[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Mogę sobie teraz lecieć do Chicago, jeśli będę miał ochotę.
Megan usiadła na krawędzi krzesła tuż obok chłopaka.
- Doug, poważnie. Ja muszę wsiąść do tego samolotu.
- Chcesz zwiewać, twój interes. - Doug wepchnął pognieciony bilet do tylnej
kieszeni dżinsów. - Ale najpierw mnie wysłuchaj.
Megan westchnęła i oparła się o krzesło.
- Okay. Masz pięć minut.
- Dobra, słuchaj - zaczął Doug. - Kiedy odjechałaś, pogadaliśmy z Evanem po raz
pierwszy, odkąd zaczęło się to całe gówno. I za niego mówić nie mogę, nie? Aleja?
Zdałem sobie sprawę, że ostatnio zachowywałem się trochę jak dupek.
- Och, zdałeś sobie sprawę? - powtórzyła szyderczo Megan.
- Daj mi skończyć, kobieto! zawołał Doug.
Megan nagle zrozumiała, ile wysiłku go kosztowała rozmowa z nią, więc zacisnęła
wargi.
- Byłem na ciebie wściekły od początku, bo mi odebrałaś mój pokój. Ale
zastanowiłem się nad tym i wiem już, czemu mnie tak wkurzasz - powiedział Doug.
Megan uniosła brwi.
- No więc czemu?
-Bo pojawiasz się u nas i robisz te rzeczy... no, wiesz... których nie umie zrobić nikt
5
inny - wysapał w końcu Doug. Po raz pierwszy patrzył na Megan i przestał się
pilnować. Nie krzywił się złośliwie, nie udawał twardziela. Po prostu siedział i
rozmawiał. - Na przykład sprawiasz, że Miller zaczyna mówić o czymś innym niż o
baseballu. A łan i Caleb się ciebie boją. A Sean, no wiesz, czasami teraz wychodzi z
garażu. A moja mama? Odkąd zlądowałaś, to zupełnie inna kobieta. Jest
spokojniejsza. .
- Naprawdę?
- No, jakby wyluzowała ją obecność innej dziewczyny. Poważnie. Normalnie w
ciągu dwóch tygodni walnęła mnie w łeb raptem z raz - wyznał Doug.
Megan nie udało się powstrzymać uśmiechu.
- Poza tym to, co dla mnie zrobiłaś... - ciągnął Doug. - To też było całkiem fajne.
Dalej nie wiem, dlaczego się za mną wstawiłaś.
- Mam miękkie serce dla beznadziejnych przypadków? - podsunęła Megan i
wzruszyła ramionami-.
- No, nieważne - powiedział Doug. - Dzięki.
- Nie ma za co - mruknęła Megan lekko wzruszona. ^wyczuła szczerość w tym
jednym słowie.
- No więc, słuchaj, nie możesz wyjechać. - Doug wyprostował się i obrócił do
Megan. - Jeśli znikniesz z horyzontu, Miller się cofnie, a Caleb i łan wejdą nam na
głowę, Sean znów się zamieni w pustelnika, a Finn...
Serce Megan drgnęło.
- Finn co?
- Finna to zniszczy. - Doug zajrzał jej w oczy. - Owinęłaś sobie tego faceta wokół
małego palca, wiesz o tym, prawda?
- Co ty gadasz? - spytała Megan.
-Jak się dowiedział, że wyjeżdżasz, zamknął się w szopie i zabarykadował drzwi. Nikt
go od tamtej pory nie widział - wyjaśnił Doug. - Kiedy wychodzisz, Sean i Evan
usiłowali podsadzić
Caleba na dach, żeby zajrzał przez świetlik i sprawdził, czy Finn się tam nie zabił.
Megan z trudem przełknęła ślinę.
- O rany.
Przez kilka chwil siedzieli na plastikowych krzesłach, obserwując, jak kolejka przy
bramce staje się coraz mniejsza. Megan zastanawiała się nad wszystkim, co usłyszała.
