[ Pobierz całość w formacie PDF ]

kłopocie. Może mi pan zaufać.
Po tych słowach zachęty de Lauviniere, dobrze znający króla,
pochylił głowę i uśmiechnął się z lekką ironią, która na szczęście
pozostała niezauważona.
- Wasza Wysokość, kawaler, jako poddany francuskiej Korony,
poprosił mnie o ochronę - powiedział bez ogródek. - Istotnie
znalazłem się w nie lada kłopocie. Wiem, że został aresztowany w
związku z podejrzeniami o to, że jest sir Nicholasem Beauvalletem,
angielskim korsarzem. Przyznaję, że z początku po prostu się
roześmiałem, gdyż uznałem ten zarzut za absurdalny.
Filip obserwował ambasadora znad złączonych palców.
- Proszę kontynuować, senor.
- Oczywiście kawaler wszystkiemu zaprzecza. Ma odpowiednie
dokumenty. Nie znajduję żadnego potwierdzenia zarzutów poza
słowami Don Maxii de Perinata. Spotkałem się z Don Maxią, Wasza
Wysokość, i muszę pokornie wyznać, że chociaż sprawia wrażenie
przekonanego o swej racji, nie mogę uznać jego oskarżenia za
wystarczające do podjęcia dalszego postępowania przeciwko
kawalerowi de Guise'owi. Co więcej, pewna dama, którą Beauvallet
porwał kilka miesięcy temu, zdecydowanie zaprzecza, że jest to ten
człowiek.
- Spodziewałem się, że to niemożliwe, senor, by El Beauvallet
był w Hiszpanii - podsumował spokojnie Filip. - Zapewne przyszedł
pan tutaj prosić o uwolnienie kawalera.
Ambasador zawahał się.
- Wasza Wysokość - rzekł - to bardzo dziwna, trudna sprawa. Nie
chciałbym działać pochopnie.
- Może być pan spokojny, senor, że nie uczynimy żadnego kroku,
zanim wszystkiego dokładnie nie rozważymy - uspokoił go Filip. -
Czy rozpoznał pan kawalera?
Ambasador znów się zawahał.
- Nie jestem w stanie tego zrobić. Nie znam zbyt dobrze
członków rodu Gwizjuszów i nigdy nie spotkałem tego człowieka.
Ponieważ coś jednak wiem na temat tej rodziny, od pierwszej chwili
podejrzewałem, że ten mężczyzna może nie być tym, za kogo się
podaje. Wydaje mi się, że kawaler de Guise powinien być młodszy,
nie widzę też, by był podobny do któregokolwiek ze znanych mi
Gwizjuszów.
Filip zastanowił się nad jego słowami.
- To może się zdarzyć, senor - powiedział.
- Oczywiście, Wasza Wysokość. Zaraz po pierwszym spotkaniu
napisałem do Francji, by dowiedzieć się o nim czegoś więcej. Muszę
zaczekać na odpowiedz, zanim będę w stanie ustalić, czy ten
mężczyzna to kawaler de Guise. Przyszedłem tu dzisiaj, żeby pokornie
prosić Waszą Wysokość o wstrzymanie się z decyzją na parę tygodni,
dopóki nie otrzymam odpowiedzi na list.
Filip wolno pokiwał głową.
- Nie zrobimy żadnego nieroztropnego kroku - powtórzył i dodał:
- Musimy to wszystko przemyśleć. Powiadomimy pana o naszej
decyzji, senor. Może pan być pewien, że wcale nie mamy ochoty
występować przeciwko poddanemu naszego kuzyna z Francji.
- Chciałbym podziękować Waszej Wysokości za łaskawość -
rzekł de Lauviniere, pochylając się nad ręką króla. Wyprowadzony z
komnaty, szybko minął przedpokój. Perinat próbował go zatrzymać,
dopytując się o rezultat rozmowy, jednak de Lauviniere udzielił
wymijającej odpowiedzi i wyszedł.
Król nie życzył sobie spotkania z Don Maxią de Perinatem.
- Nie musimy słuchać Don Maxii - oznajmił lodowatym tonem. -
Pózniej poprosimy go o złożenie zeznań przed alkadem. Teraz
udzielimy audiencji Don Cristobalowi de Porres.
Don Cristobal, dowódca Gwardii Kastylijskiej, komendant
koszar, w których osadzono Beauvalleta, pokornie czekał w
przedpokoju. Był to około czterdziestoletni poważny mężczyzna,
wysoki i czarnowłosy, o wąskich ustach, częściowo skrytych pod
czarnym wąsem. Miał spiczastą bródkę. Szybko wszedł do komnaty,
zatrzymał się tuż przy drzwiach i nisko się ukłonił.
- Wasza Wysokość!
- Posłaliśmy po pana, senor, żeby zapytać o pańskiego więznia.
Nie rozumiem, dlaczego wezwano do niego członków gwardii.
