[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Więc teraz też tak może zrobić? zapytałam.
Wtedy zabrało ją pogotowie tłumaczyła babcia.
Prosto z trawnika. Odtruli ją w szpitalu, a gdy wyszła,
znów zaczęła pić. Ludzie mówili, że jeszcze więcej niż
wcześniej... Babcia przerwała. Nie wiem, po co ja ci
to wszystko mówię...
Babciu, nie jestem już tą małą dziewczynką z
kokardami, dużo więcej rozumiem i wiem, że to nie moja
wina, że mama pije. Owszem, nie chodzę i nie chwalę się
tym na prawo i na lewo, bo nie ma czym, ale też nie czuję
się z tego powodu winna. Sama się dziwiłam temu, co
mówię. Chyba dopiero w chwili, gdy wypowiedziałam to
na głos, niemal odruchowo, uzmysłowiłam sobie, że gdzieś
w głębi duszy naprawdę przestałam się tego wstydzić.
Nawet nie wiem, kiedy do tego doszło, jak to się stało.
Zmiany następowały powoli i niezauważalnie, aż do
momentu gdy je sobie uświadomiłam. I były prawdą, nie
złudzeniem czy myśleniem życzeniowym. Musiałam tylko
wypowiedzieć głośno tę prawdę, aby w nią uwierzyć.
Mądra dziewczyna. Babcia uśmiechnęła się z ulgą.
Tato wczoraj wspomniał, że rozmawiał z Dwa w
jednym i ona powiedziała, że to nie szkodzi, że nie
chodzisz na grupy, bo masz grupę o wiele lepszą, taką,
której ufasz.
O czym mówisz, babciu? nie rozumiałam.
O Maćku i Adamie rzekła. Jeśli ze sobą
rozmawiacie szczerze o wszystkim, to tak jakbyś wciąż
chodziła na grupę. Oni są twoją grupą, wy jesteście taką
grupą poprawiła się.
Widzę, że tatuś niezle cię wyszkolił w tym temacie.
Roześmiałam się i zaraz posmutniałam, bo przecież już nie
uczestniczyłam w spotkaniach grupy 2+1 , czyli dwóch
chłopaków i ja samotny rodzynek. Adaś jeszcze
kilkakrotnie próbował rozmawiać, zaczepiał mnie, wołał,
prosił o rozmowę. Byłam nieugięta. W końcu zrezygnował.
I o to też miałam żal. O to, że się poddał, że nie walczył o
mnie dalej. Babcia, jakby domyślając się czegoś, zapytała:
Wydaje mi się jednak, że nie spotykasz się z nimi tak
często jak kiedyś?
Wiesz, nie zawsze jest czas kłamałam. Poza tym
to chłopaki, mają swoje własne sprawy.
Ale macie też wspólne sprawy zauważyła babcia.
Wiem przyznałam. Ale powiedz mi, co dalej
będzie z mamą?
Ja myślę, że będzie dobrze, ale tato...
Co tato? przerwałam.
Tato powiedział, że musimy być ostrożni i nie robić
sobie zbyt dużych nadziei. Czas pokaże.
Czy teraz też zabrało ją pogotowie? zapytałam.
Nie. Poszła sama i to mnie cieszy. No i to już trwa
długo. Uczą ją tam, jak sobie radzić z chorobą
powiedziała babcia w stylu taty, po czym dodała już
całkiem po swojemu: Mój Boże, kto to widział, żeby
kobieta piła!
A mówiłam ci kiedyś, że wolałabym, żeby to tato pił.
Roześmiałam się.
Ja ci tu zaraz dam opowiadać bzdury obruszyła się
babcia, ale też nie potrafiła powstrzymać się od śmiechu.
Potem już całkiem poważnie dodała: Masz wspaniałego
ojca. Nie zawsze go rozumiem, nie do końca wiem, co
wyprawia, ale widzę, że obraca się to na dobre, więc się
nie wtrącam. Widać jest mądry i wie, co robi. Ja już
jestem stara i nie nadążam za tym światem.
Nadążasz, babciu! Nadążasz! Nawet moją panią
psycholog nazwałaś Dwa w jednym śmiałam się.
To przez was, bo tak o niej cały czas mówiliście, że
mi się do głowy wbiło broniła się babcia i machając
rękoma, poczłapała do swoich kuchennych obowiązków.