Czy to naprawdę możliwe, że zmieniła życie McGowanów w takim stopniu, jak
twierdził Doug? Uważała, że tylko zakłóca im spokój, ale teraz wydało jej się, że
rzeczywiście kilka rzeczy zdołała zmienić na lepsze.
-Zawsze uważaliśmy, że to świetnie, że nasza mama miała tylko chłopców - wyznał
Doug, wyzbywając się hiphopowej pozy. - Kto by pomyślał, że w gruncie rzeczy
potrzeba nam siostry?
Megan opuściła wzrok na swoje dłonie.
- Och, człowieku! Skopiesz mi wreszcie tłusty tyłek? - spytał Doug.
Megan się roześmiała.
-Nie.
- No to wracasz ze mną, czy jak?
Megan podniosła głowę i westchnęła.
5
- Mam kilka warunków.
-Wiedziałem. - Doug przewrócił oczami.
- Po pierwsze, nie zgadzam się na łazienkę przypominającą parking dla tirów -
powiedziała Megan. Musicie zacząć po sobie sprzątać. %7ładnych więcej krwawych
śladów, włosów i dziwnych plam, których pochodzenia nie chcę się nawet domyślać.
- Dobra, dobra - mruknął Doug. To wszystko?
- Raczej nie - powiedziała Megan. - Macie trzymać się z daleka od wszystkich moich
rzeczy. Włącznie z rowerem.
-Okay...
-1 chcę, żebyście przestali mnie za plecami nazywać Megan Miseczka C.
Dougowi opadła szczęka. Zarumienił się.
- Skąd o tym wiedziałaś??!
Megan uniosła brwi.
- No dobra, jasne. Wszystko? - stęknął Doug.
- Myślisz, że możesz to dla mnie załatwić? - spytała Megan.
- No, może będę musiał sprać kilku osobników, ale taa. Nie ma problemu - rzucił
Doug beztrosko.
- Nikogo nie; pobijesz - zastrzegła Megan.
- Nie mów mi, jak mam wykonywać swoją robotę. Doug komicznie strzelił
kłykciami. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl ocenkijessi.opx.pl
Mogę sobie teraz lecieć do Chicago, jeśli będę miał ochotę.
Megan usiadła na krawędzi krzesła tuż obok chłopaka.
- Doug, poważnie. Ja muszę wsiąść do tego samolotu.
- Chcesz zwiewać, twój interes. - Doug wepchnął pognieciony bilet do tylnej
kieszeni dżinsów. - Ale najpierw mnie wysłuchaj.
Megan westchnęła i oparła się o krzesło.
- Okay. Masz pięć minut.
- Dobra, słuchaj - zaczął Doug. - Kiedy odjechałaś, pogadaliśmy z Evanem po raz
pierwszy, odkąd zaczęło się to całe gówno. I za niego mówić nie mogę, nie? Aleja?
Zdałem sobie sprawę, że ostatnio zachowywałem się trochę jak dupek.
- Och, zdałeś sobie sprawę? - powtórzyła szyderczo Megan.
- Daj mi skończyć, kobieto! zawołał Doug.
Megan nagle zrozumiała, ile wysiłku go kosztowała rozmowa z nią, więc zacisnęła
wargi.
- Byłem na ciebie wściekły od początku, bo mi odebrałaś mój pokój. Ale
zastanowiłem się nad tym i wiem już, czemu mnie tak wkurzasz - powiedział Doug.
Megan uniosła brwi.
- No więc czemu?
-Bo pojawiasz się u nas i robisz te rzeczy... no, wiesz... których nie umie zrobić nikt
5
inny - wysapał w końcu Doug. Po raz pierwszy patrzył na Megan i przestał się
pilnować. Nie krzywił się złośliwie, nie udawał twardziela. Po prostu siedział i
rozmawiał. - Na przykład sprawiasz, że Miller zaczyna mówić o czymś innym niż o
baseballu. A łan i Caleb się ciebie boją. A Sean, no wiesz, czasami teraz wychodzi z
garażu. A moja mama? Odkąd zlądowałaś, to zupełnie inna kobieta. Jest
spokojniejsza. .
- Naprawdę?
