[ Pobierz całość w formacie PDF ]
W sali bylo pelno znajomych twarzy. Tak znajomych, ze nikl nie byl
pewien, czy Serena van der Woodsen dopiero sie zjawila, czy tez byla tu
przez caly wieczór. Jedno bylo pewne - wygladala, jakby sie swietnie
bawila. Wlosy miala rozwiane, sukienka zjezdzala jej z ramion, w
rajstopach poszlo oczko, a policzki byly zarózowione, jakby biegla. Byla w
niej jakas dzikosc; dziewczyna jej pokroju z pewnoscia robila wszystkie te
rzeczy, które jej przypisywano, i pewnie jeszcze o wiele wiecej.
Blair od razu zauwazyla Serene, stojaca na skraju parkietu w tej
starej, smiesznej sukience, która kupily razem w Alice Underground.
Oderwala sie od Nate'a.
- Patrz, kto przyszedl.
Nate odwrócil sie i kiedy zobaczyl Serene, uscisnal dlon Blair, jakby
demonstrujac swoje oddanie. Blair równiez scisnela jego dlon.
- Moze jej powiesz? - poprosila go. - Powiedz jej, ze nie mozecie sie
- 198 -
juz dluzej przyjaznic. - W brzuchu burczalo jej ze zdenerwowania. Po tym,
jak wszystko zwymiotowala, musiala zjesc kolejnego tunczyka.
Nate wpatrywal sie w Serene z ponura determinacja, ciagle byl lekko
upalony. Jesli Blair uwaza za konieczne, zeby kazal Serenie sie odczepic,
zrobi to. Nie mógl sie juz doczekac, kiedy bedzie mial to wszystko za soba i
wreszcie sie odprezy. Prawda byla taka, ze po rozmowie z Serena zamierzal
pójsc na góre, zeby sie zrelaksowac w jakims ustronnym miejscu.
Zasada numer jeden: Kiedy sprawy przyjmuja powazny obrót, zapal
jointa.
- W porzadku. - Puscil reke Blair. - Ide.
- Czesc. - Serena pocalowala go w policzek. Nate zaczerwienil sie. Nie
spodziewal sie, ze go dotknie. - Wygladasz cudownie, skarbie - powiedziala
ze smiesznym, snobistycznym akcentem.
- Dzieki - odparl Nate. Chcial wlozyc rece do kieszeni, ale jego
smoking byl ich pozbawiony. Glupia sprawa. - Co porabiasz? - zapytal.
- W zasadzie to olalam to przyjecie - wyjasnila Serena. - Bawilam sie
w takiej zwariowanej knajpie na Brooklynie.
Nate uniósl ze zdziwieniem brwi. Ale z drugiej strony nic, co mówila
Serena, nie powinno go juz zaskakiwac.
- Masz ochote zatanczyc? - zapytala Serena. Zanim zdazyl
odpowiedziec, zarzucila mu rece na szyje i zaczela kolysac biodrami.
Nate spojrzal na Blair, która uwaznie ich obserwowala, i zebral sie na
odwage.
- Posluchaj, Sereno - powiedzial, robiac krok w tyl i zdejmujac jej
rece. - Naprawde nie mozemy... no wiesz... przyjaznic sie... tak jak to bylo
- 199 -
kiedys.
Serena wpatrywala sie badawczo w jego oczy, próbujac odczytac z
nich, co naprawde mysli.
- Dlaczego? - zapytala. - Zrobilam cos?
- Blair to moja dziewczyna - ciagnal Nate. - Musze... musze byc wobec
niej lojalny. Nie moge... naprawde nie moge... - przelknal glosno sline.
Serena objela sie ramionami. Gdyby tylko potrafila go znienawidzic za
to, ze jest taki okrutny i slaby. Gdyby tylko nie byl taki przystojny. Gdyby
tylko go nie kochala.
- No cóz, w takim razie chyba nie powinnismy dluzej rozmawiac -
powiedziala. - Blair moglaby sie zdenerwowac. - Opuscila rece i szybko
odeszla.
Kiedy przechodzila przez sale, napotkala spojrzenie Blair. Zatrzymala
sie, szukajac w torebce dwudziestodolarówki, która Blair zostawila na
stoliku w Tribeca Star. Chciala oddac jej te pieniadze. Jakby, jakims
cudem, mogla tym udowodnic, ze nie zrobila nic zlego. Wtedy i nigdy. Ale
znalazla tylko papierosy. Wyciagnela jednego i wlozyla do ust. Muzyka
zrobila sie glosniejsza, wokól tanczyli ludzie. Serena czula na sobie
spojrzenie Blair i trzesly sie jej rece, kiedy grzebala w torebce, szukajac
zapalniczki. Jak zwykle nie miala zadnej przy sobie. Potrzasnela z irytacja
glowa i spojrzala na Blair. A potem, zamiast ciskac sobie wsciekle
spojrzenia, obie usmiechnely sie.
Byl to dziwny usmiech i zadna z nich nie wiedziala, o co tej drugiej
chodzi.
