[ Pobierz całość w formacie PDF ]
nich szczególnie radosne.
Gdy drzwi zamknęły się za dziećmi, z radością słuchał ich śmiechu i
wesołych pokrzykiwań, mieszających się z głosami innych małych
kolędników, którzy wszyscy razem ruszyli ze śpiewem od domu do
domu.
Odwrócił się do Emily. Już wcześniej zaplanował, że kiedy Jess i Jamie
pójdą kolędować, oni nie będą tracić ani chwili. Chwycił ją za rękę i
delikatnie pociągnął w stronę schodów.
- Pospiesz się, kochanie. Mamy tylko godzinę, żeby nadrobić
zaległości z całego roku. - Pochylił się i pocałował ją w usta.
- Nathan, co ty wyprawiasz? - jęknęła, gdy włożył ręce pod jej
bluzkę.
- Proszę, nie ma stanika... - powiedział słabym z podniecenia
głosem. - Sprawdzmy, czego jeszcze brakuje. - Rozpiął jej dżinsy i zaczął
je powoli zsuwać.
62
RS
- Nathan... - zaprotestowała, nie odrywając od niego swych ust. -
Go będzie, jeśli twoi rodzice przyjadą wcześniej?
- Będą zaszokowani, jeśli nie znajdą nas w sypialni. Dżinsy miękko
zsunęły się z ud Emily. Nathan pożądliwie objął dłońmi jej pośladki.
Otworzyła usta, żeby coś powiedzieć, ale on zamknął je kolejnym poca-
łunkiem. Była w stanie jedynie wymówić jego imię.
Tylko na to czekał. Zaprowadził ją do sypialni i delikatnie przewrócił
na łóżko. Zdjęli z siebie resztę ubrań i zaraz potem oboje stracili kontakt
z rzeczywistością. W pewnej chwili Emily lekko dotknęła palcem jego
ust.
- Czy wiesz, o czym myślałam, kiedy ten włóczęga wtargnął do
mojego sklepu? - zapytała całkiem przytomnie. - Byłam zrozpaczona, że
nie wykorzystam szansy, którą dostaliśmy od losu. Nie bałam się o sie-
bie, ale o nas.
Pocałował koniuszek jej palca.
- Nie wiem, jak to w ogóle jest możliwe, ale w te święta dzieją się
bardzo dziwne rzeczy. Może to jest po prostu pora cudów? - Odgarnął
włosy z jej policzka. - Nie mów o tym Jess, ale Izabela to jakiś bardzo
wpływowy anioł.
- I kto to mówi? - Uśmiechnęła się Emily. Nagle poczuła go mocniej.
- Co ty robisz?
- Chcę dać ci dziecko.
- Nathan...
- Będę najlepszym ojcem na świecie, zobaczysz -wyszeptał jej do
ucha, a ona wiedziała już, że odnalazła zagubione szczęście.
Jess po cichutku zeszła schodami na dół. Jamie podążył za nią.
Zatrzymała się na progu pokoju, w którym stała choinka, i ostrożnie
zajrzała do środka. Zwiętego Mikołaja jeszcze nie było. Domyśliła się, że
Nathan i Emily czekają, aż ona i Jamie zasną. Domyśliła się też, że na
pewno w tej chwili są zajęci sobą w sypialni. Tak samo jak mamusia i
tatuś, kiedy zamykali dokładnie drzwi.
To cudowne święta, pomyślała dziewczynka, odpędzając od siebie złe
wspomnienia. Emily wróciła na dobre, a wujek Nathan był szczęśliwy,
63
RS
dokładnie tak, jak obiecała Izabela. Wigilijna kolacja udała się zna-
komicie, nawet babcia i dziadek świetnie się bawili. Kiedy babcia
patrzyła, jak wujek Nathan i Emily kładą pod choinkę prezenty, po
policzkach płynęły jej łzy. Powiedziała, że to łzy szczęścia, więc Jess
zaczęła opowiadać o kolędowaniu, żeby babcia mogła przez ten czas
ukryć wzruszenie. Na pewno nie chciała, aby ktoś zobaczył, jak płacze.
