[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Owen niecierpliwym ruchem zdarł z niej rajstopy i przesunął wolno rękę po jej nodze,
zatrzymując ją na chwilę tu\ przy rąbku podwiniętej do góry spódnicy. A potem z głuchym,
namiętnym jękiem sięgnął dalej i przykrył zaborczo dłonią widoczną spod niej ciemną,
trójkątną kępkę włosów.
- Owen... Och, Owen... Proszę cię...
Angie zaczęła wić się pod jego dotykiem, czując intymną pieszczotę palców, która
doprowadzała ją do wrzenia. Przylgnęła do niego, pragnąc go do szaleństwa. Wszystko działo
się tak szybko, \e straciła zdolność myślenia. Była we władaniu jakiejś niewidzialnej siły,
która nieubłaganie niosła ją ze sobą.
- Tak, kochanie. Tak. Jesteś cudowna. Taka miękka i ciepła, i namiętna. - Jego kciuk
wślizgnął się głębiej, pieszcząc delikatnym okrę\nym ruchem najczulszy punkt jej
rozpalonego ciała. - Jesteś moja. Chcesz tego tak samo jak ja.
Angie krzyknęła cicho. Ka\dy nerw dr\ał w niej z napięcia. Wiedziała, \e Owen to
czuje. Usłyszała jego głębokie, pełne satysfakcji westchnienie, a potem zgrzyt zamka
błyskawicznego.
- Owen? - Spojrzała na niego spod wpółprzymkniętych powiek.
- Ju\, kochanie. Tak bardzo cię pragnę. Tak bardzo pragnę, \ebyś została wreszcie
moją \oną. Ty te\ tego chcesz, prawda?
- Tak. Tak. Tak.
Zamknęła oczy i zarzuciła mu ręce na szyję, kiedy wolno i delikatnie złączył się z jej
ciałem. Jego ruchy były stanowcze i zdecydowane, lecz jednocześnie ostro\ne i
wstrzemięzliwe.
- Nie boli cię? - zapytał z troską.
Zaprzeczyła, przywierając do niego z całą mocą i kiedy był ju\ w niej głęboko,
poczuła, \e oto bierze go całego, jego siłę, jego męską witalność, jego najtajniejszą istotę.
Teraz, w tym momencie, nale\ał do niej równie niepodzielnie, jak ona nale\ała do niego.
Owen wziął jej twarz w swoje ręce i przez nieskończenie długą chwilę patrzył na nią z
takim \arem w oczach, \e miała ochotę śmiać się i płakać z radości.
- Witam, pani Sutherland - szepnął. Jego głos był przepełniony czułością, lecz
jednocześnie pełen nie ukrywanej, męskiej dumy.
Powinnam czuć się rozdra\niona tym błyskiem triumfu w jego wzroku, powiedziała
sobie Angie. Ale się tak nie czuła. Mo\e dlatego, \e oprócz triumfu zobaczyła te\ obietnicę
dozgonnych więzów. Tej nocy Owen biorąc ją, w równym stopniu oddawał jej siebie.
A potem zaczął się w niej poruszać i wszystkie myśli odpłynęły w niebyt. Z cichym,
zduszonym okrzykiem poddała się narastającej fali rozkoszy.
Gdy w jakiś czas pózniej obróciła się w jego ramionach, zobaczyła, \e nadal ma na
sobie podciągniętą do pasa spódnicę i rozpiętą bluzkę na gołych piersiach. Owen le\ał obok,
obejmując ją zaborczo jedną ręką, drugą podło\ywszy pod głowę. Ich nogi były wcią\
splątane i czuła na skórze szorstki materiał jego spodni. Podniosła głowę, patrząc na swojego
mę\a w rozchełstanej koszuli i rozpiętych spodniach, i na jego ciemne, muskularne ciało,
budzące w niej takie po\ądanie.
- Musi to wyglądać jak obraz po scenie nieokiełznanej namiętności.
- Prawdę mówiąc, tak - uśmiechnęła się Angie. - Jeśli ju\ o to chodzi, to czuję się
niemal zniewolona.
Owen otworzył jedno oko.
- Nie tak to planowałem.
- Wiem, jak to planowałeś. Szampan, obsługa hotelowa i apartament dla nowo\eńców.
