[ Pobierz całość w formacie PDF ]

jakie usługi oferuje hotel.
Monika nie miała wątpliwości, że apartament kosztuje
więcej za noc niż jej mieszkanie za cały miesiąc Bill natomiast
zdawał się w ogóle nie być poruszony otaczającym go
przepychem. Najspokojniej w świecie wręczył chłopcu
hotelowemu napiwek i przystąpił do rozpakowywania rzeczy.
- Czy mogłabyś wyjąć komputer i podłączyć faks?
Upewnij się, czy działa. Gdyby ktoś dzwonił, nie łącz, chyba
że to coś ważnego. Muszę chwilę popracować i nie chcę, by
mi przerywano.
Kilka godzin ciężkiej pracy podziałało na Monikę
uspokajająco. Elegancki apartament przestał ją zachwycać,
stał się niczym więcej niż więzieniem, tyle że bardzo
luksusowym i wygodnym.
Nie zdawała sobie sprawy, która godzina, dopóki Bill nie
wstał od stołu i nie oznajmił:
- Na razie to koniec. Potwierdz jeszcze, proszę, dzisiejszą
kolację i jesteś wolna. Spotykamy się tu ponownie o szóstej
trzydzieści.
Nim zdążyła cokolwiek odpowiedzieć, zniknął za
drzwiami swojej sypialni. Monika zadzwoniła tam, gdzie
prosił, zamówiła limuzynę i posprzątała pokój. Z ciekawości
zajrzała do lodówki i barku. Przekonała się, że są pełne.
- Więc to jest high life... - westchnęła, kładąc się na
miękkich poduszkach. Zamknęła oczy, aby chwilę odpocząć,
ale najwyrazniej zasnęła, bo gdy ponownie je otworzyła,
okazało się, że minęła godzina.
Nie miało to większego znaczenia, nadal pozostawało
sporo czasu do spotkania z Billem. Postanowiła się wykąpać.
Rozebrała się do naga i włożyła miękki, biały szlafrok i
hotelowe klapki. Tak ubrana, z kosmetyczką w ręku, udała się
w stronę łazienki. Otworzyła drzwi i ze zdziwieniem
spostrzegła, że w środku pali się światło. W wannie pełnej
piany leżał wspaniale zbudowany mężczyzna.
Krzyknęła przerażona. Co za koszmar! Wejść do łazienki,
w której kąpie się nagi szef! Zawstydzona widokiem, czym
prędzej zamknęła oczy, upuściła kosmetyczkę i na oślep
rzuciła się do drzwi. Nie zauważyła stojącej w kącie szafki i
niechcący kopnęła w nią. Tym razem krzyknęła z bólu, który
przeszył jej nogę.
- Co robisz? - Bill był wściekły.
- Przepraszam, naprawdę przepraszam! Ja nie chciałam!
Przepraszam... przepraszam... - szeptała niczym w transie.
- Do jasnej cholery, Moniko! Otwórz oczy, zanim zrobisz
sobie krzywdę! - rozkazał.
- Ależ ja nie mogę! Ty jesteś...
- Nie histeryzuj! Ubrałem się już. A swoją drogą,
mamusia nie nauczyła cię pukać? - W jego głosie słychać było
irytację.
Bardzo powoli otworzyła oczy. Przekonała się, że okrył
się hotelowym szlafrokiem.
- Wychodzę - oznajmiła, starając się zachować resztki
godności.
Gdy schylała się po leżącą na ziemi kosmetyczkę,
zauważyła, że w zamieszaniu rozsunął jej się szlafrok,
ukazując spory kawałek nagiego ciała. Nie ulegało
wątpliwości, że Bill musiał to widzieć! Chciała zapaść się pod
ziemię! Jeszcze nigdy nie czuła się tak upokorzona!
ROZDZIAA CZWARTY
Monika starannie unikała patrzenia na Billa. Zamykała
oczy, ale obraz nagiego mężczyzny kąpiącego się w wannie
nie chciał zniknąć. Jak mogła być tak nieuważna i pomylić
drzwi! Co za wstyd!
Bill nie poruszył tego tematu, nie zrobił żadnej aluzji, za
co była mu częściowo wdzięczna. Oznaczało to jednak, że nie
miała okazji, aby wszystko wytłumaczyć.
Jechali na kolację. Monika nie przywykła do poruszania
się limuzyną, więc, onieśmielona, rozglądała się wokół.
Perspektywa spędzenia wspólnego wieczoru z szefem po
wydarzeniach tego popołudnia przerażała ją. Całe szczęście
przyjęcie było na tyle małe, że nie czuła się zagubiona i na
tyle duże, że nie była zmuszona prowadzić rozmowy tylko z
własnym szefem.
Mile zaskoczył ją fakt, że Bill Campbell - gospodarz
wieczoru - w niczym nie przypominał Billa Campbella -
ciężko pracującego prezesa. Był duszą towarzystwa. Dbał, by
wszyscy goście czuli się ważni, pięknie opowiadał - żmudne
statystyki i wyniki finansowe przeplatając zabawnymi
anegdotkami. Nie ulegało wątpliwości - kolacja była
sukcesem.
Jej rola nie była równie błyskotliwa. Polegała przede
wszystkim na zabawianiu gości rozmową, zapłaceniu
rachunku i zamówieniu taksówek, by uczestnicy przyjęcia
mieli jak wrócić do hoteli. Gdy ostatni z nich odjechał, razem
z Billem wsiadła do limuzyny, którą przyjechali.
- Zwietnie się spisałaś - pochwalił ją szef. - Lepiej niż
wzorowa asystentka.
- Dziękuję za komplement. - Nie wiedziała, co
odpowiedzieć. Bill Campbell nigdy wcześniej jej nie chwalił,
przywykła natomiast do nieustannej krytyki.
- Goście byli tobą zachwyceni. Twierdzili nawet, że jesteś
prawdziwą perłą wśród asystentek, i to pod wieloma
względami.
- Wykonywałam tylko moje obowiązki - odparła
skromnie. Nie chciała, by wiedział, jak wiele znaczyły dla niej
słowa pochwały.
- Zlicznie wyglądasz w tej sukience. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ocenkijessi.opx.pl
  • Copyright (c) 2009 - A co... - Ren zamyślił się na chwilę - a co jeśli lubię rzodkiewki? | Powered by Wordpress. Fresh News Theme by WooThemes - Premium Wordpress Themes.