Czy Blair usmiechala sie, bo w koncu to ona zdobyla Nate'a, a na
dodatek nadepnela Serenie na odcisk? Bo wszystko poszlo po jej mysli - jak
- 200 -
zwykle?
Czy Serena usmiechala sie, bo czula sie niezrecznie i byla
zdenerwowana? A moze usmiechala sie z zadowolenia, ze nie znizyla sie do
poziomu Blair, która rozsiewala wstretne plotki i manipulowala Nate'em?
A moze usmiechaly sie ze smutkiem, ze ich przyjazn sie skonczyla?
A moze usmiechaly sie, bo w glebi duszy obie wiedzialy, ze niezaleznie
od tego, co sie dalej wydarzy - niewazne, w kim sie zakochaja czy tez
odkochaja, jakie beda nosic ciuchy, jakie beda mialy wyniki z egzaminów na
studia, do jakiego college'u sie dostana - wszystko bedzie dobrze.
Swiat, w jakim zyly, potrafil o siebie zadbac.
Serena wyjela z ust papierosa, rzucila go na podloge i zaczela isc w
strone Blair. Kiedy znalazly sie twarza w twarz, wylowila z torebki banknot
dwudziestodolarowy.
- Trzymaj - powiedziala, podajac go Blair. - To twoje. - A potem bez
slowa ruszyla dalej, zmierzajac do damskiej toalety, zeby ochlapac sobie
twarz zimna woda.
Blair spojrzala na banknot i przestala sie usmiechac.
Przy drzwiach Rebecca Agnelli z Fundacji na rzecz Ocalenia Sokolów
Wedrownych z Central Parku wlasnie wkladala futro z norek, calujac sie na
pozegnanie z Kati i Isabel. Blair podeszla do niej i wcisnela do reki banknot
dzwudziestodolarowy.
- To na ptaki - powiedziala ze sztucznym usmiechem. - I prosze nie
zapomniec swojej torby z prezentami!
Serena odkrecila kurek i bez konca spryskiwala twarz zimna woda.
Bylo to tak wspaniale uczucie, ze miala ochote sciagnac ciuchy i spryskac sie
- 201 -
cala.
Nachylila sie nad umywalka, osuszajac twarz. Jej wzrok powedrowal
na podloge, gdzie zobaczyla pare czarnych butów z szerokimi nosami,
fredzle niebieskiego szalika i czarna damska torebke.
Przewrócila oczami i podeszla blizej.
- Chuck, to ty? - powiedziala do szczeliny pod drzwiami. - Kto tam
jest z toba?
Dziewczyna zlapala z trudem powietrze.
- Cholera! - Serena uslyszala Chucka. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl ocenkijessi.opx.pl
W sali bylo pelno znajomych twarzy. Tak znajomych, ze nikl nie byl
pewien, czy Serena van der Woodsen dopiero sie zjawila, czy tez byla tu
przez caly wieczór. Jedno bylo pewne - wygladala, jakby sie swietnie
bawila. Wlosy miala rozwiane, sukienka zjezdzala jej z ramion, w
rajstopach poszlo oczko, a policzki byly zarózowione, jakby biegla. Byla w
niej jakas dzikosc; dziewczyna jej pokroju z pewnoscia robila wszystkie te
rzeczy, które jej przypisywano, i pewnie jeszcze o wiele wiecej.
Blair od razu zauwazyla Serene, stojaca na skraju parkietu w tej
starej, smiesznej sukience, która kupily razem w Alice Underground.
Oderwala sie od Nate'a.
- Patrz, kto przyszedl.
Nate odwrócil sie i kiedy zobaczyl Serene, uscisnal dlon Blair, jakby
demonstrujac swoje oddanie. Blair równiez scisnela jego dlon.
- Moze jej powiesz? - poprosila go. - Powiedz jej, ze nie mozecie sie
- 198 -
juz dluzej przyjaznic. - W brzuchu burczalo jej ze zdenerwowania. Po tym,
jak wszystko zwymiotowala, musiala zjesc kolejnego tunczyka.
Nate wpatrywal sie w Serene z ponura determinacja, ciagle byl lekko
upalony. Jesli Blair uwaza za konieczne, zeby kazal Serenie sie odczepic,
zrobi to. Nie mógl sie juz doczekac, kiedy bedzie mial to wszystko za soba i
wreszcie sie odprezy. Prawda byla taka, ze po rozmowie z Serena zamierzal
pójsc na góre, zeby sie zrelaksowac w jakims ustronnym miejscu.
Zasada numer jeden: Kiedy sprawy przyjmuja powazny obrót, zapal
jointa.
- W porzadku. - Puscil reke Blair. - Ide.
- Czesc. - Serena pocalowala go w policzek. Nate zaczerwienil sie. Nie
spodziewal sie, ze go dotknie. - Wygladasz cudownie, skarbie - powiedziala
ze smiesznym, snobistycznym akcentem.
- Dzieki - odparl Nate. Chcial wlozyc rece do kieszeni, ale jego
smoking byl ich pozbawiony. Glupia sprawa. - Co porabiasz? - zapytal.
- W zasadzie to olalam to przyjecie - wyjasnila Serena. - Bawilam sie
w takiej zwariowanej knajpie na Brooklynie.
