[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ogrodniczej. Na naszej starej Ziemi dopiero po latach zdołano z dziczek wyhodować coś
słodkiego i smacznego.
Niech pan wezmie pod uwagę, że na Wenerze panują znacznie przychylniejsze warunki dla
roślinności aniżeli u nas rzekł margrabia.
No, zapewne. Słońca, kryjącego się ciągle za chmurkami, cokolwiek za mało. Atmosfera
tutejsza, jak zdołano u nas stwierdzić, odbija aż 75% padających na planetę promieni świetlnych i
cieplnych, ale biorąc pod uwagę, że Wenus otrzymuje ich czterokrotnie więcej aniżeli Ziemia, to
można powiedzieć śmiało, że ta czwarta część wystarcza aż nadto tutejszej florze, A jednak&
Musimy poszukać tych drzew rodzących te smakołyki zadecydowała Arabella.
Zaraz jutro rozpoczniemy poszukiwania kochanie odparł Gwidon.
Czy wezmiesz mnie ze sobÄ…?
Niezbyt chętnie co prawda, droga Arabello. Przekonaliśmy się bowiem, że te kraje roją się
od różnych srogich bestii. Nie mogę zapomnieć napaści zębatych kangurów na tego olbrzyma w
lesie, kiedyśmy szukali paliwa na ognisko. Szkoda, że nie nauczyli się tutejsi drapieżnicy
obawiać się człowieka. Uważają nas widocznie za taką samą a może łatwiejszą zdobycz, aniżeli
jelenie. Nie podobna samotrzeć zapuszczać się nieco dalej od naszego wiszącego pałacu.
Najmniej we trójkę i w dodatku z dobrą bronią.
Och, jeżeli o to idzie, to i ja wezmę sztucer. Wiesz przecie, że umiem dobrze strzelać. W
Miami na Florydzie otrzymałam w zeszłym sezonie sportowym nagrodę w Tir aux pigeons .
Wiem kochanie, że ci nie brak odwagi. Zapytam jednak inżyniera Hobbsa.
Och, to zbyteczne, zawołał Johnson. Pójdziemy we czwórkę. Ja, państwo i Dick,
który wspaniale umie obchodzić się z bronią i ma nawet granaty ręczne.
Arabella cieszyła się jak dziecko z projektowanej wycieczki. Ciągłe przebywanie w wiszącym
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
pałacu zaczynało ją nudzić. Pragnęła ruchu, chciała poznać nieco bliżej ten interesujący świat,
jatki ją otaczał.
Zrobiono więc niezbędne przygotowania. Dick zabrał zapas konserw, obiecując dostarczyć
zwierzyny dla urozmaicenia menu.
Nazajutrz, kiedy właśnie mała wyprawa zabierała się w drogę, ludomałpy zjawiły się
ponownie w większej liczbie. Ona nosiła jeszcze na sobie łachmany, w które zamieniła się już
wczorajsza jedwabna sukienka, kapelusik zniknął baz śladu. On nosił jeszcze spodenki, ale
kurtkę podarł o ostre gałęzie, przez które się zapewne przedzierał.
Prócz tej małżeńskiej pary, były między gośćmi inne damy, dzwigające na plecach niedołężne
jeszcze dzieciaku. Arabela przyjęła ich jak wczoraj gościnnie.
Ależ musiałaby pani tam u nas dużo wydać im modystki, kiedy tak krótko nosi pani nowe
sukienki. Nie dam więc pani innej, bo widzę, że niebawem sama nie miałabym co na siebie
włożyć.
Skończyło się więc na kilku metrach kolorowych wstążek i papierowych kapeluszach dla
panów.
Johnson w milczeniu słodził zachowanie się gości starając się zrozumieć znaczenie
wydawanych przez nich dzwięków. Widocznie wystarczały one małpoludom do porozumiewania
się między sobą. Po godzinie, na dany przez najstarszego samca znak, cała ta czereda usunęła się
jakby pojmowała, że1 gospodarze śpieszą się na wycieczkę. Arabella rozdała między nich po
kawałku cukru i rozstano się w jak najlepszej zgodzie.
