[ Pobierz całość w formacie PDF ]

W końcu Hugo nadal był kawalerem, choć niewątpliwie
zadał sobie wiele trudu, żeby zdobyć Angie. A jeśli na
zdobywaniu się skończy?
- To się okaże - odparła niezrażona Francine.
- A przy okazji będę miała sporo niezłej zabawy.
Owszem, może się zabawi, pomyślała Angie, ale może też
skończyć ze złamanym sercem.
Potrząsnęła głową, chcąc odpędzić złe myśli.
Przypomniała sobie, że już jutro znów spotka się z Hugo i
że nic nie zdoła jej powstrzymać przed zdobyciem tego, co dla
niej dobre. Tak samo jak Francine.
Po drodze do domu Hugo zastanawiał się, od czego zacząć
wielki podbój.
- Chciałbym, żebyś mi kupił dwa bilety na wszystkie
przedstawienia baletowe w tym sezonie, James - powiedział,
uznawszy, że to jest najważniejsze.
- Na balet, sir? - Zdumienie w głosie Jamesa było
wystarczającym komentarzem do gwałtownej zmiany
zainteresowań jego chlebodawcy.
- Nigdy nie jest za pózno, żeby spróbować czegoś
nowego - stwierdził Hugo. Zwłaszcza z Angie Blessing, dodał
w myślach.
- Oczywiście, sir. Dobrze jest poszerzyć horyzonty.
- No właśnie. Oglądałeś już kiedyś balet, James?
- O tak, sir. Nigdy nie opuszczam żadnego
przedstawienia. Wszystkie są wspaniale. Bardzo się cieszę, że
panna Blessing także lubi balet.
Hugo usłyszał życzliwość w głosie Jamesa, ewidentny
dowód, że uznał Angie za osobę z klasą. Teraz już miał
pewność, że może liczyć na pełną współpracę Jamesa w
zorganizowaniu wszystkiego, co będzie potrzebne do
osiągnięcia celu.
- Prawdę mówiąc, już zarezerwowałem najlepsze miejsca
na cały sezon baletowy, sir. Bez problemu mogę je panu
odstąpić na... jakiś czas.
- Dziękuję, James, ale ten okres może się okazać dłuższy,
niż byłbyś skłonny wytrzymać. Nie mogę od ciebie wymagać
takiego poświęcenia. Postaraj się zarezerwować jeszcze dwa
karnety.
- Jak pan sobie życzy, sir - padła radosna odpowiedz.
Najwyrazniej perspektywa długiego związku także
spotkała się z akceptacją Jamesa. Hugo nie miał pojęcia, jakim
cudem udało się Angie zdobyć sympatię lokaja. James zawsze
traktowa! z kurtuazją kobiety, które Hugo sprowadzał do
domu, lecz ostrożnie wypowiadał się na temat związku. Jeśli
w ogóle.
Hugo nie miał czasu roztrząsać tego problemu. Trzeba
było wydać dyspozycje.
- W moich bagażach znajdziesz miecz samurajski -
zaczął. - Do twojego uznania pozostawiam, gdzie go
powiesisz, byleby w mojej sypialni. Umieść go tak, żeby był
dobrze widoczny.
- Miecz, sir? - powtórzył James wyraznie
skonsternowany.
- Prezent od panny Blessing.
- Dopilnuję, żeby się znalazł na widocznym miejscu, sir.
- Przed jutrzejszym wieczorem.
- Czy dobrze rozumiem, że panna Blessing jutro pana
odwiedzi, sir?
- Myślałem o kolacji na patio. Wierzę w ciebie, James.
Przygotuj coś wyjątkowego. Na ósmą.
- Czy są potrawy, za którymi panna Blessing nie
przepada, sir?
- Tylko zupa z wodorostów.
Zwietnie! Nareszcie ktoś doceni moją kuchnię!
- Nie przesadzaj, James. Ja sobie wysoko cenię twoje
zdolności kulinarne.
- Dziękuję, sir. Nie zamierzałem sugerować...
- To dobrze - wpadł mu w słowo Hugo. - Chciałbym
także, żeby dzisiaj posłano pannie Blessing kwiaty. Dajmy jej
do zrozumienia, że o niej myślę. Co byś zaproponował? Panna
Blessing lubi różowy kolor.