Nate uniósl ze zdziwieniem brwi. Ale z drugiej strony nic, co mówila
Serena, nie powinno go juz zaskakiwac.
- Masz ochote zatanczyc? - zapytala Serena. Zanim zdazyl
odpowiedziec, zarzucila mu rece na szyje i zaczela kolysac biodrami.
Nate spojrzal na Blair, która uwaznie ich obserwowala, i zebral sie na
odwage.
- Posluchaj, Sereno - powiedzial, robiac krok w tyl i zdejmujac jej
rece. - Naprawde nie mozemy... no wiesz... przyjaznic sie... tak jak to bylo
- 199 -
kiedys.
Serena wpatrywala sie badawczo w jego oczy, próbujac odczytac z
nich, co naprawde mysli.
- Dlaczego? - zapytala. - Zrobilam cos?
- Blair to moja dziewczyna - ciagnal Nate. - Musze... musze byc wobec
niej lojalny. Nie moge... naprawde nie moge... - przelknal glosno sline.
Serena objela sie ramionami. Gdyby tylko potrafila go znienawidzic za
to, ze jest taki okrutny i slaby. Gdyby tylko nie byl taki przystojny. Gdyby
tylko go nie kochala.
- No cóz, w takim razie chyba nie powinnismy dluzej rozmawiac -
powiedziala. - Blair moglaby sie zdenerwowac. - Opuscila rece i szybko
odeszla.
Kiedy przechodzila przez sale, napotkala spojrzenie Blair. Zatrzymala
sie, szukajac w torebce dwudziestodolarówki, która Blair zostawila na
stoliku w Tribeca Star. Chciala oddac jej te pieniadze. Jakby, jakims
cudem, mogla tym udowodnic, ze nie zrobila nic zlego. Wtedy i nigdy. Ale
znalazla tylko papierosy. Wyciagnela jednego i wlozyla do ust. Muzyka
zrobila sie glosniejsza, wokól tanczyli ludzie. Serena czula na sobie
spojrzenie Blair i trzesly sie jej rece, kiedy grzebala w torebce, szukajac
zapalniczki. Jak zwykle nie miala zadnej przy sobie. Potrzasnela z irytacja
glowa i spojrzala na Blair. A potem, zamiast ciskac sobie wsciekle
spojrzenia, obie usmiechnely sie.
Byl to dziwny usmiech i zadna z nich nie wiedziala, o co tej drugiej
chodzi.
Czy Blair usmiechala sie, bo w koncu to ona zdobyla Nate'a, a na
dodatek nadepnela Serenie na odcisk? Bo wszystko poszlo po jej mysli - jak
- 200 -
zwykle?
Czy Serena usmiechala sie, bo czula sie niezrecznie i byla
zdenerwowana? A moze usmiechala sie z zadowolenia, ze nie znizyla sie do
poziomu Blair, która rozsiewala wstretne plotki i manipulowala Nate'em?
A moze usmiechaly sie ze smutkiem, ze ich przyjazn sie skonczyla?
A moze usmiechaly sie, bo w glebi duszy obie wiedzialy, ze niezaleznie
od tego, co sie dalej wydarzy - niewazne, w kim sie zakochaja czy tez
odkochaja, jakie beda nosic ciuchy, jakie beda mialy wyniki z egzaminów na
studia, do jakiego college'u sie dostana - wszystko bedzie dobrze.
Swiat, w jakim zyly, potrafil o siebie zadbac.
Serena wyjela z ust papierosa, rzucila go na podloge i zaczela isc w
strone Blair. Kiedy znalazly sie twarza w twarz, wylowila z torebki banknot
dwudziestodolarowy.
- Trzymaj - powiedziala, podajac go Blair. - To twoje. - A potem bez
slowa ruszyla dalej, zmierzajac do damskiej toalety, zeby ochlapac sobie
twarz zimna woda.
Blair spojrzala na banknot i przestala sie usmiechac.
Przy drzwiach Rebecca Agnelli z Fundacji na rzecz Ocalenia Sokolów
Wedrownych z Central Parku wlasnie wkladala futro z norek, calujac sie na
pozegnanie z Kati i Isabel. Blair podeszla do niej i wcisnela do reki banknot
dzwudziestodolarowy.
- To na ptaki - powiedziala ze sztucznym usmiechem. - I prosze nie
zapomniec swojej torby z prezentami!
Serena odkrecila kurek i bez konca spryskiwala twarz zimna woda.
Bylo to tak wspaniale uczucie, ze miala ochote sciagnac ciuchy i spryskac sie
- 201 -
cala.
Nachylila sie nad umywalka, osuszajac twarz. Jej wzrok powedrowal
na podloge, gdzie zobaczyla pare czarnych butów z szerokimi nosami,
fredzle niebieskiego szalika i czarna damska torebke.
Przewrócila oczami i podeszla blizej.
- Chuck, to ty? - powiedziala do szczeliny pod drzwiami. - Kto tam
jest z toba?
Dziewczyna zlapala z trudem powietrze.
- Cholera! - Serena uslyszala Chucka. [ Pobierz całość w formacie PDF ]