[ Pobierz całość w formacie PDF ]
mi trochę. Kocham Cię tak, że bardziej nie potrafię. Do utraty tchu, przecież już o tym wiesz .
Chcę to wysłać, ale przychodzi mi do głowy, że po takim czekaniu należy mu się coś wię-
cej. Nacierpiał się, biedny. Ja też cierpię, ale na to zasłużyłam. Przypominam sobie jego ostatniego
maila, tego o seksie. Był taki ciepły, taki szczery. Ja też muszę być szczera, przynajmniej na tyle, na
ile to możliwe. Coś muszę uratować z tej naszej pierwszej, niewinnej miłości.
Pamiętasz? Pisałeś o zmianie, która we mnie zaszła. %7łe dawna Majka miała na sobie
łupinkę, którą musiałeś zdejmować po kawałku. Dokładnie tak było. I jeśli się zmieniłam, jeśli nie
jestem już milczącym, zamkniętym w swoim pustym świecie ponurakiem, zawdzięczam to tylko
Tobie. Temu, że pokochałeś takiego dziwoląga. Jak to określiłeś na biwaku? Taką wyobcowaną,
porąbaną i nieprzystosowaną (tak to było?) dziewczynę .
Odpowiedz przychodzi po kilkunastu minutach. Chyba siedział właśnie przy komputerze.
Nie masz pojęcia, co teraz czuję. Jakby mnie ktoś napompował. Mogę latać ze szczęścia.
Zaraz uniosę się pod sufit i będę się obijał o ściany jak balon. Majka mnie kocha! Popatrz, napisałaś
kilka zdań, a ja popiskuję z radości jak szczeniak, którego ktoś pogłaskał. Masz mnie w garści,
dziewczyno. Nie wiem, co ze mną zrobiłaś, ale całkowicie masz mnie w garści.
Nie rób mi tego więcej, proszę. Przecież nawet jeśli zle się czujesz, możesz pisać SMS-y.
ParÄ™ słów: «Kocham CiÄ™. Jestem chora». JakiÅ› krótki komunikat. %7Å‚ebym wiedziaÅ‚, że wciąż coÅ› tam
dla Ciebie znaczÄ™ .
OdpisujÄ™.
«CoÅ›» dla mnie znaczysz? «CoÅ›»? Alek, nie masz pojÄ™cia, jak wiele znaczysz i jak wiele
zmieniłeś w moim życiu. Wiesz, kiedy się kochaliśmy na dywanie, przypomniałam sobie inny
dywan. Dywanik właściwie. Aazienkowy. Już kojarzysz, o czym mówię? O tamtym zielonym
dywaniku, na którym leżałam obok martwej Kajki. Gdy się całowaliśmy, poczułam pod policzkiem
podobny dotyk. Ale nie zachciało mi się płakać, nie poczułam bólu. Tak, tęsknię za nią, ale nie
myślę już o jej krwi w wannie, o tym, że się nie pożegnała, że mnie porzuciła. Pamiętam, co wtedy
pomyÅ›laÅ‚am: «Dzisiejsza Majka ma w sobie życie, a nie Å›mierć». To dziÄ™ki Tobie, Kochanie .
Kiedy wysyłam ten list, dociera do mnie, co właśnie napisałam. Mam w sobie życie.
Dosłownie. Ma teraz jakieś trzy tygodnie. Pozostaje jeszcze dziewięć tygodni, aby się go pozbyć.
Na stronie o aborcji wyczytałam, że trzeba to zrobić, zanim miną trzy miesiące. Mam jeszcze trochę
czasu.
Wyłączam komputer i próbuję zasnąć, ale nie mogę. Nie potrafię pozbyć się myśli, że kiedy
już to zrobię, kiedy już usunę ciążę, znowu będę miała w sobie tylko śmierć.
Niedzielny poranek spędzam przy komputerze, czytam o objawach i przebiegu ciąży.
Wymioty, powiększenie i wrażliwość piersi, opuchlizna, plamy na twarzy, ciemna kreska na brzu-
chu. Ruchy płodu, kopnięcia w pęcherz moczowy albo w żebra. Nic, co chciałabym przeżyć.