To był wspaniały dzień! Wprawdzie starałam się nie
popadać w zachwyt, nie robić sobie zbyt dużych nadziei,
ale serce samo się radowało i nie umiałam mu tego
zabronić. Gdybym mogła podzielić się tym wszystkim z
Maćkiem i Adasiem... Niestety, nie mogłam. Jakaś głupia
ambicja mi przeszkadzała! I to była taka smutna chmura w
piękny, słoneczny dzień. No i jeszcze pamiętnik! Zapiski
zrobione niby dawno, ale przecież nadal aktualne, no
chyba że mama się tym razem wyleczy!
Drogi Pamiętniku!
Dzisiaj od samego rana mama była pijana. A ja byłam
na nią wściekła! Dała mi jakieś jedzenie i wyszłam na
dwór. O 18 wróciłam do domu. Byłam głodna, tata
jeszcze nie wrócił! Gdy przyjechał, dał mi coś do
zjedzenia, ale nie pojechaliśmy po buty, bo nie było
czasu.
To był dziwny dzień.
Już nie odrabiam z mamą lekcji. Nie mam kiedy, bo
wciąż jest pijana. Proszę Cię, Panie Boże, żeby MOJA
MAMA JU%7ł NIGDY NIE BYAA PIJANA. Proszę, wysłuchaj
mojej prośby!
***
Było coraz lepiej. Mama opuściła szpital, ale tym razem
przeszła terapię do końca. Tato udawał, że zajmuje się
zwykłymi codziennymi sprawami, jednak nie potrafił ukryć
zainteresowania sprawami mamy. Codziennie wieczorem
zdawał relację mnie i babci.
Leszczakowa mówiła, że dziś też wszystko było w
porządku. Twoja mama myła okna, sprzątała dom. Pięknie
wygląda i się uśmiecha. Chodzi codziennie rano po zakupy
do Mieszka .
Może kupuje alkohol? zaniepokoiłam się.
Nie odparł stanowczo tato. Kupuje bułki, chleb,
mleko, wędliny. Wczoraj nawet dwa kwiatki w doniczce
kupiła powiedział z zadowoleniem. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl ocenkijessi.opx.pl
Więc teraz też tak może zrobić? zapytałam.
Wtedy zabrało ją pogotowie tłumaczyła babcia.
Prosto z trawnika. Odtruli ją w szpitalu, a gdy wyszła,
znów zaczęła pić. Ludzie mówili, że jeszcze więcej niż
wcześniej... Babcia przerwała. Nie wiem, po co ja ci
to wszystko mówię...
Babciu, nie jestem już tą małą dziewczynką z
kokardami, dużo więcej rozumiem i wiem, że to nie moja
wina, że mama pije. Owszem, nie chodzę i nie chwalę się
tym na prawo i na lewo, bo nie ma czym, ale też nie czuję
się z tego powodu winna. Sama się dziwiłam temu, co
mówię. Chyba dopiero w chwili, gdy wypowiedziałam to
na głos, niemal odruchowo, uzmysłowiłam sobie, że gdzieś
w głębi duszy naprawdę przestałam się tego wstydzić.
Nawet nie wiem, kiedy do tego doszło, jak to się stało.
Zmiany następowały powoli i niezauważalnie, aż do
momentu gdy je sobie uświadomiłam. I były prawdą, nie
złudzeniem czy myśleniem życzeniowym. Musiałam tylko
wypowiedzieć głośno tę prawdę, aby w nią uwierzyć.
Mądra dziewczyna. Babcia uśmiechnęła się z ulgą.
Tato wczoraj wspomniał, że rozmawiał z Dwa w
jednym i ona powiedziała, że to nie szkodzi, że nie
chodzisz na grupy, bo masz grupę o wiele lepszą, taką,
której ufasz.
O czym mówisz, babciu? nie rozumiałam.
O Maćku i Adamie rzekła. Jeśli ze sobą
rozmawiacie szczerze o wszystkim, to tak jakbyś wciąż
chodziła na grupę. Oni są twoją grupą, wy jesteście taką
grupą poprawiła się.
Widzę, że tatuś niezle cię wyszkolił w tym temacie.