- Wasza Wysokość, dom Novelich znajduje się tuż obok koszar -
odpowiedział Porres. - Przybiegł tam jakiś mężczyzna, wołając, że El
Beauvallet został schwytany, i mój porucznik, Cruza, zadziałał trochę
zbyt impulsywnie. Postanowiłem zatrzymać kawalera w areszcie do
czasu, aż Jego Wysokość wyrazi swą wolę.
Filip sprawiał wrażenie usatysfakcjonowanego, jednak dłuższą
chwilę milczał, patrząc przed siebie w zamyśleniu. W końcu przeniósł
wzrok na Porresa.
- Należy przeszukać jego bagaże - powiedział.
- Proszę trzymać kawalera pod nadzorem, Don Cristobalu,
dopóki nie zadecydujemy co dalej. Jeśli podróżuje ze służącym -
zrobił pauzę - dobrze będzie przesłuchać i tego człowieka.
- Wasza Wysokość...
Filip czekał.
- Wasza Wysokość, uznaliśmy za stosowne wcześnie rano posłać
do gospody, w której zatrzymał się kawaler. Nie wiem, czy
postąpiliśmy zgodnie z wolą Jego Wysokości, ale po rozważeniu
sytuacji... mając na względzie wyjątkowy charakter sprawy...
obawialiśmy się, że...
- Do rzeczy, senor.
- Krótko mówiąc, Wasza Wysokość, idąc za radą Don Maxii de
Perinata, zarządziłem przeszukanie osobistego mienia kawalera de
Guise'a i poleciłem zatrzymać sługę, uznając, że Wasza Wysokość nie
będzie miał nic przeciwko temu.
- Postąpił pan pochopnie - ocenił Filip. - Takich działań nie
podejmuje się bez zasięgnięcia mądrej rady. Proszę kontynuować.
- Proszę Waszą Wysokość o wybaczenie, jeśli nie miałem racji.
Kiedy moi ludzie dotarli do gospody, zastali tam przedmioty
osobistego użytku kawalera porozrzucane po pokoju, a skrzynię i
kasetę otwarte i puste. Zniknęły pieniądze, klejnoty, miecz Ferrary,
najlepsze ubrania... jednym słowem, Wasza Wysokość, wszystko
wskazywało na kradzież popełnioną przez sługę, który zbiegł.
- Który zbiegł - powtórzył król. - Proszę dalej, senor.
- Uznaliśmy to za bardzo podejrzane, Wasza Wysokość, ale
przesłuchano barmana, który przyznał się, że poprzedniej nocy
rozmawiał z tym służącym, gdy ten szykował się do ucieczki. Barman
zeznał, że sługa był bardzo wesoły, paplał coś o łucie szczęścia i
mówił, że aresztowanie jego pana to dobra wiadomość i że zamierza
skorzystać z okazji.
- To możliwe, bardzo możliwe - orzekł Filip - ale równie dobrze
może to być podstęp, Don Cristobalu. Co powiedział kawaler?
Don Cristobal uśmiechnął się ze smutkiem.
- Wasza Wysokość, kawaler... bardzo gwałtownie dał upust
złości i... Wasza Wysokość, żąda... bardzo zdecydowanie... by za
wszelką cenę odnalezć sługę. Chce, żebyśmy ścigali go do granicy,
jako że przez niego kawaler został bez środków do życia. Szczególnie
zdenerwowała go utrata miecza. Miotał się i koniecznie chciał się
dowiedzieć, czy służący uciekł z tą bronią, a kiedy powiedziano mu,
że jej nie odnaleziono, wpadł w szał. Poza tym zapytał, czy zniknęły
również jego dokumenty, i wydawało mi się, a obserwowałem go
bardzo uważnie, iż poczuł wielką ulgę, dowiedziawszy się, że są
bezpieczne.
- Sługa zostawił dokumenty? - zapytał Filip.
- Zostały znalezione w wewnętrznej kieszeni kaftana. Sądzę, że
złodziej przeoczył je w pośpiechu. Na podłodze leżał portfel z jakimiś
dziwnymi rachunkami, ale nie było w nim nic więcej. Bielizna
kawalera była w wielkim nieładzie, tak jakby sługa czegoś szukał.
Znalezliśmy też wiele innych części garderoby.
- Proszę je zanieść kawalerowi - powiedział Filip. - To delikatna
sprawa, senor, wymagająca starannej oceny.
Z tyłu cicho otworzyły się drzwi. Mężczyzna, który wszedł do
komnaty z przyległego pokoju, miał na sobie sutannę. Filip rozchylił
wąskie wargi w uśmiechu, ukazując żółte, spiczaste zęby.
- Przychodzisz w samą porę, ojcze. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ocenkijessi.opx.pl
  • Copyright (c) 2009 - A co... - Ren zamyślił się na chwilę - a co jeśli lubię rzodkiewki? | Powered by Wordpress. Fresh News Theme by WooThemes - Premium Wordpress Themes.