Johnson zabrał kilka owoców ofiarowanych sobie przez gości i spuszczono się na ziemię.
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
ROZDZIAA XX
ZAGADKA TRUDNA DO ROZWIZANIA
Nasza czwórka posuwała się ostrożnie w gąszczu leśnym, wypatrując kandydatów na ludzi ,
jak nazywał Johnson niedawnych gości w pałacu wiszącym. Nie podobna było iść ich śladami,
gdyż odbywały swoją drogę między gałęziami, ale starano się dostrzec ich w bujnym chaosie
drzew.
Arabella zachwycała się wonnymi kwiatami, które opadały z gałęzi i słały się jej jak jakiej
bogince pod stopy Jakież bogactwo form i barw. Niektóre rozsiewały odurzające wonie jakby
storczyków brazylijskich, inne przypominały wielkie motyle, siadające na ich misternie
rzezbionych kielichach. Margrabina podnosiła co piękniejsze i wkładała wraz z Usteczkami do
zeszytu z grubej bibuły, zastępującego na razie zielnik. Johnson ze swej strony przyglądał się
wspaniałym okazom flory dalekiego świata. Wszystka tu było dlań nieznane i budziło jego
ciekawość przyrodnika.
Jakże by mi zazdrościli moi koledzy, gdyby wiedzieli jak szerokie pole do badań znalazłem
tutaj mówił. Starczyłoby pracy dla tysięcy botaników i zoologów. Musimy łapać co się da,
bo nie wiemy jak długo danym nam będzie bawić w tym raju.
Harting mówi, że nie będziemy mogli wrócić prędzej aniżeli za dwa lata. Mamy więc dość
czasu na nasze badania. Nasze wymówiła z dumnym naciskiem, wywołując uśmiech na ustach
Johnsona.
Sporządzimy sobie wspaniały zielnik, który tam na Ziemi wzbudzi sensację dodał [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl ocenkijessi.opx.pl
ogrodniczej. Na naszej starej Ziemi dopiero po latach zdołano z dziczek wyhodować coś
słodkiego i smacznego.
Niech pan wezmie pod uwagę, że na Wenerze panują znacznie przychylniejsze warunki dla
roślinności aniżeli u nas rzekł margrabia.
No, zapewne. Słońca, kryjącego się ciągle za chmurkami, cokolwiek za mało. Atmosfera
tutejsza, jak zdołano u nas stwierdzić, odbija aż 75% padających na planetę promieni świetlnych i
cieplnych, ale biorąc pod uwagę, że Wenus otrzymuje ich czterokrotnie więcej aniżeli Ziemia, to
można powiedzieć śmiało, że ta czwarta część wystarcza aż nadto tutejszej florze, A jednak&
Musimy poszukać tych drzew rodzących te smakołyki zadecydowała Arabella.
Zaraz jutro rozpoczniemy poszukiwania kochanie odparł Gwidon.
Czy wezmiesz mnie ze sobÄ…?
Niezbyt chętnie co prawda, droga Arabello. Przekonaliśmy się bowiem, że te kraje roją się
od różnych srogich bestii. Nie mogę zapomnieć napaści zębatych kangurów na tego olbrzyma w
lesie, kiedyśmy szukali paliwa na ognisko. Szkoda, że nie nauczyli się tutejsi drapieżnicy
obawiać się człowieka. Uważają nas widocznie za taką samą a może łatwiejszą zdobycz, aniżeli
jelenie. Nie podobna samotrzeć zapuszczać się nieco dalej od naszego wiszącego pałacu.
Najmniej we trójkę i w dodatku z dobrą bronią.
Och, jeżeli o to idzie, to i ja wezmę sztucer. Wiesz przecie, że umiem dobrze strzelać. W
Miami na Florydzie otrzymałam w zeszłym sezonie sportowym nagrodę w Tir aux pigeons .
Wiem kochanie, że ci nie brak odwagi. Zapytam jednak inżyniera Hobbsa.
