[ Pobierz całość w formacie PDF ]
odszedł, pozostawiając ją samotną w mroku, wilgoci i chłodzie.
- 59 -
S
R
ROZDZIAA SZÓSTY
- Richard? - spytała drżącym głosem.
- Tu jestem - usłyszała jego głos i poczuła, że dotknął jej dłoni. - Wszystko w
porzÄ…dku?
- Tak.
- Musiałem sprawdzić latarkę. Chyba żarówka się przepaliła. Jesteśmy w
połowie drogi, więc równie dobrze możemy iść dalej.
- Chodzmy - zgodziła się.
Przez dłuższy czas wędrowali w ślimaczym tempie, aż wreszcie zorientowali
się, że idą pod górę.
- Już niedaleko - odezwał się Richard krzepiąco. Pokonali jeszcze kilka metrów
i puścił jej dłoń. - Zaczekaj tu chwilę - poprosił Tinę i odszedł.
Ponownie ogarnął ją niepokój. Została sama, w ciemnościach, pod ziemią.
Przygryzła wargę.
Nagle usłyszała szelest stóp, zgrzyt metalu o metal i skrzypnięcie starych
zawiasów. Sekundę pózniej na końcu tunelu zajaśniał księżycowy blask. Richard
wrócił, wziął ją za rękę i wyprowadził do pozbawionej dachu, na wpół zawalonej
wieży.
- Więc tutaj urządzali schadzki - wyszeptała zamyślona.
- Tak. Rzecz jasna, w tamtych czasach konstrukcja była jeszcze cała, tyle że
nikt z niej nie korzystał. Pewnie żałujesz, że się tutaj ze mną wybrałaś?
- Ani trochę. Zafundowałeś mi nie lada przeżycie.
Z obrazu, który powstał w jego głowie po przeczytaniu raportów Grimshawa,
nie wynikało, że Tina potrafi zachować taką samokontrolę. Wydawała się intrygująco
spokojna i opanowana.
Przyłożył jej dłoń do ust.
- Sądziłem, że wpadniesz w panikę. Teraz wiem, że po prostu nie doceniałem
twojej odwagi - szepnÄ…Å‚.
- 60 -
S
R
Nie doceniał także jej urody. W srebrzystym półmroku wydawała się
fascynująca i tajemnicza. Nieoczekiwanie objął dłońmi twarz Tiny i pocałował ją w
usta. To wystarczyło, aby dopadło ją z trudem tłumione pożądanie. Nie straciła jednak
resztek rozsądku, wiedziała, że nie wolno jej ulegać chwilowym emocjom.
Zesztywniała, a Richard natychmiast wyczuł jej opór i oderwał wargi od jej ust.
Odetchnęła z ulgą. Jeszcze chwila, a uległaby mu, oddała mu się na trawie.
Wówczas Richard uznałby ją za łatwą zdobycz.
Pierwsza przerwała milczenie.
- Wieża jest większa, niż początkowo sądziłam. Ile liczyła pokojów?
Richard chętnie znowu wcielił się w rolę przewodnika i opowiedział jej o
szczegółach architektonicznych budowli, komnatach, a nawet pokazał, gdzie się
zaczynały i kończyły piętra oraz kręte schody. Gdy wyprowadził ją przez wyrwę w
murze, znalezli siÄ™ na Å‚Ä…ce, w otoczeniu wysokiej trawy i porozrzucanych kamieni.
Dalej poszedł pierwszy, a ona podążyła za nim. Nie próbował brać jej za rękę,
bał się, że znowu ją spłoszy.
- Nie dokończyłeś opowieści o Mag - zauważyła w końcu, gdy omijali las i
zmierzali w stronÄ™ zamku.
Pokiwał głową.
- Racja - przyznał. - Niestety, to smutna historia. Pewnej nocy na próżno
wyczekiwała sir Gerwaina na murach. Następnego dnia dowiedziała się, że...
Tina wpatrywała się w niego z napięciem, kiedy nagle jej obolała kostka
wykręciła się na nierównościach. Jęknęła cicho, a Richard natychmiast objął ją w talii,
aby nie upadła.
- Nie powinienem był cię zabierać w tych wysokich obcasach - westchnął,
wyraznie zły na siebie.
- Niepotrzebnie je wkładałam - sprostowała.
Zciągnął marynarkę, rozpostarł ją na trawie i pomógł Tinie usiąść. Już na
pierwszy rzut oka było widać, że noga błyskawicznie puchnie.
