[ Pobierz całość w formacie PDF ]
gając dłonią do zawiązanego końca ręcznika.
126 NIE PRZESTAN CI KOCHA
- Ach! - zawołała i odwróciła się, uświadamiając sobie,
że Leo ma zamiar zrzucić ręcznik. Po chwili usłyszała, jak
wsuwa się do łóżka.
- Teraz już możesz patrzeć - powiedział zaczepnie, gdy
materac przestał falować.
- Nie chcę - odparła, starając się, by jej głos zabrzmiał
wyniośle, lecz wyszedł z tego obrażony ton dziecka.
- Och, Mario - szepnął i materac ponownie zachybotał,
gdy Leo przysunął się bliżej. - Czasami zapominam, że jesteś
dyplomowanym lekarzem. Czego siÄ™ wstydzisz i dlaczego tak
łatwo dajesz się nabierać?
Poczuła na ramieniu ciepło jego oddechu i dłoń odgarnia
jącą jej włosy z szyi.
- Czy... zgasisz światło? - spytała niepewnym głosem.
- Jest już bardzo pózno i...
Pokój zatonął w ciszy, po czym Maria usłyszała trzask
kontaktu i wokół zapadła ciemność.
- Dobranoc - powiedział z westchnieniem i Maria nagle
przeraziła się, że jej nieśmiałość i brak doświadczenia znisz
czÄ… wszystko to, co stworzyli dzisiejszego wieczoru.
- Leo? - szepnęła zduszonym głosem, czując, że serce
podchodzi jej do gardła.
- Tak?
Słowo to było pozbawione wszelkiego wyrazu.
- Czy...? - W ustach poczuła nagle taką suchość, że z tru
dem mówiła. - Czy możesz... mnie objąć?
Usłyszała, jak odetchnął głęboko i pełnym napięcia gło
sem spytał:
- NaprawdÄ™ chcesz?
NIE PRZESTAN CI KOCHA 127
Przez chwilę próbowała powstrzymać łzy, które napły
nęły jej do oczu, gdy usłyszała bezbarwność w jego głosie.
Uświadomiła sobie jednak, że on w takim stopniu padł ofiarą
samotności i niepewności jak ona, zmusiła się więc do odpo
wiedzi:
- ProszÄ™...
ROZDZIAA DZIEWITY
Następnego ranka obudziła się w ramionach Lea i po raz
pierwszy od owej nocy we Włoszech poczuła się szczęśliwa.
- Dzień dobry, śpiochu.
Maria usłyszała głęboki głos i podniosła głowę z piersi
Lea, by na niego spojrzeć.
- Dzień dobry - odparła nieco zawstydzona. - Skąd
wiesz, że nie śpię?
- Czuję twoją rękę.
Maria zamarła, gdy uświadomiła sobie, że jej palce deli
katnie gładzą włosy na jego piersi.
- Przepraszam - szepnęła jeszcze bardziej zażenowana
i gwałtownym ruchem cofnęła dłoń. - Nie wiedziałam...
- Wracaj tutaj - rozkazał i sięgnął po jej rękę. - Bardzo
to było mile.
- Och!
Ukryła głowę na jego piersi, gdy przypomniała sobie, jak
już kiedyś poznawała jego ciało i zdziwiła się, że wtedy była
tak odważna, a teraz wszystkiego się wstydzi. Przecież powo
dem tego nie może być ciąża, świadomość, że mimo iż jego
ciało nadal ją urzeka, jej przestało być takie atrakcyjne.
- Co ci jest?
Uniósł jej głowę do góry.
NIE PRZESTAN CI KOCHA 129
- Ja... Ty... Czy nie musisz już wstawać?
- Och, Mario, Mario. Można z ciebie czytać jak z książki.
- Pochylił się i niespodziewanie pocałował jej rozchylone
usta, a potem położył głowę z powrotem na poduszce i pa
trzył, jak jej twarz lekko czerwienieje. - Powiedz mi, co cię
martwi. I to jak najszybciej, bo inaczej nie wypuszczęcię stąd.
- Ale... Przecież żarty sobie stroisz! - zawołała ze śmie
chem. - Masz dzisiaj dyżur.
- No więc jeśli się spóznię, to przez ciebie. Nie pojawię
się w szpitalu tylko dlatego, że nie chciałaś mi powiedzieć, co
cię gnębi.
Absurdalność tej wypowiedzi wystarczyła, by napięcie
ustąpiło i Maria zebrała się na odwagę.
- Ty wyglądasz tak, jak myślałam - wybuchnęła, patrząc
błyszczącymi oczami na swoją białą rękę leżącą na jego opa
lonej skórze. - Właściwie nawet lepiej - dodała jakby z pre
tensją w głosie.
- Dziękuję - odparł poważnie, a ona była mu wdzięczna,
że nie zaczyna się znów z nią droczyć.
Niemniej patrzył na nią uważnie i czekał na dalszy ciąg.
- A ja nie. To znaczy, nie tak jak kiedyÅ›. - Wreszcie to
z siebie wyrzuciła! - Ty wyglądasz tak wspaniale - wskazała
szerokim gestem jego ciało - a ja... jestem taka...
Skrzywiła usta w grymasie zniechęcenia.
- A ty jesteś jaka? Jaka jest kobieta, która jest piękna, [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl ocenkijessi.opx.pl
gając dłonią do zawiązanego końca ręcznika.
