będę spała, a ja ci uwierzyłam.
Duncan uśmiechnął się na to wspomnienie.
Czy teraz zdajesz sobie sprawę, jakie to było niedorzeczne z twojej strony, że
pomyślałaś, iż mógłbym cię wykorzystać bez twej wiedzy?
Madelyne skinęła głową. śpię bardzo mocno, Duncanie zażartowała.
Madelyne, nie pozwolę ci zapomnieć, o czym mówiliśmy. Właśnie wyznałem ci
miłość. A czy ty nie masz mi nic do powiedzenia? - zapytał Duncan.
Dziękuję, mężu.
- Dziękuję? krzyknął Duncan. Stracił cierpliwość. Madelyne miała powiedzieć, jak
bardzo go kocha, i wytłumaczyć, dlaczego nie wie, że doprowadza go do wściekłości.
Madelyne nagle znalazła się na plecach, a jej mąż groznie nad nią górował. Drżał mu
mięsień z boku szczęki, prawdziwa oznaka gniewu. Wyglądał, jakby gotów był do
walki.
Madelyne ani trochę nie dała się przestraszyć. Delikatnie pogłaskała Duncana po
plecach, po czym wolno przesunęła dłonią po jego ramionach. Jego ciało było
sztywne, napięte. Pod czubkami palców wyczuwała żelazną siłę. Pieszcząc go ani
przez chwilę nie odrywała od niego wzroku. I chociaż wyczuwała w nim moc, w jego
oczach widziała również bezbronność. Nigdy przedtem nie widziała w nich tego
wyrazu, jednakże natychmiast go rozpoznała. Duncan byt zmartwiony.
Kiedy obdarzyła go czułym uśmiechem, natychmiast przestał marszczyć czoło.
Zobaczył iskierki w jej oczach i wszystko zrozumiał. Przytulone do niej ciało
odprężyło się.
Zmiesz ze mnie żartować?
Nie żartuję z ciebie powiedziała Madelyne. Właśnie dałeś mi cudowny dar,
Duncanie. Jestem pod wrażeniem.
Duncan czekał w nadziei, że usłyszy coś jeszcze. Jesteś jedynym mężczyzną,
który kiedykolwiek powiedział, że mnie kocha szepnęła Madelyne. Na jej czole
pojawiła się zmarszczka. Po chwili dodała: Jakże mogłabym nie odwzajemnić tej
miłości?
Sprawiała wrażenie, jakby dopiero co zdała sobie sprawę z tego faktu. Duncan
westchnął z irytacją, niemal rozwiewając jej włosy.
Wobec tego mam cholerne szczęście, że nie Gilard pierwszy powiedział ci, że cię
kocha.
Powiedział obwieściła Madelyne, uśmiechając się, gdy zobaczyła, jak jest tym
zaskoczony. Ale ja nie liczę tego zapewnienia o miłości, bo według mnie nie było
tak naprawdę prawdziwe. Twój brat był tylko trochę mną zauroczony. - Madelyne
nagle wyprostowała się i pocałowała męża. Objęła go w pasie i przytuliła. Och,
Duncanie, od bardzo dawna cię kocham. Jaka głupia jestem, że nie zdałam sobie z
tego sprawy wcześniej. Chociaż muszę wyznać, że dziś wieczór, kiedy siedzieliśmy
przy kominku z twoją rodziną i gościem, zdałam sobie z tego sprawę. Nadałeś mi
wartość, Duncanie. W głębi serca wiem, że coś dla ciebie znaczę.
Duncan potrząsnął głową.
Zawsze miałaś wysoką wartość, Madelyne. Zawsze.
Oczy Madelyne napełniły się łzami.
Twoja miłość do mnie to cud. Porwałeś mnie, by zrealizować swój plan zemsty w
stosunku do mojego brata. Prawda?
- Tak - przyznał Duncan.
Dlatego się ze mną ożeniłeś powiedziała Madelyne. Nagle zaniepokojona
spojrzała na męża. Czy wówczas już mnie kochałeś?
Myślę, że to było pożądanie odparł Duncan.
Chciałem iść z tobą do łózka dodał z łobuzerskim uśmiechem.
Zemsta i pożądanie odparła Madelyne. To trochę smutne powody,
Duncanie.
Zapomniałaś o współczuciu zauważył Duncan.
O współczuciu? Chcesz powiedzieć, że było ci mnie żal, czy to chcesz
powiedzieć? zapytała Madelyne z rosnącą irytacją. Dobry Boże, kochasz mnie
z litości?