- To przesądziło sprawę - oświadczył stanowczo. - W takim stanie nie możesz
jechać do miasta. Musisz się położyć do łóżka.
- Ale przecież...
- 61 -
S
R
- Nie możesz nawet chodzić. Dostaniesz zimny okład i pójdziesz spać. Rano
zobaczymy, co dalej.
Postawił sobie dwa cele, a pierwszy z nich osiągnął dzięki szczęśliwemu
przypadkowi. Pomyślał, że teraz, jeśli dopisze mu szczęście, zrealizuje także drugi.
- Tymczasem jednak musimy cię jakoś przetransportować do zamku - dodał.
Tina natychmiast spróbowała wstać, lecz bezskutecznie. - Lepiej się nie ruszaj - pora-
dził jej. - Rzecz jasna, moglibyśmy z trudem dotrzeć do domu, ale został nam jeszcze
spory kawał drogi do pokonania, więc raczej wymyślimy inny sposób.
Spodziewała się, że Richard zaproponuje jej pozostanie na jego marynarce,
podczas gdy on sam pójdzie po samochód. Odetchnęła z ulgą, gdy zasugerował inne
rozwiÄ…zanie.
- Masz przy sobie komórkę? - spytał. - Niestety, zostawiłem swoją w kieszeni
kurtki, kiedy się przebierałem.
- Tak. - Wyjęła z torebki telefon.
- Dzięki. Poproszę Mullinsa, żeby po nas przyjechał... Mullins? Pani Dunbar
nadwerężyła sobie nogę w kostce, kiedy wracaliśmy ze spaceru do wieży Dalanda.
Czy zechciałbyś przyjechać po nas, czekamy pod bukowym laskiem... - Rozłączył się i
popatrzył na Tinę. - Przybędzie niezwłocznie. - Wsunął telefon do kieszeni spodni i
usiadł na wolnym miejscu na marynarce. - Chyba mamy okazję dokończyć opowieść o
Mag. Na czym stanęliśmy?
- Pewnej nocy sir Gerwain się nie zjawił... - przypomniała z roztargnieniem.
- Tak. Następnego dnia Mag usłyszała, że jej ukochany bierze ślub z inną
kobietą, damą z wyższych sfer, z którą był zaręczony od dzieciństwa. Odrzucona, [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl ocenkijessi.opx.pl
odszedł, pozostawiając ją samotną w mroku, wilgoci i chłodzie.
- 59 -
S
R
ROZDZIAA SZÓSTY
- Richard? - spytała drżącym głosem.
- Tu jestem - usłyszała jego głos i poczuła, że dotknął jej dłoni. - Wszystko w
porzÄ…dku?
- Tak.
- Musiałem sprawdzić latarkę. Chyba żarówka się przepaliła. Jesteśmy w
połowie drogi, więc równie dobrze możemy iść dalej.
- Chodzmy - zgodziła się.
Przez dłuższy czas wędrowali w ślimaczym tempie, aż wreszcie zorientowali
się, że idą pod górę.
- Już niedaleko - odezwał się Richard krzepiąco. Pokonali jeszcze kilka metrów
i puścił jej dłoń. - Zaczekaj tu chwilę - poprosił Tinę i odszedł.
Ponownie ogarnął ją niepokój. Została sama, w ciemnościach, pod ziemią.
Przygryzła wargę.
Nagle usłyszała szelest stóp, zgrzyt metalu o metal i skrzypnięcie starych
zawiasów. Sekundę pózniej na końcu tunelu zajaśniał księżycowy blask. Richard
wrócił, wziął ją za rękę i wyprowadził do pozbawionej dachu, na wpół zawalonej
wieży.
- Więc tutaj urządzali schadzki - wyszeptała zamyślona.
- Tak. Rzecz jasna, w tamtych czasach konstrukcja była jeszcze cała, tyle że
nikt z niej nie korzystał. Pewnie żałujesz, że się tutaj ze mną wybrałaś?
- Ani trochę. Zafundowałeś mi nie lada przeżycie.
Z obrazu, który powstał w jego głowie po przeczytaniu raportów Grimshawa,
nie wynikało, że Tina potrafi zachować taką samokontrolę. Wydawała się intrygująco
spokojna i opanowana.
Przyłożył jej dłoń do ust.
- Sądziłem, że wpadniesz w panikę. Teraz wiem, że po prostu nie doceniałem
twojej odwagi - szepnÄ…Å‚.
