[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Fiutowskiemu oczy na wierzch wyszły z gniewu na tę niespodziewaną opozycję.
Ruszaj natychmiast! Ruszaj, powiadam!
Baaa... czność! rozległ się raptownie głos szwoleżera, wysuniętego troskliwie przez po-
rucznika ku rynkowi, aby jaki sztabowy personat nie zeszedł półplutonu na zbytnim nieładzie.
Fiutowski odwrócił się na to ostrzeżenie, a spostrzegłszy współbiegnącego szefa, zako-
menderował drżącym głosem:
Formuj się!
Jerzmanowski wpadł od razu na porucznika.
Gdzie ten, ?... Gdzie kanarek?!
Kto, panie?
Ten... ten wachmistrz!... A, jesteś! Jak ci?
Babecki, panie...
Marsz za mną!
Jerzmanowski zawrócił pośpiesznie z powrotem. Wachmistrz wyciągniętym krokiem po-
szedł za szefem, ścigany rozpaczliwymi spojrzeniami porucznika i zdumionych szwoleżerów,
z których jeden i drugi coś pochwycili z rozmowy Fiutowskiego z Babeckim.
Szef tymczasem szedł szybko tak że wachmistrz ani zmiarkował jeszcze, dokąd go
wiódł, gdy już znalazł się tuż przed gromadą jenerałów i sztabowców.
Jerzmanowski zwolnił raptownie kroku i skinął na wachmistrza.
Dalej sam tu! Bliżej!... Aapa do czapy... Umiesz po litewsku?!
Umiem, panie pułkowniku!
%7łebyś mi języka w gębie nie zapomniał! Przed marszałkiem może ci wypadnie stanąć!
Uważam, panie...
Prosto, do kroćset! ostrzegł jeszcze szef i sam, w ślad za wachmistrzem, salutować za-
czął dostojników głównej kwatery.
W Babeckiego, na tę zapowiedz szefa, i ziąb, i gorącość wstąpiła równocześnie; nogi pod
kolanami zaczęły mu drżeć z lekka, a za grdykę coś go dławić lecz szedł za Jerzmanow-
71
skim, wlepiając raz po raz oczy w srebrne buliony, haftami osypane mundury, pozłociste
hełmy a orderowe wstęgi.
Tak idąc za swym szefem, stanął Babecki pod ścianą wielkiej izby, wypełnionej niemniej
strojną i niemniej zadufaną gromadą uniformów, jak ta, którą był mijał na rynku.
Jerzmanowski rozkazał tu cicho wachmistrzowi:
Ani kroku stąd czekaj! A sam wysunął się ku przodowi i do rozmawiającego jenerała
się zbliżył.
Jenerał postrzegł szefa szwadronu.
A... dobrze! I cóż?
Jest, panie jenerale!
Zatrzymaj się pan. Marszałek jest u cesarza. Natychmiast z nim wyjdzie.
Cesarz! ostrzegł raptownie adiutant dyżurujący pod drzwiami w głębi izby.
Izbę zaległa śmiertelna cisza. Mameluk roztworzył drzwi na ścieżaj; cesarz wszedł, wyda-
jąc jakieś urywane rozkazy księciu Neuchatelu.
Wsiądziesz ze mną do karety! zakonkludował Napoleon i zmierzał szybkim krokiem
ku wyjściu, nie patrząc na prężących się po obu stronach izby oficerów. Gdy atoli minąć miał
Jerzmanowskiego, przystanął raptownie i ozwał się kwaśno:
Wiadomości twoje niedostateczne, pogmatwane. Myślałem, że pan lepiej potrafisz!
Szef pobladł i za całą odpowiedzwyprężył się jeszcze mocniej.
I nawet tłumacza nie przyprowadził! szepnął z cicha Berthier za plecami cesarza.
Tego nawet nie potrafiłeś w swoim kraju?!
Tłumacz jest, najjaśniejszy panie!
Gdzie jest? Dawaj go!
Stoi, najjaśniejszy panie... właśnie tu pod ścianą! Cesarz rzucił wzrokiem, a spostrzegł-
szy tylko wojskowe mundury, żachnął się.
Gdzie tłumacz? Który tłumacz?!
