[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ukryte przejście w ścianie, i już go nie było.
Za nim rzucił Dillon i skoczył do drzwi.
Wpadli do holu wejściowego, drzwi frontowe były otwarte. Harker stał na ganku,
z latarnią w ręce.
Ukryte przejście z biblioteki wychodzi tu do głównego holu. Właśnie mnie
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
minął. Pobiegł przez zagajnik w stronę skał.
Dillon rzucił się jak szalony w pogoń, Hanna za nim, a w ślad za nimi Harker.
BARRY biegł pochylony przez zagajnik. W lewej ręce trzymał berettę. Nie
wiedział właściwie, dokąd biegnie.
Nie mógł przestać myśleć o Helen Lang. Dobiegł do ścieżki prowadzącej w dół
do Rynny. Tuż pod nim biała piana rozpryskiwała się z rykiem. Stanął, odwrócił się,
wycelował berettę w nadbiegającego Dillona.
Ale Dillon błyskawicznym ruchem wykręcił mu rękę i stanął z nim twarzą w
twarz. Trzymał mocno jego prawy nadgarstek, po czym nagle szarpnął go do góry.
Barry ryknął, kiedy trzasnęła kość. Dillon z całą siłą pchnął go ze schodów. Rozległ
się ostatni rozpaczliwy krzyk i piana w Rynnie znów chlusnęła do góry. Stary Harker
uniósł wysoko latarnię.
Niech Bóg ma nas wszystkich w swojej opiece, ale co z pana za człowiek?
Czasami sam się zastanawiam. Dillon zwrócił się do Hanny. Zadzwoń
z komórki do Fergusona. Niech Lacey i Parry przylecą tu po nas learjetem.
Oczywiście. Położyła mu rękę na ramieniu. Nic ci nie jest?
Absolutnie.
Piana w Rynnie znów trysnęła fontanną do góry.
To był łotr nad łotrami, ten Jack. A teraz morze go zabrało, i koniec.
NAZAJUTRZ Dillon siedział z Hanną i Fergusonem przed prywatną salą w
londyńskiej klinice. Hedley wyszedł z niej w uniformie szofera.
I jak się czuje? spytał Ferguson.
Nie najlepiej. Pytała o pana Dillona.
Dillon wstał i wszedł na salę. Lady Helen wpół leżała wsparta o poduszki, w
lewej ręce miała kroplówkę, poza tym była podłączona kilkoma przewodami do
jakichś urządzeń. Przy łóżku siedziała pielęgniarka.
Dillon podszedł bliżej.
Lady Helen? Otworzyła oczy.
Charles powiedział mi, że podobno pan go załatwił.
Zgadza siÄ™.
Czyli to koniec Synów Erynu. %7ładen z nich nie żyje, nawet Aącznik. Ale wie
pan co? Nie przywróciło mi to Petera.
Wiem.
Wziął ją za rękę. Uśmiechnęła się.
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
Panie Dillon, pan ma siÄ™ za takiego Å‚ajdaka, a jest pan chyba jednym z
najbardziej moralnych ludzi, jakich znam. Proszę o tym nie zapominać.
Zamknęła oczy, ręka jej się osunęła, jedno z urządzeń wydało dziwny odgłos.
Pielęgniarka wkroczyła do akcji, Dillon wyszedł.
Ferguson i Hanna wstali.
Odeszła? spytał generał.
Ale nie z naszej pamięci odparł Dillon, dziwnie wzruszony.
Nigdy jej nie zapomnę. Położył rękę na ramieniu Hedleya.
Przejdzmy siÄ™ po ogrodzie. MarzÄ™ o papierosie.
TYDZIEC pózniej jechali z Londynu do Compton Place.
I co powiedział wtedy premier? spytał Dillon.
Bardzo żałował, oczywiście, lady Helen.
Chyba tak jak my wszyscy.
Ale był zadowolony z przebiegu akcji. Mogło się przecież skończyć rzezią.
Czyli panowie premier i prezydent odetchnęli z ulgą. Pochwalili swoją
piechotę powiedział Dillon. Znów wyznaczył mi pan rolę kata publicznego, tyle
że tym razem także Hanna i Blake musieli odegrać swoją rolę.
Taka to gra, Dillon skwitował Ferguson.
Wjeżdżali do wioski. Parking przy kościele Najświętszej Marii Panny i
Wszystkich Zwiętych był prawie pełny. Sporo samochodów parkowało wzdłuż ulicy.
Mój Boże, cóż za pożegnanie powiedział Ferguson.
To prawda. Zdążyłem się przekonać, jak bardzo ją kochano.
Dillon spojrzał na zegarek. Jeszcze czterdzieści minut do rozpoczęcia
ceremonii. Nie wiem jak wy, ale ja muszę się napić. Skoczę do pubu. Jeśli nie
chcecie mi towarzyszyć, to zobaczymy się w kościele.
Ja też bym sobie golnął. Ferguson spojrzał na Hannę. Jeśli pani
pozwoli, pani nadinspektor.
Jak najbardziej. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl ocenkijessi.opx.pl
ukryte przejście w ścianie, i już go nie było.