- 60 -
S
R
Nie doceniał także jej urody. W srebrzystym półmroku wydawała się
fascynująca i tajemnicza. Nieoczekiwanie objął dłońmi twarz Tiny i pocałował ją w
usta. To wystarczyło, aby dopadło ją z trudem tłumione pożądanie. Nie straciła jednak
resztek rozsądku, wiedziała, że nie wolno jej ulegać chwilowym emocjom.
Zesztywniała, a Richard natychmiast wyczuł jej opór i oderwał wargi od jej ust.
Odetchnęła z ulgą. Jeszcze chwila, a uległaby mu, oddała mu się na trawie.
Wówczas Richard uznałby ją za łatwą zdobycz.
Pierwsza przerwała milczenie.
- Wieża jest większa, niż początkowo sądziłam. Ile liczyła pokojów?
Richard chętnie znowu wcielił się w rolę przewodnika i opowiedział jej o
szczegółach architektonicznych budowli, komnatach, a nawet pokazał, gdzie się
zaczynały i kończyły piętra oraz kręte schody. Gdy wyprowadził ją przez wyrwę w
murze, znalezli siÄ™ na Å‚Ä…ce, w otoczeniu wysokiej trawy i porozrzucanych kamieni.
Dalej poszedł pierwszy, a ona podążyła za nim. Nie próbował brać jej za rękę,
bał się, że znowu ją spłoszy.
- Nie dokończyłeś opowieści o Mag - zauważyła w końcu, gdy omijali las i
zmierzali w stronÄ™ zamku.
Pokiwał głową.
- Racja - przyznał. - Niestety, to smutna historia. Pewnej nocy na próżno
wyczekiwała sir Gerwaina na murach. Następnego dnia dowiedziała się, że...
Tina wpatrywała się w niego z napięciem, kiedy nagle jej obolała kostka
wykręciła się na nierównościach. Jęknęła cicho, a Richard natychmiast objął ją w talii,
aby nie upadła.
- Nie powinienem był cię zabierać w tych wysokich obcasach - westchnął,
wyraznie zły na siebie.
- Niepotrzebnie je wkładałam - sprostowała.
Zciągnął marynarkę, rozpostarł ją na trawie i pomógł Tinie usiąść. Już na
pierwszy rzut oka było widać, że noga błyskawicznie puchnie.
- To przesądziło sprawę - oświadczył stanowczo. - W takim stanie nie możesz
jechać do miasta. Musisz się położyć do łóżka.
- Ale przecież...
- 61 -
S
R
- Nie możesz nawet chodzić. Dostaniesz zimny okład i pójdziesz spać. Rano
zobaczymy, co dalej.
Postawił sobie dwa cele, a pierwszy z nich osiągnął dzięki szczęśliwemu
przypadkowi. Pomyślał, że teraz, jeśli dopisze mu szczęście, zrealizuje także drugi.
- Tymczasem jednak musimy cię jakoś przetransportować do zamku - dodał.
Tina natychmiast spróbowała wstać, lecz bezskutecznie. - Lepiej się nie ruszaj - pora-
dził jej. - Rzecz jasna, moglibyśmy z trudem dotrzeć do domu, ale został nam jeszcze
spory kawał drogi do pokonania, więc raczej wymyślimy inny sposób.
Spodziewała się, że Richard zaproponuje jej pozostanie na jego marynarce,
podczas gdy on sam pójdzie po samochód. Odetchnęła z ulgą, gdy zasugerował inne
rozwiÄ…zanie.
- Masz przy sobie komórkę? - spytał. - Niestety, zostawiłem swoją w kieszeni
kurtki, kiedy się przebierałem.
- Tak. - Wyjęła z torebki telefon.
- Dzięki. Poproszę Mullinsa, żeby po nas przyjechał... Mullins? Pani Dunbar
nadwerężyła sobie nogę w kostce, kiedy wracaliśmy ze spaceru do wieży Dalanda.
Czy zechciałbyś przyjechać po nas, czekamy pod bukowym laskiem... - Rozłączył się i
popatrzył na Tinę. - Przybędzie niezwłocznie. - Wsunął telefon do kieszeni spodni i
usiadł na wolnym miejscu na marynarce. - Chyba mamy okazję dokończyć opowieść o
Mag. Na czym stanęliśmy?
- Pewnej nocy sir Gerwain się nie zjawił... - przypomniała z roztargnieniem.
- Tak. Następnego dnia Mag usłyszała, że jej ukochany bierze ślub z inną
kobietą, damą z wyższych sfer, z którą był zaręczony od dzieciństwa. Odrzucona, [ Pobierz całość w formacie PDF ]