Och, to zbyteczne, zawołał Johnson. Pójdziemy we czwórkę. Ja, państwo i Dick,
który wspaniale umie obchodzić się z bronią i ma nawet granaty ręczne.
Arabella cieszyła się jak dziecko z projektowanej wycieczki. Ciągłe przebywanie w wiszącym
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
pałacu zaczynało ją nudzić. Pragnęła ruchu, chciała poznać nieco bliżej ten interesujący świat,
jatki ją otaczał.
Zrobiono więc niezbędne przygotowania. Dick zabrał zapas konserw, obiecując dostarczyć
zwierzyny dla urozmaicenia menu.
Nazajutrz, kiedy właśnie mała wyprawa zabierała się w drogę, ludomałpy zjawiły się
ponownie w większej liczbie. Ona nosiła jeszcze na sobie łachmany, w które zamieniła się już
wczorajsza jedwabna sukienka, kapelusik zniknął baz śladu. On nosił jeszcze spodenki, ale
kurtkę podarł o ostre gałęzie, przez które się zapewne przedzierał.
Prócz tej małżeńskiej pary, były między gośćmi inne damy, dzwigające na plecach niedołężne
jeszcze dzieciaku. Arabela przyjęła ich jak wczoraj gościnnie.
Ależ musiałaby pani tam u nas dużo wydać im modystki, kiedy tak krótko nosi pani nowe
sukienki. Nie dam więc pani innej, bo widzę, że niebawem sama nie miałabym co na siebie
włożyć.
Skończyło się więc na kilku metrach kolorowych wstążek i papierowych kapeluszach dla
panów.
Johnson w milczeniu słodził zachowanie się gości starając się zrozumieć znaczenie
wydawanych przez nich dzwięków. Widocznie wystarczały one małpoludom do porozumiewania
się między sobą. Po godzinie, na dany przez najstarszego samca znak, cała ta czereda usunęła się
jakby pojmowała, że1 gospodarze śpieszą się na wycieczkę. Arabella rozdała między nich po
kawałku cukru i rozstano się w jak najlepszej zgodzie.
Johnson zabrał kilka owoców ofiarowanych sobie przez gości i spuszczono się na ziemię.
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
ROZDZIAA XX
ZAGADKA TRUDNA DO ROZWIZANIA
Nasza czwórka posuwała się ostrożnie w gąszczu leśnym, wypatrując kandydatów na ludzi ,
jak nazywał Johnson niedawnych gości w pałacu wiszącym. Nie podobna było iść ich śladami,
gdyż odbywały swoją drogę między gałęziami, ale starano się dostrzec ich w bujnym chaosie
drzew.
Arabella zachwycała się wonnymi kwiatami, które opadały z gałęzi i słały się jej jak jakiej
bogince pod stopy Jakież bogactwo form i barw. Niektóre rozsiewały odurzające wonie jakby
storczyków brazylijskich, inne przypominały wielkie motyle, siadające na ich misternie
rzezbionych kielichach. Margrabina podnosiła co piękniejsze i wkładała wraz z Usteczkami do
zeszytu z grubej bibuły, zastępującego na razie zielnik. Johnson ze swej strony przyglądał się
wspaniałym okazom flory dalekiego świata. Wszystka tu było dlań nieznane i budziło jego
ciekawość przyrodnika.
Jakże by mi zazdrościli moi koledzy, gdyby wiedzieli jak szerokie pole do badań znalazłem
tutaj mówił. Starczyłoby pracy dla tysięcy botaników i zoologów. Musimy łapać co się da,
bo nie wiemy jak długo danym nam będzie bawić w tym raju.
Harting mówi, że nie będziemy mogli wrócić prędzej aniżeli za dwa lata. Mamy więc dość
czasu na nasze badania. Nasze wymówiła z dumnym naciskiem, wywołując uśmiech na ustach
Johnsona.
Sporządzimy sobie wspaniały zielnik, który tam na Ziemi wzbudzi sensację dodał [ Pobierz całość w formacie PDF ]