[ Pobierz całość w formacie PDF ]

żartować, lubił się droczyć. Nic dziwnego, że miał takie powodzenie u kobiet.
- Nie męczy cię to? - spytała poważnie, gdy usiedli. Czuła, że może spytać go o
wszystko. Byli już przyjaciółmi. - Mam na myśli te wszystkie kobiety. Przebywanie przez
cały czas z obcymi ludzmi musi być okropnie męczące. Nie wyobrażam sobie siebie w
podobnej sytuacji - zaczynanie wszystkiego od nowa, zadawanie tych samych nudnych
pytań...
Westchnął i podniósł rękę.
- Dość, wystarczy! Burzysz mój styl życia. Jeśli zacznę go kwestionować, nie będę w
stanie prowadzić się jak dotąd. A to po prostu jeden ze sposobów na unikanie stałych
związków. Od czasów Dori tego mi właśnie potrzeba.
- Wolałabym chyba pooglądać telewizję albo poczytać książkę - wyznała ze śmiechem
Amanda.
- Kto wie, może do tego sprowadza się różnica między kobietami i mężczyznami. Do
tej chwili, gdybym miał wybierać między książką, telewizją i kobietą, wybrałbym kobietę, ale
jeśli każesz mi to poważnie przemyśleć, niewykluczone, że rano kupię sobie nowy telewizor.
- Jesteś beznadziejny.
- Owszem. Kiedyś stanowiło to część mojego czaru, ale widzę, że szybko staje się
ciężarem. Chyba powinniśmy zmienić temat.
Rozmawiali więc o innych rzeczach, o dawnych czasach, o swoich rodzinach,
marzeniach, ambicjach, karierach i znowu o dzieciach. Niepostrzeżenie mijały godziny.
Wyszedł dopiero po północy. I już przed dziewiątą rano zadzwonił, żeby podziękować jej za
kolację. Amanda jeszcze spała.
- Obudziłem cię? - spytał zdziwiony. Wyglądała na jedną z tych, co to wstają z
kurami, i tak zazwyczaj było, ale zasiedziała się do pózna, próbując czytać. Lecz głównie
myślała o Jacku.
- Nie, ależ skąd, już wstałam - zełgała, spoglądając z przerażeniem na zegarek. Miała
wizytę u dentystki - chciała oczyścić sobie zęby - i już wiedziała, że musi ją odwołać.
- Kłamiesz - odrzekł z szerokim uśmiechem. - Obudziłem cię, spałaś jak suseł. Oto jak
żyją leniwi bogacze. Ja siedzę za biurkiem od wpół do dziewiątej. - Musiał załatwić kilka
telefonów do Europy, gdzie było o dziewięć godzin pózniej, lecz myśl o Amandzie nie
dawała mu spokoju i pod wpływem chwili postanowił do niej zadzwonić. I teraz, słysząc jej
głos, nieoczekiwanie się zdenerwował. - Umówisz się ze mną na kolację? - spytał bez
wstępów.
Otworzyła szeroko oczy, zastanawiając się, czy dobrze go usłyszała.
- Dzisiaj? - Nie miała nic w planie, na świąteczną kolację zaproszono ją na dzień
jutrzejszy. - Ja... Nie zmęczysz się mną?
- To chyba niemożliwe, poza tym mamy dużo do nadrobienia, prawda?
- Dużo do nadrobienia? Co masz na myśli? - Wyciągnęła się na plecach, mając przed
oczami jego twarz.
- Nasze życie, twoje i moje. To, co między nami, coś, co ciągnęło się sto dziesięć lat.
Ponieważ może to trochę potrwać, uznałem, że powinniśmy wreszcie przystąpić do rzeczy,
zwłaszcza że wczoraj zrobiliśmy niezły początek.
- A więc tak to robisz? - spytała z uśmiechem. - Tak stosujesz ten swój czar? Sto
dziesięć lat... Jak tyś na to wpadł? No dobrze, skoro tak do tego podchodzisz, chyba musimy
się jednak spotkać. Miałeś na myśli coś konkretnego?
- Może poszlibyśmy do  L'Orangerie ? Wpadnę po ciebie o wpół do ósmej.
- Cudownie, będę gotowa. - Ale odłożywszy słuchawkę, natychmiast wpadła w
panikę. Usiadła na łóżku i długo patrzyła na sypialnię, którą dzieliła z mężem przez
dwadzieścia sześć lat. Co ona wyprawia, na miłość boską? Odgrywa dziewczynę dnia Jacka
Watsona? Dnia, a może nawet tylko godziny? Cóż to za głupota? Wstała i postanowiła
odwołać kolację. Zadzwoniła, ale Gladdie poinformowała ją, że Jack wyszedł na spotkanie.
Tak, mogła zostawić wiadomość, lecz uznała, że byłoby to niegrzeczne, więc zapewniła ją, że
to nic ważnego.
Zresztą sam zatelefonował do niej koło południa.
- Czy coś się stało? - spytał zatroskany. - Dobrze się czujesz? - Jakby naprawdę go to
obchodziło. Amanda zdenerwowała się jeszcze bardziej.
- Tak, dobrze... Po prostu... Och, Jack, sama nie wiem, czuję się tak głupio. Nie chcę
być maskotką miesiąca.
Jestem mężatką, to znaczy byłam... Właściwie to wciąż się za mężatkę uważam i [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ocenkijessi.opx.pl
  • Copyright (c) 2009 - A co... - Ren zamyślił się na chwilę - a co jeśli lubię rzodkiewki? | Powered by Wordpress. Fresh News Theme by WooThemes - Premium Wordpress Themes.