Za nim rzucił Dillon i skoczył do drzwi.
Wpadli do holu wejściowego, drzwi frontowe były otwarte. Harker stał na ganku,
z latarnią w ręce.
Ukryte przejście z biblioteki wychodzi tu do głównego holu. Właśnie mnie
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
minął. Pobiegł przez zagajnik w stronę skał.
Dillon rzucił się jak szalony w pogoń, Hanna za nim, a w ślad za nimi Harker.
BARRY biegł pochylony przez zagajnik. W lewej ręce trzymał berettę. Nie
wiedział właściwie, dokąd biegnie.
Nie mógł przestać myśleć o Helen Lang. Dobiegł do ścieżki prowadzącej w dół
do Rynny. Tuż pod nim biała piana rozpryskiwała się z rykiem. Stanął, odwrócił się,
wycelował berettę w nadbiegającego Dillona.
Ale Dillon błyskawicznym ruchem wykręcił mu rękę i stanął z nim twarzą w
twarz. Trzymał mocno jego prawy nadgarstek, po czym nagle szarpnął go do góry.
Barry ryknął, kiedy trzasnęła kość. Dillon z całą siłą pchnął go ze schodów. Rozległ
się ostatni rozpaczliwy krzyk i piana w Rynnie znów chlusnęła do góry. Stary Harker
uniósł wysoko latarnię.
Niech Bóg ma nas wszystkich w swojej opiece, ale co z pana za człowiek?
Czasami sam się zastanawiam. Dillon zwrócił się do Hanny. Zadzwoń
z komórki do Fergusona. Niech Lacey i Parry przylecą tu po nas learjetem.
Oczywiście. Położyła mu rękę na ramieniu. Nic ci nie jest?
Absolutnie.
Piana w Rynnie znów trysnęła fontanną do góry.
To był łotr nad łotrami, ten Jack. A teraz morze go zabrało, i koniec.
NAZAJUTRZ Dillon siedział z Hanną i Fergusonem przed prywatną salą w
londyńskiej klinice. Hedley wyszedł z niej w uniformie szofera.
I jak się czuje? spytał Ferguson.
Nie najlepiej. Pytała o pana Dillona.
Dillon wstał i wszedł na salę. Lady Helen wpół leżała wsparta o poduszki, w
lewej ręce miała kroplówkę, poza tym była podłączona kilkoma przewodami do
jakichś urządzeń. Przy łóżku siedziała pielęgniarka.
Dillon podszedł bliżej.
Lady Helen? Otworzyła oczy.
Charles powiedział mi, że podobno pan go załatwił.
Zgadza siÄ™.
Czyli to koniec Synów Erynu. %7ładen z nich nie żyje, nawet Aącznik. Ale wie
pan co? Nie przywróciło mi to Petera.
Wiem.
Wziął ją za rękę. Uśmiechnęła się.
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
Panie Dillon, pan ma siÄ™ za takiego Å‚ajdaka, a jest pan chyba jednym z
najbardziej moralnych ludzi, jakich znam. Proszę o tym nie zapominać.
Zamknęła oczy, ręka jej się osunęła, jedno z urządzeń wydało dziwny odgłos.
Pielęgniarka wkroczyła do akcji, Dillon wyszedł.
Ferguson i Hanna wstali.
Odeszła? spytał generał.
Ale nie z naszej pamięci odparł Dillon, dziwnie wzruszony.
Nigdy jej nie zapomnę. Położył rękę na ramieniu Hedleya.
Przejdzmy siÄ™ po ogrodzie. MarzÄ™ o papierosie.
TYDZIEC pózniej jechali z Londynu do Compton Place.
I co powiedział wtedy premier? spytał Dillon.
Bardzo żałował, oczywiście, lady Helen.
Chyba tak jak my wszyscy.
Ale był zadowolony z przebiegu akcji. Mogło się przecież skończyć rzezią.
Czyli panowie premier i prezydent odetchnęli z ulgą. Pochwalili swoją
piechotę powiedział Dillon. Znów wyznaczył mi pan rolę kata publicznego, tyle
że tym razem także Hanna i Blake musieli odegrać swoją rolę.
Taka to gra, Dillon skwitował Ferguson.
Wjeżdżali do wioski. Parking przy kościele Najświętszej Marii Panny i
Wszystkich Zwiętych był prawie pełny. Sporo samochodów parkowało wzdłuż ulicy.
Mój Boże, cóż za pożegnanie powiedział Ferguson.
To prawda. Zdążyłem się przekonać, jak bardzo ją kochano.
Dillon spojrzał na zegarek. Jeszcze czterdzieści minut do rozpoczęcia
ceremonii. Nie wiem jak wy, ale ja muszę się napić. Skoczę do pubu. Jeśli nie
chcecie mi towarzyszyć, to zobaczymy się w kościele.
Ja też bym sobie golnął. Ferguson spojrzał na Hannę. Jeśli pani
pozwoli, pani nadinspektor.
Jak najbardziej. [ Pobierz całość w formacie PDF ]