W końcu byłam przy tym. - Angie wsunęła mu palce pod koszulę.
- Trudno zaprzeczyć. - Uśmiechnął się lekko i otworzył drugie oko; w jego wzroku
błyszczała nie ukrywana satysfakcja. - Wszystko potoczyło się trochę inaczej, ale to nie
szkodzi. - Przesunął ręką po jej gołym udzie. - I tak jest cudownie.
- Naprawdę?
- Yhm... - Podło\ył jej dłoń pod głowę i przyciągnął usta do swoich warg. Pocałował
ją wolno, namiętnie, z czułą zaborczością. - Po prostu cudownie. I najwy\szy czas. Dość
długo kazałaś mi czekać, moja pani.
- Owen...
- Ciii... - Poło\ył się na niej, obejmując jej twarz rękami. - Nie skończyliśmy jeszcze
naszej nocy poślubnej.
- Jesteś pewien?
- Jestem. Ale tym razem zrobimy to z większą klasą.
Kiedy po jakimś czasie obudziła się u jego boku, zobaczyła, \e Owen nie śpi, lecz
szeroko otwartymi oczami wpatruje się w sufit. Wyczuła zmianę jego nastroju.
- Owen? Czy coś się stało?
- Nie, kochanie. Rozmyślam sobie tylko. - Jego ramię zacisnęło się wokół niej
uspokajająco.
- O czym? O nas?
- Nie.
- Wielkie dzięki. - Wykrzywiła się do niego w ciemności.
Odwrócił się, patrząc na nią ze zdumieniem.
- O co ci chodzi? Dlaczego miałbym myśleć o nas? Wszystko jest ju\ w porządku.
Jesteśmy w końcu prawdziwym mał\eństwem. Wszystko między nami wreszcie się uło\yło.
Okręcił sobie jej włosy wokół palców i delikatnie ją przyciągnął.
- Pocałuj mnie.
Posłuchała i nachyliła się nad nim, muskając go ustami. Pochwycił w delikatnej
pieszczocie jej dolną wargę, a potem przytulił ją mocno do siebie, obdarzając prawdziwie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl ocenkijessi.opx.pl
Owen niecierpliwym ruchem zdarł z niej rajstopy i przesunął wolno rękę po jej nodze,
zatrzymując ją na chwilę tu\ przy rąbku podwiniętej do góry spódnicy. A potem z głuchym,
namiętnym jękiem sięgnął dalej i przykrył zaborczo dłonią widoczną spod niej ciemną,
trójkątną kępkę włosów.
- Owen... Och, Owen... Proszę cię...
Angie zaczęła wić się pod jego dotykiem, czując intymną pieszczotę palców, która
doprowadzała ją do wrzenia. Przylgnęła do niego, pragnąc go do szaleństwa. Wszystko działo
się tak szybko, \e straciła zdolność myślenia. Była we władaniu jakiejś niewidzialnej siły,
która nieubłaganie niosła ją ze sobą.
- Tak, kochanie. Tak. Jesteś cudowna. Taka miękka i ciepła, i namiętna. - Jego kciuk
wślizgnął się głębiej, pieszcząc delikatnym okrę\nym ruchem najczulszy punkt jej
rozpalonego ciała. - Jesteś moja. Chcesz tego tak samo jak ja.
Angie krzyknęła cicho. Ka\dy nerw dr\ał w niej z napięcia. Wiedziała, \e Owen to
czuje. Usłyszała jego głębokie, pełne satysfakcji westchnienie, a potem zgrzyt zamka
błyskawicznego.
- Owen? - Spojrzała na niego spod wpółprzymkniętych powiek.
- Ju\, kochanie. Tak bardzo cię pragnę. Tak bardzo pragnę, \ebyś została wreszcie
moją \oną. Ty te\ tego chcesz, prawda?
- Tak. Tak. Tak.
Zamknęła oczy i zarzuciła mu ręce na szyję, kiedy wolno i delikatnie złączył się z jej
ciałem. Jego ruchy były stanowcze i zdecydowane, lecz jednocześnie ostro\ne i
wstrzemięzliwe.
- Nie boli cię? - zapytał z troską.
Zaprzeczyła, przywierając do niego z całą mocą i kiedy był ju\ w niej głęboko,
poczuła, \e oto bierze go całego, jego siłę, jego męską witalność, jego najtajniejszą istotę.
