[ Pobierz całość w formacie PDF ]
nigdy nie wpuści do portu, więc w końcu wpuszczą się sami, a kulminacja tragedii rozegra się
oczywiście w miejskim kościele. Ale wcześniej ktoś dokładnie przeczyta tajemne księgi.
Pózniej wszystko, dokładnie wszystko się pomiesza, będzie dym, huk, polecą głowy, tryśnie
krew, a\ w końcu kurz bitewny opadnie i słoneczny wstanie nowy dzień. Mgła odejdzie z
nastaniem świtu, całe miasto odetchnie z ulgą. Oni wrócą. Za następne dwieście lat. Nie
cieszcie się przed czasem, bo nie zaznacie spokoju. Przyjdą, gdy wypełni się czas. Wykopią
was z cmentarzy i po\rą. Nie pomogą egzorcyzmy, transowe modlitwy, święcone wody,
skrzy\owane palce. Zatęchły oddech krypty, zgniły, cię\ki chuch kata-kumby nie znikną, ale
staną się waszym udziałem. Tym, kim oni byli wczoraj, wy jutro będziecie. Dlatego tak
kuszące są stare fotografie, na których martwi ludzie spontanicznie lub wymuszenie
uśmiechają się do obiektywów. A\ chciałoby się dotknąć miękkich, gładkich ciał kobiet,
poklepać po plecach mę\czyzn, baletnice i prostytutki, chłopców na posyłki i prę\nych
wioślarzy. Poczuć ich oddech, zapach, usłyszeć śmiech albo wulgarne przekleństwo.
Nie ma zbiorowych hibernatorów, wędrówek w czasie, galopad między wiekami,
sentymentalnych podró\y do opuszczonego świata. Superdokładna, schizofreniczna pamięć
wystukuje daty, szyfruje je, zapisuje fiszki w katalogach, notuje zarys twarzy i ubrań.
Wyłapuje ka\dą niedoskonałość urody. Rys podbródka, dr\enie kącika warg, groteskowo
odstające uszy. Dłonie kierowcy citroena DS nie pozwolą nikomu zachować w pamięci tego,
czego nikomu nie wolno zobaczyć.
20.
REPORTAÅ› Z CYKLU "WIELKIE MIASTA ZWIATA - AMSTERDAM"
Widokówki, trzeba koniecznie kupić du\o widokówek. Doskonałe są te du\e, czarno-białe i
tak śmiesznie kolorowane jak stare zdjęcia ślubne. Ale najlepsze te, na których widać, \e tak
naprawdę niewa\ny jest przedmiot przedstawiany, ale ujęcie, mały wycinek większej całości,
z pozoru nieistotny fragment, \e wa\ny jest niepowtarzalny klimat uchwycony akurat w tym
momencie. Gdy wydłu\a się cień, tramwaj skrzypi na zakręcie, woda pod mostem wzbiera
deszczem. I teraz widzę: przez mały most na zdezelowanym rowerze jedzie mę\czyzna w
urzędniczym garniturze. Wodny tramwaj płynie prawą stroną kanału, z naprzeciwka rozgarnia
wodę dziób małej motorówki. śadnych błędów. Idealnie czysta szyba oddziela od deszczu.
Dwaj mę\czyzni na pierwszym piętrze nie zwracają uwagi na to, co się dzieje na ulicy. Ten -
wy\szy odchyla się w fotelu, pociąga za sobą ze stołu kubek gorącej kawy z syntetyczną
śmietanką. Ten ni\szy uwa\nie spogląda w ekran komputera. Wyglądają na zmęczonych, ale
chyba zadowolonych z efektów swojej pracy. Jeden z nich wreszcie spogląda przez okno.
Widzi dziewczynę w przeciwdeszczowym płaszczu niedbale wymachującą małą torebką,
stawiajÄ…cÄ… nogi w jednej linii jak na wybiegu dla modelek. Wszystko jest dla ludzi. Telefony,
faksy, pageay, kopiarki, modemy i chińskie jedzenie. Bardzo, bardzo wygodne fotele.
Dyskretna muzyka. Najlepiej popołudniem, gdy pada deszcz i nawet samochód cię\ko
wygonić na ulicę, choć zbli\a się sezon kulturalny i będzie mo\na nie zwa\ając na nie
sprzyjające warunki atmosferyczne wyruszyć wieczorem w świat. Zaczną się niebawem w
odległych osiedlach przyjęcia rocznicowe, a w centrum jazzowe koncerty, o, jak\e wszyscy
będą szczęśliwi.