- No, jakby wyluzowała ją obecność innej dziewczyny. Poważnie. Normalnie w
ciągu dwóch tygodni walnęła mnie w łeb raptem z raz - wyznał Doug.
Megan nie udało się powstrzymać uśmiechu.
- Poza tym to, co dla mnie zrobiłaś... - ciągnął Doug. - To też było całkiem fajne.
Dalej nie wiem, dlaczego się za mną wstawiłaś.
- Mam miękkie serce dla beznadziejnych przypadków? - podsunęła Megan i
wzruszyła ramionami-.
- No, nieważne - powiedział Doug. - Dzięki.
- Nie ma za co - mruknęła Megan lekko wzruszona. ^wyczuła szczerość w tym
jednym słowie.
- No więc, słuchaj, nie możesz wyjechać. - Doug wyprostował się i obrócił do
Megan. - Jeśli znikniesz z horyzontu, Miller się cofnie, a Caleb i łan wejdą nam na
głowę, Sean znów się zamieni w pustelnika, a Finn...
Serce Megan drgnęło.
- Finn co?
- Finna to zniszczy. - Doug zajrzał jej w oczy. - Owinęłaś sobie tego faceta wokół
małego palca, wiesz o tym, prawda?
- Co ty gadasz? - spytała Megan.
-Jak się dowiedział, że wyjeżdżasz, zamknął się w szopie i zabarykadował drzwi. Nikt
go od tamtej pory nie widział - wyjaśnił Doug. - Kiedy wychodzisz, Sean i Evan
usiłowali podsadzić
Caleba na dach, żeby zajrzał przez świetlik i sprawdził, czy Finn się tam nie zabił.
Megan z trudem przełknęła ślinę.
- O rany.
Przez kilka chwil siedzieli na plastikowych krzesłach, obserwując, jak kolejka przy
bramce staje się coraz mniejsza. Megan zastanawiała się nad wszystkim, co usłyszała.
Czy to naprawdę możliwe, że zmieniła życie McGowanów w takim stopniu, jak
twierdził Doug? Uważała, że tylko zakłóca im spokój, ale teraz wydało jej się, że
rzeczywiście kilka rzeczy zdołała zmienić na lepsze.
-Zawsze uważaliśmy, że to świetnie, że nasza mama miała tylko chłopców - wyznał
Doug, wyzbywając się hiphopowej pozy. - Kto by pomyślał, że w gruncie rzeczy
potrzeba nam siostry?
Megan opuściła wzrok na swoje dłonie.
- Och, człowieku! Skopiesz mi wreszcie tłusty tyłek? - spytał Doug.
Megan się roześmiała.
-Nie.
- No to wracasz ze mną, czy jak?
Megan podniosła głowę i westchnęła.
5
- Mam kilka warunków.
-Wiedziałem. - Doug przewrócił oczami.
- Po pierwsze, nie zgadzam się na łazienkę przypominającą parking dla tirów -
powiedziała Megan. Musicie zacząć po sobie sprzątać. %7ładnych więcej krwawych
śladów, włosów i dziwnych plam, których pochodzenia nie chcę się nawet domyślać.
- Dobra, dobra - mruknął Doug. To wszystko?
- Raczej nie - powiedziała Megan. - Macie trzymać się z daleka od wszystkich moich
rzeczy. Włącznie z rowerem.
-Okay...
-1 chcę, żebyście przestali mnie za plecami nazywać Megan Miseczka C.
Dougowi opadła szczęka. Zarumienił się.
- Skąd o tym wiedziałaś??!
Megan uniosła brwi.
- No dobra, jasne. Wszystko? - stęknął Doug.
- Myślisz, że możesz to dla mnie załatwić? - spytała Megan.
- No, może będę musiał sprać kilku osobników, ale taa. Nie ma problemu - rzucił
Doug beztrosko.
- Nikogo nie; pobijesz - zastrzegła Megan.
- Nie mów mi, jak mam wykonywać swoją robotę. Doug komicznie strzelił
kłykciami. [ Pobierz całość w formacie PDF ]