[ Pobierz całość w formacie PDF ]

dziecko, ale lada chwila należy się spodziewać od nich telefonu w tej sprawie albo
nieprzyjemnej wizyty. . .
Ledwie to powiedział, telefon zadzwonił.
Marek zdrętwiał.
 To pewnie oni  wykrztusił. Rzucił się do aparatu, ale ubiegła go matka.
191
 Tak, jestem przy telefonie  zadyszała.  Co? Wciąż jej nie ma?!. . . Rozumiem
twoje obawy. . . Owszem, zgłoś na policję, może coś wiedzą i zadzwoń na pogotowie. . .
To rzeczywiście straszne. . . na szczęście jest u mnie detektyw Kwass. Porozmawiam
z nim. . . Tak. . . zaraz zadzwonię, będziemy w kontakcie!  odłożyła słuchawkę i za-
wołała do detektywa:  Panie Hippollicie, czy mogłabym pana prosić na chwilę. Zda-
rzyło się coś zupełnie nie. . . niesamowitego. Niech pan sobie wyobrazi, ciotka Dora
zniknęła. Zachodzi obawa, że została porwana.
 Proszę ciszej, łaskawa pani  z balkonu wyjrzał przestraszony detektyw. 
Mieszkanie jest na podsłuchu złoczyńców.
 Co takiego?!
 Zaangażowała pani do instalacji alarmu niewłaściwych ludzi.
 Ależ firma  Minotaur . . .
 Należy do Alberta Flasza, droga pani. Sądzę, że nie zapomniała pani tego zło-
wrogiego nazwiska. Dlatego lepiej porozmawiajmy na balkonie.
 Jeśli pan jest pewien, że ten okropny człowiek kryje się za  Minotaurem . . . 
pani Piegusowa z widocznymi oporami pofatygowała się na zagracony balkon.
192
 Jestem absolutnie pewien  oświadczył detektyw.  A wracając do rzeczy, na
jakiej podstawie sądzi pani, że pani Dora została uprowadzona?
 Dora jest osobą niesłychanie rzetelną i słowną, wprost pedantyczną na punk-
cie punktualności, sama też jej przestrzega i nigdy się nie spóznia. Na godzinę siódmą
zaprosiła na brydża znajomych, niestety choć dochodzi już dziewiąta do tej pory jej
nie ma. Co więcej o godzinie piątej trzydzieści miała być na zebraniu wyborczym To-
warzystwa Kultury Moralnej i w ogóle tam się nie pokazała. To jest w najwyższym
stopniu niepokojące, ponieważ była fanatycznie oddana pracy w Towarzystwie i nigdy
dobrowolnie nie opuściłaby takiego zebrania, tym bardziej, że miała wygłosić referat
i kandydować do zarządu. . .
 Może miała jakiś ważny powód, może coś jej nagle wypadło i musiała zmienić
plany  wtrącił detektyw.
 W takim przypadku na pewno zadzwoniłaby, albo w inny sposób przekazała
wiadomość. Co jeszcze bardziej zdumiewające, nie wstąpiła do nas, a miała przed ze-
braniem, wpaść i obejrzeć mieszkanie. Bardzo się do tego paliła i nie wpadła. . . chociaż
widziano ją parę kroków stąd w aptece na ulicy Urbanistów. Wujek, znając zwyczaje
193
Dory, wydzwaniał do wszystkich aptek w okolicy. No i w tym miejscu taśma urywa się.
Dora jakby rozpłynęła się w powietrzu. . .
Marek zaczerwienił się i spuścił oczy, ale matka nie zauważyła jego zmieszania
i wzburzona próbowała zreasumować swój wywód.
 Wniosek jest jeden i nasuwa się sam: ciotka Dora uległa wypadkowi, lub została
uprowadzona. Nie widzę innego wytłumaczenia. Z pewnością jako aktywna działaczka
Towarzystwa Kultury Moralnej miała wrogów wśród niekulturalnych i niemoralnych
osobników, włączając w to pospolitych przestępców, opryszków i łajdaków!
 Proszę się uspokoić  chrząknął detektyw Kwass  po co od razu myśleć o naj-
gorszym, droga pani, mogą być zgoła inne przyczyny, nazwijmy to, hm, nieobecności
i milczenia szanownej cioci. %7łycie jest skomplikowane i stwarza najbardziej niepraw-
dopodobne sytuacje.