126 NIE PRZESTAN CI KOCHA
- Ach! - zawołała i odwróciła się, uświadamiając sobie,
że Leo ma zamiar zrzucić ręcznik. Po chwili usłyszała, jak
wsuwa się do łóżka.
- Teraz już możesz patrzeć - powiedział zaczepnie, gdy
materac przestał falować.
- Nie chcę - odparła, starając się, by jej głos zabrzmiał
wyniośle, lecz wyszedł z tego obrażony ton dziecka.
- Och, Mario - szepnął i materac ponownie zachybotał,
gdy Leo przysunął się bliżej. - Czasami zapominam, że jesteś
dyplomowanym lekarzem. Czego siÄ™ wstydzisz i dlaczego tak
łatwo dajesz się nabierać?
Poczuła na ramieniu ciepło jego oddechu i dłoń odgarnia
jącą jej włosy z szyi.
- Czy... zgasisz światło? - spytała niepewnym głosem.
- Jest już bardzo pózno i...
Pokój zatonął w ciszy, po czym Maria usłyszała trzask
kontaktu i wokół zapadła ciemność.
- Dobranoc - powiedział z westchnieniem i Maria nagle
przeraziła się, że jej nieśmiałość i brak doświadczenia znisz
czÄ… wszystko to, co stworzyli dzisiejszego wieczoru.
- Leo? - szepnęła zduszonym głosem, czując, że serce
podchodzi jej do gardła.
- Tak?
Słowo to było pozbawione wszelkiego wyrazu.
- Czy...? - W ustach poczuła nagle taką suchość, że z tru
dem mówiła. - Czy możesz... mnie objąć?
Usłyszała, jak odetchnął głęboko i pełnym napięcia gło
sem spytał:
- NaprawdÄ™ chcesz?
NIE PRZESTAN CI KOCHA 127
Przez chwilę próbowała powstrzymać łzy, które napły
nęły jej do oczu, gdy usłyszała bezbarwność w jego głosie.
Uświadomiła sobie jednak, że on w takim stopniu padł ofiarą
samotności i niepewności jak ona, zmusiła się więc do odpo
wiedzi:
- ProszÄ™...
ROZDZIAA DZIEWITY
Następnego ranka obudziła się w ramionach Lea i po raz
pierwszy od owej nocy we Włoszech poczuła się szczęśliwa.
- Dzień dobry, śpiochu.
Maria usłyszała głęboki głos i podniosła głowę z piersi
Lea, by na niego spojrzeć.
- Dzień dobry - odparła nieco zawstydzona. - Skąd
wiesz, że nie śpię?
- Czuję twoją rękę.
Maria zamarła, gdy uświadomiła sobie, że jej palce deli
katnie gładzą włosy na jego piersi.
- Przepraszam - szepnęła jeszcze bardziej zażenowana
i gwałtownym ruchem cofnęła dłoń. - Nie wiedziałam...
- Wracaj tutaj - rozkazał i sięgnął po jej rękę. - Bardzo
to było mile.
- Och!
Ukryła głowę na jego piersi, gdy przypomniała sobie, jak
już kiedyś poznawała jego ciało i zdziwiła się, że wtedy była
tak odważna, a teraz wszystkiego się wstydzi. Przecież powo
dem tego nie może być ciąża, świadomość, że mimo iż jego
ciało nadal ją urzeka, jej przestało być takie atrakcyjne.
- Co ci jest?
Uniósł jej głowę do góry.
NIE PRZESTAN CI KOCHA 129
- Ja... Ty... Czy nie musisz już wstawać?
- Och, Mario, Mario. Można z ciebie czytać jak z książki.
- Pochylił się i niespodziewanie pocałował jej rozchylone
usta, a potem położył głowę z powrotem na poduszce i pa
trzył, jak jej twarz lekko czerwienieje. - Powiedz mi, co cię
martwi. I to jak najszybciej, bo inaczej nie wypuszczęcię stąd.
- Ale... Przecież żarty sobie stroisz! - zawołała ze śmie
chem. - Masz dzisiaj dyżur.
- No więc jeśli się spóznię, to przez ciebie. Nie pojawię
się w szpitalu tylko dlatego, że nie chciałaś mi powiedzieć, co
cię gnębi.
Absurdalność tej wypowiedzi wystarczyła, by napięcie
ustąpiło i Maria zebrała się na odwagę.
- Ty wyglądasz tak, jak myślałam - wybuchnęła, patrząc
błyszczącymi oczami na swoją białą rękę leżącą na jego opa
lonej skórze. - Właściwie nawet lepiej - dodała jakby z pre
tensją w głosie.
- Dziękuję - odparł poważnie, a ona była mu wdzięczna,
że nie zaczyna się znów z nią droczyć.
Niemniej patrzył na nią uważnie i czekał na dalszy ciąg.
- A ja nie. To znaczy, nie tak jak kiedyÅ›. - Wreszcie to
z siebie wyrzuciła! - Ty wyglądasz tak wspaniale - wskazała
szerokim gestem jego ciało - a ja... jestem taka...
Skrzywiła usta w grymasie zniechęcenia.
- A ty jesteś jaka? Jaka jest kobieta, która jest piękna, [ Pobierz całość w formacie PDF ]