[ Pobierz całość w formacie PDF ]
mechaniczna, czyli krajzega, oraz kowadło. Pózniej ktoś tłukł kolejno dwanaście
głębokich talerzy, a potem rozległo się takie wrr...drr...prr...prrr...prrr...
Publika na drzwi się zaczęła oglądać, czy nasze architekci w nowej Filharmonii
nie za blisko sali tak zwane zaplecze urządzili. Ale się pokazało, że to jest
właśnie ta sekretna muzyka. Jak to się powtórzyło drugi raz, byliśmy pewne, ze
płyta stłuczona.
Każdemu się to może zdarzyć. Ziółek jak nam raz puścił na imieninach pęknięte
płytę z Foggiem, o mały figiel po mordzie od wuja nie dostał przy tangu pod
tytułem ,,Serce matki". Mianowicie Fogg, zaczem śpiewać na tej płycie:,,Tylko
serce matki mię zrozumie"....wyłuszczał jedynie ,,Tylko ser... tylko ser..."
Troszkie nawet bałem się o tego Francuza, ale Polacy naród gościnny, słuchali
dalej spokojnie tej muzyki, chociaż tam i krowy się odzywali, i maszyna do
szycia, i szyby ktoś cegłą wybijał, tramwaj dzwonił, ale najczęściej krajzegie
było słychać.
- Panie Teosiu - przerwałem panu Piecykowi - pan, zdaje się, zrobił duży błąd,
że nie wybrał się pan na ten koncert z fachowcem.
- Jak to nie z fachowcem? Szwagier troszkie posłuchał i od razu powiedział:
krajzega - nie nasmarowana, a w kowadło szewc bije, w ten deseń nawet głupiej f
lachajzy nie wykuje. Trzeba panu wiedzieć, ze szwagier metalowiec żelazny jest,
tokarz na galanteryjne roboty, na %7Å‚eraniu przy ,,Warszawach" pracuje. To kto siÄ™
więcej na tym może znać? Ale mniejsza już o to: sekretna nie sekretna, trzeba te
muzykie pokazać w naturalnej wielkości, a nie w gramofonie, bo to wygląda na
kpiny z publiki.
- Widzi pan, muzyka konkretna składa się z tylu elementów -próbowałem bronić
organizatorów koncertu, ale pan Piecyk mi przerwał:
- Rzecz jasna, nie wszystkie elementy daliby się zastosować. Na przykład, chcąc
taki parowóz sprowadzić, trzeba by lenie ze Zrednicowego Dworca na Jasne
przeciągnąć i pół Filharmonii rozebrać. Także samo cegłami nie dałaby Derekcja
tam rzucać i szyb wybijać czy krowiarni założyć... Ale coś skromniejszego by się
zmieściło. Na przykład, taka pani Czerny-Stefańska, czy Hesse-Bukowska Barbara,
zaczem jak zawsze w fortepian uderzać, mogłyby nożem na stolnicy cielęcy
kotlecik wykonać albo befsztyk z polędwicy lub spinaczek albo pierożki z
kartofli usiekać. l ładnie by to wyszło, i mężowie by nie narzekali, że żony po
koncertach latają, a w domu nic przyzwoitego opędzlować nie można.
To ja rozumiem, muzyka konkretna.
s
JAK ZA DBRÓWKI
Jak prawie wszystkiem wiadomo, warszawska Rada Narodowa uchwaliła, że dla
uczczenia tak zwanego Milenium, czyli Tysiąclecia, siedem mostów przez Wisłę się
przeprowadzi. Rozchodzi się o to, żeby Warszawę z Pragą jeszcze
więcej'zjednoczyć. No bo faktycznie, teraz obecnie byle ciapciak z głębokiej
prowincji, zamieszkały od roku czasu na %7łaliborzu, ważniaka struże, że on
większy warszawiak ode mnie, z powodu że ja na prawem brzegu na Szmulkach jestem
rodzony i zameldowany. Tak dłużej być nie może, lewa czy prawa Warszawa, jedne
całość musi stanowić.
Ale jeżeli się rozchodzi o te Milenium, to musiem przyznać bezstronnie, że
uczczenie jego już się zaczęło. Jest na Saskiej Kiępie w tem celu ulica
Dąbrówki. Kto to była ta Dąbrówka, zaraz będę miał zaszczyt szczegółowo
objaśnić. Ale musiem zacząć od pieca, czyli właśnie wrócić się nazad o tysiąc
lat. W tem miejscu zmuszony jestem zaznaczyć, że nasze przodki do bożków się
wtenczas modlili.
Bożki, czyli bałwani, to byli drewniane albo kamienne faceci, zarządzające
słońcem, wiatrem, deszczem i inszem gradobiciem. Sam najważniejszy między niemi
był uskuteczniony z dębowej szczapy i cztery oblicza posiadał. A nazywał się
Zwiatowid, dlatego że niby jednocześnie na cztery strony świata czterema parami
wypalonych w drzewie oczów kapował. Dzisiaj wiemy, że to wszystko był puc, ale
ostatecznie wstydu nie ma, bo wtenczas nie tylko u nas, ale i za granicÄ… do
bożków nabożeństwa się odprawiali. W takiem, na przykład, mieście Rzemie boginią
się znajdowała, cielesna blondyna, nazwiskiem Wenus. Jak się dało słyszeć,
krugom goła chodziła i fatalnie się prowadziła. Nasz drewniak Zwiatowid nie był [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl ocenkijessi.opx.pl
mechaniczna, czyli krajzega, oraz kowadło. Pózniej ktoś tłukł kolejno dwanaście
głębokich talerzy, a potem rozległo się takie wrr...drr...prr...prrr...prrr...
