[ Pobierz całość w formacie PDF ]
pety i kąpiele rąk. Raz w ciepłej, raz w zimnej wodzie. Naprze
miennie. Potem stosowałam ten sposób tylko wtedy, gdy spałam
sama. Gdy niesama, świetnie regulował moje zaburzenia, w bar
dziej urozmaicony i skuteczniejszy sposób, aktualny on.
Zaburzenia wrażliwości na ból ostatnio bardzo często u siebie
obserwuję. Od paru dni i chciałabym, i boję się, bólu rozczarowa
nia. To samo dotyczy zaburzeń snu. Myślenie: czy to on? czy nie
on? - zaburza nie tylko mój sen, także zapach, smak i węch. Za
pachu spalonej jajecznicy, którą szykowałam sobie dziś na śnia
danie, nie poczułam. Jej smaku - tym bardziej nie. Węch od
JOLANTA KWIATKOWSKA * 115
smrodu spalenizny do tej pory mam zakłócony. Marzę, by w nie
długim czasie skontrolować moją wrażliwość receptorów. Samej
jest to możliwe, ale o wiele mniej przyjemne. Miał rację ten, kto
powiedział: Nie rób samemu, co można we dwoje".
Nad skojarzonymi z wiekiem zaburzeniami pamięci muszę jesz
cze raz, dokładniej niż dotychczas, zastanowić się. Innym razem.
Domofonem dał mi znać, że jest. Na górę go nie zapraszałam.
Wiedziałam, że ta noc będzie bezsenna. Nawet sekundki
szkoda zmarnować na sen. Miałam tyle do przemyślenia. Wy
stroju sali nie pamiętam. Co jadłam i jak smakowało, też nie.
Zaburzenia trwały nadal. Dał mi jedną różyczkę. I trzy kartony
kentów.
- Spróbuj, może ci zasmakują, a mają mniej dokuczliwy dla
biernych palaczy zapach dymu. Co zjesz?
- Wybierz sam. I wino. I rybę - powiedziałam. Zjedliśmy bez
słowa. Stara szkoła. Nie mów z pełną buzią. Paliłam. Patrzyłam.
Czekałam. Nie zamierzałam mu ułatwiać. Nie po takim czasie.
Jak to Miśka mówi: A co, niech wie".
- Nie mogłem dzwonić. To znaczy, mogłem, ale nie mogłem -
wydukał wreszcie, patrząc na mnie błagalnie, bym zrozumiała. -
Powiedz coś - Krzysztof najwyrazniej nie wiedział, jak zacząć.
- Zacznij od poczÄ…tku. Od wyjazdu z sanatorium. Po prostu
opowiedz, co się u ciebie działo - podpowiedziałam, widząc, że
się zapłacze.
- Powiem. Ty najwyżej dopytuj. Dobrze? - widząc, że kiwnęłam
głową na tak, opowiadał. Po męsku. Ze szczegółami. - Moja córka
przyjechała na dokładne badania. Wcześniej zrobiła je już w Sta
nach. Mimo to zdecydowali powtórzyć wszystkie w Polsce. Mają
znajomych wśród lekarzy. Chcieli mieć pewność. Potrzebny był prze
szczep wątroby. Ja od razu zdecydowałem się. Nie wiedziałem, czy
116 - JESIENNY KOKTAJL
nie jestem za stary. Lekarze stwierdzili, że muszę przejść szczegóło
we oględziny. Więcej niż młodsi dawcy. Najważniejsze było, że mogę
być dawcą. Jednak mój wiek to większe narażenie na działanie róż
nych czynników zewnętrznych. Dlatego trzeba było dogłębnego zba
dania stanu organów i tkanek. Jest to o wiele bardziej istotne niż
u dawców młodych. Zwrócić trzeba większą uwagę na przebyte cho
roby wirusowe, nowotworowe. Trochę to trwało. Córka, poparł ją
zięć, powiedziała, iż zgodzi się pod jednym warunkiem. %7łe pojadę
z nimi do Stanów. 1 tam powtórzymy wszystkie badania. Okazało się,
że poza zmianami w kręgosłupie i lekkim nadciśnieniem nic mi nie
dolega. Mogę być dawcą. Córka zwlekała, czekając, by uregulowa
ło się ciśnienie. Ja znałem powody własnej dolegliwości. Jednym był
strach o nią. Drugim, że cię już nie zobaczę.
Spojrzał na mnie. Wiedziałam, że mówi prawdę.
- Dlaczego nie powiedziałeś? Milczałeś? To było tak niezro
zumiałe. I bolesne - dodałam.