Szef cofnął się tyłem do Babeckiego 4 zakomenderował ostro:
Naprzód!... Ciąg się!... W prawo! Marsz stój!
Wachmistrz z automatyczną dokładnością wykonał ćwierć obrotu ku cesarzowi, postąpił
cztery kroki i na zawołanie stój zatrzymał się. Napoleon zmierzył wachmistrza od stóp do
głów.
Cóż to za tłumacza sobie znalazłeś w pułku?
Wachmistrz Babecki, Litwin, urodzony w Wyłkowyszkach, zna dokładnie okoliczne
wsie i miasteczka! objaśnił Jerzmanowski.
Hm! Więc ty z tych stron jesteś?
Babeckiemu coś zatrzeszczało w krtani, lecz się zmógł i huknął gorąco:
Oui, 1'empereur!15
Cesarz na tę odpowiedz uśmiechnął się nieznacznie.
Z Wilkowiki jesteś?
Oui, 1'empereur!
Ile mil z Insterburga do Gąbina?
Trois, 1'empereur!16 huknął bez zająknienia wachmistrz.
Hm! A ten krzyż masz skąd?
Somosierra, 1'empereur!
Masz dla mnie kwaterę w Wilkowiki?
Babecki zmieszał się raptownie.
Najjaśniejszy pan się pyta, czy w Wilkowiki jest jaki dom, odpowiedni na pomieszczenie
kwatery cesarskiej? objaśnił z boku marszałek Berthier.
15
Oui , l ` emper eur ! (franc.) Tak, Najjaśniejszy Panie!
16
Tr oi s , l ` emper eur ! (franc.) Trzy, Najjaśniejszy Panie!
72
Une maison... oui, une maison...17 bełkotał rozczerwieniony wachmistrz.
Odpowiadaj! upomniał cesarz.
Nie rozumie pytania!... dodał ironicznie Berthier.
Wytłumaczże mu pan!
Jerzmanowski, do którego te słowa były zwrócone, a który ledwie ustać mógł na miejscu z
pasji na oczywiste głupstwo Babeckiego natarł ostro na wachmistrza po polsku: [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl ocenkijessi.opx.pl
Fiutowskiemu oczy na wierzch wyszły z gniewu na tę niespodziewaną opozycję.
Ruszaj natychmiast! Ruszaj, powiadam!
Baaa... czność! rozległ się raptownie głos szwoleżera, wysuniętego troskliwie przez po-
rucznika ku rynkowi, aby jaki sztabowy personat nie zeszedł półplutonu na zbytnim nieładzie.
Fiutowski odwrócił się na to ostrzeżenie, a spostrzegłszy współbiegnącego szefa, zako-
menderował drżącym głosem:
Formuj się!
Jerzmanowski wpadł od razu na porucznika.
Gdzie ten, ?... Gdzie kanarek?!
Kto, panie?
Ten... ten wachmistrz!... A, jesteś! Jak ci?
Babecki, panie...
Marsz za mną!
Jerzmanowski zawrócił pośpiesznie z powrotem. Wachmistrz wyciągniętym krokiem po-
szedł za szefem, ścigany rozpaczliwymi spojrzeniami porucznika i zdumionych szwoleżerów,
z których jeden i drugi coś pochwycili z rozmowy Fiutowskiego z Babeckim.
Szef tymczasem szedł szybko tak że wachmistrz ani zmiarkował jeszcze, dokąd go
wiódł, gdy już znalazł się tuż przed gromadą jenerałów i sztabowców.
Jerzmanowski zwolnił raptownie kroku i skinął na wachmistrza.
Dalej sam tu! Bliżej!... Aapa do czapy... Umiesz po litewsku?!
Umiem, panie pułkowniku!
%7łebyś mi języka w gębie nie zapomniał! Przed marszałkiem może ci wypadnie stanąć!
Uważam, panie...
Prosto, do kroćset! ostrzegł jeszcze szef i sam, w ślad za wachmistrzem, salutować za-
czął dostojników głównej kwatery.
W Babeckiego, na tę zapowiedz szefa, i ziąb, i gorącość wstąpiła równocześnie; nogi pod
kolanami zaczęły mu drżeć z lekka, a za grdykę coś go dławić lecz szedł za Jerzmanow-
71
skim, wlepiając raz po raz oczy w srebrne buliony, haftami osypane mundury, pozłociste
hełmy a orderowe wstęgi.