O porodzie nie chcę nawet myśleć. W ogóle nie zamierzam myśleć o tym wszystkim, decyzja zapa-
dła i nie mam się nad czym zastanawiać.
W południe idę do Marty. Nie chcę stracić jej przyjazni, stała się dla mnie bardzo ważna.
Otwiera mi rozczochrana kobieta o zapuchniętych oczach. Starsza o jakieś dziesięć lat od Marty,
jakÄ… znam. W milczeniu idÄ™ za niÄ… do kuchni. Pachnie kawÄ….
Marta, zrozum mówię.
Próbuję.
Unika mojego wzroku.
Chcesz kawy?
Nie, dziękuję. Zrobię sobie herbatę. Mogę?
Siedz, ja ci zaparzÄ™.
Zapada niezręczne milczenie. Marta stoi do mnie tyłem, zalewa herbatę wrzątkiem.
W końcu musi się odwrócić. Stawia przede mną kubek i siada ciężko.
Wiem, że nie mam prawa się wtrącać mówi i wreszcie na mnie patrzy. Tylko
wiesz, Maja& Ja w jakiś sposób czuję się odpowiedzialna za to dziecko. Zostawiłam was tutaj na
pięć dni, uwierzyłam ci, że nie uprawiacie seksu.
Nie okłamałam cię wtrącam, bo nie mogę znieść myśli, że stracę jej zaufanie.
Naprawdę wcześniej tego nie robiliśmy. Teraz był nasz pierwszy raz. Słowo honoru.
To dobrze mówi, uśmiechając się smutno. Było mi zle z myślą, że dałam się oszu-
kać.
Znów milczymy, znów jest nam niezręcznie i znowu ona przerywa ciszę.
A co z twoją odpowiedzialnością?
Co masz na myśli?
Dokładnie to. Odpowiedzialność. Za dziecko, które już w tobie jest. Maja, ono nie zro-
biło się samo. Nikt go nie pytał o zdanie, nie miało wyboru.
Narasta we mnie bunt. To moja sprawa, jak postÄ…piÄ™.
Nie jestem w tym dobra syczę przez zęby. Może nie miał mnie kto nauczyć odpo-
wiedzialności. Od jakiegoś czasu czuję się, jakbym nie miała rodziców.
Marta kręci głową, a potem mówi łagodnie:
Nie przejmuj się mną. To musi być twoja decyzja. Chciałam tylko, żebyś spojrzała na to
z innej strony. Pozytywnie. Bo to nie jest koniec świata. Nie ma takiego dołka, z którego nie można
by się wygrzebać, pamiętaj.
Wiem odpowiadam. Ale czasem cena jest za wysoka.
A pomyślałaś o cenie, jaką zapłacisz za to, co chcesz zrobić?
PatrzÄ™ na niÄ… pytajÄ…co. Nie chodzi jej chyba o koszt aborcji.
Skąd wiesz, czy będziesz miała jeszcze jedną szansę? pyta Marta. Popatrz na mnie.
Tak wygląda stara panna, która kiedyś nie chciała mieć dzieci. Która uważała, że czas nie jest odpo-
wiedni. A teraz? Czas jest dobry, chęci są, ale nie ma już tego mężczyzny. Wiesz, czasem w życiu
jest tak, że trzeba skoczyć na głęboką wodę. Bo jeżeli się stchórzy, to po prostu& może nie być
drugiej szansy.
Słucham tego i nic nie mówię. Ona przecież musi rozumieć, że to jest coś zupełnie innego.
Ja mam niespełna siedemnaście lat. Muszę skończyć szkołę, iść na studia, zdobyć jakiś zawód. Ona
wtedy była już po studiach. To dwie różne historie, tego się nie da porównać.
Wiesz, co ci powiem? szepcze Marta, pochylajÄ…c siÄ™ w mojÄ… stronÄ™.
Wzrok ma jakiś dziwny, jakby zaczynała wariować.
Kocham Macieja, ale to, że go straciłam, wcale nie jest najgorsze. Najgorsze są sny
o dziecku. Zni mi się, że karmię. Albo że ono płacze, leży golutkie na mrozie, a ja biegnę, ale
powietrze jest jakieś gęste, poruszam się z trudem i wiem, że nie zdążę. Ono zamarznie. Albo że [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl ocenkijessi.opx.pl
mi trochę. Kocham Cię tak, że bardziej nie potrafię. Do utraty tchu, przecież już o tym wiesz .