- Moja córka, Dorota, też mi to mówiła. Tłumaczyła, że ko
bieta z każdą sytuacją sobie poradzi. Tylko z milczeniem nie - za
mówił po lampce koniaku. - Nie mogłem. Nie miałem prawa cię
w to wciągać. Bałem się, że może się przytrafić najgorsze. Zanim
zdążylibyśmy się poznać. Nie mogłem ci tego zrobić. I sobie. Ro
zumiesz? - mówił to, trzymając mnie za rękę.
- Staram się - powiedziałam, nie dodając, że wolałabym
nawet telefonicznie, denerwując się, być blisko niego. On by i tak
nie zrozumiał. - Mów najpierw, co ze zdrowiem. Jak operacja?
Jesteś, to znaczy, że dobrze? - dopytywałam się.
- Tak. Wszystko się udało. Operację przeprowadzono w Sta
nach. Dorota szybciej wróciła do pełnego zdrowia. Ja miałem
małe problemy z sercem. Ale wyrywałem się, żeby wracać. Mó
wiłem im, że tylko tu jest lekarstwo. Nie chcieli mnie słuchać.
Dlatego tak długo nie mogłem się z tobą zobaczyć. Dziś wiem,
JOLANTA KWIATKOWSKA " 117
że jestem zdrów prawie jak ryba. Pomagały mi rozmowy z Dorot
ką. Na twój temat. Kazała mi przeczytać dalsze tomy Ani, te do
czasu ich ślubu. Chciałem zadzwonić już z domu. To ona kazała
mi od razu, gdy otrzymałem bilet, zawiadomić cię. Mówiła: Za
dzwoń". Stchórzyłem. Dlatego wysłałem esemesa.
Wyszliśmy z restauracji. Potrzebowaliśmy ciszy, samotności.
Tyle miał do opowiedzenia. Chciał nadrobić stracony czas.
- Jedzmy do mnie. Nie na kolekcję motyli - zastrzegał, pa
trząc, czy nie zrozumiałam opacznie jego zaproszenia. - Spo
kojnie porozmawiamy. Dobrze? Mam coÅ› dla ciebie. WziÄ…Å‚em
z sobą. Ale nie dam ci, dopiero w domu - roześmiał się, widać
było, że jest szczęśliwy.
Z żoną poznali się w liceum. Pierwsza miłość. On jej. Ona [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl ocenkijessi.opx.pl
pety i kąpiele rąk. Raz w ciepłej, raz w zimnej wodzie. Naprze
miennie. Potem stosowałam ten sposób tylko wtedy, gdy spałam
sama. Gdy niesama, świetnie regulował moje zaburzenia, w bar
dziej urozmaicony i skuteczniejszy sposób, aktualny on.
Zaburzenia wrażliwości na ból ostatnio bardzo często u siebie
obserwuję. Od paru dni i chciałabym, i boję się, bólu rozczarowa
nia. To samo dotyczy zaburzeń snu. Myślenie: czy to on? czy nie
on? - zaburza nie tylko mój sen, także zapach, smak i węch. Za
pachu spalonej jajecznicy, którą szykowałam sobie dziś na śnia
danie, nie poczułam. Jej smaku - tym bardziej nie. Węch od
JOLANTA KWIATKOWSKA * 115
smrodu spalenizny do tej pory mam zakłócony. Marzę, by w nie
długim czasie skontrolować moją wrażliwość receptorów. Samej
jest to możliwe, ale o wiele mniej przyjemne. Miał rację ten, kto
powiedział: Nie rób samemu, co można we dwoje".
Nad skojarzonymi z wiekiem zaburzeniami pamięci muszę jesz
cze raz, dokładniej niż dotychczas, zastanowić się. Innym razem.
Domofonem dał mi znać, że jest. Na górę go nie zapraszałam.
Wiedziałam, że ta noc będzie bezsenna. Nawet sekundki
szkoda zmarnować na sen. Miałam tyle do przemyślenia. Wy
stroju sali nie pamiętam. Co jadłam i jak smakowało, też nie.
Zaburzenia trwały nadal. Dał mi jedną różyczkę. I trzy kartony
kentów.
- Spróbuj, może ci zasmakują, a mają mniej dokuczliwy dla
biernych palaczy zapach dymu. Co zjesz?
- Wybierz sam. I wino. I rybę - powiedziałam. Zjedliśmy bez
słowa. Stara szkoła. Nie mów z pełną buzią. Paliłam. Patrzyłam.
Czekałam. Nie zamierzałam mu ułatwiać. Nie po takim czasie.
Jak to Miśka mówi: A co, niech wie".
