[ Pobierz całość w formacie PDF ]
żankę. Proszę mi pokazać, gdzie jest łazienka, muszę
doprowadzić się do porządku.
Kiedy zmyła z twarzy puder i umalowała usta, wróciła jej
wiara w siebie i w doktora Kliftera. Wróciła do salonu i zaczęła
opowiadać o niespodziewanej wizycie matki Breta.
Po raz pierwszy od czasu, gdy poznała Kliftera, zauważyła
na jego twarzy wyraz zaskoczenia.
Jest pani absolutnie pewna, że ta kobieta... jak ma na
nazwisko?
Swanscutt.
210
1F"
Jest pani pewna, że pani Swanscutt jest naprawdę jego
matkÄ…?
Nikt nie potrafiłby tak udawać. %7ładna kobieta nie
podjęłaby się takiego zadania. A poza tym, w jakim celu
miałaby mnie okłamywać?
Nie wiem. Jest w tym przypadku jeszcze mnóstwo
rzeczy, których nie rozumiem. Wydawałoby się, że nie ma
żadnych powodów do oszustwa, tymczasem Bret przez wiele
lat był jego ofiarą.
Ojciec musiał mu powiedzieć, że matka umarła. Po
trafię zrozumieć takie zachowanie w tamtych okolicznoś
ciach.
Tak, ale Bret ma w pamięci obraz, wyimaginowany
obraz martwej matki. Opisał mi go w najdrobniejszych szcze
gółach. Powiedział, że wszedł do pokoju i znalazł jej ostygłe
ciało. Ręce miała złożone na piersiach, a głowa spoczywała
na satynowej poduszce.
Nie rozumiem, po co to fałszywe wspomnienie pojawiło
się w jego umyśle. Zapewne, to co odkrył tamtej nocy, musiało
być równie szokujące jak śmierć.
Niewykluczone.
Nienawidzę tej kobiety powiedziała Paula. Nie
chodzi mi o cudzołóstwo, nie dbam o to aż tak bardzo. Chodzi
mi o takie cudzołóstwo, o takie niedbalstwo, które nie potrafi
ustrzec dziecka przed konsekwencjami.
Minęło dwadzieścia pięć lat, a konsekwencje dają znać
o sobie. Powinienem był się domyślić prawdy. Przecież
widziałem w tej jego opowieści elementy nierzeczywiste:
złożone ręce, satynowa poduszka. Kobiety nie sypiają na co
dzień na satynowych poduszkach, nawet w Ameryce. Zasy
piając, nie układają rąk jak do trumny. Bez wątpienia widział
w dzieciństwie zmarłą osobę, może jakąś ciotkę, a potem jego
umysł dopasował ten obraz do postaci matki.
211
Ale dlaczego jego mózg miałby szukać takiego za
spokojenia?
Unik byłby tu właściwszym słowem. Nie odpowiem
pani na to pytanie, musiałbym z nim dłużej porozmawiać
i lepiej go poznać. Muszę nauczyć się go rozumieć, on siebie
też. Ale na razie możemy przyjąć jakieś założenie. Załóżmy
zatem, że ojciec powiedział mu, że matka umarła. Co mógłby
sobie wtedy pomyśleć taki mały chłopiec? A o czym na
pewno nie pomyślał? Wpadł do jej pokoju w środku nocy
i zobaczył, że ona robi coś, czego nie rozumiał. Mógł wtedy
poczuć, że matka, wpuszczając do swojego łóżka tamtego
mężczyznę, w pewien sposób go zdradziła. Podbiegł z dzie
cięcą furią i uderzył ją. Potem kochanek walczył z rogaczem
na korytarzu, a chłopiec uciekł do swojego pokoju. Rano
matki już nie było.
I pewnie właśnie wtedy ojciec powiedział mu, że
matka umarła. Zmierć stanowi dla dziecka nieprzeniknioną,
straszną tajemnicę. Nawet dla nas jest to tajemnica, a cóż
dopiero dla dziecka! Czy gdzieś tam, w głębi jego duszy nie
narodziło się przypuszczenie, że to właśnie on swoimi
słabymi piąstkami zabił matkę? Taki sekret, zbyt straszny,
by zdradzić go surowemu ojcu, mógł stać się genezą jego
poczucia winy. Wszyscy mamy poczucie winy, wszystkich
nas dręczy strach i odraza do samego siebie, ale bywają
osoby, które sana to bardziej podatne. Breta zawsze dręczyło
poczucie winy, ale teraz przypuszczalnie zdołamy dotrzeć
do jego zródła. Jeżeli uda nam się odtworzyć w pamięci
Breta przebieg tamtej nocy i poranka, uwolnimy jego umysł
od strasznego ciężaru.
Nie uda się to panu powiedziała Paula. Siedziała
wyprostowana w fotelu z filiżanką kawy na kolanach.
Popatrzył na nią, zamachał rękami i złożył je na kolanach.
Jest pani bardzo pewna siebie powiedział łagodnie.