Tak, pamiętać o pocztówkach przedstawiających nieprawdziwe w ka\dym centymetrze
sześciennym domy, w ka\dym milimetrze kwadratowym ulice. Zwodnicze napisy na barach,
pubach, kawiarniach. Grzechot rozmów, wcią\ w tej samej tonacji. Kartki pocztowe z miejsc,
które się marzą wszystkim siedzącym w domach, poznającym świat przez telewizor.
Spójrzcie, jak się męczę, pisząc te wszystkie komunikaty o pogodzie, cenach, kobietach, a
wręcz cenach kobiet, jak wydobywam fragment siebie, mały ułamek, dwie krople z tych 80%
wody, z których podobno się składam, \eby nakleić znaczek w prawym górnym rogu,
spróbujcie uwierzyć, \e naprawdę nie mogę utrzymać długopisu. A deszcz? A muzyka? A
domy? Wszystko tutaj jest dla mnie, mam gest, mogę wam dać część tego. Bierzcie i jedzcie
to wszyscy. Ja sam ju\ dawno dałem się po\reć. Teraz siedzę, wykreślam z notesu
następujące po sobie adresy. Mam władzę, przynajmniej w tej chwili. Unicestwiam ludzi,
zmieniam statystyki, choć one i tak ju\ dawno wydały na nas wyrok. Piszę kolejną
pocztówkę. Jedna pocztówka - jeden trup.
21.
NIECHCIANA PODRÓÅ›
Czwarta rano, fioletowość poranka, choroba jak kornik z filmu rysunkowego po\era
wszystko, co napotka na swej drodze. Wąskie, nierówne uliczki, legendarne kawiarnie i
kolorowe graffiti w przejściu podziemnym. Zniewalający zapach średniowiecznych piwnic.
Niezliczone kościoły z relikwiami świętych, kru\gankami świątyni przechodzą zakapturze-ni
wyznawcy śmierci z powodującym dreszcz śpiewem. Ich tajemnicze obrzędy i klątwa, która [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl ocenkijessi.opx.pl
nigdy nie wpuści do portu, więc w końcu wpuszczą się sami, a kulminacja tragedii rozegra się
oczywiście w miejskim kościele. Ale wcześniej ktoś dokładnie przeczyta tajemne księgi.
Pózniej wszystko, dokładnie wszystko się pomiesza, będzie dym, huk, polecą głowy, tryśnie
krew, a\ w końcu kurz bitewny opadnie i słoneczny wstanie nowy dzień. Mgła odejdzie z
nastaniem świtu, całe miasto odetchnie z ulgą. Oni wrócą. Za następne dwieście lat. Nie
cieszcie się przed czasem, bo nie zaznacie spokoju. Przyjdą, gdy wypełni się czas. Wykopią
was z cmentarzy i po\rą. Nie pomogą egzorcyzmy, transowe modlitwy, święcone wody,
skrzy\owane palce. Zatęchły oddech krypty, zgniły, cię\ki chuch kata-kumby nie znikną, ale
staną się waszym udziałem. Tym, kim oni byli wczoraj, wy jutro będziecie. Dlatego tak
kuszące są stare fotografie, na których martwi ludzie spontanicznie lub wymuszenie
uśmiechają się do obiektywów. A\ chciałoby się dotknąć miękkich, gładkich ciał kobiet,
poklepać po plecach mę\czyzn, baletnice i prostytutki, chłopców na posyłki i prę\nych
wioślarzy. Poczuć ich oddech, zapach, usłyszeć śmiech albo wulgarne przekleństwo.
Nie ma zbiorowych hibernatorów, wędrówek w czasie, galopad między wiekami,
sentymentalnych podró\y do opuszczonego świata. Superdokładna, schizofreniczna pamięć
wystukuje daty, szyfruje je, zapisuje fiszki w katalogach, notuje zarys twarzy i ubrań.
Wyłapuje ka\dą niedoskonałość urody. Rys podbródka, dr\enie kącika warg, groteskowo
odstające uszy. Dłonie kierowcy citroena DS nie pozwolą nikomu zachować w pamięci tego,
czego nikomu nie wolno zobaczyć.
20.