Roześmiałam się i zaraz posmutniałam, bo przecież już nie
uczestniczyłam w spotkaniach grupy 2+1 , czyli dwóch
chłopaków i ja samotny rodzynek. Adaś jeszcze
kilkakrotnie próbował rozmawiać, zaczepiał mnie, wołał,
prosił o rozmowę. Byłam nieugięta. W końcu zrezygnował.
I o to też miałam żal. O to, że się poddał, że nie walczył o
mnie dalej. Babcia, jakby domyślając się czegoś, zapytała:
Wydaje mi się jednak, że nie spotykasz się z nimi tak
często jak kiedyś?
Wiesz, nie zawsze jest czas kłamałam. Poza tym
to chłopaki, mają swoje własne sprawy.
Ale macie też wspólne sprawy zauważyła babcia.
Wiem przyznałam. Ale powiedz mi, co dalej
będzie z mamą?
Ja myślę, że będzie dobrze, ale tato...
Co tato? przerwałam.
Tato powiedział, że musimy być ostrożni i nie robić
sobie zbyt dużych nadziei. Czas pokaże.
Czy teraz też zabrało ją pogotowie? zapytałam.
Nie. Poszła sama i to mnie cieszy. No i to już trwa
długo. Uczą ją tam, jak sobie radzić z chorobą
powiedziała babcia w stylu taty, po czym dodała już
całkiem po swojemu: Mój Boże, kto to widział, żeby
kobieta piła!
A mówiłam ci kiedyś, że wolałabym, żeby to tato pił.
Roześmiałam się.
Ja ci tu zaraz dam opowiadać bzdury obruszyła się
babcia, ale też nie potrafiła powstrzymać się od śmiechu.
Potem już całkiem poważnie dodała: Masz wspaniałego
ojca. Nie zawsze go rozumiem, nie do końca wiem, co
wyprawia, ale widzę, że obraca się to na dobre, więc się
nie wtrącam. Widać jest mądry i wie, co robi. Ja już
jestem stara i nie nadążam za tym światem.
Nadążasz, babciu! Nadążasz! Nawet moją panią
psycholog nazwałaś Dwa w jednym śmiałam się.
To przez was, bo tak o niej cały czas mówiliście, że
mi się do głowy wbiło broniła się babcia i machając
rękoma, poczłapała do swoich kuchennych obowiązków.
To był wspaniały dzień! Wprawdzie starałam się nie
popadać w zachwyt, nie robić sobie zbyt dużych nadziei,
ale serce samo się radowało i nie umiałam mu tego
zabronić. Gdybym mogła podzielić się tym wszystkim z
Maćkiem i Adasiem... Niestety, nie mogłam. Jakaś głupia
ambicja mi przeszkadzała! I to była taka smutna chmura w
piękny, słoneczny dzień. No i jeszcze pamiętnik! Zapiski
zrobione niby dawno, ale przecież nadal aktualne, no
chyba że mama się tym razem wyleczy!
Drogi Pamiętniku!
Dzisiaj od samego rana mama była pijana. A ja byłam
na nią wściekła! Dała mi jakieś jedzenie i wyszłam na
dwór. O 18 wróciłam do domu. Byłam głodna, tata
jeszcze nie wrócił! Gdy przyjechał, dał mi coś do
zjedzenia, ale nie pojechaliśmy po buty, bo nie było
czasu.
To był dziwny dzień.
Już nie odrabiam z mamą lekcji. Nie mam kiedy, bo
wciąż jest pijana. Proszę Cię, Panie Boże, żeby MOJA
MAMA JU%7ł NIGDY NIE BYAA PIJANA. Proszę, wysłuchaj
mojej prośby!
***
Było coraz lepiej. Mama opuściła szpital, ale tym razem
przeszła terapię do końca. Tato udawał, że zajmuje się
zwykłymi codziennymi sprawami, jednak nie potrafił ukryć
zainteresowania sprawami mamy. Codziennie wieczorem
zdawał relację mnie i babci.
Leszczakowa mówiła, że dziś też wszystko było w
porządku. Twoja mama myła okna, sprzątała dom. Pięknie
wygląda i się uśmiecha. Chodzi codziennie rano po zakupy
do Mieszka .
Może kupuje alkohol? zaniepokoiłam się.
Nie odparł stanowczo tato. Kupuje bułki, chleb,
mleko, wędliny. Wczoraj nawet dwa kwiatki w doniczce
kupiła powiedział z zadowoleniem. [ Pobierz całość w formacie PDF ]