[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Przytulił ją do siebie.
- Ja także zaczynam kochać prerię. Nie mam nic przeciwko zamieszkaniu
tutaj. Musisz jednak zrozumieć. Muszę podróżować.
- Będę jezdziła z tobą.
Czując rękę Grega wędrującą po jej karku, przytuliła się mocniej do niego.
- Ale twoja firma? - spytał.
- Bud przejmie więcej odpowiedzialności. Będzie zajmował się firmą w
czasie mojej nieobecności. Mamy czas, Greg. Ułożymy to.
- Trzeba będzie także wziąć pod uwagę dzieci. - Jego głos zabrzmiał
troską.
RS
127
- Oczywiście - odparła - ale to także musimy sobie ułożyć. Pomyśl, w
przyszłości będą mogły wybrać karierę w jednej z firm.
- Mickey - zmarszczył czoło, a ona zadrżała - musisz być pewna, że tego
chcesz.
- Ależ jestem pewna. Potrząsnął głową.
- Małżeństwo to nie zabawa. Nie wystarczy go chcieć. Wymaga miłości.
Położyła ręce ha jego ramionach.
- Ależ ja cię kocham.
Zobaczyła, że w jego oczach rośnie ufność.
- Naprawdę?
- Naprawdę. - Jestem pewna. Zerwałam z Jake'm. Powiedziałam mu, że
nie wyjdę za niego. I on zrozumiał wreszcie.
- To wspaniale. - Zmarszczki zmęczenia pod jego oczami wygładziły się. -
Przykro mi za to, co usłyszałaś ode mnie. Miałaś wszelkie prawo do
spotykania się z Jake'm. do...
Uniosła się na palcach i, całując go delikatnie, nie pozwoliła skończyć.
- Ależ ja wcale go nie chciałam. Jak mogłabym? - Spojrzała mu w oczy, te
łagodne, brązowe oczy.
- Jak mogłabym go wybrać, kochając ciebie? - Uśmiechnęła się. - Jesteś
jedynym mężczyzną dla mnie i to jest cała prawda.
Oboje usłyszeli przez otwarte drzwi kroki na korytarzu. Mickey jeszcze
raz go pocałowała. Następnie podbiegła do drzwi i zamknęła ja. W drodze
powrotnej już rozpinała bluzkę.
- Greg, jesteś jedynym mężczyzną. I udowodnię to. Już teraz, gdy miasto
będzie się trzęsło od plotek, że Mickey Callahan przybiegła do mężczyzny,
którego kocha. - Uśmiechnęła się. - Skompromitowałeś mnie - zażartowała. -
Teraz musisz się ze mną ożenić. Jak ci się to podoba?
Nie pozostał jej dłużny, uśmiechając się szeroko.
- Bardzo mi się podoba - powiedział, podchodząc do niej, by chwycić ją w
ramiona. - Bardzo!
RS [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl ocenkijessi.opx.pl
Przytulił ją do siebie.
- Ja także zaczynam kochać prerię. Nie mam nic przeciwko zamieszkaniu
tutaj. Musisz jednak zrozumieć. Muszę podróżować.
- Będę jezdziła z tobą.
Czując rękę Grega wędrującą po jej karku, przytuliła się mocniej do niego.
- Ale twoja firma? - spytał.
- Bud przejmie więcej odpowiedzialności. Będzie zajmował się firmą w
czasie mojej nieobecności. Mamy czas, Greg. Ułożymy to.
- Trzeba będzie także wziąć pod uwagę dzieci. - Jego głos zabrzmiał
troską.
RS
127
- Oczywiście - odparła - ale to także musimy sobie ułożyć. Pomyśl, w
przyszłości będą mogły wybrać karierę w jednej z firm.
- Mickey - zmarszczył czoło, a ona zadrżała - musisz być pewna, że tego
chcesz.
- Ależ jestem pewna. Potrząsnął głową.
- Małżeństwo to nie zabawa. Nie wystarczy go chcieć. Wymaga miłości.
Położyła ręce ha jego ramionach.
- Ależ ja cię kocham.
Zobaczyła, że w jego oczach rośnie ufność.
- Naprawdę?
- Naprawdę. - Jestem pewna. Zerwałam z Jake'm. Powiedziałam mu, że
nie wyjdę za niego. I on zrozumiał wreszcie.
- To wspaniale. - Zmarszczki zmęczenia pod jego oczami wygładziły się. -
Przykro mi za to, co usłyszałaś ode mnie. Miałaś wszelkie prawo do
spotykania się z Jake'm. do...
Uniosła się na palcach i, całując go delikatnie, nie pozwoliła skończyć.
- Ależ ja wcale go nie chciałam. Jak mogłabym? - Spojrzała mu w oczy, te
łagodne, brązowe oczy.
- Jak mogłabym go wybrać, kochając ciebie? - Uśmiechnęła się. - Jesteś
jedynym mężczyzną dla mnie i to jest cała prawda.
Oboje usłyszeli przez otwarte drzwi kroki na korytarzu. Mickey jeszcze
raz go pocałowała. Następnie podbiegła do drzwi i zamknęła ja. W drodze
powrotnej już rozpinała bluzkę.
- Greg, jesteś jedynym mężczyzną. I udowodnię to. Już teraz, gdy miasto
będzie się trzęsło od plotek, że Mickey Callahan przybiegła do mężczyzny,
którego kocha. - Uśmiechnęła się. - Skompromitowałeś mnie - zażartowała. -
Teraz musisz się ze mną ożenić. Jak ci się to podoba?
Nie pozostał jej dłużny, uśmiechając się szeroko.
- Bardzo mi się podoba - powiedział, podchodząc do niej, by chwycić ją w
ramiona. - Bardzo!
RS [ Pobierz całość w formacie PDF ]