- Nie mogłem dzwonić. To znaczy, mogłem, ale nie mogłem -
wydukał wreszcie, patrząc na mnie błagalnie, bym zrozumiała. -
Powiedz coś - Krzysztof najwyrazniej nie wiedział, jak zacząć.
- Zacznij od poczÄ…tku. Od wyjazdu z sanatorium. Po prostu
opowiedz, co się u ciebie działo - podpowiedziałam, widząc, że
się zapłacze.
- Powiem. Ty najwyżej dopytuj. Dobrze? - widząc, że kiwnęłam
głową na tak, opowiadał. Po męsku. Ze szczegółami. - Moja córka
przyjechała na dokładne badania. Wcześniej zrobiła je już w Sta
nach. Mimo to zdecydowali powtórzyć wszystkie w Polsce. Mają
znajomych wśród lekarzy. Chcieli mieć pewność. Potrzebny był prze
szczep wątroby. Ja od razu zdecydowałem się. Nie wiedziałem, czy
116 - JESIENNY KOKTAJL
nie jestem za stary. Lekarze stwierdzili, że muszę przejść szczegóło
we oględziny. Więcej niż młodsi dawcy. Najważniejsze było, że mogę
być dawcą. Jednak mój wiek to większe narażenie na działanie róż
nych czynników zewnętrznych. Dlatego trzeba było dogłębnego zba
dania stanu organów i tkanek. Jest to o wiele bardziej istotne niż
u dawców młodych. Zwrócić trzeba większą uwagę na przebyte cho
roby wirusowe, nowotworowe. Trochę to trwało. Córka, poparł ją
zięć, powiedziała, iż zgodzi się pod jednym warunkiem. %7łe pojadę
z nimi do Stanów. 1 tam powtórzymy wszystkie badania. Okazało się,
że poza zmianami w kręgosłupie i lekkim nadciśnieniem nic mi nie
dolega. Mogę być dawcą. Córka zwlekała, czekając, by uregulowa
ło się ciśnienie. Ja znałem powody własnej dolegliwości. Jednym był
strach o nią. Drugim, że cię już nie zobaczę.
Spojrzał na mnie. Wiedziałam, że mówi prawdę.
- Dlaczego nie powiedziałeś? Milczałeś? To było tak niezro
zumiałe. I bolesne - dodałam.
- Moja córka, Dorota, też mi to mówiła. Tłumaczyła, że ko
bieta z każdą sytuacją sobie poradzi. Tylko z milczeniem nie - za
mówił po lampce koniaku. - Nie mogłem. Nie miałem prawa cię
w to wciągać. Bałem się, że może się przytrafić najgorsze. Zanim
zdążylibyśmy się poznać. Nie mogłem ci tego zrobić. I sobie. Ro
zumiesz? - mówił to, trzymając mnie za rękę.
- Staram się - powiedziałam, nie dodając, że wolałabym
nawet telefonicznie, denerwując się, być blisko niego. On by i tak
nie zrozumiał. - Mów najpierw, co ze zdrowiem. Jak operacja?
Jesteś, to znaczy, że dobrze? - dopytywałam się.
- Tak. Wszystko się udało. Operację przeprowadzono w Sta
nach. Dorota szybciej wróciła do pełnego zdrowia. Ja miałem
małe problemy z sercem. Ale wyrywałem się, żeby wracać. Mó
wiłem im, że tylko tu jest lekarstwo. Nie chcieli mnie słuchać.
Dlatego tak długo nie mogłem się z tobą zobaczyć. Dziś wiem,
JOLANTA KWIATKOWSKA " 117
że jestem zdrów prawie jak ryba. Pomagały mi rozmowy z Dorot
ką. Na twój temat. Kazała mi przeczytać dalsze tomy Ani, te do
czasu ich ślubu. Chciałem zadzwonić już z domu. To ona kazała
mi od razu, gdy otrzymałem bilet, zawiadomić cię. Mówiła: Za
dzwoń". Stchórzyłem. Dlatego wysłałem esemesa.
Wyszliśmy z restauracji. Potrzebowaliśmy ciszy, samotności.
Tyle miał do opowiedzenia. Chciał nadrobić stracony czas.
- Jedzmy do mnie. Nie na kolekcję motyli - zastrzegał, pa
trząc, czy nie zrozumiałam opacznie jego zaproszenia. - Spo
kojnie porozmawiamy. Dobrze? Mam coÅ› dla ciebie. WziÄ…Å‚em
z sobą. Ale nie dam ci, dopiero w domu - roześmiał się, widać
było, że jest szczęśliwy.
Z żoną poznali się w liceum. Pierwsza miłość. On jej. Ona [ Pobierz całość w formacie PDF ]