[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Musiał wyjechać - odpowiedziała, dumna z siebie, że zdołała zapanować
nad głosem. - Przecież wiedziałeś o tym.
- Ale mówił, że wyjedzie dopiero w poniedziałek! - zaprotestował chłopiec.
- Zmienił plany.
- Więc kiedy wróci?
I czy w ogóle wróci? - pomyślała. Wprawdzie obiecał, że tym razem będzie
inaczej niż przed sześcioma laty i zjawi się po zakończeniu cyklu promocyjnych
spotkań, lecz mimo to czuła niepokój.
Wyjaśniła synkowi, że Flynn nieoczekiwanie otrzymał propozycję udziału w
programie telewizyjnym.
- Mogę obejrzeć? - zawołał z entuzjazmem Liam, już biegnąc do telewizora.
- Owszem - wymamrotała.
Postanowiła również popatrzeć, choć w gruncie rzeczy najchętniej wpełzłaby
z powrotem do łóżka i schowała się z głową pod kołdrę. Stanęła za Liamem, ściska-
jąc kurczowo poręcz krzesła, i przyglądała się, jak Flynn - świeży i rześki pomimo
niewątpliwie nieprzespanej nocy - oczarowuje prowadzącego wywiad, publiczność
w studiu i miliony widzów przed telewizorami swą inteligencją, poczuciem humoru
S
R
i urokiem osobistym. Był mężczyzną, w jakim się przed laty zakochała. Uwodził
cały świat, tak jak wówczas uwiódł ją.
- Jak ci się podobało? - zapytał Flynn.
Sara była zaskoczona jego telefonem, jakby sądziła, że już nigdy więcej się
nie odezwie.
Zadzwonił do niej niespełna godzinę po wyjściu ze studia, lecz miał wrażenie,
że minęły wieki, odkąd rozmawiał z nią poprzednio w drodze na lotnisko.
Wczorajszego wieczoru wrócił do motelu, martwiąc się, czy aby Sara pod
pretekstem zmęczenia po prostu go nie spławiła. Gdy zabrzmiał dzwonek telefonu,
poczuł absurdalną nadzieję, że usłyszy w słuchawce jej głos mówiący: Wróć. Do-
kończmy to, co zaczęliśmy".
Lecz to był jego wydawca Gary.
- Mam wspaniałą wiadomość - oznajmił z entuzjazmem. - W ogólnokrajo-
wym kanale telewizji chcą jutro przeprowadzić z tobą wywiad. Nie moglibyśmy
wymarzyć sobie lepszej reklamy!
Flynn nie chciał nawet na chwilę opuścić Sary. Zaproponował przełożenie te-
go na jakiś inny dzień w przyszłym tygodniu.
- Jutro albo nigdy - odparł stanowczo Gary. - To jedyny możliwy termin.
Wsiadaj w samolot i przylatuj.
Tak więc Flynn zjawił się w Nowym Jorku, lecz jego serce pozostało w Elmer
z Sarą.
- Ja... my... oglądaliśmy ten wywiad - odpowiedziała teraz.
Pomyślał, że to dobry znak. A więc może jednak nie była na niego wkurzona.
- Nie chciałem pojechać, ale właściwie nie miałem wyboru. Bardzo potrzebu-
ję sukcesu tej książki. Nie dla siebie, tylko dla Dunmorey - wyjaśnił.
- Dla Dunmorey? - powtórzyła zdziwiona.
Nie chciał jej zanudzać opowieściami o kłopotach z utrzymaniem tej posia-
dłości.
S
R
- Jest tam wiele do zrobienia - odrzekł wymijająco. - Mówię o tym, żebyś
wiedziała, dlaczego wyjechałem.
Milczała długą chwilę. Wyczuwał w niej narastającą rezerwę.
- Zrobiłeś to, co uważałeś za stosowne - powiedziała wreszcie. - Wywiad wy-
padł świetnie. Muszę kończyć, lada moment przyjadą Jonesowie.
- Zadzwonię znowu po południu - obiecał, lecz Sara już się rozłączyła.
Nie wiedziała, co ma o tym wszystkim myśleć. Flynn dzwonił codziennie o
różnych porach, także pod nieobecność Liama.
- Wiem - odpowiadał, gdy mówiła, że chłopiec jest w szkole. - Chciałem po-
gawędzić z tobą.
Rozmawiali oczywiście o synku, ale także o niej. Był marzec - okres płacenia
podatków - więc miała mnóstwo roboty.
- Brakuje mi ciebie - mówił.
Słowa więzły jej w gardle. Zbyt długo tłumiła w sobie uczucia do niego i te-
raz nie potrafiła ich wyrazić.
- Daj mi spokój, Flynnie Murray - rzucała wreszcie. - Muszę wracać do pracy.
Flynn zgodnie z życzeniem wydawcy odbywał spotkania w kolejnych mia-
stach, promując swoją książkę, lecz głowę miał przez cały czas zaprzątniętą wy-
łącznie myślami o Liamie, a przede wszystkim o Sarze.