Publika na drzwi się zaczęła oglądać, czy nasze architekci w nowej Filharmonii
nie za blisko sali tak zwane zaplecze urządzili. Ale się pokazało, że to jest
właśnie ta sekretna muzyka. Jak to się powtórzyło drugi raz, byliśmy pewne, ze
płyta stłuczona.
Każdemu się to może zdarzyć. Ziółek jak nam raz puścił na imieninach pęknięte
płytę z Foggiem, o mały figiel po mordzie od wuja nie dostał przy tangu pod
tytułem ,,Serce matki". Mianowicie Fogg, zaczem śpiewać na tej płycie:,,Tylko
serce matki mię zrozumie"....wyłuszczał jedynie ,,Tylko ser... tylko ser..."
Troszkie nawet bałem się o tego Francuza, ale Polacy naród gościnny, słuchali
dalej spokojnie tej muzyki, chociaż tam i krowy się odzywali, i maszyna do
szycia, i szyby ktoś cegłą wybijał, tramwaj dzwonił, ale najczęściej krajzegie
było słychać.
- Panie Teosiu - przerwałem panu Piecykowi - pan, zdaje się, zrobił duży błąd,
że nie wybrał się pan na ten koncert z fachowcem.
- Jak to nie z fachowcem? Szwagier troszkie posłuchał i od razu powiedział:
krajzega - nie nasmarowana, a w kowadło szewc bije, w ten deseń nawet głupiej f
lachajzy nie wykuje. Trzeba panu wiedzieć, ze szwagier metalowiec żelazny jest,
tokarz na galanteryjne roboty, na %7Å‚eraniu przy ,,Warszawach" pracuje. To kto siÄ™
więcej na tym może znać? Ale mniejsza już o to: sekretna nie sekretna, trzeba te
muzykie pokazać w naturalnej wielkości, a nie w gramofonie, bo to wygląda na
kpiny z publiki.
- Widzi pan, muzyka konkretna składa się z tylu elementów -próbowałem bronić
organizatorów koncertu, ale pan Piecyk mi przerwał:
- Rzecz jasna, nie wszystkie elementy daliby się zastosować. Na przykład, chcąc
taki parowóz sprowadzić, trzeba by lenie ze Zrednicowego Dworca na Jasne
przeciągnąć i pół Filharmonii rozebrać. Także samo cegłami nie dałaby Derekcja
tam rzucać i szyb wybijać czy krowiarni założyć... Ale coś skromniejszego by się
zmieściło. Na przykład, taka pani Czerny-Stefańska, czy Hesse-Bukowska Barbara,
zaczem jak zawsze w fortepian uderzać, mogłyby nożem na stolnicy cielęcy
kotlecik wykonać albo befsztyk z polędwicy lub spinaczek albo pierożki z
kartofli usiekać. l ładnie by to wyszło, i mężowie by nie narzekali, że żony po
koncertach latają, a w domu nic przyzwoitego opędzlować nie można.
To ja rozumiem, muzyka konkretna.
s
JAK ZA DBRÓWKI
Jak prawie wszystkiem wiadomo, warszawska Rada Narodowa uchwaliła, że dla
uczczenia tak zwanego Milenium, czyli Tysiąclecia, siedem mostów przez Wisłę się
przeprowadzi. Rozchodzi się o to, żeby Warszawę z Pragą jeszcze
więcej'zjednoczyć. No bo faktycznie, teraz obecnie byle ciapciak z głębokiej
prowincji, zamieszkały od roku czasu na %7łaliborzu, ważniaka struże, że on
większy warszawiak ode mnie, z powodu że ja na prawem brzegu na Szmulkach jestem
rodzony i zameldowany. Tak dłużej być nie może, lewa czy prawa Warszawa, jedne
całość musi stanowić.
Ale jeżeli się rozchodzi o te Milenium, to musiem przyznać bezstronnie, że
uczczenie jego już się zaczęło. Jest na Saskiej Kiępie w tem celu ulica
Dąbrówki. Kto to była ta Dąbrówka, zaraz będę miał zaszczyt szczegółowo
objaśnić. Ale musiem zacząć od pieca, czyli właśnie wrócić się nazad o tysiąc
lat. W tem miejscu zmuszony jestem zaznaczyć, że nasze przodki do bożków się
wtenczas modlili.
Bożki, czyli bałwani, to byli drewniane albo kamienne faceci, zarządzające
słońcem, wiatrem, deszczem i inszem gradobiciem. Sam najważniejszy między niemi
był uskuteczniony z dębowej szczapy i cztery oblicza posiadał. A nazywał się
Zwiatowid, dlatego że niby jednocześnie na cztery strony świata czterema parami
wypalonych w drzewie oczów kapował. Dzisiaj wiemy, że to wszystko był puc, ale
ostatecznie wstydu nie ma, bo wtenczas nie tylko u nas, ale i za granicÄ… do
bożków nabożeństwa się odprawiali. W takiem, na przykład, mieście Rzemie boginią
się znajdowała, cielesna blondyna, nazwiskiem Wenus. Jak się dało słyszeć,
krugom goła chodziła i fatalnie się prowadziła. Nasz drewniak Zwiatowid nie był [ Pobierz całość w formacie PDF ]