REPORTAÅ› Z CYKLU "WIELKIE MIASTA ZWIATA - AMSTERDAM"
Widokówki, trzeba koniecznie kupić du\o widokówek. Doskonałe są te du\e, czarno-białe i
tak śmiesznie kolorowane jak stare zdjęcia ślubne. Ale najlepsze te, na których widać, \e tak
naprawdę niewa\ny jest przedmiot przedstawiany, ale ujęcie, mały wycinek większej całości,
z pozoru nieistotny fragment, \e wa\ny jest niepowtarzalny klimat uchwycony akurat w tym
momencie. Gdy wydłu\a się cień, tramwaj skrzypi na zakręcie, woda pod mostem wzbiera
deszczem. I teraz widzę: przez mały most na zdezelowanym rowerze jedzie mę\czyzna w
urzędniczym garniturze. Wodny tramwaj płynie prawą stroną kanału, z naprzeciwka rozgarnia
wodę dziób małej motorówki. śadnych błędów. Idealnie czysta szyba oddziela od deszczu.
Dwaj mę\czyzni na pierwszym piętrze nie zwracają uwagi na to, co się dzieje na ulicy. Ten -
wy\szy odchyla się w fotelu, pociąga za sobą ze stołu kubek gorącej kawy z syntetyczną
śmietanką. Ten ni\szy uwa\nie spogląda w ekran komputera. Wyglądają na zmęczonych, ale
chyba zadowolonych z efektów swojej pracy. Jeden z nich wreszcie spogląda przez okno.
Widzi dziewczynę w przeciwdeszczowym płaszczu niedbale wymachującą małą torebką,
stawiajÄ…cÄ… nogi w jednej linii jak na wybiegu dla modelek. Wszystko jest dla ludzi. Telefony,
faksy, pageay, kopiarki, modemy i chińskie jedzenie. Bardzo, bardzo wygodne fotele.
Dyskretna muzyka. Najlepiej popołudniem, gdy pada deszcz i nawet samochód cię\ko
wygonić na ulicę, choć zbli\a się sezon kulturalny i będzie mo\na nie zwa\ając na nie
sprzyjające warunki atmosferyczne wyruszyć wieczorem w świat. Zaczną się niebawem w
odległych osiedlach przyjęcia rocznicowe, a w centrum jazzowe koncerty, o, jak\e wszyscy
będą szczęśliwi.
Tak, pamiętać o pocztówkach przedstawiających nieprawdziwe w ka\dym centymetrze
sześciennym domy, w ka\dym milimetrze kwadratowym ulice. Zwodnicze napisy na barach,
pubach, kawiarniach. Grzechot rozmów, wcią\ w tej samej tonacji. Kartki pocztowe z miejsc,
które się marzą wszystkim siedzącym w domach, poznającym świat przez telewizor.
Spójrzcie, jak się męczę, pisząc te wszystkie komunikaty o pogodzie, cenach, kobietach, a
wręcz cenach kobiet, jak wydobywam fragment siebie, mały ułamek, dwie krople z tych 80%
wody, z których podobno się składam, \eby nakleić znaczek w prawym górnym rogu,
spróbujcie uwierzyć, \e naprawdę nie mogę utrzymać długopisu. A deszcz? A muzyka? A
domy? Wszystko tutaj jest dla mnie, mam gest, mogę wam dać część tego. Bierzcie i jedzcie
to wszyscy. Ja sam ju\ dawno dałem się po\reć. Teraz siedzę, wykreślam z notesu
następujące po sobie adresy. Mam władzę, przynajmniej w tej chwili. Unicestwiam ludzi,
zmieniam statystyki, choć one i tak ju\ dawno wydały na nas wyrok. Piszę kolejną
pocztówkę. Jedna pocztówka - jeden trup.
21.
NIECHCIANA PODRÓÅ›
Czwarta rano, fioletowość poranka, choroba jak kornik z filmu rysunkowego po\era
wszystko, co napotka na swej drodze. Wąskie, nierówne uliczki, legendarne kawiarnie i
kolorowe graffiti w przejściu podziemnym. Zniewalający zapach średniowiecznych piwnic.
Niezliczone kościoły z relikwiami świętych, kru\gankami świątyni przechodzą zakapturze-ni
wyznawcy śmierci z powodującym dreszcz śpiewem. Ich tajemnicze obrzędy i klątwa, która [ Pobierz całość w formacie PDF ]