 Niech pan mnie nie pociesza  rzekła zdenerwowana pani Piegusowa.  Mam
złe przeczucia. Jestem po odnowie psychosomatycznej, panie Hippollicie, widzę wy-
razniej i przenikliwej, moja intuicja została wyostrzona. Boję się, że ten dzień w ogóle
194
może się okazać feralny dla całej naszej rodziny. . . uprowadzony został także stryj Dio-
nizy. . .
 Pan Kiwajłło?
 Tak, porwano go wraz z antycznym zabytkowym kufrem.
 Skąd ta pewność?
 Dostałam niepokojący telefon z Muzeum Narodowego. Dionizy był tam na dziś
umówiony, miał dostarczyć kufer do depozytu, ale nie przyszedł, zniknął, przepadł bez
wieści. . .  pani Piegusowa urwała nagle, bo z głębi mieszkania dotarł na balkon przy-
kry zapach spalenizny.
 Matko Najświętsza! Moje naleśniki  wykrzyknęła.  Na śmierć zapomniałam!
Przepraszam bardzo. . .  pobiegła do kuchni.
Detektyw Kwass przyglądał się uważnie Markowi, który stał z mocno niewyrazną
miną.
 Ty chyba coś ukrywasz, bratku.
 Ja?  Marek zmieszał się.
195
 Ostrzegam cię, chłopcze  detektyw Kwass pogroził mu palcem  twojemu
stryjowi i ciotce może grozić poważne niebezpieczeństwo. Pan Dionizy Kiwajłło to
znany kolekcjoner. W świecie kolekcjonerów nader często dochodzi do zbrodni. Kolek-
cjonerzy to szaleńcy lub fanatycy na granicy szaleństwa, zaślepieni żądzą posiadania
zdolni są do najgorszych przestępstw. Pan Dionizy łatwo mógł paść ofiarą któregoś
z nich. A co do cioci Dory, obaj znamy osobliwe pasje tej niepospolitej osoby. Ze swo-
im charakterem nader łatwo mogła się wplątać w jakąś fatalną aferę! Dlatego, jeśli coś
wiesz, mów, chłopcze, bo tu chodzi po prostu o życie. . .
 Ja to świetnie rozumiem, proszę pana, ale moja mama. . . ona jest świeżo po
odnowie i nie chciałbym. . .  Marek utknął zakłopotany.
 Nie chciałbyś jej denerwować  chrząknął Kwass.  Doceniam twoje skrupuły
i zachowam to, co powiesz, dla siebie. Mamusia nie musi się dowiedzieć.
 No, to powiem panu  Marek ściszył głos.  Oni byli tutaj.
 Pan Dionizy i pani Dora?
 Tak. Najpierw stryj  Marek opowiedział o niespodziewanej wizycie Dionizego
i o aresztowaniu go przez ochroniarzy z  Minotaura .  Wzięli go za doktora Bogu-
196
miła Kadrylla, bo pachniał jaśminem. Próbowałem im wytłumaczyć, że to mój stryj, ale
nadaremnie.
 Co za prymitywy! Co za upadek edukacji kryminalnej! Jaka żenująca ignoran-
cja!  skrzywił się pogardliwie detektyw Kwass.  Zapach jaśminu! Mój Boże! Za-
pach jaśminu, zapach poczciwej waleriany  nieomylne znaki Kadrylla i Nieszcze-
gólnego. Gdzie te czasy, mój chłopcze, jak szybko wszystko się zmieniło! Panta rhei,
synku, tempora mutantur et latrones mutantur in illis  wyrecytował dając świadectwo
znajomości kultury antycznej.  Ci głupcy z  Minotaura nie nadążają wyraznie za
zmianami.
 Ale pan. . . pan nadąża?  zapytał Marek starając się zagłuszyć wątpliwości.
 Bądz spokojny, mój chłopcze! Trzymam rękę na pulsie. Choć oficjalnie poświę-
ciłem się sztuce choreograficznej, śledzę pilnie procesy zachodzące w świecie przestęp-
czym i obserwuję kariery naszych starych znajomych z tej branży. To nader pasjonujące [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ocenkijessi.opx.pl
  • Copyright (c) 2009 - A co... - Ren zamyślił się na chwilę - a co jeśli lubię rzodkiewki? | Powered by Wordpress. Fresh News Theme by WooThemes - Premium Wordpress Themes.