[ Pobierz całość w formacie PDF ]
odwagi. Przyznaj, że zapraszając mnie tutaj, spodziewałaś się, iż coś dzisiaj się
wydarzy. Chciałaś tego. I nadal pragniesz.
- A jeśli się nie przyznam, to zapewne wyjaśnisz mi dokładnie, w jaki
sposób doszedłeś do takiego wniosku?
- Dziecinko, nie zapewne, lecz na pewno ci to wytłumaczę. Kiedy
oznajmiłem, że wychodzę, wyglądałaś na rozczarowaną. Bliską łez.
Brenna otworzyła usta, żeby zaprzeczyć. Skończyło się na tym, że pięścią
lekko uderzyła Luke'a w ramię.
- Aobuz - mruknęła z czułością.
- Dzięki, kochanie. - Zacisnął dłoń na ręce Brenny i ucałował ją. - To
jedno z najmilszych określeń, jakie kiedykolwiek słyszałem.
Oboje parsknęli śmiechem. Brenna była zdumiona, że to, co zanosiło się
na melodramatyczną scenę, zakończyło się tak radośnie.
Spojrzała Luke'owi w oczy. Wiedziała, że jest w nim zakochana. Stało się
to nieprawdopodobnie szybko, ale prawdziwym cudem było to, że w ogóle się
stało.
Od lat była przekonana, że nie obdarzy uczuciem nikogo, bo nigdy nie
zdoła zapomnieć o tym, co ją spotkało. A tu nagle okazało się, że potrafi kochać
i pożądać. Luke'a Minteera.
- Pokaż mi, gdzie pracujesz i co robisz - poprosił Luke, obejmując Brennę
za szyję. Ruszyli w stronę schodów.
- 80 -
RS
- Dobrze. Ale tym razem o własnych siłach wejdę na górę. Nie chcę,
żebyś złamał sobie kręgosłup.
- Ważysz tyle co piórko, ale gdy wezmę cię na ręce, to od razu mi
przyłożysz i nawymyślasz od łajdaków.
- Zrobię to z pewnością.
Weszli na piętro. Przed drzwiami do sypialni Brenna zawahała się na
chwilę. Luke szybko wszedł do pracowni. Stanął przy stole.
- To jest świetne! - oznajmił, spoglądając na pokolorowany rysunek
Kristin, ukończony przez Brennę poprzedniego wieczoru. - Wygląda jak
prawdziwe dziecko. Pokaż inne prace. Chcę zobaczyć wszystkie.
Popatrzyła na niego skonsternowana. Czyż nie przyszli na piętro po to,
aby znalezć się w... sypialni?
- Najpierw pokaż swoje rysunki. Opowiedz mi o nich. - A więc odczytał
wymowę jej oczu! Spojrzał w okno, za którym bez przerwy padał śnieg. -
Wszystko wskazuje na to, że szybko stąd nie wyjdziemy. Mamy mnóstwo czasu.
Nie zamierzam niczego przyspieszać. Czy to ci odpowiada?
- W tych sprawach zdaję się na twoje doświadczenie - powiedziała
Brenna, zdziwiona, że potrafi tak lekko mówić o seksie.
- To dobrze. A teraz podejdz bliżej i zacznij...
Z przejęciem pokazywała Luke'owi swe prace. Kartki z pozdrowieniami,
wzory do haftowania, książeczki z wycinankami, ilustracje do literatury
dziecięcej.
Przechowywała starannie kopie wszystkich swych prac. Luke oglądał je z
zainteresowaniem, a nawet z podziwem.
- Wykonałaś trzydzieści książeczek z papierowymi lalkami i mnóstwo
innych rysunków! - wykrzyknął. Był pod wrażeniem talentu i pracowitości
Brenny. - Od kiedy nad nimi pracowałaś? Zaczęłaś w wieku czterech lat?
- Tak. Ale pierwszą książeczkę opublikowałam dopiero na studiach w
Akademii Sztuk Plastycznych w Denver.
- 81 -
RS
- Masz coś jeszcze w druku? - zapytał Luke, oglądając Azjatyckie
dzieci", pięknie narysowane i pokolorowane przez Brennę.