Chcę to wysłać, ale przychodzi mi do głowy, że po takim czekaniu należy mu się coś wię-
cej. Nacierpiał się, biedny. Ja też cierpię, ale na to zasłużyłam. Przypominam sobie jego ostatniego
maila, tego o seksie. Był taki ciepły, taki szczery. Ja też muszę być szczera, przynajmniej na tyle, na
ile to możliwe. Coś muszę uratować z tej naszej pierwszej, niewinnej miłości.
Pamiętasz? Pisałeś o zmianie, która we mnie zaszła. %7łe dawna Majka miała na sobie
łupinkę, którą musiałeś zdejmować po kawałku. Dokładnie tak było. I jeśli się zmieniłam, jeśli nie
jestem już milczącym, zamkniętym w swoim pustym świecie ponurakiem, zawdzięczam to tylko
Tobie. Temu, że pokochałeś takiego dziwoląga. Jak to określiłeś na biwaku? Taką wyobcowaną,
porąbaną i nieprzystosowaną (tak to było?) dziewczynę .
Odpowiedz przychodzi po kilkunastu minutach. Chyba siedział właśnie przy komputerze.
Nie masz pojęcia, co teraz czuję. Jakby mnie ktoś napompował. Mogę latać ze szczęścia.
Zaraz uniosę się pod sufit i będę się obijał o ściany jak balon. Majka mnie kocha! Popatrz, napisałaś
kilka zdań, a ja popiskuję z radości jak szczeniak, którego ktoś pogłaskał. Masz mnie w garści,
dziewczyno. Nie wiem, co ze mną zrobiłaś, ale całkowicie masz mnie w garści.
Nie rób mi tego więcej, proszę. Przecież nawet jeśli zle się czujesz, możesz pisać SMS-y.
ParÄ™ słów: «Kocham CiÄ™. Jestem chora». JakiÅ› krótki komunikat. %7Å‚ebym wiedziaÅ‚, że wciąż coÅ› tam
dla Ciebie znaczÄ™ .
OdpisujÄ™.
«CoÅ›» dla mnie znaczysz? «CoÅ›»? Alek, nie masz pojÄ™cia, jak wiele znaczysz i jak wiele
zmieniłeś w moim życiu. Wiesz, kiedy się kochaliśmy na dywanie, przypomniałam sobie inny
dywan. Dywanik właściwie. Aazienkowy. Już kojarzysz, o czym mówię? O tamtym zielonym
dywaniku, na którym leżałam obok martwej Kajki. Gdy się całowaliśmy, poczułam pod policzkiem
podobny dotyk. Ale nie zachciało mi się płakać, nie poczułam bólu. Tak, tęsknię za nią, ale nie
myślę już o jej krwi w wannie, o tym, że się nie pożegnała, że mnie porzuciła. Pamiętam, co wtedy
pomyÅ›laÅ‚am: «Dzisiejsza Majka ma w sobie życie, a nie Å›mierć». To dziÄ™ki Tobie, Kochanie .
Kiedy wysyłam ten list, dociera do mnie, co właśnie napisałam. Mam w sobie życie.
Dosłownie. Ma teraz jakieś trzy tygodnie. Pozostaje jeszcze dziewięć tygodni, aby się go pozbyć.
Na stronie o aborcji wyczytałam, że trzeba to zrobić, zanim miną trzy miesiące. Mam jeszcze trochę
czasu.
Wyłączam komputer i próbuję zasnąć, ale nie mogę. Nie potrafię pozbyć się myśli, że kiedy
już to zrobię, kiedy już usunę ciążę, znowu będę miała w sobie tylko śmierć.
Niedzielny poranek spędzam przy komputerze, czytam o objawach i przebiegu ciąży.
Wymioty, powiększenie i wrażliwość piersi, opuchlizna, plamy na twarzy, ciemna kreska na brzu-
chu. Ruchy płodu, kopnięcia w pęcherz moczowy albo w żebra. Nic, co chciałabym przeżyć.
O porodzie nie chcę nawet myśleć. W ogóle nie zamierzam myśleć o tym wszystkim, decyzja zapa-
dła i nie mam się nad czym zastanawiać.