Kolędowanie okazało się świetną zabawą, pomimo obecności
Jamie'ego, który śpiewał, nie znając słów kolęd. Nawet Teddy
zachowywał się porządnie. Jess cieszyła się, że Emily i wujek Nathan nie
poszli z nimi, ponieważ była tam matka Teddy'ego. Jess uważała
wprawdzie, że ta elegancka pani jest bardzo miła, ale wolała, aby nie
kręciła się w pobliżu wujka Nathana. Nie chciała, żeby ktokolwiek popsuł
dzieło Izabeli.
Aha, był jeszcze kot. Najlepszy prezent.
- Jak myślisz, gdzie się schował? - zapytał szeptem Jamie.
- Ciii... - Jess skarciła brata spojrzeniem. - Nie mów nic, bo inaczej
usłyszą nas i każą wracać do łóżek. A wtedy nici ze spania z kotem.
- Czy nie zdenerwują się, jeśli znajdą go rano w naszym łóżku?
- Eee, chyba nie. - Zajrzała pod łóżko, ale kota tam nie było.
- Lubię Emily - stwierdził nagle Jamie.
Jess spojrzała na brata przyjaznie i uśmiechnęła się do niego.
- Jest świetna. Będzie najlepszą mamą, jaką moglibyśmy mieć -
powiedziała, rozglądając się uważnie wokoło.
I wtedy jej wzrok powędrował na wierzchołek choinki, skąd dobiegł ją
dzwięk małego dzwoneczka.
- Jest, Jamie, spójrz tam! - Sięgnęła ręką między gęste gałęzie
drzewka i wyciągnęła stamtąd zwierzątko. - Chodz tu, kotku, nie bój się.
Kotka zeskoczyła na ziemię i przeciągnęła się leniwie, a potem w
jednej chwili znalazła się na ramieniu Jess.
- Co się tu dzieje?
Dzieci podskoczyły ze strachu. To wujek Nathan. I Emily. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl ocenkijessi.opx.pl
nich szczególnie radosne.
Gdy drzwi zamknęły się za dziećmi, z radością słuchał ich śmiechu i
wesołych pokrzykiwań, mieszających się z głosami innych małych
kolędników, którzy wszyscy razem ruszyli ze śpiewem od domu do
domu.
Odwrócił się do Emily. Już wcześniej zaplanował, że kiedy Jess i Jamie
pójdą kolędować, oni nie będą tracić ani chwili. Chwycił ją za rękę i
delikatnie pociągnął w stronę schodów.
- Pospiesz się, kochanie. Mamy tylko godzinę, żeby nadrobić
zaległości z całego roku. - Pochylił się i pocałował ją w usta.
- Nathan, co ty wyprawiasz? - jęknęła, gdy włożył ręce pod jej
bluzkę.
- Proszę, nie ma stanika... - powiedział słabym z podniecenia
głosem. - Sprawdzmy, czego jeszcze brakuje. - Rozpiął jej dżinsy i zaczął
je powoli zsuwać.
62
RS
- Nathan... - zaprotestowała, nie odrywając od niego swych ust. -
Go będzie, jeśli twoi rodzice przyjadą wcześniej?
- Będą zaszokowani, jeśli nie znajdą nas w sypialni. Dżinsy miękko
zsunęły się z ud Emily. Nathan pożądliwie objął dłońmi jej pośladki.
Otworzyła usta, żeby coś powiedzieć, ale on zamknął je kolejnym poca-
łunkiem. Była w stanie jedynie wymówić jego imię.
Tylko na to czekał. Zaprowadził ją do sypialni i delikatnie przewrócił
na łóżko. Zdjęli z siebie resztę ubrań i zaraz potem oboje stracili kontakt
z rzeczywistością. W pewnej chwili Emily lekko dotknęła palcem jego
ust.
- Czy wiesz, o czym myślałam, kiedy ten włóczęga wtargnął do
mojego sklepu? - zapytała całkiem przytomnie. - Byłam zrozpaczona, że
nie wykorzystam szansy, którą dostaliśmy od losu. Nie bałam się o sie-
bie, ale o nas.