- Sporo. Wydawca twierdzi, że jest na nie ciągłe zapotrzebowanie.
- A więc twoje arcydziełka sprzedają się doskonale. Brenno, jesteś
fenomenem.
- Jestem tylko wdzięczna losowi, że mogę zarabiać na życie, robiąc to, co
lubię. I że potrafię także utrzymać dziecko. Moi wydawcy zmartwili się, gdy
usłyszeli, że po porodzie zamierzam zwolnić tempo.
Luke spojrzał na wystający brzuch Brenny.
- Czasami zapominam o twojej ciąży.
- Badałeś ostatnio wzrok? Bo chyba masz problemy - zażartowała. -
Ostatnio moja ciąża stała się czymś niezwykle widocznym.
- To prawda. Na nią najpierw zwróciłem uwagę. Zaraz potem zacząłem
przyglądać się twojej figurze, a właściwie tylko ją sobie wyobrażać. Od razu
zauważam właśnie takie rzeczy.
- Kobieta u twego boku musi mieć idealne kształty? - spytała z
rozbawieniem.
- Fakt - przyznał Luke. - No, nie krępuj się i nawymyślaj mi od
powierzchownych palantów.
- Chyba jednak nie jesteś powierzchownym palantem, chociaż może nim
kiedyś byłeś - dodała z kokieteryjnym uśmiechem.
Porwał Brennę na ręce i tak uścisnął, że aż zapiszczała.
- Luke, potrafię chodzić sama!
- Wiem. Ale chcę, abyś zaufała mi na tyle, że pozwolisz się nieść.
- To ma być scena miłosna czy eksperyment z budowaniem zaufania?
- I jedno, i drugie. - Luke roześmiał się. - Czy zaufasz mi, że cię nie
upuszczę i będę kochał się z tobą?
- Muszę. Skoro już tu jesteśmy.
- 82 -
RS
Zaniósł Brennę do sypialni. Stanęli na wprost siebie i zaczęli się całować. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl ocenkijessi.opx.pl
odwagi. Przyznaj, że zapraszając mnie tutaj, spodziewałaś się, iż coś dzisiaj się
wydarzy. Chciałaś tego. I nadal pragniesz.
- A jeśli się nie przyznam, to zapewne wyjaśnisz mi dokładnie, w jaki
sposób doszedłeś do takiego wniosku?
- Dziecinko, nie zapewne, lecz na pewno ci to wytłumaczę. Kiedy
oznajmiłem, że wychodzę, wyglądałaś na rozczarowaną. Bliską łez.
Brenna otworzyła usta, żeby zaprzeczyć. Skończyło się na tym, że pięścią
lekko uderzyła Luke'a w ramię.
- Aobuz - mruknęła z czułością.
- Dzięki, kochanie. - Zacisnął dłoń na ręce Brenny i ucałował ją. - To
jedno z najmilszych określeń, jakie kiedykolwiek słyszałem.
Oboje parsknęli śmiechem. Brenna była zdumiona, że to, co zanosiło się
na melodramatyczną scenę, zakończyło się tak radośnie.
Spojrzała Luke'owi w oczy. Wiedziała, że jest w nim zakochana. Stało się
to nieprawdopodobnie szybko, ale prawdziwym cudem było to, że w ogóle się
stało.
Od lat była przekonana, że nie obdarzy uczuciem nikogo, bo nigdy nie
zdoła zapomnieć o tym, co ją spotkało. A tu nagle okazało się, że potrafi kochać
i pożądać. Luke'a Minteera.
- Pokaż mi, gdzie pracujesz i co robisz - poprosił Luke, obejmując Brennę
za szyję. Ruszyli w stronę schodów.
- 80 -
RS
- Dobrze. Ale tym razem o własnych siłach wejdę na górę. Nie chcę,
żebyś złamał sobie kręgosłup.
- Ważysz tyle co piórko, ale gdy wezmę cię na ręce, to od razu mi
przyłożysz i nawymyślasz od łajdaków.
- Zrobię to z pewnością.