- Wobec tego najlepsze będą gozdziki i róże, sir. James
był taki zadowolony z siebie, że Hugo nie dyskutował. W
końcu egzotyczne singapurskie storczyki spełniły zadanie, a to
był pomysł Jamesa.
- Dobrze, niech tak będzie. Na bileciku niech napiszą  Do
jutra".
- To wszystko, sir?
- Wystarczy, James, choć zdaje mi się, że twoja
romantyczna dusza czuje pewien niedosyt.
- Co pan każe, sir. Rzeczywiście lepiej nie przesadzać.
Czasami mniej...
- Jak będę potrzebował twojej rady co do postępowania z
kobietami, to o nią poproszę. Teraz mam dla ciebie jeszcze
jedno zadanie. Słyszałeś pewnie o rodzinie Overtonów?
- Stara rodzina, najwyższe sfery, Wallace i Winifred
Overtonowie - wyrecytował James. - Jedyny syn Paul ubiega
się o miejsce w parlamencie z ramienia Partii Liberalnej.
- Zorientuj się, na jakich przyjęciach będzie ich można
spotkać w ciągu kilku najbliższych miesięcy. Tylko
dyskretnie. Nie mogą się dowiedzieć, że chcę ich zobaczyć.
- Perspektywa dobrego interesu, sir? - James nie zdołał
poskromić ciekawości.
Hugo Fullbright nigdy dotąd nie zajmował się ludzmi z
tak zwanych wyższych sfer.
Ale pracodawca nie zamierzał mu niczego tłumaczyć.
Sprawa była bardzo osobista.
- Daj mi znać, jak się czegoś dowiesz. Nie interesują mnie
imprezy związane z polityką, ale bal, albo jakaś premiera...
- Wydarzenie towarzyskie - podchwycił James. - %7łeby
pańska obecność nikogo nie dziwiła.
- Właśnie.
- Rozumiem, że mam załatwić zaproszenie.
- Dwa zaproszenia. Pojawię się w towarzystwie panny
Blessing.
- Czy panna Blessing interesuje się tą rodziną, sir?
- Nic podobnego - zaprzeczył z mocą Hugo, choć przecież
po to zadawał sobie tyle trudu, żeby się o tym przekonać. Nie
w tym rzecz, żeby ją wydrzeć Paulowi. Hugo chciał mieć
pewność, że Angie 7. nim jest, bo tego chce, a nic po to, by się
odegrać na byłym narzeczonym. - I chciałbym, żeby ona też
się o tym nie dowiedziała - dodał. Trudno udawać, kiedy jest
się zaskoczonym.
- Panna Blessing będzie panu towarzyszyć - podsumował
po swojemu James.
- Tak - potwierdził Hugo.
Te wszystkie pytania wprawiły go w zakłopotanie. Teraz
już nie był pewien, czy rzeczywiście chce doprowadzić do
konfrontacji. Z Paulem Overtonem nie widział się co najmniej
dwadzieścia lat, ale to właśnie Paul sprawił, że Hugo
postanowił zdobyć wielki majątek. Tak wielki, żeby
zwycięstwo już nigdy więcej nie zależało od ilości
posiadanych pieniędzy. Takie sprawy jak tamta sprzed łat
potrafią się wbić w pamięć bardzo głęboko.
Hugo chciał się przekonać, którego z nich wybierze
Angie. Czy jego, czy może Overtona. Dlatego musiał stanąć
do walki. Stanąć do walki i wygrać. Dopiero wtedy będzie
pewien, bez cienia wątpliwości, że Angie należy do niego. Nie
z braku Paula, ale z własnej woli, niezależnie od tego, co Paul
może jej dać.
Trzeba było wreszcie zamknąć pewien rozdział starej
historii. Tym bardziej, że chodzi O Angie Blessing.
Nie da się uniknąć konfrontacji.
ROZDZIAA JEDENASTY
Kolacja na palio udała się nadzwyczajnie. James mógł
sobie pogratulować sukcesu.
Oczywiście rozgwieżdżone niebo także miało swoją [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ocenkijessi.opx.pl
  • Copyright (c) 2009 - A co... - Ren zamyślił się na chwilę - a co jeśli lubię rzodkiewki? | Powered by Wordpress. Fresh News Theme by WooThemes - Premium Wordpress Themes.