Tak idąc za swym szefem, stanął Babecki pod ścianą wielkiej izby, wypełnionej niemniej
strojną i niemniej zadufaną gromadą uniformów, jak ta, którą był mijał na rynku.
Jerzmanowski rozkazał tu cicho wachmistrzowi:
Ani kroku stąd czekaj! A sam wysunął się ku przodowi i do rozmawiającego jenerała
się zbliżył.
Jenerał postrzegł szefa szwadronu.
A... dobrze! I cóż?
Jest, panie jenerale!
Zatrzymaj się pan. Marszałek jest u cesarza. Natychmiast z nim wyjdzie.
Cesarz! ostrzegł raptownie adiutant dyżurujący pod drzwiami w głębi izby.
Izbę zaległa śmiertelna cisza. Mameluk roztworzył drzwi na ścieżaj; cesarz wszedł, wyda-
jąc jakieś urywane rozkazy księciu Neuchatelu.
Wsiądziesz ze mną do karety! zakonkludował Napoleon i zmierzał szybkim krokiem
ku wyjściu, nie patrząc na prężących się po obu stronach izby oficerów. Gdy atoli minąć miał
Jerzmanowskiego, przystanął raptownie i ozwał się kwaśno:
Wiadomości twoje niedostateczne, pogmatwane. Myślałem, że pan lepiej potrafisz!
Szef pobladł i za całą odpowiedzwyprężył się jeszcze mocniej.
I nawet tłumacza nie przyprowadził! szepnął z cicha Berthier za plecami cesarza.
Tego nawet nie potrafiłeś w swoim kraju?!
Tłumacz jest, najjaśniejszy panie!
Gdzie jest? Dawaj go!
Stoi, najjaśniejszy panie... właśnie tu pod ścianą! Cesarz rzucił wzrokiem, a spostrzegł-
szy tylko wojskowe mundury, żachnął się.
Gdzie tłumacz? Który tłumacz?!
Szef cofnął się tyłem do Babeckiego 4 zakomenderował ostro:
Naprzód!... Ciąg się!... W prawo! Marsz stój!
Wachmistrz z automatyczną dokładnością wykonał ćwierć obrotu ku cesarzowi, postąpił
cztery kroki i na zawołanie stój zatrzymał się. Napoleon zmierzył wachmistrza od stóp do
głów.
Cóż to za tłumacza sobie znalazłeś w pułku?
Wachmistrz Babecki, Litwin, urodzony w Wyłkowyszkach, zna dokładnie okoliczne
wsie i miasteczka! objaśnił Jerzmanowski.
Hm! Więc ty z tych stron jesteś?
Babeckiemu coś zatrzeszczało w krtani, lecz się zmógł i huknął gorąco:
Oui, 1'empereur!15
Cesarz na tę odpowiedz uśmiechnął się nieznacznie.
Z Wilkowiki jesteś?
Oui, 1'empereur!
Ile mil z Insterburga do Gąbina?
Trois, 1'empereur!16 huknął bez zająknienia wachmistrz.
Hm! A ten krzyż masz skąd?
Somosierra, 1'empereur!
Masz dla mnie kwaterę w Wilkowiki?
Babecki zmieszał się raptownie.
Najjaśniejszy pan się pyta, czy w Wilkowiki jest jaki dom, odpowiedni na pomieszczenie
kwatery cesarskiej? objaśnił z boku marszałek Berthier.
15
Oui , l ` emper eur ! (franc.) Tak, Najjaśniejszy Panie!
16
Tr oi s , l ` emper eur ! (franc.) Trzy, Najjaśniejszy Panie!
72
Une maison... oui, une maison...17 bełkotał rozczerwieniony wachmistrz.
Odpowiadaj! upomniał cesarz.
Nie rozumie pytania!... dodał ironicznie Berthier.
Wytłumaczże mu pan!
Jerzmanowski, do którego te słowa były zwrócone, a który ledwie ustać mógł na miejscu z
pasji na oczywiste głupstwo Babeckiego natarł ostro na wachmistrza po polsku: [ Pobierz całość w formacie PDF ]