W południe idę do Marty. Nie chcę stracić jej przyjazni, stała się dla mnie bardzo ważna.
Otwiera mi rozczochrana kobieta o zapuchniętych oczach. Starsza o jakieś dziesięć lat od Marty,
jakÄ… znam. W milczeniu idÄ™ za niÄ… do kuchni. Pachnie kawÄ….
Marta, zrozum mówię.
Próbuję.
Unika mojego wzroku.
Chcesz kawy?
Nie, dziękuję. Zrobię sobie herbatę. Mogę?
Siedz, ja ci zaparzÄ™.
Zapada niezręczne milczenie. Marta stoi do mnie tyłem, zalewa herbatę wrzątkiem.
W końcu musi się odwrócić. Stawia przede mną kubek i siada ciężko.
Wiem, że nie mam prawa się wtrącać mówi i wreszcie na mnie patrzy. Tylko
wiesz, Maja& Ja w jakiś sposób czuję się odpowiedzialna za to dziecko. Zostawiłam was tutaj na
pięć dni, uwierzyłam ci, że nie uprawiacie seksu.
Nie okłamałam cię wtrącam, bo nie mogę znieść myśli, że stracę jej zaufanie.
Naprawdę wcześniej tego nie robiliśmy. Teraz był nasz pierwszy raz. Słowo honoru.
To dobrze mówi, uśmiechając się smutno. Było mi zle z myślą, że dałam się oszu-
kać.
Znów milczymy, znów jest nam niezręcznie i znowu ona przerywa ciszę.
A co z twoją odpowiedzialnością?
Co masz na myśli?
Dokładnie to. Odpowiedzialność. Za dziecko, które już w tobie jest. Maja, ono nie zro-
biło się samo. Nikt go nie pytał o zdanie, nie miało wyboru.
Narasta we mnie bunt. To moja sprawa, jak postÄ…piÄ™.
Nie jestem w tym dobra syczę przez zęby. Może nie miał mnie kto nauczyć odpo-
wiedzialności. Od jakiegoś czasu czuję się, jakbym nie miała rodziców.
Marta kręci głową, a potem mówi łagodnie:
Nie przejmuj się mną. To musi być twoja decyzja. Chciałam tylko, żebyś spojrzała na to
z innej strony. Pozytywnie. Bo to nie jest koniec świata. Nie ma takiego dołka, z którego nie można
by się wygrzebać, pamiętaj.
Wiem odpowiadam. Ale czasem cena jest za wysoka.
A pomyślałaś o cenie, jaką zapłacisz za to, co chcesz zrobić?
PatrzÄ™ na niÄ… pytajÄ…co. Nie chodzi jej chyba o koszt aborcji.
Skąd wiesz, czy będziesz miała jeszcze jedną szansę? pyta Marta. Popatrz na mnie.
Tak wygląda stara panna, która kiedyś nie chciała mieć dzieci. Która uważała, że czas nie jest odpo-
wiedni. A teraz? Czas jest dobry, chęci są, ale nie ma już tego mężczyzny. Wiesz, czasem w życiu
jest tak, że trzeba skoczyć na głęboką wodę. Bo jeżeli się stchórzy, to po prostu& może nie być
drugiej szansy.
Słucham tego i nic nie mówię. Ona przecież musi rozumieć, że to jest coś zupełnie innego.
Ja mam niespełna siedemnaście lat. Muszę skończyć szkołę, iść na studia, zdobyć jakiś zawód. Ona
wtedy była już po studiach. To dwie różne historie, tego się nie da porównać.
Wiesz, co ci powiem? szepcze Marta, pochylajÄ…c siÄ™ w mojÄ… stronÄ™.
Wzrok ma jakiś dziwny, jakby zaczynała wariować.
Kocham Macieja, ale to, że go straciłam, wcale nie jest najgorsze. Najgorsze są sny
o dziecku. Zni mi się, że karmię. Albo że ono płacze, leży golutkie na mrozie, a ja biegnę, ale
powietrze jest jakieś gęste, poruszam się z trudem i wiem, że nie zdążę. Ono zamarznie. Albo że [ Pobierz całość w formacie PDF ]