Pocałował koniuszek jej palca.
- Nie wiem, jak to w ogóle jest możliwe, ale w te święta dzieją się
bardzo dziwne rzeczy. Może to jest po prostu pora cudów? - Odgarnął
włosy z jej policzka. - Nie mów o tym Jess, ale Izabela to jakiś bardzo
wpływowy anioł.
- I kto to mówi? - Uśmiechnęła się Emily. Nagle poczuła go mocniej.
- Co ty robisz?
- Chcę dać ci dziecko.
- Nathan...
- Będę najlepszym ojcem na świecie, zobaczysz -wyszeptał jej do
ucha, a ona wiedziała już, że odnalazła zagubione szczęście.
Jess po cichutku zeszła schodami na dół. Jamie podążył za nią.
Zatrzymała się na progu pokoju, w którym stała choinka, i ostrożnie
zajrzała do środka. Zwiętego Mikołaja jeszcze nie było. Domyśliła się, że
Nathan i Emily czekają, aż ona i Jamie zasną. Domyśliła się też, że na
pewno w tej chwili są zajęci sobą w sypialni. Tak samo jak mamusia i
tatuś, kiedy zamykali dokładnie drzwi.
To cudowne święta, pomyślała dziewczynka, odpędzając od siebie złe
wspomnienia. Emily wróciła na dobre, a wujek Nathan był szczęśliwy,
63
RS
dokładnie tak, jak obiecała Izabela. Wigilijna kolacja udała się zna-
komicie, nawet babcia i dziadek świetnie się bawili. Kiedy babcia
patrzyła, jak wujek Nathan i Emily kładą pod choinkę prezenty, po
policzkach płynęły jej łzy. Powiedziała, że to łzy szczęścia, więc Jess
zaczęła opowiadać o kolędowaniu, żeby babcia mogła przez ten czas
ukryć wzruszenie. Na pewno nie chciała, aby ktoś zobaczył, jak płacze.
Kolędowanie okazało się świetną zabawą, pomimo obecności
Jamie'ego, który śpiewał, nie znając słów kolęd. Nawet Teddy
zachowywał się porządnie. Jess cieszyła się, że Emily i wujek Nathan nie
poszli z nimi, ponieważ była tam matka Teddy'ego. Jess uważała
wprawdzie, że ta elegancka pani jest bardzo miła, ale wolała, aby nie
kręciła się w pobliżu wujka Nathana. Nie chciała, żeby ktokolwiek popsuł
dzieło Izabeli.
Aha, był jeszcze kot. Najlepszy prezent.
- Jak myślisz, gdzie się schował? - zapytał szeptem Jamie.
- Ciii... - Jess skarciła brata spojrzeniem. - Nie mów nic, bo inaczej
usłyszą nas i każą wracać do łóżek. A wtedy nici ze spania z kotem.
- Czy nie zdenerwują się, jeśli znajdą go rano w naszym łóżku?
- Eee, chyba nie. - Zajrzała pod łóżko, ale kota tam nie było.
- Lubię Emily - stwierdził nagle Jamie.
Jess spojrzała na brata przyjaznie i uśmiechnęła się do niego.
- Jest świetna. Będzie najlepszą mamą, jaką moglibyśmy mieć -
powiedziała, rozglądając się uważnie wokoło.
I wtedy jej wzrok powędrował na wierzchołek choinki, skąd dobiegł ją
dzwięk małego dzwoneczka.
- Jest, Jamie, spójrz tam! - Sięgnęła ręką między gęste gałęzie
drzewka i wyciągnęła stamtąd zwierzątko. - Chodz tu, kotku, nie bój się.
Kotka zeskoczyła na ziemię i przeciągnęła się leniwie, a potem w
jednej chwili znalazła się na ramieniu Jess.
- Co się tu dzieje?
Dzieci podskoczyły ze strachu. To wujek Nathan. I Emily. [ Pobierz całość w formacie PDF ]