Weszli na piętro. Przed drzwiami do sypialni Brenna zawahała się na
chwilę. Luke szybko wszedł do pracowni. Stanął przy stole.
- To jest świetne! - oznajmił, spoglądając na pokolorowany rysunek
Kristin, ukończony przez Brennę poprzedniego wieczoru. - Wygląda jak
prawdziwe dziecko. Pokaż inne prace. Chcę zobaczyć wszystkie.
Popatrzyła na niego skonsternowana. Czyż nie przyszli na piętro po to,
aby znalezć się w... sypialni?
- Najpierw pokaż swoje rysunki. Opowiedz mi o nich. - A więc odczytał
wymowę jej oczu! Spojrzał w okno, za którym bez przerwy padał śnieg. -
Wszystko wskazuje na to, że szybko stąd nie wyjdziemy. Mamy mnóstwo czasu.
Nie zamierzam niczego przyspieszać. Czy to ci odpowiada?
- W tych sprawach zdaję się na twoje doświadczenie - powiedziała
Brenna, zdziwiona, że potrafi tak lekko mówić o seksie.
- To dobrze. A teraz podejdz bliżej i zacznij...
Z przejęciem pokazywała Luke'owi swe prace. Kartki z pozdrowieniami,
wzory do haftowania, książeczki z wycinankami, ilustracje do literatury
dziecięcej.
Przechowywała starannie kopie wszystkich swych prac. Luke oglądał je z
zainteresowaniem, a nawet z podziwem.
- Wykonałaś trzydzieści książeczek z papierowymi lalkami i mnóstwo
innych rysunków! - wykrzyknął. Był pod wrażeniem talentu i pracowitości
Brenny. - Od kiedy nad nimi pracowałaś? Zaczęłaś w wieku czterech lat?
- Tak. Ale pierwszą książeczkę opublikowałam dopiero na studiach w
Akademii Sztuk Plastycznych w Denver.
- 81 -
RS
- Masz coś jeszcze w druku? - zapytał Luke, oglądając Azjatyckie
dzieci", pięknie narysowane i pokolorowane przez Brennę.
- Sporo. Wydawca twierdzi, że jest na nie ciągłe zapotrzebowanie.
- A więc twoje arcydziełka sprzedają się doskonale. Brenno, jesteś
fenomenem.
- Jestem tylko wdzięczna losowi, że mogę zarabiać na życie, robiąc to, co
lubię. I że potrafię także utrzymać dziecko. Moi wydawcy zmartwili się, gdy
usłyszeli, że po porodzie zamierzam zwolnić tempo.
Luke spojrzał na wystający brzuch Brenny.
- Czasami zapominam o twojej ciąży.
- Badałeś ostatnio wzrok? Bo chyba masz problemy - zażartowała. -
Ostatnio moja ciąża stała się czymś niezwykle widocznym.
- To prawda. Na nią najpierw zwróciłem uwagę. Zaraz potem zacząłem
przyglądać się twojej figurze, a właściwie tylko ją sobie wyobrażać. Od razu
zauważam właśnie takie rzeczy.
- Kobieta u twego boku musi mieć idealne kształty? - spytała z
rozbawieniem.
- Fakt - przyznał Luke. - No, nie krępuj się i nawymyślaj mi od
powierzchownych palantów.
- Chyba jednak nie jesteś powierzchownym palantem, chociaż może nim
kiedyś byłeś - dodała z kokieteryjnym uśmiechem.
Porwał Brennę na ręce i tak uścisnął, że aż zapiszczała.
- Luke, potrafię chodzić sama!
- Wiem. Ale chcę, abyś zaufała mi na tyle, że pozwolisz się nieść.
- To ma być scena miłosna czy eksperyment z budowaniem zaufania?
- I jedno, i drugie. - Luke roześmiał się. - Czy zaufasz mi, że cię nie
upuszczę i będę kochał się z tobą?
- Muszę. Skoro już tu jesteśmy.
- 82 -
RS
Zaniósł Brennę do sypialni. Stanęli na wprost siebie i zaczęli się całować. [ Pobierz całość w formacie PDF ]