- Najdroższa, właśnie wyliczyłaś wszystkie powody, jakie sam sobie przedstawiłem.
Wybaczyła mu ten wybuch śmiechu.
Jeśli twoja miłość wypływa z pożądania, litości i chęci zemsty, to...
Madelyne przerwał jej Duncan, próbując ją ułagodzić
co ci powiedziałem, zanim opuściliśmy twierdzę Louddona? Pamiętasz?
Powiedziałeś, że to oko za oko odparta.
Zapytałaś mnie, czy należysz do Louddona. Czy pamiętasz moją odpowiedz na to
pytanie?
- Tak, chociaż jej nie rozumiałam - powiedziała Madelyne. Powiedziałeś, że
należę do ciebie.
- Mówiłem prawdę - wyjaśnił Duncan. Pocałował ją, a wtedy z jej twarzy zniki wyraz
podejrzliwości.
Nadal nie rozumiem powiedziała Madelyne.
Ja także nie odparł Duncan. Wiedziałem, że cię zatrzymam, chociaż dopiero
pózniej pomyślałem o małżeństwie. Prawdę mówiąc, kochanie, to twój miłosierny
czyn przypieczętował twój los.
Naprawdę? Oczy Madelyne ponownie napełniły się łzami. Duncan mial tak
kochający, czuły wyraz twarzy.
Było to nieuniknione od chwili, gdy ogrzałaś mi stopy, chociaż zabrało mi trochę
czasu, zanim dotarła do mnie ta prawda.
Nazwałeś mnie głupią powiedziała Madelyne, uśmiechając się na to
wspomnienie.
W jej oczach na nowo pojawił się błysk. Już nie była zła. Duncan udał oburzenie po
to tylko, by zobaczyć jej reakcję.
Nigdy nie nazwałem cię głupią. To był ktoś inny i zaraz się z nim policzę.
Madelyne wybuchnęła śmiechem.
To byłeś ty, baronie. Ale już ci wybaczyłam. Ja także obrzuciłam cię wieloma
niemiłymi wyzwiskami.
Ty? Nigdy żadnego nie słyszałem powiedział Duncan.
- Kiedy mnie nimi obrzuciłaś? [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl ocenkijessi.opx.pl
mnie nie tkniesz, gdy będę spała, a ja ci uwierzyłam.
Duncan uśmiechnął się na to wspomnienie.
Czy teraz zdajesz sobie sprawę, jakie to było niedorzeczne z twojej strony, że
pomyślałaś, iż mógłbym cię wykorzystać bez twej wiedzy?
Madelyne skinęła głową. śpię bardzo mocno, Duncanie zażartowała.
Madelyne, nie pozwolę ci zapomnieć, o czym mówiliśmy. Właśnie wyznałem ci
miłość. A czy ty nie masz mi nic do powiedzenia? - zapytał Duncan.
Dziękuję, mężu.
- Dziękuję? krzyknął Duncan. Stracił cierpliwość. Madelyne miała powiedzieć, jak
bardzo go kocha, i wytłumaczyć, dlaczego nie wie, że doprowadza go do wściekłości.
Madelyne nagle znalazła się na plecach, a jej mąż groznie nad nią górował. Drżał mu
mięsień z boku szczęki, prawdziwa oznaka gniewu. Wyglądał, jakby gotów był do
walki.
Madelyne ani trochę nie dała się przestraszyć. Delikatnie pogłaskała Duncana po
plecach, po czym wolno przesunęła dłonią po jego ramionach. Jego ciało było
sztywne, napięte. Pod czubkami palców wyczuwała żelazną siłę. Pieszcząc go ani
przez chwilę nie odrywała od niego wzroku. I chociaż wyczuwała w nim moc, w jego
oczach widziała również bezbronność. Nigdy przedtem nie widziała w nich tego
wyrazu, jednakże natychmiast go rozpoznała. Duncan byt zmartwiony.
Kiedy obdarzyła go czułym uśmiechem, natychmiast przestał marszczyć czoło.
Zobaczył iskierki w jej oczach i wszystko zrozumiał. Przytulone do niej ciało
odprężyło się.
Zmiesz ze mnie żartować?
Nie żartuję z ciebie powiedziała Madelyne. Właśnie dałeś mi cudowny dar,
Duncanie. Jestem pod wrażeniem.
Duncan czekał w nadziei, że usłyszy coś jeszcze. Jesteś jedynym mężczyzną,
który kiedykolwiek powiedział, że mnie kocha szepnęła Madelyne. Na jej czole
pojawiła się zmarszczka. Po chwili dodała: Jakże mogłabym nie odwzajemnić tej
miłości?
