[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- To doprawdy niewybaczalne, że trzymałaś jego zaloty w tajemnicy przed nami wszystkimi -
zganiła ją Constance. Jednocześnie bacznie śledziła wyraz twarzy córki. - Oczywiście po rozmowie
z jego lordowską mością, kiedy już nam wyznał, jak bardzo jest w tobie zakochany, jest nam trochę
lżej.
- Zaloty? Zakochany? - Eden uniosła zaczerwienioną twarz.
Czyżby rodzice uwierzyli mu, że z własnej woli wpuściła go do łóżka? Pokręciła głową. -
Powiedział, że ...
- Taka gorÄ…ca miÅ‚ość może pozbawić mężczyznÄ™ rozsÄ…dku ¬przerwaÅ‚a jej Constance. - Ale po tobie
spodziewałam się więcej rozumu. - Rzuciła okiem na córkę i z zadowoleniem stwierdziła, że
matczyna dezaprobata odniosła należyty skutek.
Eden zwiesiła głowę i przygarbiła plecy.
Constance odczuwała nieodpartą chęć przytulenia jej, lecz uznała, że nie należy kierować się
sentymentami. Jeśli teraz nie wykorzysta zawstydzenia Eden i nie przekona jej, by przyjęła
oświadczyny Ramsaya, jaka przyszłość czeka jej córkę? Gorzkie staropanieństwo, pozbawione
wszelkich rozkoszy. Za popełnienie jednego grzechu. Nie, Constance nie mogła na to pozwolić.
Wyda córkę za mąż, choćby siłą!
Zapadło milczenie. Eden po raz kolejny roztrząsała w myślach minione zdarzenia. Podstępny wąż
najpierw skusił ją i uwiódł w ogrodzie, następnie wślizgnął się przez okno do jej sypialni i wpełzł
do jej łóżka ... i znowu omal nie wtargnął do jej wnętrza! Eden była wściekła, przejrzawszy jego
intrygę. A teraz, aby uniknąć przykrych konsekwencji swego podstępnego planu, śmie twierdzić, że
uczynił to z miłości! Jakim prawem ten lubieżny łajdak nadaje swym chuciom pozory
szlachetności?
- Muszę ci wyznać - odezwała się Constance, nie chcąc, by córka dłużej się zastanawiała - że gdy
nas błagał o twoją rękę, ja i ojciec by liśmy wielce zaskoczeni, a jednocześnie odczuliśmy ulgę.
- Ulgę? - Eden zaniemówiła. I wtedy dotarło do niej słowo "błagał". Lord Ramsay błagał o jej rękę?
Wyznał rodzicom swą miłość do niej i błagał o jej rękę? Wspomniała jego słowa, które
wypowiedział w ogrodzie. Wspominał coś o uczuciu, które do niej żywi. Czyżby rzeczywiście
usiłował powiedzieć je, że ją ... ?
- Tak! - potwierdziła Constance. - Odczuliśmy ulgę. Nie każdy dżentelmen czułby się w obowiązku
tak postąpić. Nietrudno zauważyć, jakie wrażenie wywierają na tobie jego męskie zalety, bo
wszakże jest szlachetny, przystojny, dobrze urodzony. Nic dziwnego, że ty, po powrocie z pensji
pani Dunleavy, zachwyciłaś się człowiekiem o tak silnym poczuciu obowiązku. - Constance
zamilkła i przesiadła się na kanapkę pod oknem, aby znalezć się bliżej córki. - Jestem zawiedziona
... bardzo zawiedziona, że nie miałaś do mnie dość zaufania, by mi się zwierzyć. To by nam
wszystkim zaoszczędziło wiele bólu, Eden, nie wspominając o upokorzeniu. Zostaliście przyłapani
w intymnej sytuacji.
Serce Eden krwawiło. Nie było sensu zaprzeczać. Za każdym razem, gdy się spotykali, spoglądał na
nią pożądliwie, budząc w niej niecne chucie. Wyobraził więc sobie, że go skrycie pragnie. Wkradł
się do jej sypialni, spodziewając się, że zostanie dobrze przyjęty. Czy możliwe, że mężczyzna
zakochany w kobiecie narzuca jej się przy każdej okazji? Sprzeczne myśli kłębiły się w głowie
dziewczyny.
- Zlub nie może się odbyć wcześniej niż za dwa tygodnie, aby był czas na danie zapowiedzi.
Odstąpienie od reguły spowodowałoby niepotrzebne komentarze, a Bóg świadkiem, że i tak się bez
nich nie obejdzie.
- Zlub? - Eden podniosła na matkę lśniące oczy. - Poślubić go?
Jakże ja mu spojrzę w twarz? - spytała łamiącym się głosem i po jej policzkach stoczyły się łzy. -
Och, mamo! - Skryła twarz w drżących dłoniach
- Kochana, słodka Eden! - Constance impulsywnie przygarnęła córkę, objęła ramionami i kołysała,
starając się ukoić jej smutek. Eden płakała, wstrząsana łkaniami. Constance musnęła policzkiem jej
jedwabiste włosy i ogarnęła ją fala wspomnień. Tak samo tuliła Eden w dniu, w którym żegnały się
przed jej odjazdem do szkoły w Anglii. Omal jej wtedy serce nie pękło, a dziś odczuwała jeszcze
większy ból, bo teraz oddawała córkę na zawsze. - Wszystko będzie dobrze, Dede.
- Cóż to bÄ™dzie za małżeÅ„stwo, mamo? - Eden zadrżaÅ‚a w ra¬mionach Constance. - Jak to możliwe,
by on zapomniał ... Jak ja zapomnę, że nasze małżeństwo zostało wymuszone hańbą, a nie zawarte
z miłości? [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ocenkijessi.opx.pl
  • Copyright (c) 2009 - A co... - Ren zamyÅ›liÅ‚ siÄ™ na chwilÄ™ - a co jeÅ›li lubiÄ™ rzodkiewki? | Powered by Wordpress. Fresh News Theme by WooThemes - Premium Wordpress Themes.