212 [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl ocenkijessi.opx.pl
żankę. Proszę mi pokazać, gdzie jest łazienka, muszę
doprowadzić się do porządku.
Kiedy zmyła z twarzy puder i umalowała usta, wróciła jej
wiara w siebie i w doktora Kliftera. Wróciła do salonu i zaczęła
opowiadać o niespodziewanej wizycie matki Breta.
Po raz pierwszy od czasu, gdy poznała Kliftera, zauważyła
na jego twarzy wyraz zaskoczenia.
Jest pani absolutnie pewna, że ta kobieta... jak ma na
nazwisko?
Swanscutt.
210
1F"
Jest pani pewna, że pani Swanscutt jest naprawdę jego
matkÄ…?
Nikt nie potrafiłby tak udawać. %7ładna kobieta nie
podjęłaby się takiego zadania. A poza tym, w jakim celu
miałaby mnie okłamywać?
Nie wiem. Jest w tym przypadku jeszcze mnóstwo
rzeczy, których nie rozumiem. Wydawałoby się, że nie ma
żadnych powodów do oszustwa, tymczasem Bret przez wiele
lat był jego ofiarą.
Ojciec musiał mu powiedzieć, że matka umarła. Po
trafię zrozumieć takie zachowanie w tamtych okolicznoś
ciach.
Tak, ale Bret ma w pamięci obraz, wyimaginowany
obraz martwej matki. Opisał mi go w najdrobniejszych szcze
gółach. Powiedział, że wszedł do pokoju i znalazł jej ostygłe
ciało. Ręce miała złożone na piersiach, a głowa spoczywała
na satynowej poduszce.
Nie rozumiem, po co to fałszywe wspomnienie pojawiło
się w jego umyśle. Zapewne, to co odkrył tamtej nocy, musiało
być równie szokujące jak śmierć.
Niewykluczone.
Nienawidzę tej kobiety powiedziała Paula. Nie
chodzi mi o cudzołóstwo, nie dbam o to aż tak bardzo. Chodzi
mi o takie cudzołóstwo, o takie niedbalstwo, które nie potrafi
ustrzec dziecka przed konsekwencjami.
Minęło dwadzieścia pięć lat, a konsekwencje dają znać
o sobie. Powinienem był się domyślić prawdy. Przecież
widziałem w tej jego opowieści elementy nierzeczywiste:
złożone ręce, satynowa poduszka. Kobiety nie sypiają na co
dzień na satynowych poduszkach, nawet w Ameryce. Zasy
piając, nie układają rąk jak do trumny. Bez wątpienia widział
w dzieciństwie zmarłą osobę, może jakąś ciotkę, a potem jego
umysł dopasował ten obraz do postaci matki.
211
Ale dlaczego jego mózg miałby szukać takiego za
spokojenia?
Unik byłby tu właściwszym słowem. Nie odpowiem
pani na to pytanie, musiałbym z nim dłużej porozmawiać
i lepiej go poznać. Muszę nauczyć się go rozumieć, on siebie
też. Ale na razie możemy przyjąć jakieś założenie. Załóżmy
zatem, że ojciec powiedział mu, że matka umarła. Co mógłby
sobie wtedy pomyśleć taki mały chłopiec? A o czym na
pewno nie pomyślał? Wpadł do jej pokoju w środku nocy
i zobaczył, że ona robi coś, czego nie rozumiał. Mógł wtedy
poczuć, że matka, wpuszczając do swojego łóżka tamtego
mężczyznę, w pewien sposób go zdradziła. Podbiegł z dzie
cięcą furią i uderzył ją. Potem kochanek walczył z rogaczem
na korytarzu, a chłopiec uciekł do swojego pokoju. Rano
matki już nie było.
I pewnie właśnie wtedy ojciec powiedział mu, że
matka umarła. Zmierć stanowi dla dziecka nieprzeniknioną,
straszną tajemnicę. Nawet dla nas jest to tajemnica, a cóż
dopiero dla dziecka! Czy gdzieś tam, w głębi jego duszy nie
narodziło się przypuszczenie, że to właśnie on swoimi
słabymi piąstkami zabił matkę? Taki sekret, zbyt straszny,
by zdradzić go surowemu ojcu, mógł stać się genezą jego
poczucia winy. Wszyscy mamy poczucie winy, wszystkich
nas dręczy strach i odraza do samego siebie, ale bywają
osoby, które sana to bardziej podatne. Breta zawsze dręczyło
poczucie winy, ale teraz przypuszczalnie zdołamy dotrzeć
do jego zródła. Jeżeli uda nam się odtworzyć w pamięci
Breta przebieg tamtej nocy i poranka, uwolnimy jego umysł
od strasznego ciężaru.
Nie uda się to panu powiedziała Paula. Siedziała
wyprostowana w fotelu z filiżanką kawy na kolanach.
Popatrzył na nią, zamachał rękami i złożył je na kolanach.
Jest pani bardzo pewna siebie powiedział łagodnie.
212 [ Pobierz całość w formacie PDF ]