Sprawiała wrażenie, jakby dopiero co zdała sobie sprawę z tego faktu. Duncan
westchnął z irytacją, niemal rozwiewając jej włosy.
Wobec tego mam cholerne szczęście, że nie Gilard pierwszy powiedział ci, że cię
kocha.
Powiedział obwieściła Madelyne, uśmiechając się, gdy zobaczyła, jak jest tym
zaskoczony. Ale ja nie liczę tego zapewnienia o miłości, bo według mnie nie było
tak naprawdę prawdziwe. Twój brat był tylko trochę mną zauroczony. - Madelyne
nagle wyprostowała się i pocałowała męża. Objęła go w pasie i przytuliła. Och,
Duncanie, od bardzo dawna cię kocham. Jaka głupia jestem, że nie zdałam sobie z
tego sprawy wcześniej. Chociaż muszę wyznać, że dziś wieczór, kiedy siedzieliśmy
przy kominku z twoją rodziną i gościem, zdałam sobie z tego sprawę. Nadałeś mi
wartość, Duncanie. W głębi serca wiem, że coś dla ciebie znaczę.
Duncan potrząsnął głową.
Zawsze miałaś wysoką wartość, Madelyne. Zawsze.
Oczy Madelyne napełniły się łzami.
Twoja miłość do mnie to cud. Porwałeś mnie, by zrealizować swój plan zemsty w
stosunku do mojego brata. Prawda?
- Tak - przyznał Duncan.
Dlatego się ze mną ożeniłeś powiedziała Madelyne. Nagle zaniepokojona
spojrzała na męża. Czy wówczas już mnie kochałeś?
Myślę, że to było pożądanie odparł Duncan.
Chciałem iść z tobą do łózka dodał z łobuzerskim uśmiechem.
Zemsta i pożądanie odparła Madelyne. To trochę smutne powody,
Duncanie.
Zapomniałaś o współczuciu zauważył Duncan.
O współczuciu? Chcesz powiedzieć, że było ci mnie żal, czy to chcesz
powiedzieć? zapytała Madelyne z rosnącą irytacją. Dobry Boże, kochasz mnie
z litości?
- Najdroższa, właśnie wyliczyłaś wszystkie powody, jakie sam sobie przedstawiłem.
Wybaczyła mu ten wybuch śmiechu.
Jeśli twoja miłość wypływa z pożądania, litości i chęci zemsty, to...
Madelyne przerwał jej Duncan, próbując ją ułagodzić
co ci powiedziałem, zanim opuściliśmy twierdzę Louddona? Pamiętasz?
Powiedziałeś, że to oko za oko odparta.
Zapytałaś mnie, czy należysz do Louddona. Czy pamiętasz moją odpowiedz na to
pytanie?
- Tak, chociaż jej nie rozumiałam - powiedziała Madelyne. Powiedziałeś, że
należę do ciebie.
- Mówiłem prawdę - wyjaśnił Duncan. Pocałował ją, a wtedy z jej twarzy zniki wyraz
podejrzliwości.
Nadal nie rozumiem powiedziała Madelyne.
Ja także nie odparł Duncan. Wiedziałem, że cię zatrzymam, chociaż dopiero
pózniej pomyślałem o małżeństwie. Prawdę mówiąc, kochanie, to twój miłosierny
czyn przypieczętował twój los.
Naprawdę? Oczy Madelyne ponownie napełniły się łzami. Duncan mial tak
kochający, czuły wyraz twarzy.
Było to nieuniknione od chwili, gdy ogrzałaś mi stopy, chociaż zabrało mi trochę
czasu, zanim dotarła do mnie ta prawda.
Nazwałeś mnie głupią powiedziała Madelyne, uśmiechając się na to
wspomnienie.
W jej oczach na nowo pojawił się błysk. Już nie była zła. Duncan udał oburzenie po
to tylko, by zobaczyć jej reakcję.
Nigdy nie nazwałem cię głupią. To był ktoś inny i zaraz się z nim policzę.
Madelyne wybuchnęła śmiechem.
To byłeś ty, baronie. Ale już ci wybaczyłam. Ja także obrzuciłam cię wieloma
niemiłymi wyzwiskami.
Ty? Nigdy żadnego nie słyszałem powiedział Duncan.
- Kiedy mnie nimi obrzuciłaś? [ Pobierz całość w formacie PDF ]