Teraz, w tym momencie, nale\ał do niej równie niepodzielnie, jak ona nale\ała do niego.
Owen wziął jej twarz w swoje ręce i przez nieskończenie długą chwilę patrzył na nią z
takim \arem w oczach, \e miała ochotę śmiać się i płakać z radości.
- Witam, pani Sutherland - szepnął. Jego głos był przepełniony czułością, lecz
jednocześnie pełen nie ukrywanej, męskiej dumy.
Powinnam czuć się rozdra\niona tym błyskiem triumfu w jego wzroku, powiedziała
sobie Angie. Ale się tak nie czuła. Mo\e dlatego, \e oprócz triumfu zobaczyła te\ obietnicę
dozgonnych więzów. Tej nocy Owen biorąc ją, w równym stopniu oddawał jej siebie.
A potem zaczął się w niej poruszać i wszystkie myśli odpłynęły w niebyt. Z cichym,
zduszonym okrzykiem poddała się narastającej fali rozkoszy.
Gdy w jakiś czas pózniej obróciła się w jego ramionach, zobaczyła, \e nadal ma na
sobie podciągniętą do pasa spódnicę i rozpiętą bluzkę na gołych piersiach. Owen le\ał obok,
obejmując ją zaborczo jedną ręką, drugą podło\ywszy pod głowę. Ich nogi były wcią\
splątane i czuła na skórze szorstki materiał jego spodni. Podniosła głowę, patrząc na swojego
mę\a w rozchełstanej koszuli i rozpiętych spodniach, i na jego ciemne, muskularne ciało,
budzące w niej takie po\ądanie.
- Musi to wyglądać jak obraz po scenie nieokiełznanej namiętności.
- Prawdę mówiąc, tak - uśmiechnęła się Angie. - Jeśli ju\ o to chodzi, to czuję się
niemal zniewolona.
Owen otworzył jedno oko.
- Nie tak to planowałem.
- Wiem, jak to planowałeś. Szampan, obsługa hotelowa i apartament dla nowo\eńców.
W końcu byłam przy tym. - Angie wsunęła mu palce pod koszulę.
- Trudno zaprzeczyć. - Uśmiechnął się lekko i otworzył drugie oko; w jego wzroku
błyszczała nie ukrywana satysfakcja. - Wszystko potoczyło się trochę inaczej, ale to nie
szkodzi. - Przesunął ręką po jej gołym udzie. - I tak jest cudownie.
- Naprawdę?
- Yhm... - Podło\ył jej dłoń pod głowę i przyciągnął usta do swoich warg. Pocałował
ją wolno, namiętnie, z czułą zaborczością. - Po prostu cudownie. I najwy\szy czas. Dość
długo kazałaś mi czekać, moja pani.
- Owen...
- Ciii... - Poło\ył się na niej, obejmując jej twarz rękami. - Nie skończyliśmy jeszcze
naszej nocy poślubnej.
- Jesteś pewien?
- Jestem. Ale tym razem zrobimy to z większą klasą.
Kiedy po jakimś czasie obudziła się u jego boku, zobaczyła, \e Owen nie śpi, lecz
szeroko otwartymi oczami wpatruje się w sufit. Wyczuła zmianę jego nastroju.
- Owen? Czy coś się stało?
- Nie, kochanie. Rozmyślam sobie tylko. - Jego ramię zacisnęło się wokół niej
uspokajająco.
- O czym? O nas?
- Nie.
- Wielkie dzięki. - Wykrzywiła się do niego w ciemności.
Odwrócił się, patrząc na nią ze zdumieniem.
- O co ci chodzi? Dlaczego miałbym myśleć o nas? Wszystko jest ju\ w porządku.
Jesteśmy w końcu prawdziwym mał\eństwem. Wszystko między nami wreszcie się uło\yło.
Okręcił sobie jej włosy wokół palców i delikatnie ją przyciągnął.
- Pocałuj mnie.
Posłuchała i nachyliła się nad nim, muskając go ustami. Pochwycił w delikatnej
pieszczocie jej dolną wargę, a potem przytulił ją mocno do siebie, obdarzając prawdziwie [ Pobierz całość w formacie PDF ]