Wiedział, że nie potrafiłby już żyć bez tych dwojga i pragnął tej kobiety bar- [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl ocenkijessi.opx.pl
- Musiał wyjechać - odpowiedziała, dumna z siebie, że zdołała zapanować
nad głosem. - Przecież wiedziałeś o tym.
- Ale mówił, że wyjedzie dopiero w poniedziałek! - zaprotestował chłopiec.
- Zmienił plany.
- Więc kiedy wróci?
I czy w ogóle wróci? - pomyślała. Wprawdzie obiecał, że tym razem będzie
inaczej niż przed sześcioma laty i zjawi się po zakończeniu cyklu promocyjnych
spotkań, lecz mimo to czuła niepokój.
Wyjaśniła synkowi, że Flynn nieoczekiwanie otrzymał propozycję udziału w
programie telewizyjnym.
- Mogę obejrzeć? - zawołał z entuzjazmem Liam, już biegnąc do telewizora.
- Owszem - wymamrotała.
Postanowiła również popatrzeć, choć w gruncie rzeczy najchętniej wpełzłaby
z powrotem do łóżka i schowała się z głową pod kołdrę. Stanęła za Liamem, ściska-
jąc kurczowo poręcz krzesła, i przyglądała się, jak Flynn - świeży i rześki pomimo
niewątpliwie nieprzespanej nocy - oczarowuje prowadzącego wywiad, publiczność
w studiu i miliony widzów przed telewizorami swą inteligencją, poczuciem humoru
S
R
i urokiem osobistym. Był mężczyzną, w jakim się przed laty zakochała. Uwodził
cały świat, tak jak wówczas uwiódł ją.
- Jak ci się podobało? - zapytał Flynn.
Sara była zaskoczona jego telefonem, jakby sądziła, że już nigdy więcej się
nie odezwie.
Zadzwonił do niej niespełna godzinę po wyjściu ze studia, lecz miał wrażenie,
że minęły wieki, odkąd rozmawiał z nią poprzednio w drodze na lotnisko.
Wczorajszego wieczoru wrócił do motelu, martwiąc się, czy aby Sara pod
pretekstem zmęczenia po prostu go nie spławiła. Gdy zabrzmiał dzwonek telefonu,
poczuł absurdalną nadzieję, że usłyszy w słuchawce jej głos mówiący: Wróć. Do-
kończmy to, co zaczęliśmy".
Lecz to był jego wydawca Gary.
- Mam wspaniałą wiadomość - oznajmił z entuzjazmem. - W ogólnokrajo-
wym kanale telewizji chcą jutro przeprowadzić z tobą wywiad. Nie moglibyśmy
wymarzyć sobie lepszej reklamy!
Flynn nie chciał nawet na chwilę opuścić Sary. Zaproponował przełożenie te-
go na jakiś inny dzień w przyszłym tygodniu.
- Jutro albo nigdy - odparł stanowczo Gary. - To jedyny możliwy termin.
Wsiadaj w samolot i przylatuj.
Tak więc Flynn zjawił się w Nowym Jorku, lecz jego serce pozostało w Elmer
z Sarą.
- Ja... my... oglądaliśmy ten wywiad - odpowiedziała teraz.
Pomyślał, że to dobry znak. A więc może jednak nie była na niego wkurzona.
- Nie chciałem pojechać, ale właściwie nie miałem wyboru. Bardzo potrzebu-
ję sukcesu tej książki. Nie dla siebie, tylko dla Dunmorey - wyjaśnił.
- Dla Dunmorey? - powtórzyła zdziwiona.
Nie chciał jej zanudzać opowieściami o kłopotach z utrzymaniem tej posia-
dłości.
S
R
- Jest tam wiele do zrobienia - odrzekł wymijająco. - Mówię o tym, żebyś
wiedziała, dlaczego wyjechałem.
Milczała długą chwilę. Wyczuwał w niej narastającą rezerwę.
- Zrobiłeś to, co uważałeś za stosowne - powiedziała wreszcie. - Wywiad wy-
padł świetnie. Muszę kończyć, lada moment przyjadą Jonesowie.
- Zadzwonię znowu po południu - obiecał, lecz Sara już się rozłączyła.
Nie wiedziała, co ma o tym wszystkim myśleć. Flynn dzwonił codziennie o
różnych porach, także pod nieobecność Liama.
- Wiem - odpowiadał, gdy mówiła, że chłopiec jest w szkole. - Chciałem po-
gawędzić z tobą.
Rozmawiali oczywiście o synku, ale także o niej. Był marzec - okres płacenia
podatków - więc miała mnóstwo roboty.
- Brakuje mi ciebie - mówił.
Słowa więzły jej w gardle. Zbyt długo tłumiła w sobie uczucia do niego i te-
raz nie potrafiła ich wyrazić.
- Daj mi spokój, Flynnie Murray - rzucała wreszcie. - Muszę wracać do pracy.
Flynn zgodnie z życzeniem wydawcy odbywał spotkania w kolejnych mia-
stach, promując swoją książkę, lecz głowę miał przez cały czas zaprzątniętą wy-
łącznie myślami o Liamie, a przede wszystkim o Sarze.
Wiedział, że nie potrafiłby już żyć bez tych dwojga i pragnął tej kobiety bar- [ Pobierz całość w formacie PDF ]